james van praagh duchy pośród nas - ravelo.pl · patrycji ford bodine, mojej pierwszej mentorce,...

25
James Van Praagh Duchy pośród nas

Upload: trinhthuy

Post on 12-Dec-2018

214 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

James Van Praagh

Duchy pośród nas

James Van Praagh

Duchy pośród nas

Odkrywając prawdę o am ym świecie

Redakcja: Mariusz WardaProjekt okładki: Piotr Pisiak

Skład komputerowy: Piotr PisiakKorekta: Agnieszka Ciulkin

Wydanie IBiałystok 2010

ISBN 978-83-7377-385-1

GHOSTS AMONG US: UNDERCOVERING THE TRUTH ABOUT THE OTHER SIDE

Copyright © 2008 by James Van Praagh.All rights reserved. Printed in the United States of America.

No part of this book may be used or reproduced in any manner whatsoever without written permission except in the case of brief quotations

embodied in critical articles and reviews. For information address HarperCollins Publishers, 10 East 53rd Street, New York, NY 10022.

© Copyright for this edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2010.All rights reserved, including the right of reproduction in whole

or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych,

mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.

15-762 Białystok ul. Antoniuk Fabr. 55/2485-662-92-67 – redakcja

85-654-78-06 – sekretariat 85-653-13-03 – dział handlowy – hurt

85-654-78-35 – sklep firmowy „Talizman” – detalwww.studioastro.pl e-mail: [email protected]

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

PRINTED IN POLAND

Patrycji Ford Bodine,mojej pierwszej mentorce, która nauczyła mnie,

że dobra historia o duchach to nie taka, którą się tylko czyta, ale taka, którą się żyje.

SPiS treści

Wprowadzenie .................................................................. 9

rOZDZiAŁ PierWSZY Dorastając wśród duchów ......... 15

rOZDZiAŁ DrUGi Opuszczając ciało ....................... 27

rOZDZiAŁ trZeci Duchy 101 ................................... 47

rOZDZiAŁ cZWArtY Upiory ......................................... 63

rOZDZiAŁ PiĄtY Świat duchów ............................. 79

rOZDZiAŁ SZÓStY Wszystko jest energią ................ 105

rOZDZiAŁ SiÓDMY Jak komunikują się duchy ......... 131

rOZDZiAŁ ÓSMY Przypadki nawiedzeń ................. 149

rOZDZiAŁ DZieWiĄtY Nawiązywanie kontaktu ............ 171

rOZDZiAŁ DZieSiĄtY Ochrona ...................................... 199

rOZDZiAŁ JeDeNAStY Życie oświecone ......................... 223

Podziękowania .................................................................. 241

O Au orze .......................................................................... 243

WPrOWADZeNie

Do sięgnięcia po tę książkę skłoniła cię ciekawość świata duchów, komunikacji z nimi lub życia pozagrobowego. Ni-gdy wcześniej zainteresowanie wszystkim, co ma jakikolwiek związek ze światem duchów, nie było tak ogromne. Coraz więcej ludzi przejawia głębokie pragnienie posiadania ta-kiej wiedzy i szczerą chęć rozwijania swoich umiejętności na tym polu. Uważam, że jako społeczeństwo ewoluowaliśmy w sferze świata duchów w kierunku porzucenia z góry przy-jętych wyobrażeń i zabandażowanych straszydeł. Wyszliśmy z pokoików, w których odbywały się seanse spirytystyczne, i otworzyliśmy umysły na prawdę o tym niezrozumiałym i nieuchwytnym świecie.

Obecnie pozycja duchów odpowiada tej, jaką zajmo-wały media i komunikacja z duchami około dziesięciu lat temu. Kiedy w 1997 roku moja pierwsza książka Talking to Heaven (Rozmawiając z niebem) zajęła pierwszą pozycję na liście bestsellerów New York Timesa, okrzyknięto ją „książ-ką, która wzięła świat wydawniczy szturmem”. Rozpoczyna-jąc od pierwszego skromnego nakładu 6000 egzemplarzy, w ciągu kolejnych dwóch miesięcy książka osiągnęła nakład

Duchy pośród nas10

600 000 egzemplarzy. Jestem przekonany, że sukces ten był następstwem mojego występu w programie Larry King Live 13 grudnia 1997 r. Nigdy wcześniej medium nie wystąpiło jako gość programu Larry’ego, po raz pierwszy też miała miejsce transmisja do międzynarodowej widowni wiadomo-ści przekazywanych przez duchy osób zmarłych. Mówiono mi, że linie telefoniczne były całkowicie zatkane podczas mojego występu i że widzowie dzwonili jeszcze kilka dni po emisji programu. Odpowiadając na zapotrzebowanie, pro-ducenci programu zaprosili mnie jeszcze raz i dwa tygodnie później ponownie wystąpiłem w programie Larry King Live. Potem byłem zapraszany do wszystkich najpopularniejszych programów telewizyjnych i radiowych.

To wszystko pokazało, że uderzyłem we właściwą stru-nę. Gdziekolwiek się pojawiałem, ludzie chcieli wiedzieć, czy ich zmarli krewni są dookoła nich, czy wiem, co robią oraz czy widzę zmarłych przez cały czas. Wydawało się, że potrzeba kontaktu ze zmarłymi jest ciągle niezaspokojona. Wielu ludzi dzieliło się ze mną swoimi przeżyciami zwią-zanymi z komunikowaniem się z duchami. Być może moja książka dała ludziom prawo do dotknięcia kwestii dotąd uważanych za tabu i w mgnieniu oka sfera komunikowania się ze zmarłymi stała się krzykiem mody. Media zaczęły wy-rastać jak grzyby po deszczu. Pisano więcej książek, produ-kowano więcej programów telewizyjnych i kręcono więcej filmów obrazujących świat mediów.

Ten sam trend pojawia się dziś w odniesieniu do duchów.Obecnie duchy należą do głównego nurtu kultury ma-

sowej. Nie można już ignorować faktu, że ludzie przeżywa-ją w swojej wyobraźni trwały romans z duchami. Na całym świecie mnóstwo programów, niesionych na falach eteru, wypełnia wnętrza budynków mieszkalnych. Dzisiaj, w ciągu jednego popołudnia, można być pogromcą duchów, przeżyć nawiedzenie i być świadkiem opętania. Gdy świat bawi się

Wprowadzenie 11

tą nową rozrywką, duchy mogą być złośliwe i wprowadzić sporo zamieszania do życia niczego niepodejrzewającego adepta, który bez odpowiedniej wiedzy wyrusza w podróż po świecie niewidzialnym.

Podczas pracy nad moim serialem Zaklinacz dusz w 2004 roku miałem silne poczucie odpowiedzialności za przedsta-wienie świata duchów tak wiernie, jak to tylko możliwe, po-nieważ telewizja to nie tylko źródło rozrywki, ale i narzędzie edukacji. Po odebraniu sześciuset e-maili z pytaniami, czy wszystko, co działo się w programie Zaklinacz dusz, było prawdziwe, poczułem się zobowiązany do wyklarowania różnych złożoności rządzących światem duchów. Pisząc tę książkę, kierowałem się pragnieniem ukazania czytelnikowi aktywnej obecności pośród nas tych, którzy odeszli. Moim zamierzeniem było nauczenie czytelnika umiejętności roz-różnienia prawdy od fikcji, faktów od wymysłów.

Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat wysłuchałem wielu historii, jak też byłem świadkiem wędrówek wielu tysięcy du-chów przebywających w miejscach, w których nikt by się tego nie spodziewał. Doświadczenia te sprawiły, że w pełni zda-ję sobie sprawę z zawiłości ludzkich przeżyć i długotrwałych skutków psychicznego i fizycznego cierpienia.

Nauka jest czymś ważnym i potrzebnym, jednak kiedy ma się możliwość uzyskania informacji z pierwszej ręki, prosto od ducha, staje się czymś drugorzędnym. Ten temat nabiera zupełnie nowego znaczenia, kiedy przekaz i słowa pochodzą bezpośrednio od nawiedzających nas duchów. Wiele osób pyta: „Gdzie znajduje się świat duchów? Czy są one zawsze wokół nas? Czy widzą wszystko?”. Moim pragnieniem jest dostarczyć faktów i przykładów na to, jak dzielimy naszą ży-ciową przestrzeń z duchami, oraz pokazać, że są one częścią codzienności każdego z nas. Gdy stajemy się coraz bardziej świadomi istnienia świata duchów, dowiadujemy się, że doznawanie obecności innego wymiaru wokół nas nie jest

Duchy pośród nas12

przeżyciem dostępnym jedynie dla wybranej grupy, lecz dla wszystkich. Podsumowując, wiedza i świadomość dają dużo więcej możliwości niż ignorancja.

Będąc małym chłopcem, wiedziałem, że jestem inny. Du-chy widziałem już dosłownie od kołyski. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się u mnie ta zdolność wnikania w tę „drugą stro-nę”. Kiedy dorastałem, docierało do mnie, że moja umie-jętność nie jest czymś powszechnym, stąd też musiałem na-uczyć się żyć z moją tajemnicą, a to nie jest łatwe, kiedy jest się dzieckiem i chce się być takim jak inni. Niejednokrotnie musiałem godzić to, co sam widziałem, z tym, co mówiono mi o świecie niewidzialnym. Szybko zorientowałem się, że powszechne opinie dotyczące duchów i życia pozagrobowe-go są raczej przerażające. Nie od razu udało mi się odseparo-wać moje własne odczucia od tych, jakimi charakteryzowały się otaczające mnie duchy. Tak jak ludzie, niektóre duchy były miłe, a niektóre przerażające. W większości przypad-ków niewidoczni przybysze, z którymi miałem kontakt, na zawsze odmieniali moje życie w pozytywny sposób.

Zacznijmy zatem od pytania o przyczynę istnienia du-chów. Czy wszystkie duchy nawiedzają żyjących? Czy są du-chy dobre i duchy złe? I co możemy zrobić z tymi wszystkimi informacjami?

Podróż poza ten świat jest niezwykle piękna i twórcza. Tylko ci, którzy się boją, zostają, kurczowo trzymając się ziemskiej atmosfery. Duchy przebywające na ziemi są boha-terami historii o duchach i horrorów. Nie wszystkie duchy są przerażające, jednak im więcej o nich wiemy, tym lepiej mo-żemy się ochronić przed tymi, które chcą wkroczyć do naszej psychiki. Takie duchy mogą mieć na nas negatywne oddzia-ływanie, powodować, że zrobimy coś, co nie miałoby miejsca bez ich wpływu; mogą wreszcie uwięzić nas w świecie lęku i udręczenia. Z drugiej strony istnieją duchy, które mogą być dla nas przewodnikami ku dobru, pomagać nam w spełnia-

Wprowadzenie 13

niu naszych marzeń i dodawać nam otuchy, przyczyniając się w ten sposób do pozytywnych przemian w naszym życiu. Możemy być świadomi energii duchów, jeżeli zrozumiemy naszą własną. Możemy intuicyjnie odczuwać ich obecność oraz nastawić się na otaczające nas siły duchowe, aby lepiej zrozumieć swoje miejsce w świecie.

Drogi czytelniku, niech ta książka będzie dla ciebie prze-wodnikiem. Wiele przykładów potwierdza wpływ, jaki miały duchy na życie innych. Istnieją różnorodne techniki, medy-tacje i inne sposoby pozwalające na nawiązanie kontaktu z duchami, jak też na rozpoznanie obecności duchów w życiu człowieka.

Jednak przed podjęciem jakichkolwiek działań rozejrzyj się po świecie, który znasz. Po przeczytaniu tej książki ten świat już nigdy nie będzie wydawał się taki sam.

rOZDZiAŁ PierWSZY

DOrAStAJĄc WśrÓD DUchÓW

„Widzę umarłych” – te dwa słowa wypowiedziane w filmie Szósty zmysł przeniknęły do kultury masowej i zawsze będą kojarzone z osobą opisującą swoje zdolności widzenia i ko-munikowania się z duchami. Od prezentacji w 1999 roku tego bardzo popularnego filmu powstała cała masa książek, filmów i programów telewizyjnych, z których większość nie ujrzałaby światła dziennego dziesięć lat wcześniej. Zdaje się, że już nikt nie pozostaje obojętny na jedno czy dwa spotka-nia z duchami. Co więcej, ludzie ciągle przychodzą do mnie i opisują swoje często niewiarygodne historie związane z du-chami. Czuję się ogromnie wdzięczny, że mogę edukować innych w sferze duchów i życia pozagrobowego.

Na początku naszej podróży w nieznane chciałbym uprzedzić wszystkich, że nie ma czegoś takiego jak śmierć. Śmierć dotyczy jedynie ciała. Twierdzę tak z całą pewnością, jako że od czasu, kiedy skończyłem dwa lata, utrzymuję kon-takty z „umarłymi”. Duchy przechadzają się pośród nas, ob-darzając nas swoją miłością, prowadząc nas swoją mądrością i chroniąc przed złem.

Duchy pośród nas16

MIŁOŚĆ DZIADKA

Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy poczułem obec-ność kogoś nie z tego świata. Pewnego dnia, leżąc w moim dziecięcym łóżeczku, usłyszałem śmiech dorosłych dochodzą-cy z sąsiedniego pokoju. Tak bardzo chciałem wydostać się z łóżeczka i być z rodzicami. Jak wiele dzieci, chcących zwró-cić na siebie uwagę, zaczynałem płakać. Mama wchodziła do pokoju, brała mnie na ręce, uspokajała na chwilę, po czym znowu zostawiała mnie samego. Nie rozumiała, że chciałem być razem z innymi dorosłymi w tamtym pokoju. I tak, co wie-czór, leżałem i wsłuchiwałem się w rozmowy dorosłych.

Po jakimś czasie zauważyłem mieniące się światełka tań-czące w moim pokoju, tworzące niezwykłe wzory na ścianie i dookoła mojego łóżeczka. Te mieniące się światełka zafa-scynowały mnie. Pewnego wieczoru światełka połączyły się, tworząc jakiś kształt. Moim oczom ukazał się cień mężczyzny stojącego w rogu pokoju. Niebieskie, skrzące się oczy tej oso-by przenikały ciemności. Postać ta otoczona była blaskiem bijącym z jej wnętrza. Odczuwałem, że jej obecność łączy się z łagodnością i miłością. Nieznajomy podszedł do łóżeczka i uśmiechnął się. Nie czułem strachu, co więcej, człowiek ten wyglądał znajomo. Mimo iż nic nie mówił, rozumiałem jego myśli. Po tej pierwszej wizycie zdarzały się jeszcze kolejne. Odbierałem też telepatyczne wizje przedstawiające malo-wane kucyki kłusujące wokół koła ułożonego z kolorowych kształtów. Rozumiałem jego myśli, ponieważ były w formie obrazów. Zawsze emanował jasnością i miłością. W miarę jak dorastałem, te szczególne odwiedziny ustały.

Zanim osiągnąłem wiek przedszkolny, często odwiedza-łem babcię, spędzając u niej weekendy. Łączyła nas szczegól-na więź, a odwiedziny były przepełnione śmiechem i dobrym jedzeniem. Podczas jednej z takich wizyt, będąc w mieszka-niu babci, wyjąłem album ze zdjęciami. Babcia usiadła obok

Dorastając wśród duchów 17

mnie i zaczęła mi opowiadać o osobach na zdjęciach. Kiedy zobaczyłem zdjęcie mężczyzny o skrzących się, niebieskich oczach, stojącego pod drzewem, wskazałem go palcem i za-pytałem: – Kto to?

– To twój dziadek. Zmarł, zanim się urodziłeś. Przyje-chał tu z Anglii i zatrudnił się na rodeo. Pracował nawet przy rozbijaniu namiotów do widowiska Buffalo Bill Wild West Show – odpowiedziała babcia.

– Znam go, babciu. Odwiedzał mnie, kiedy byłem mały i opowiadał mi o koniach.

Babcia uśmiechnęła się. Wiedziałem, że mi nie uwierzy-ła. Dodała tylko: – Uwielbiał opowiadać o kowbojach i In-dianach.

Wiele lat później, kiedy zacząłem pracować jako me-dium, po zakończonym odczycie, kiedy wyłączyłem magne-tofon, z kąta sali dobiegł mnie głos ducha mówiący: Dobry z ciebie chłopak, James. Jestem z ciebie dumny, synu! Ten łagodnie brzmiący głos obudził we mnie wspomnienia męż-czyzny o skrzących się, błękitnych oczach. Wiedziałem, że to mój dziadek. Świadomość jego obecności i opieki dodała mi pewności siebie.

DZIECIĘCA WRAŻLIWOŚĆ

Odwiedziny z zaświatów stały się szczególną częścią mojego życia, ale – w przeciwieństwie do chłopca z filmu Szósty zmysł – nigdy nie odczuwałem strachu przed widzeniem lub słysze-niem duchów, ponieważ ukazywały mi się jako kule świetlne. To wszystko wydawało mi się czymś naturalnym, jak gdyby wszyscy widzieli to co ja.

Byłem skądinąd wrażliwym dzieckiem. Pamiętam też, że byłem okropnie nieśmiały i rozmawiałem tylko z mamą i ro-dzeństwem. Poza tym, że widziałem duchy, byłem normal-

Duchy pośród nas18

nym dzieckiem. Mieszkałem w niedużym domu na przed-mieściu Bayside w dzielnicy Queens [nowojorskiej – przyp. tłumacza]. Na podwórku zawsze pełno było dzieciaków grających w piłkę lub jeżdżących na rowerach. W miarę jak dorastałem, moja nieśmiałość ustępowała miejsca towarzy-skości i otwartości na innych. Byłem jednak zawsze szczegól-nie wyczulony na to, co mogli odczuwać inni, potrafiłem też przewidzieć ich postępowanie. Byłem też w stanie odróżnić osobę mówiącą prawdę i godną zaufania od oszusta czy ko-goś nieszczerego. Nigdy nie miałem bliskich relacji z moimi kolegami ze szkoły. Nawet mój najlepszy przyjaciel nie wie-dział o mojej tajemnicy. Czasami czułem się jak obcy na ob-cej ziemi. Zdawałem sobie sprawę, że byłem inny i musiałem to zaakceptować.

Ufałem chyba tylko duchom. One zawsze były do mnie przyjaźnie nastawione i interesowały się moimi sprawami. Z niecierpliwością oczekiwałem na możliwość kontaktu z nimi, ponieważ tylko one tak naprawdę wiedziały, kim je-stem. One były moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Mając je przy sobie, czułem się całkowicie bezpiecznie. Jedyną oso-bą, której wyznałem mój sekret, była moja mama. Mając na względzie moje dobro, ostrzegała mnie: „Jamie, nie mów ni-komu o tym, co widzisz. Ludzie nie zrozumieją, o czym mó-wisz. Nie jesteś taki sam jak inne dzieci”. Tak się składało, że moja mama też była inna. Miała wyjątkowe zdolności przewi-dywania. Czasem, przechodząc obok jej pokoju, przyłapywa-łem ją na rozmowach z jej zmarłymi rodzicami. Wiedziałem to, bo rozpoznawałem postacie zjaw stojące przy jej łóżku.

DUCHY NAWIEDZAJĄ KOŚCIÓŁ

Jak wiele dzieci z rodzin katolickich w mojej okolicy, uczęsz-czałem do Katolickiej Szkoły Najświętszego Serca Jezuso-

Dorastając wśród duchów 19

wego. Razem z mamą chodziliśmy na coniedzielne msze. Uwielbialiśmy siadać na balkonie razem z chórem, ponie-waż mieliśmy stamtąd świetny widok z góry na wszystkich ludzi w ławkach i księdza przy ołtarzu. Jedyną rzeczą, która mnie przerażała, był pięciometrowy krzyż z biednym Jezu-sem przybitym do niego. Zastanawiało mnie, dlaczego ludzie przedstawiają Boga cierpiącego w ten sposób. Przyznaję, że nie zawsze rozumiałem, co się tam działo i nie byłem tym zbytnio zainteresowany. Lubiłem jednak śpiew i zapach ka-dzidła. W tamtych czasach mszę odprawiano po łacinie. Za-zwyczaj odpływałem gdzieś daleko, kiedy ksiądz cedził kolej-ne słowa, których nie rozumiałem. Widziałem wtedy miriady duchów przebywających w kościelnych nawach. Niektóre z nich klęczały przed figurami, inne towarzyszyły księdzu przy ołtarzu, jednak większość z nich stała obok wiernych. Patrząc z góry, mogłem dostrzec zmarłych rodziców uczest-niczących we mszy razem ze swoimi dziećmi. Widziałem też wiele duchów dzieci biegających, bawiących się włosami i ubraniami żyjących dzieci. Niektóre z żyjących dzieci za-uważały swoich pozaziemskich towarzyszy i bawiły się razem z nimi. Czasem jakieś dziecko przestraszyło się i rozlegał się płacz, co spotykało się ze zdecydowaną reakcją rodzica pró-bującego uciszyć swoją pociechę. To wszystko wyglądało na niezłą zabawę.

Innym razem widziałem duchy klęczące przed figurami Jezusa, Maryi i jednego świętego. Pytałem mamę: „Dlaczego one przychodzą modlić się do kościoła? Przecież widzą praw-dziwych Maryję i Jezusa w niebie”. Na co mama odpowiada-ła: „Niektórzy mają swoje stare zwyczaje, które bardzo lubią”.

Ogólnie mówiąc, kościoły są skupiskami duchowej ener-gii niezależnie od religii czy wyznania. Ludzie zbierają się tam, aby chwalić Boga, kontemplować Go i modlić się do Niego. Taka aktywność ludzka ożywia świat duchów, któ-re pojawiają się, aby przekazać nam swoją miłość i otoczyć

Duchy pośród nas20

opieką. Nie dziwi więc, że to w kościołach ludzie często od-najdują bezpieczną przystań.

Szczególnie w pamięci utkwiła mi pewna niedziela. Było to podczas przeistoczenia. Ksiądz trzymał w górze hostię (cienki, okrągły opłatek stanowiący ciało Chrystusa). Wy-mawiał po łacinie słowa modlitwy, a wierni odpowiadali. W pewnym momencie zobaczyłem kilka świetlistych duchów ubranych w białe szaty, przechodzących przez tabernaku-lum. Wiedziałem, że były to duchy szczególne, przychodzące z nieba, ponieważ wyczuwalna była atmosfera adoracji i czci. Byłem tym tak poruszony, że głośno powiedziałem: „Mamu-siu, patrz na tych ludzi w bieli na ołtarzu. Czy to anioły?”.Wzrok wszystkich ludzi z balkonu padł na mnie. Srogie spoj-rzenie mojej mamy mówiło wszystko. Wiedziałem, że przed dalszymi kłopotami uchroni mnie tylko milczenie. Zdecydo-wanie nie chciałem jeszcze bardziej zmartwić mamy. Jednak tamten widok na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Do-świadczenie z niebieskimi posłańcami okazało się jednym z wielu źródeł inspiracji, z jakimi się spotkałem podczas mo-jej cudownej podróży.

DAMA W RÓŻU

Rok po mojej Pierwszej Komunii Świętej byliśmy z klasą na niedzielnej mszy. Wszyscy siedzieliśmy w pierwszych ław-kach. Wcześniej musieliśmy zachować post, aby móc przyjąć komunię. Mniej więcej w połowie mszy, przed modlitwą Oj-cze nasz, poczułem silny ból żołądka. Pomyślałem, że to mój biedny brzuszek woła o jedzenie. Ból był tak silny, że musia-łem położyć się na podłodze wewnątrz ławki. Głos księdza zanikał, a ja czułem, jak poci mi się kark. Chciałem, żeby mi ktoś pomógł, ale bałem się skarcenia przez zakonnice za dziwaczne zachowanie, więc po prostu zostałem tam, gdzie

Dorastając wśród duchów 21

byłem. Po chwili byłem już w swoim małym świecie. Nagle zobaczyłem, jak pochyla się nade mną piękna dama w różo-wej sukni, o rudych włosach, niebieskich oczach i skórze tak delikatnej, jak tylko można to sobie wyobrazić. Spojrzałem w jej oczy i usłyszałem jej słowa wyraźnie przebijające się przez rozgwar mszy:

James, nie martw się tym, co inni sobie pomyślą. Nigdy nie powinieneś wstydzić się tego, kim jesteś. Jak ja pomagam tobie dzisiaj, tak ty będziesz pomagał kiedyś innym. Będziesz przyno-sił pokój ludziom. Kochaj siebie, a wszystko będzie dobrze.

Obudziłem się z tego swoistego transu i zdołałem wygra-molić się na tyle, aby móc się oprzeć o ławkę. W tym czasie ksiądz recytował już modlitwy końcowe. Dama w różu znik-nęła. Zacząłem zerkać na pozostałe dzieci i zauważyłem, że nikt nie chce nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego. Zasta-nawiałem się: Co oni sobie myślą? Nie odzywałem się, ponie-waż czułem się jeszcze nieco oszołomiony i zmieszany po spo-tkaniu z tajemniczą damą. Dopiero wiele lat później dotarło do mnie to, co chciała mi przekazać. To była jedna z wielu wiadomości zachęcających do przynoszenia ludziom pokoju, nadziei i miłości, jakie przez lata otrzymywałem od duchów.

RATUNEK OD DUCHÓW

Jako młodzieniec byłem nieśmiały i wrażliwy, stąd też nie miałem wielu znajomych. Nie byłem dobrym sportowcem ani też duszą towarzystwa. Byłem raczej przyjaźnie nasta-wioną osobą, ale nie wobec wszystkich, a zwłaszcza nie wo-bec szkolnych rozrabiaków. Oni wydawali mi się wręcz ża-łośni. Zawsze starali się, jeden przez drugiego, zwrócić na siebie uwagę.

Kiedy byłem w piątej klasie, klasowym tyranem był Mike Marks. Mike zawsze siadał z tyłu sali, tak aby móc rozpraszać

Duchy pośród nas22

klasę swoimi wygłupami. Był nadpobudliwym, a na dodatek złośliwym dzieckiem. Nasz nauczyciel historii, pan Reed, był zazwyczaj spokojnym i łagodnym człowiekiem. Był elokwent-ny i inteligentny, a historia zdawała się ożywać poprzez jego słowa. Pewnego dnia Mike doprowadził pana Reeda do bia-łej gorączki. Pan Reed wywołał go na środek i zaczął okładać wskaźnikiem. To nie był przyjemny widok, zakładając nawet, że lanie było zasłużone. Wtedy zobaczyłem ducha. Jak wiele zjaw, które widziałem, ta również otoczona była świetlistym blaskiem. Była to postać wysokiego mężczyzny o brązowych oczach i śniadej cerze. Stał po prawej stronie Mike’a i ze smutkiem patrzył na to, jak chłopak dostaje manto. W pew-nym momencie duch zakrył twarz dłońmi, tak aby nie pa-trzeć już na tę okropną scenę. Zrozumiałem, że duchem był ojciec Mike’a. Chciał powiedzieć synowi, jak bardzo jest mu przykro. Chciałem przekazać tę wiadomość Mike’owi, ale w tamtej chwili było to niemożliwe. Współczułem Mike’owi. Zawsze myślałem, że ten biedak był bity przez ojca i dlatego zachowywał się tak, a nie inaczej. Być może jego zachowanie było krzykiem o pomoc. Jedynym miejscem, gdzie widziałem go poza szkołą, były spotkania zuchów. Zachowywał się tam tak samo hałaśliwie i okropnie jak w szkole.

Pewnego dnia, kiedy wracałem ze szkoły, Mike szedł za mną. Dogonił mnie i zapytał, czy może iść ze mną. Zgodzi-łem się tylko dlatego, że trzymanie z największym rozrabiaką w szkole wydawało mi się całkiem cool. Zaproponował, że-byśmy poszli w kierunku wiaduktu kolejowego.

– Dla mnie to nie po drodze – bąknąłem.Mike podniósł kamień i wymierzył w moją głowę. Znie-

ruchomiałem. Wzbudzającym strach głosem powiedział: – Rób, co mówię, albo rozwalę ci łepetynę.

Szedłem z nim przez dobre czterdzieści pięć minut w kie-runku wiaduktu, który znajdował się na odludziu, obok auto-strady Clearview Expressway. W pobliżu nie było żywej du-

Dorastając wśród duchów 23

szy, bo też po co ktoś miałby się tam włóczyć? Mike upuścił już kamień, więc wywnioskowałem, że się ze mnie nabijał. Kiedy dotarliśmy na wiadukt, Mike kazał mi usiąść i zdjąć moje sportowe buty.

– Daj spokój, Mike – powiedziałem. – Pożartowałeś so-bie, ale teraz idę już do domu.

Mike znów wpadł w złość. – Dawaj buty albo dostaniesz.Szybko zdjąłem buty i dałem je Mike’owi. Trzymając

moje buty nad autostradą, Mike powiedział: – Powiedz, że jestem wielki, albo je tam zrzucę.

Nie wiedziałem, co jest gorsze: lanie od Mike’a czy kara od taty za zgubienie butów. Miałem już dość tego idiotycz-nego zachowania Mike’a. Zacząłem uciekać, ale złapał mnie i rzucił na ziemię, a nie było to miękkie lądowanie.

Zacząłem go prosić, żeby przestał. – Dlaczego to robisz?– Bo mogę. Nie wiesz, że jestem wielki?Podjąłem kolejną próbę ucieczki. Tym razem Mike zła-

pał mnie i przytrzymał nad autostradą. Były to godziny po-południowego szczytu. Byłem przerażony na śmierć; prze-cież on był wystarczająco szalony, żeby mnie upuścić.

– Puszczaj! – krzyknąłem.Mike zaśmiał się.Nagle moim oczom ukazała się zjawa. Był to ten sam

duch, którego widziałem obok Mike’a, kiedy ten dostawał lanie w klasie. Wyglądał tak samo, choć zdawał się być nieco radośniejszy. Duch przekazał mi swoje myśli.

Jestem Michael, tato Mike’a.– Twój ojciec do mnie mówi – powiedziałem Mike’owi.– O czym ty gadasz? – wrzasnął Mike.– Twój ojciec jest tutaj z nami.Mike opuścił mnie na ziemię i popatrzył na mnie jak na

wariata.

Duchy pośród nas24

– Twój ojciec mówi, że to nie była twoja wina. Był pijany i miał wypadek samochodowy.

Mike wpatrywał się we mnie.– Mówi, że miał przyjść na twój mecz Małej Ligi, ale zgi-

nął wieczorem dzień wcześniej.– To nieprawda – zaprzeczał Mike. – Mama powiedziała,

że on nas zostawił.Ojciec Mike’a powiedział mi, że jego żona skłamała, po-

nieważ czuła się bardzo winna z powodu swojego romansu. Poprosiła ojca Mike’a o rozwód tego samego dnia, w którym zginął.

– Nie obwiniaj się – powiedziałem. – To nie była twoja wina. Mówi, że jest z ciebie bardzo dumny i że jest mu przy-kro, że nie znałeś całej prawdy o jego śmierci.

Mike rzucił we mnie moimi butami i uciekł. Duch po-dziękował mi za przekazanie prawdy jego synowi.

Współczułem temu duchowi, ale podziękowałem mu za uratowanie mi życia.

Mike już nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Dowie-działem się od mojej mamy, że jego ojciec rzeczywiście zgi-nął w wypadku samochodowym. Rok po tym zdarzeniu Mike zniknął z okolicy. Słyszałem później, że poszedł do szkoły wojskowej w północnej części stanu Nowy Jork.

ZACZYNAJĄC OD NOWA

Im byłem starszy, tym mniejsze było moje zainteresowanie duchami. Spędziłem rok w niższym seminarium duchownym i zdałem sobie sprawę, że nie odnajdę odpowiedzi na moje pytania w Kościele katolickim. Z kolei w publicznej szkole średniej byłem zbyt zaangażowany w problemy, jakie niesie ze sobą wiek nastoletni. Ciągle jednak odczuwałem w sobie potencjał intuicyjny, choć w jakiś sposób zamknąłem się na

Dorastając wśród duchów 25

odbiór rzeczywistości nadprzyrodzonej. Później studiowa-łem w San Francisco State College, gdzie jako specjalizację wybrałem media radiowo-telewizyjne. Marzyła mi się karie-ra scenarzysty telewizyjnych produkcji komediowych.

Po ukończeniu studiów przeprowadziłem się do Los An-geles, gdzie zajmowałem się przeróżnymi rzeczami związa-nymi z przemysłem filmowym, co było bardzo pouczające. Pewnego dnia Carol, koleżanka z biura, zapytała, czy po-szedłbym z nią na seans spirytystyczny. Nie byłem pewien, czy chcę powrócić do tych spraw, ale zgodziłem się głównie z ciekawości. Na miejscu poznałem Briana E. Hursta będą-cego utalentowanym i znanym medium. W pewnym momen-cie seansu Brian zwrócił się do mnie: „Duchy twierdzą, że jesteś utalentowanym medium i pewnego dnia będziesz się tym zajmował”.

Po tych słowach pomyślałem sobie: Nic z tego, nie jestem taki głupi. Zamierzam być scenarzystą telewizyjnym, a nie roz-mawiać z umarłymi. Niemniej jednak moje zainteresowanie zostało rozbudzone i zacząłem pojawiać się na cotygodnio-wych seansach u Briana.

Niedługo potem znów zacząłem widywać duchy, jak to miało miejsce, kiedy byłem dzieckiem. Zacząłem więc orga-nizować indywidualne odczyty najpierw ze znajomymi, a po-tem ze zgłaszającymi się osobami. Po roku odczyty stały się pełnoetatowym zajęciem i musiałem dokonać wyboru: po-rzucić odczyty na rzecz telewizji czy zrezygnować z kariery telewizyjnej na korzyść komunikacji z duchami. Nie trzeba dodawać, że zrezygnowałem z mojej pracy w show-biznesie i rozpocząłem karierę jako pełnoetatowe medium. Stało się to dwadzieścia pięć lat temu i od tamtej pory to ciągle niesa-mowita przygoda.

Po podróżach do różnych zakątków świata mogę śmiało powiedzieć, że duchy są pośród nas, gdziekolwiek byśmy się nie znajdowali.