opforce magazine issue 5 polish

102
M1 Garand Marushin Issue 5 2/2011 Regiment San Marco Militarny magazyn rekonstrukcji airsoftowych Berreta TM i zestaw konwersyjny G&G vegetato Italiano MP5 Tactical ICS Siły Zbrojne Republiki oskiej darmowy magazyn sieciowy Force magazine Op Darmowy magazyn internetowy Polish Version Partizan SPOSN

Upload: lukasz-bartoszek

Post on 24-Mar-2016

229 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Military and Airsoft Magazine

TRANSCRIPT

Page 1: OpForce Magazine Issue 5 Polish

M1 Garand Marushin

Issue 5

2/2011

Regiment San Marco

Militarny magazyn rekonstrukcji airsoftowych

Berreta TM i zestaw

konwersyjny G&G

vegetato Italiano

MP5 Tactical ICS

Siły

Zbr

ojn

e R

epu

blik

i W

łosk

iej

darmowy magazyn sieciowy

Forcemagazine

OpDarmowy magazyn internetowy

Polish Version

Partizan SPOSN

Page 2: OpForce Magazine Issue 5 Polish

na celownikuOp

Force

2468

10121416182022242628303234363840424446485052545658606264666870

4. Regiment San Marco

10. COMSUBIN

16. Col Moschin - włoskie Asy

20. NOCS

26. Monte Cervino

48. ACU Vegetato

36. UTG Vegetato

44. Vegetato Italiano

52. Parka Vegetato

94. Under the Burlap96. Ludmiła Pawliczenko98. W nastepnym numerze

26-36 Twardziele z gór, których zadaniem jest walka w każdym terenie.Jednostka, które powstała w celu obro-ny granic alpejskich włoskiego państwa. Artykuł przedstawia historię powstan-ia jednostki, jej współczesne zadania i wyposażenie.

44-46 Wloski pomysł na umun-durowanie żołnierza.W recenzji znajdzieice dokładny opis włoskiego munduru. Bedziecie mieć również możliwość zapoznania się z ciekawym kamuflażem, jakim niewątpliwie jest Vegetato Italiano.

80-92 Pierwszy z serii artykułów, opisujących umundurowanie i wyposażenie jednostek rosyjskich.Artykuł opisuje rosyjskich maskałat Parti-zan, wyprodukowany przez firmę SPOSN. Na stronach artykułu znajdziecie również zdjęcia z jego użytkowania.

7274767880828486889092949698

100102104106108110

56. Beretta TM

62. MP5 ICS

72. Contour HD

78. Red Side Story80. Partizan SPOSN

Page 3: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Od Redaktora

3

Spotykamy się z Wami, drodzy czytelnicy, po raz kolejny na naszych łamach. Obecnie będzie to już piąty numer naszego i Waszego czasopisma, ujmującego w nieco inny sposób tak militaria, jak i sport, jakim

jest Airsoft. Jedna rzecz, jaką możemy obiecać już teraz to to, że będziemy niezmiennie dążyć do poprawienia jakości pisma – tak od strony graficznej, jak i tekstowej. Najważniejsza dla Was to jednakże zawartość i na tą położymy szczególny nacisk.W bieżącym numerze będziecie mogli poznać jednostki (nie tylko specjalne) Armii Włoskiej. Jak zwykle poz-wolimy sobie na przedstawienie Wam najlepszych żołnierzy, jakich do zaoferowania ma państwo znad Tybru.Znajdziecie również w niniejszym numerze testy nowych replik ICS’a z serii MP5, których ostre pierwowzory używane są na całym świecie – również we Włoszech. Na deser będziecie mieć możliwość zapoznać się z mun-durem w kamuflażu Vegetato Italiano, używanym obecnie przez żołnierzy Esercito. Dołożymy do tego, dzięki uprzejmości jednej z firm z nami współpracujących, kopię tegoż munduru wraz z kamizelką taktyczną oraz kurtką. Możne powiedzieć więc, że przedstawimy Wam pełne umundurowanie żołnierza włoskiego.Obecny numer zapoczątkuje również nowy dział, który poświęcony zostanie umundurowaniu i wyposażeniu jednostek ZSRR i FR. Decyzję taką podjęliśmy ze względu na ogromną liczbę tego typu uniformów i oporządzenia, jakie jest używane obecnie lub było do niedawna w wojskach FR. Dział ten będzie prowadzony pod patronatem portalu www.rus.mil.pl, z bazy wiedzy którego skorzystamy. Fani wszystkiego, co rosyjskie, powinni być usatysfakcjonowani.Nieco uboższy tym razem będzie dział dla snajperów, aczkolwiek nadrobimy to w następnym numerze. Bądźcie więc z nami.

Miłej lektury.

Redaktor OpForce Magazine,Tomasz Niwiński

Page 4: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

San marco

Regiment Świętego Marka - Marines spod znaku lwa

Wiele oddziałów wojskowych szczyci się długą i chwalebną tradycją, sięgającą w niektórych przypadkach kil-kaset lat wstecz. Korzeni włoskiej piechoty morskiej należy szukać na początku XVIII wieku, w roku 1713, kiedy to Włochy nie były jeszcze zjednoczonym państwem. Stworzono wówczas regiment złożony z marynarzy floty wojennej, będących jednocześnie dobrymi strzelcami. Oddział brał udział w kolejnych konfliktach; wło-skiej Wojnie o Niepodległość, konfliktach kolonialnych w Libii i Wschodniej Afryce, był także częścią korpusu ekspedycyjnego, walczącego w Chinach z Powstaniem Bokserów. W 1918 roku oddział funkcjonuje jako nie-oficjalna „Brygada Marynarki” i uczestniczy w obronie Wenecji przed ofensywą Austro-Węgier podczas Bitwy nad Piawą. Brygada otrzymuje od mieszkańców miasta sztandar z uskrzydlonym lwem, symbolem Wenecji, oraz patrona. Powstaje Brygada Świętego Marka.

U zarania II Wojny Światowej zwiększono stan osobowy oddziału, aż do punktu przekształ-

cenia go w niewielki regiment. Włoskie dowództwo planowało użycie jednostki jako desantu w kampanii francuskiej oraz jako awangardę natarcia na Albanię, jednak w obu przypadkach okoliczności wymusiły zmianę planów. Ostatecznie regiment wchodzi do ak-cji w swej planowanej roli w kwietniu 1941 roku, pod-czas włoskiej inwazji na Jugosławię. Kolejnym waż-nym teatrem działań marines była Północna Afryka, gdzie jeden z batalionów, broniących Tobruku, zo-stał niemal doszczętnie zniszczony w kwietniu 1943 roku po ataku dwóch batalionów Gurkhów. Inne oddziały piechoty morskiej walczyły w Tunezji, zyskując opinię dosko-

nałych jednostek. Po zawieszeniu broni i wycofaniu się Włoch z wojny, regiment podzielił losy innych włoskich oddziałów; część żołnierzy kontynuowała walkę po stronie Osi, inni przyłączyli się do wojsk alianckich. Oddziały stacjonujące w Chinach odmó-wiły poddania się Japończykom; jedna z kompanii broniła włoskiej radiostacji w Pekinie przez 24 godzi-ny, zanim kolejne fale atakujących nie zmusiły jej do złożenia broni.Regiment został rozformowany w roku 1956, aby pojawić się ponow-

nie osiem lat póź-niej. Od tego

czasu brał udział

w

Page 5: OpForce Magazine Issue 5 Polish

5

licznych misjach pokojowych i stabilizacyjnych, m. in. w Libanie, Zatoce Perskiej, Somalii i Kosowie. Zgodnie z doktryną operacyjną zadania regimentu obejmują:Operacje desantowe, zarówno z wody jak i powietrzaWypełnianie zadań sił pokojowychEwakuacje personelu cywilnego z miejsc zagrożeniaOchronę ambasad oraz sił nawodnych w sytuacjach zagrożeniaWspieranie sił policyjnych oraz żandarmerii wojsko-wejInspekcje statków podczas blokad morskichW razie potrzeby marines mogą również pełnić rolę tradycyjnej lekkiej piechoty, jednak ich głównym za-daniem pozostaje oczywiście desant. Nowe wyposa-żenie oraz doktryny działania pozwalają im na wyko-nywanie takich akcji szybciej i z większej odległości, chociaż Włochom brakuje możliwości desantowania wojsk zza linii horyzontu. Obecna procedura zakłada szybki desant 600 - 800 marines (4 kompanii) w na-

stępujący sposób:R o z - poznanie i przy-

g o t o w a n i e miejsca

d e -

santu

przez własną kompanię zwiadu, lub komandosów z COMSUBIN – sił specjalnych Marynarki WojennejLądowanie dwóch kompanii szturmowych za po-mocą szybkich łodzi desantowych oraz śmigłowców AW101Desant kompanii zmechanizowanej za pomocą spe-cjalistycznych pojazdów desantowych LCPV i LCMDołączenie kompanii wsparcia ogniowegoLądowanie dodatkowych oddziałów bojowych, wsparcia, oraz zaplecza logistycznegoInna doktryna przewiduje zwiększanie roli desantu z powietrza, poprzez przerzucenie, za pomocą helikop-terów, obu kompanii szturmowych.Główną siłą uderzeniową regimentu jest Batalion Szturmowy „Grado”, na który składają się trzy kom-panie desantowe. Każda z nich p o d z i e l o - na jest na trzy plu- t o n y mar i- n e s

Page 6: OpForce Magazine Issue 5 Polish

san marco

Op

Force oraz pluton dowodzenia, a także pluton wsparcia, wy-

posażony w broń maszynową oraz przeciwpancerną. Podstawowym uzbrojeniem żołnierzy plutonów de-santowych są pistolety i karabiny Beretta – odpowied-nio modele 92FS i SC 70/90, granatniki m203, karabi-ny maszynowe FN Minimi i MG 42/59, oraz pociski przeciwpancerne Instalaza C90 i Panzerfaust 3. Pluton wsparcia używa, dodatkowo, cięższych Browningów M2 oraz pocisków MILAN. Dodatkowe wsparcie og-niowe zapewnia, wchodząca w skład batalionu, kom-pania wsparcia, dysponująca moździerzami kalibru 81 i 120 mm. Transport na lądzie zapewniają pojazdy 4x4 Iveco VM-90 i transportery opancerzone VCC-1, oba rodzaje uzbrojone w karabiny Browning M2 i pociski TOW. Lądowanie batalionu poprzedza wspo-mniany już zwiad; w strukturze regimentu rolę tą peł-

ni Kompania Operacji Specjalnych, specjalizująca się w zabezpieczaniu punktów desantu, infiltracji, sabo-tażu oraz atakach precyzyjnych. Komandosi, oprócz wymienionego wyżej uzbrojenia, korzystają rów-

nież z pistoletów maszy-nowych Heckler&Koch

MP5, karabinów snaj-perskich Accuracy International, oraz pr z e c iw spr z ę to -wych – McMillan i Barrett. Wsparcie dla działań obu od-działów zapewnia

Batalion Wsparcia „Golametto”, będący

zapleczem logistycznym. W jego skład wchodzi także pluton medyczny. Czwartą jednostką re-gimentu jest Kompania Operacji Nawodnych, składająca się z niewiel-

kich grup wyspecjalizo-wanych w inspekcjach statków handlowych. Sam „San Marco” jest pierwszym regimen-tem większej formacji – MARIFORSBARC, Sił Desantowych Ma-rynarki Wojennej. Drugi regiment,

„Carlotto”, pełni rolę wsparcia. W jego skład

wchodzą dwa bataliony: „Caorle” odpowiada za szko-lenie i treningi, „Cortelazzo” zapewnia wsparcie logi-styczne całej grupy bojowej. Częścią regimentu jest też jednostka administracji, pełniąca rolę centrum dowodzenia. Dodatkowymi jednostkami Sił Desanto-wych są: oddział pojazdów desantowych, sprawujący pieczę nad tym kluczowym elementem wyposażenia, oraz szwadron śmigłowców, wyposażony w maszyny SH-3D Sea King, AB-212 Pantera oraz wspomniane już AgustaWestland AW101. Marcin Szczepański

Page 7: OpForce Magazine Issue 5 Polish

7

Page 8: OpForce Magazine Issue 5 Polish

san marco

Op

Force

Page 9: OpForce Magazine Issue 5 Polish

9

Page 10: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

Jednostki Regimentu Świętego Marka używają mundurów w specjalnej odmienie kamuflażu woodland, charak-

terystycznej dla tej jednostki

Karabin snajperski

AI AWSM

Umundurowanie i wyposażenie żołnierza Regimentu San Marco

comsubin

Karabin maszynowy

FN Minimi

Umundurowanie

Beret żołnierza Piechoty Morskiej

Karabin snajperski

Barret M82A1

Page 11: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Jednostki Regimentu Świętego Marka używają mundurów w specjalnej odmienie kamuflażu woodland, charak-

terystycznej dla tej jednostki

15

Umundurowanie

Pistolet

Pistolet maszynowy

Beret żołnierza Piechoty Morskiej

Karabin szturmowy

Beretta AR 70/90

Beretta 92 FS

MP5 A4

Page 12: OpForce Magazine Issue 5 Polish

comsubin

Op

Force Comando Raggruppamento Subacquei e

Incursori Teseo Tesei (COMSUBIN) - Komandosi Włoskiej Marynarki Wojennej

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat jednostki specjalne stały się integralną częścią każdego rodzaju sił zbroj-nych. Nie ominęło to również marynarki wojennej, czego przykładem są amerykańskie Navy SEALs, brytyjska SBS, czy polska FORMOZA. Żadna z tych jednostek nie może szczycić się jednak historią ani tradycją równą swym włoskim odpowiednikom. Chociaż aktualna nazwa – Dowództwo Zgrupowania sił Podwodnych i Sztur-mowych im. Teseo Tesei – powstała dopiero w latach 60tych, korzeni tej elitarnej jednostki należy szukać dużo wcześniej – u zmierzchu I Wojny Światowej.

W nocy, z 31 października na 1 listopada 1918 roku, dwóch włoskich żołnierzy prześlizgnęło

się przez zapory austro-węgierskiej bazy marynarki wojennej w Puli. Używając jako transportu zmodyfi-kowanej niemieckiej torpedy, podpłynęli do pancerni-ka Viribus Unitis i przymocowali ładunki wybuchowe do jego kadłuba. Jednak pokonanie przeszkód i odna-lezienie celu zajęło im zbyt wiele czasu – świtało już. Marynarze z pancernika dostrzegli Włochów podczas próby ucieczki. Schwytani i zabrani na pokład zami-nowanego już okrętu ostrzegli kapitana. Nastąpiła ewakuacja, której chaos powiększyło jeszcze opóź-nienie eksplozji – nastąpiła kwadrans po ustawionym czasie, kiedy część załogi zdążyła już wrócić na swój okręt. O godzinie siódmej Viribus Unitis zatonął wraz o około 300 marynarzami i admirałem Janko Vuko-vićiem – od niecałych 12 godzin głównodowodzącym chorwackiej floty – na pokładzie.

Koncepcja załogowej torpedy, porzucona przez armię, ale rozwijana w wolnym czasie przez dwóch wojsko-wych inżynierów – Eliosa Toschi i Teseo Tesei – po-wróciła do łask w 1935 roku. Stworzony przez ową dwójkę pojazd, przezwany Maiale – świnia – stał się wizytówką nowo sformowanej jednostki, Pierwszej, a później Dziesiątej Flotylli Pojazdów Szturmowych, Decima Flottiglia MAS – X MAS. Maiale mogła prze-wozić dwóch nurków, wyposażonych we własne apa-raty oddechowe, oraz 300 kg ładunek wybuchowy. Komandosi z Decimy używali też ręcznie holowanych ładunków oraz zaminowanych łodzi motorowych; wsparcie zapewniały im łodzie podwodne klasy Perla, transportujące ich w pobliże celów misji. Oprócz wy-posażenia doskonalono również techniki operacyjne; ćwiczono opuszczanie przez nurków zanurzonej ło-dzi podwodnej oraz maszerowanie po dnie w pobliże kadłubów okrętów wojennych. Podczas przygotowy-wania ataku na bazę marynarki wojennej w Gibralta-rze oraz, stojące na pobliskich redach, transportowce, Włosi stworzyli prawdziwego „konia trojańskiego”

z frachtowca, kotwiczącego po hiszpańskiej stronie przesmyku; wewnątrz zorganizowano warsztat i mon-tażownię torped, które dostarczano w częściach jako materiały do naprawy statku. Wycięto też wrota po-niżej linii wody, przez które można było niezauważe-

nie opuszczać kryjówkę. Tymczasem komandosi na pokładzie odgrywali rolę ekipy remontującej zapusz-czoną jednostkę. W rozpoczętych z tej bazy atakach na transportowce, Decima zatopiła statki o łącznym tonażu ponad 42000 ton. Jednak najsłynniejszą akcją X Flotylli był udany rajd na Aleksandrię, w grudniu 1941 roku, kiedy to ładunki włoskich nurków ciężko uszkodziły pancerniki Queen Elisabeth oraz Valiant, wyłączając je z walki na ponad rok. Takie osiągnięcia budziły wściekłość, ale i szacunek Brytyjczyków; kie-

Page 13: OpForce Magazine Issue 5 Polish

11

dy utworzyli oni własne jednostki o podobnym pro-filu, ich rekruci wieszali zdjęcia Decimy na ścianach, jako źródło inspiracji.

Po kapitulacji Włoch X Flotyllę rozformowano; jej członkowie kontynuowali walkę po obu stronach frontu. Wraz z końcem wojny powstaje nowa grupa, głównie jako jednostka szkoląca nurków, a także zaj-mująca się rozminowywaniem portów i usuwaniem blokujących je wraków, co udaje się w większej mie-rze osiągnąć do 1949 roku. Traktat Pokojowy zaka-zuje Włochom posiadania załogowych torped i łodzi szturmowych. Badania przeprowadzane są więc w se-krecie, stary sprzęt jest remontowany i przemianowy-wany, szkoli się operatorów. Stan ten utrzymuje się do początku lat 50-tych, kiedy to Włochy stają się częścią NATO i ONZ. Jednostka zostaje ponownie przefor-mowana, program szkolenia zostaje rozszerzony o

działania na lądzie oraz kurs spadochronowy, nazwa oddziału ulega kilkakrotnym zmianom, aby wreszcie, w 1960 roku, przyjąć obecną formę.Współczesna struktura COMSUBIN obejmuje sześć wyspecjalizowanych pododdziałów, z których każdy posiada własną, specyficzną funkcję:Operacyjna Grupa Szturmowa (Gruppo Operativo Incursori) to pododdział, najbardziej odpowiadający popularnym wyobrażeniom o jednostkach specjal-nych marynarki wojennej. Do zadań, liczącej około

150-200 żołnierzy, grupy należą:

Ataki na okręty wojenne oraz statki handlowe, tak w porcie jak i na morzu, przy użyciu różnych rodzajów uzbrojenia

Rajdy przeciwko instalacjom portowym, a także cy-wilnej i wojskowej infrastrukturze w pasie do 40 km od wybrzeża

Działania antyterrorystyczne, ukierunkowane w szczególności na ratowanie zakładników z pokładów statków

Infiltracja poza liniami wroga w celach rozpoznaw-czych oraz długoterminowych działań zaczepnychOperacyjna Grupa Nurków (Gruppo Operativo Sub-acquei) składa się z około dwustu płetwonurków wy-specjalizowanych w nurkowaniu na duże głębokości przy użyciu różnych mieszanek oddechowych, oraz specjalistycznego wyposażenia. Grupa ta kontynuuje powojenną tradycję saperską, specjalizując się w roz-minowywaniu akwenów wodnych. Członkowie GOS działali w Zatoce Perskiej oraz na Adriatyku, gdzie ich pododdział operuje również z trałowca włoskiej Ma-rynarki Wojennej. Ich drugorzędnym zadaniem jest ewakuacja załóg uszkodzonych łodzi podwodnych.Specjalna Grupa Marynarki (Gruppo Navale Spe-ciale) to flotylla, stanowiąca wsparcie oraz jednostkę transportu na potrzeby działań pierwszych dwóch grup. W jej skład wchodzą oddziały wspierające dzia-łania ratunkowe, tak przy użyciu technik swobodne-go nurkowania, jak i miniaturowe łodzi podwodnej, operującej z okrętu Anteo. Posiada ona również szyb-kie kutry, mogące przewozić operatorów oddziałów szturmowych.

Grupa Centrum Studiów (Raggruppamento Centro Studiów) jest jednostką badawczą, aktualizującą wy-posażenie i techniki wykorzystywane przez cały od-dział. Cztery główne sekcje badawcze zajmują się bro-nią i materiałami wybuchowymi, wyposażeniem grup szturmowych, materiałami wykorzystywanymi w działaniach pod powierzchnią oraz ludzką fizjologią w operacjach podwodnych. Grupa posiada również komory hiperbaryczne, wykorzystywane w terapii dekompresyjnej, zarówno na potrzeby wojskowe jak i cywilne.

Grupa Zaopatrzenia (Gruppo Logistico) odpowiada, oczywiście, za wparcie wszelkich działań pozostałych grup oraz za stan zdrowia żołnierzy, wchodzących w ich skład.

Page 14: OpForce Magazine Issue 5 Polish

comsubin

Op

Force

Grupa Szkoleniowa (Gruppo Scuole) Podzielona jest na trzy sekcje i odpowiada za wyszkolenie operato-rów grup szturmowych oraz nurków, a także kursy obronne dla marynarzy z innych jednostek Marynar-ki Wojennej. Szkoła Nurków jest jedyną włoską jed-nostką, mogącą przyznawać patent wojskowego płe-twonurka; szkolą się w niej nie tylko żołnierze GOS, ale także członkowie innych jednostek wojskowych, na przykład spadochroniarze 9 regimentu powietrz-

nodesantowego, a także specjaliści policji oraz straży pożarnej. Szkoła Szturmowców odpowiada za szko-lenia kandydatów do GOI. Podobnie jak w innych tego typu jednostkach nieliczni ochotnicy - około 10% - kończą szkolenie; wielu rezygnuje, wybierając transfer do innych jednostek Marynarki Wojennej. Wynika to z filozofii COMSUBIN – „lepiej niewielu, ale doskonałych, niż wielu, ale tylko dobrych”. Wstęp-ne szkolenie trwa dziesięć miesięcy i podzielone jest na cztery części, obejmujące taktykę walki na lądzie, na wodzie, działania kombinowane oraz szkolenia górskie i spadochronowe. Rekruci przechodzą też do-datkowe szkolenia z walki różnymi rodzajami broni oraz wręcz, kursy taktyk antyterrorystycznych, saper-skie, działań rozpoznawczych i sztuki przetrwania. Po ukończeniu szkolenia wstępnego, wybrani kandydaci

biorą udział w półrocznych kursach specjalizacyjnych. Ostatnim etapem szkolenia jest czternastomiesięczny okres próbny, podczas którego kandydaci, w ramach treningu końcowego, pełnią służbę w doświadczo-nych zespołach bojowych. Czas, od momentu przyby-cia ochotnika do ośrodka szkoleniowego w Varigna-no, do osiągnięcia stanu gotowość bojowej, jest dość długi w porównaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych i wynosi około trzech lat. W związku z tym średnia wieku komandosów GOI dobiega trzydziestki.

Głównym zadaniem Incursori są działa-nia przeciwko celom nawodnym; zarówno przejmowanie wrogich jednostek w przypad-ku wojny, jak i opera-cje antyterrorystyczne, stające się najbardziej powszechnym sce-nariuszem. Typowy profil misji to skryte podejście (najczęściej pod osłoną nocy) do celu oraz błyskawiczny szturm w celu przejęcia kontroli nad kluczowy-mi punktami statku. Druga grupa scenariu-szy to ataki na instala-cje lądowe, obejmują-ce infiltrację celu przy pomocy szerokiego wachlarza metod - od użycia pontonów de-santowych, podejścia

wpław lub przeniknięcia drogą lądową, po desant z użyciem śmigłowców - wykonanie celu misji – sabo-tażu, podłożenia ładunków wybuchowych, eliminacji siły żywej przeciwnika oraz ewakuację. W warunkach pokoju najczęściej podejmowanymi przez GOI zada-niami jest ewakuacja personelu cywilnego z niebez-piecznego terenu (Rwanda podczas wojny domowej w latach 1994-95), misje eskortowe i patrolowe (Al-bania, Liban, Somalia), inspekcje w ramach sankcji Narodów Zjednoczonych (Adriatyk podczas wojny w byłej Jugosławii, Zatoka Perska), a także misje w ra-mach włoskiego Kontyngentu Sił Międzynarodowych w Iraku oraz Afganistanie.

Marcin Szczepański

Page 15: OpForce Magazine Issue 5 Polish

13

Page 16: OpForce Magazine Issue 5 Polish

col moschin

Op

Force Col Moschin – włoskie asy.

Jednostka specjalna Armii WłoskiejCzas na kolejną odsłonę jednostek specjalnych świata. Tym razem na celowniku pojawiła się włoska „dziewiąt-ka”, czyli dziewiąty, szturmowy regiment powietrznodesantowy. Col Moschin, bo pod taką nazwą też można ów regiment spotkać, uznawany jest za najbardziej elitarną jednostkę w asortymencie armii włoskiej. Opinia ta wy-nika zarówno z osiągnięć, jak i z rygorystycznego treningu, przez który muszą przejść kandydaci do jej szeregów.

Początki regimentu sięgają Pierwszej Wojny Świa-towej. Wywodzi się on z dziewiątej sekcji sztur-

mowej, znanej niekiedy, jako „Arditi” (czyli śmiał-kowie/odważni/ryzykanci). Wsławili się oni podczas walk na froncie austriacko-włoskim, gdzie wielokrot-nie udaremnili ataki piechoty austriackiej, głównie dzięki działaniom dywersyjnym. Z tamtego okresu pochodzi także fragment emblematu jednostki, na którym widnieje szczyt Moschin, znajdujących się w górach Grappa, na którym, podczas Pierwszej Wojny Światowej, znajdywały się pozycje au-striackie, zdobyte przez „dziewiątkę”. Taka jest właśnie geneza jednego z przydomków jednostki - Col Moschin (Col to skrót od włoskiego Colle – góra, a nie jak niektórzy myślą Colonello – pułkownik).

W okresie międzywojennym jednostka zo-stała zlikwidowana i dopiero podczas Dru-giej Wojny Światowej, w 1942 roku, zo-stała znowu powołana do życia, by już w roku 1946 zostać rozwiązaną. W tym okresie brali oni udział w operacjach przeprowadzonych na terenie Tunezji, Sycylii i Al-gierii, a po kapitulacji Włoch, również w kampanii wło-skiej, mającej na celu wy-parcie nazistów z terenu Włoch.

Kolejnym etapem w hi-storii jednostki był rok 1953, w którym „dzie-wiątka” została ponownie powołana - tym razem w sile kompanii, w szkole piechoty w Ce-sano. Rok później jednostka została przemianowana na Dywersyjną Sekcję Spadochronową, która w 1961 roku została rozszerzona do batalionu. W 1975 roku jednostka, po otrzymaniu sztandaru dzie-wiątej sekcji szturmowej,

przyjęła nazwę dziewiątego szturmowego batalionu powietrzno-desantowego, a następnie w 1995 roku została przekształcona w regiment. W swojej obecnej formie jest porównywana do brytyjskiego SAS, jed-nak jest jednostką o wiele młodszą, a już cieszącą się dużym uznaniem w strukturach NATO.Jej żołnierze brali udział w wielu operacjach pokojo-wych i humanitarnych. Jeszcze za czasów bata-

lionu zostali oni wysłani do Li-banu z ramienia UN. Po

kryzysie w Zatoce Per-skiej, w 1991 roku,

razem z Wojska-mi Sprzymie-

r z o ny m i , pomagali

Page 17: OpForce Magazine Issue 5 Polish

17

uciekającym Kurdom. W 1992 zostali wysłani, po fali porachunków mafijnych, razem z innymi jednost-kami wysłani na Sycylię w celu zapewnienia bezpie-czeństwa. W latach 1992 – 1995, razem z innymi jed-nostkami działającymi w ramach UN, stacjonowali na terenie Somalii podczas misji „Przywrócić Nadzieję”. W 1999 roku już po zwiększeniu liczebności jednostki do stanu regimentu, „dziewiątka” brała udział w ope-racjach na terenie Bośni i Kosowa. W ostatnich latach zostali wysłanie także do Iraku, gdzie operowali, jako kontyngent, działający w ramach wielonarodowych sił zbrojnych Iraku. Powierzone im zostały misje pa-trolowe oraz szkolenie nowo powstałej Irackiej poli-cji oraz wojska. Col Moschin obecnie służą także w Afganistanie, w ramach ISAF, pozostając częścią Task

Force 45, stacjonującej w prowincji Hearat.Jak każda jednostka do zadań specjalnych,

„dziewiątka” miała być włoską siłą ofensyw-ną. Po zakończeniu Drugiej Wojny Świato-

wej i na-staniu Zim-

n e j Wojny, świat pozosta-wał w stanie perma-nentnego zagrożenie wybuchem nowe-go konfliktu. Ciągłe

zbrojenia, zarówno te nuklearne, jak i kon-wencjonalne, w pew-

nym momencie spo-

wodowały, iż otwarta wojna stała by się nieopłacalna i zakończyłaby się całkowitą zagładą. Nic dziwnego, więc, że powoływano do życia jednostki, które, dzięki dużej suwerenności działania i doskonałemu wyszko-leniu, mogłyby precyzyjnie eliminować przeciwnika. Początkowo jednostka do działań dywersyjno-wywia-dowczych, jaką miało być Col Moshin, przekształciła się w pełnowartościową formację do zadań specjal-nych.

Członkowie „dziewiątki” są, zazwyczaj, rekrutowani z innych jednostek wojskowych, co zapewnia wysoki poziom początkowy podczas szkolenia. Pierwszy etap selekcji to tzw. Specjalizacja, trwająca osiem miesięcy, podczas której ochotnicy wysyłani są do Wojskowej Szkoły Spadochroniarstwa w Pizie. Po zakończeniu kursu dostają miano „Guastatori Paracadutisti”, czy-li sapera powietrzno-

desantowego. Wtedy też roz-poczyna się

drugi etap szko-lenia, mający na celu podnieść umiejętności taktyczne oraz przy-stosować rekrutów do działania w każdym

środowisku.

Jeśli chodzi o uzbrojenie i sprzęt, którego używa dziewiątka, to możemy tu znaleźć całą gamę karabi-

nów, pistoletów i ciężkiego sprzętu. Do najbardziej popularnych należą pistolety typu Glock oraz Beret-

ta. Regiment używa także chyba najbardziej popu-larnych pistoletów maszynowych typu MP5 oraz, mniej popularnego MP7, karabinów szturmo-wych M4 oraz FN SCAR, a także G36 czy Steyr AUG.

Marcin „Mirra” Dudojć

Page 18: OpForce Magazine Issue 5 Polish

col moschin

Op

Force

Page 19: OpForce Magazine Issue 5 Polish

19

Page 20: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

NOCS

Central Security Operations Service – policjanci do zadań specjalnych.

Po okresie wojen, zarówno tych ciepłych, jak i zimnych, świat stał się relatywnie spokojnym miejscem. Wszystkie konflikty ograniczone są do krajów „trzeciego świata” i raczej mało prawdopodobnym jest, by którykolwiek do-tknął nas bezpośrednio. Mało prawdopodobnym, ale jednak możliwym. Zdesperowani bojownicy lub fanatycy często uciekają się do ataków na ludność cywilną, aby osiągnąć cel i zwrócić na siebie uwagę. Zaskoczenie, pani-ka oraz strach to ich główna broń. Dlatego też coraz większy nacisk kładzie się na tworzenie zorganizowanych i wyspecjalizowanych zespołów, które mogłyby przeciwdziałać i zwalczać takie zagrożenia.

Do służb takich, oczywiście poza wojskowymi jednostkami specjalnymi, należą oddziały po-

licji. Wśród nich jest włoskie Central Security Ope-rations Service (z wł. Nucleo Operativo Centrale di Sicurezza NOCS). Jednostka ta bierze swój początek, jak większość oddziałów tego typu, z okresu zimnej wojny. W 1974 roku ówczesny szef Wydziału Anty-terrorystycznego włoskiej Policji Stanowej, Emilio Santillo, doszedł do wniosku, że krajowi potrzebna jest wyspecjalizowana jednostka policji, która mogła-by radzić sobie z zagrożeniami ze strony terrorystów. Pierwsi członkowie zostali zwerbowani z różnych jed-nostek policyjnych, w tym specjalnej grupy, szkolonej w sztukach walki „Gold Flames”. Głównodowodzą-cym nowo powstałej formacji został major Andrea Sgandurra.

Po oficjalnym powołaniu jednostki przyszedł czas na szkolenie nowych funkcjonariuszy. Taktyczny kurs szturmowy uczył rekrutów nowoczesnych technik strzelania - w tym strzelania wyborowego. Zadbano także o naukę „ofensywnej jazdy”. Pierwszy spraw-dzian umiejętności NOCS miał miejsce w 1975 roku, kiedy to świeżo upieczeni operatorzy musieli stawić

czoła lewicowej grupie terro-

rystycznej o nazwie Proletariacka Służba Zbrojna (NAP) oraz grupie prawicowej „Nowy Porządek”. Obie akcje zakończyły się sukcesem i doprowadziły do aresztowań dwóch niebezpiecznych terrorystów - Gentile Schiavone i Pierluigi Concutelli. Pasmo suk-cesów, jakie odnosiła jednostka, zwróciły uwagę rzą-du włoskiego, dzięki czemu pozyskała nowe fundusze i zmodyfikowała swoją strukturę. Biuro Antyterrory-styczne, w ramach którego działało NOCS, zostało gruntownie zmodernizowane. W miejsce starej je-dnostki powstały trzy nowe: Agencja Wywiadu Wojskowego (Servizio per le Informa-zioni e la Sicurezza Militare SISIM), Agencja Wywiadu Cywilnego (Ser-vizio per le Informazioni e la Si-curezza Democratica SISDE) oraz policyjna Agencja A nt y -terro-ry-

Page 21: OpForce Magazine Issue 5 Polish

21

styczna (UCIGOS). Ta ostatnia została, z biegiem czasu, przekształcona w NOCS.

Jedną z najbardziej spektakularnych akcji, przepro-wadzonych przez NOCS, było odbicie amerykańskie-go generała, pełniącego funkcję szefa sztabu wojsk NATO, James’a Dozier’a, z rąk Czerwonych Brygad w 1982 roku. Cała akcja została przeprowadzona bez jednego wystrzału i zakończyła się całkowitym suk-cesem. Na przestrzeni ubiegłych lat NOCS przepro-wadziło ponad 4500 operacji, zakończonych ok. 205 aresztowaniami. Doskonałe wyszkolenie zapewnia im możliwość operowania w każdych warunkach, w których może pojawić się zagrożenie ze strony ter-rorystów - takich jak samoloty, pociągi, biurowce czy teren zurbanizowany. Mimo to jednostka ciągle poszerza zakres swoich działań. W obrębie jednost-ki powstała nowa grupa informatyczna, która ma na celu integrowanie działań całości w ramach programu C3I, zapoczątkowanego przez brytyjską Policję. Po-nadto, NOCS cały czas podnosi swoje kwalifikacje i

doświadczenie, regularnie trenując z siostrza-nymi jednostkami z całego świata. Mowa

tu o takich grupach jak: FBI, niemieckim GSG, h o l e n d e r s k i m

KCT, francuskim RAID i wielu innych. Tego typu treningi pozwalają na świeże spojrzenie na niektóre sytuacje, czyniąc NOCS kolejną jednostką, mającą za zadanie zapewnienie cywilom spokoju w dzisiejszym świecie.

Marcin „Mirra” Dudojć

Page 22: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

NOCS

Page 23: OpForce Magazine Issue 5 Polish

23

Page 24: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

NOCS

Page 25: OpForce Magazine Issue 5 Polish

25

Page 26: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

monte cervino

4 Reggimento Alpini Paracadutisti - ludzie gór

Żołnierze jednostek specjalnych cieszą się zasłużoną opinią elity sił zbrojnych. Pod względem odporności psy-chofizycznej i wyszkolenia znajdują się na szczycie totemicznego pala. Jednak i ich można podzielić na mniej i bardziej twardych; w tej ostatniej grupie z pewnością znajdą się komandosi jednostek górskich. W przypadku włoskich sił zbrojnych owo miejsce przypada 4 Regimentowi Desantowemu Alpini i jedynego tworzącego go batalionu – Monte Cervino. Mimo stosunkowo krótkiego stażu w roli sił specjalnych batalion – i cały regiment – odwołują się do znacznie dłuższej tradycji.

Historia samych Alpini, włoskiej piechoty gór-skiej, sięga roku 1872. Wtedy to kapitan Giusep-

pe Perrucchetti zaproponował utworzenie oddziałów milicji, mających za zadanie ochronę północnych granic młodego Królestwa Włoch. Podstawowym założeniem było prowadzenie rekrutacji do tych jed-nostek wśród mieszkańców terenów przyszłych dzia-łań; miało to skutkować wysoką zdolnością bojową, wynikającą z doskonałej znajomości terenu, a także silną motywacją do walki dzięki osobistym więzom z miejscem służby. Początkowo sformowano piętnaście kompanii tego typu, po 120 żołnierzy w każdej. Jednak ich liczba szybko rosła – w 1882 roku istniało już po-nad siedemdziesiąt kompanii Alpini, zgrupowanych w sześciu regimentach. Podwojono też ich stan oso-bowy i stwo-rzono osiem baterii arty-

lerii górskiej. Kolejne lata przynoszą dalszy wzrost sił i kilka reorganizacji. Powstaje też ochotniczy batalion afrykański, który jako pierwszy, spośród jednostek piechoty górskiej, przechodzi chrzest bojowy podczas I Wojny Włosko-Etiopskiej w 1896, tracąc niemal 80% stanu w przegranej przez Włochów bitwie pod Aduą.

Sprawdzianem dla całości Alpini staje się dopiero I Wojna Światowa. Początkowa, szybka ofensywa Wło-chów staje w miejscu, gdy do osłabionych austriackich garnizonów dołączają posiłki. Wiele ataków musi być prowadzonych pod górę; nocne wspinaczki, połączone z porannym natarciem. Jednak nie sposób dostarczyć

tą samą drogą ciężkiej broni, koniecz-nej do dalszych ataków na uforty-

fikowane pozycje austriackie. Alpy stają się teatrem wyczer-

pującej wojny pozycyjnej, nazwanej później „Wojną w śniegu i lodzie” . Powstają okopy, setki mil zasieków, w

zboczach górskich – a nawet w lodowcach - drążone są

r o z -

Page 27: OpForce Magazine Issue 5 Polish

27

budowane podziemne fortece. Jednak największym przeciwnikiem jest sama natura; tysiące żołnierzy ginie na skutek lawin, powstają nawet specjalne od-działy, mające na celu ratowanie pogrzebanych przez żywioł towarzyszy. Trwają eksperymenty z jednost-kami narciarzy. Saperzy drążą tunele w celu wysadza-nia w powietrze umocnionych pozycji nieprzyjaciela. Wszystkie strony konfliktu mają problemy z utrzyma-niem linii zaopatrzeniowych, co dodatkowo utrudnia walczącym przetrwanie w wymagających warunkach.

Po wojnie jednostki piechoty górskiej zostają rozfor-mowane. Ich czas nadchodzi ponownie podczas II Wojny Światowej. Jednym z utworzonych na nowo oddziałów jest samodzielny batalion rozpoznawczy „Monte Cervino” (tą nazwą Włosi określają Matter-horn), w skład którego wchodzą żołnierze szkoleni w górskim ośrodku szkoleniowym Aosta, a także nar-ciarze z tego ośrodka. Batalion bierze udział w cięż-kich walkach na terytorium Albanii i Grecji, później zostaje rozformowany w maju 1941 roku, po czym zreorganizowany w październiku tego samego roku i przerzucony na front wschodni w ramach włoskiego kontyngentu. Jednostka ponosi ciężkie straty w lutym 1943 roku, zostaje przerzucona do Francji i przefor-mowana ponownie, ostatecznie kończąc swój szlak bojowy po wrześniowym zawieszeniu broni. Pojawi się jednak ponownie, znów zmieniając swój charakter.II Wojna Światowa ukazała znaczenie operacji po-wietrznodesantowych, tzw. Trzeciego Wymiaru. Do-ceniając to, dowództwo włoskiej armii podejmuje, u zarania Zimnej Wojny, decyzję o utworzeniu pluto-nów spadochroniarzy w każdej jednostce Alpini. Ich przeznaczenie ma być dwojakie; z jednej strony mają stanowić grupy rozpoznawcze, przystosowane do działań w rejonie górskim i stanowiące przednią straż nacierających brygad, z drugiej zaś mogą infiltrować terytorium nieprzyjaciela - prowadzić operacje na jego zapleczu, atakując cele o strategicznym znaczeniu i znikać bez śladu dzięki przygotowaniu terenowemu oraz niewielkim rozmiarom oddziałów. Pierwszy taki pluton powstaje 1 września 1952 roku w brygadzie „Tridentina”. Szkolenie nowych jednostek odbywa się dwuetapowo. Po czterech tygodniach kursu spado-chronowego następuje dłuższy okres przygotowania do całorocznych działań w górach, nauka wspinacz-ki, ćwiczenia w Alpach i Apeninach. Pierwszy próbny desant odbywa się na lodowcu Ruitor, 3000 m. n.p.m. W latach 60-tych plutony spadochroniarzy zosta-ją wyłączone ze struktur brygad i połączone w pod-legającą bezpośrednio dowództwu armii kompanię desantową. W 1990 roku jednostka przyjmuje histo-ryczne imię „Monte Cervino”, dziedzicząc barwy i tra-

dycje swojego protoplasty. Pod tą nazwą uczestniczy w misjach międzynarodowych – Operacji Albatros w Mozambiku, misji stabilizacyjnej w byłej Jugosławii i operacjach w Iraku, w międzyczasie przekształcając się z kompanii w batalion. W 2004 roku batalion ten staje się jedyną jednostką bojową sformowanego na nowo 4 Regimentu Alpini, przejmując jego, odzna-czony kilkunastoma medalami, sztandar. Od kilku lat elementy obu kompanii batalionu biorą udział w misji afgańskiej jako część włoskiego kontyngentu.

W chwili obecnej 4 Regiment stanowi element Wło-skich Sił Specjalnych. Jest jednostką szybkiego re-agowania, przygotowaną do działań na terytorium nieprzyjaciela. Nacisk kładziony jest na akcje bezpo-średnie (chociaż regiment może też wykonywać inne zadania lekkiej piechoty), zwiad, przygotowywanie operacji innych jednostek (np. poprzez wyznaczanie lądowisk i stref zrzutu oddziałów desantowych). Spa-dochroniarze działają w każdym rodzaju terenu, na-turalnie ze szczególnym uwzględnieniem obszarów górskich. Dowództwo regimentu przeprowadza się właśnie z Bolzano we włoskich Dolomitach do Mon-torio w pobliżu Werony.

Jak w przypadku każdej jednostki sił specjalnych, szkolenie nowych kandydatów jest długie i wyczerpu-jące. Selekcja i wstępny trening jest przedsięwzięciem wspólnym 4 Regimentu, 9 Regimentu Powietrznode-santowego oraz 185 Regimentu Rozpoznania. Zre-zygnowano jednak z rekrutacji rdzennych mieszkań-ców terenów górskich, zamiast tego wyszukując we wszystkich jednostkach wojskowych odpowiednich kandydatów do selekcji. Jej pierwszy etap obejmuje dwa tygodnie w izolacji, w warunkach ciągłego napię-cia i przy harmonogramie ćwiczeń dobranym tak, aby doprowadzić do stanu ciągłego zmęczenia i kumulacji stresu. Kandydaci przechodzą liczne ćwiczenia fizycz-ne i taktyczne, szkolenia bojowe oraz techniczne i te-sty. Przez cały czas muszą wykazywać jasność umysłu, odwagę, determinację i żelazną siłę woli. Ćwiczenia zmieniają się co roku, aby ochotnicy nigdy nie mogli być pewni, co ich czeka. Nie znają również wymagań minimalnych, co motywuje ich do większego wysiłku. Ci, którzy przejdą pierwszą fazę selekcji, biorą udział w trwającym 31 tygodni podstawowym kursie ope-racji specjalnych. Rozpoczyna się on kursem spado-chronowym, po którym następuje kilka tygodni nauki topografii, nawigacji i orientacji w terenie. Kolejnym etapem jest niemal trzymiesięczne szkolenie z pod-staw działania taktycznego, sztuki przetrwania, ma-skowania i działań rozpoznawczych oraz cztery tygo-dnie szkolenia technicznego, obejmującego pierwszą

Page 28: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force pomoc, obsługę broni (wraz z ćwiczeniami praktycz-

nymi), a także planowanie operacji specjalnych.Sercem całego szkolenia jest niemal dziewięciomie-sięczny etap specjalizacji Rangera, specyficzny dla rekrutacji do 4 Regimentu. Najpierw następuje trzy-miesięczne szkolenie terenowe, mające na celu tak fi-zyczne, jak i psychologiczne ukształtowanie nowych komandosów. Podczas wyczerpującego treningu gór-skiego zwiększają swoją siłę i samokontrolę, pewność siebie, zdolności pokonywania własnych ograniczeń i niespodziewanych przeszkód. Ćwiczenia obejmu-ją szkolenie z operacji właściwych lekkiej piechocie, przeplatanych z symulowanymi rajdami i zasadzkami właściwym działaniom oddziałów specjalnych, szko-leniem strzeleckim oraz krótkim kursem walki w te-renie zurbanizowanym. Kolejnym etapem są specja-listyczne kursy wspinaczkowe i narciarskie, ćwiczące zdolności bojowe w połączeniu z nauczanymi na nich technikami poruszania się, a także zasady przetrwa-nia w górach w warunkach zimowych. Ostatni etap szkolenia to cztery kursy, obejmujące techniki walki wręcz, pogłębienie wiedzy o pierwszej pomocy, dzia-łania na terenach skażonych oraz sposoby unikania wykrycia, przetrwania na terytorium nieprzyjaciela i odporności na techniki przesłuchań. Ten ostatni koń-czy się symulacją, sprawdzającą nabyte umiejętno-ści, wolę i determinację komandosów w warunkach izolacji, stresu i skrajnego wyczerpania. Oprócz tego pluton rozpoznania przechodzi dodatkowe szkolenia z CQB (walka na krótkim dystansie) oraz zaawanso-wanych technik desantowych, obejmujących zrzuty z dużych wysokości, zakończonych niskim (HALO), lub wysokim (HAHO) otwarciem spadochronu. Po otrzymaniu przydziału do jednej z dwóch kompanii bojowych, komandosi mogą brać jeszcze udział w kil-ku specjalistycznych kursach, m. in. szkoleniu snaj-perskim, kursach instruktorskich wspinaczki i nar-ciarstwa, ćwiczeniach z ochrony osób, medycznych czy saperskich. Jednostka współpracuje też blisko z innymi oddziałami tego samego typu, m. in. z ame-rykańskim 75 Regimentem Rangerów, poszerzając w ten sposób swoją bazę szkoleniową i zbierając nowe doświadczenia.

Wyposażenie Alpini nie odbiega poziomem od innych włoskich jednostek specjalnych. Główną bronią długą są karabinki szturmowe Beretta SCP 70-90 - wersja ze składaną kolbą i skróconą lufą - Steyr AUG, Colt M4 oraz Heckler&Koch G36. Z broni krótkiej można wymienić Berettę 92 FS, a także pistolety maszynowe H&K MP5 (głównie w wytłumionej wersji SD i mak-symalnie skróconej K) oraz nowoczesne MP7. Broń wsparcia to, używane przez większość jednostek Wło-

monte cervino

skiej Armii, FN Minimi, występujące w kilku wersjach – na amunicję kalibru 5,56 i 7,62, a także w skróconej wersji Para; niemal niezmieniony od czasów II Woj-ny Światowej MG42 / MG3 i jeszcze starszy, ale nadal stosowany w wielu armiach, Browning M2 kalibru 12,7mm. Komandosi korzystają również ze strzelb Benelli M4 Super 90 i SPAS-15 oraz kilku modeli karabinów snajperskich: SR-25, Accurancy Interna-tional, Sako TRG-42 i H&K G3SG1 i, oczywiście, z przeciwsprzętowego karabinu Barrett M82. Ponieważ jednostka wypełnia również zadania charakterystycz-ne dla standardowej piechoty, na liście nie mogło za-braknąć nieco cięższej broni: od granatników M203 i H&K 69, poprzez granatnik automatyczny MK19, aż do wyrzutni pocisków przeciwpancernych Panzer-faust 3, Milan i moździerzy 60mm Hirtenberger M6C. Jednak największym atutem włoskich Rangerów jest nie ich wyposażenie, ale poziom wyszkolenia korzy-stających z niego komandosów. Wspomniany pro-gram szkolenia przekształca ochotników w jednych z najbardziej wytrwałych żołnierzy świata. W jednost-kach specjalnych ceni się nie tylko odporność fizyczną – tą można stosunkowo łatwo wykształcić – lecz prze-de wszystkim siłę psychiki służących w tych jednost-kach żołnierzy. Determinację Alpini z 4 Regimentu obrazuje ich motto: Mai Strack – nigdy zmęczeni. Nie powinno to dziwić – nie od dziś wiadomo, że góry są jedną z najlepszych szkół charakteru.

Marcin Szczepański

Page 29: OpForce Magazine Issue 5 Polish

29

Page 30: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

monte cervino

Page 31: OpForce Magazine Issue 5 Polish

31

Page 32: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

monte cervino

Page 33: OpForce Magazine Issue 5 Polish

33

Page 34: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

Karabin szturmowy

Beretta SCP 70-90

Mundur w kamuflażu Vegetato Italiano, używany przez żołnierzy 4 Regimentu Alpini

Karabin snajperski

KA SR-25

Umundurowanie i wyposażenie żołnierza Monte Cervino

Karabin maszynowy

FN Minimi

monte cervino

UmundurowanieNakrycie głowy żołnierza Monte Cervino

Page 35: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Mundur w kamuflażu Vegetato Italiano, używany przez żołnierzy 4 Regimentu Alpini

35

Karabin szturmowy

Umundurowanie

Steyr AUG

Nakrycie głowy żołnierza Monte Cervino

Pistolet

Pistolet maszynowy

H&K MP7

Beretta 92 FS

Page 36: OpForce Magazine Issue 5 Polish

UTG

Op

Force UTG Vegetato

Często zdarza się sytuacja, że zdobywamy upragniony mundur oraz re-plikę. Pozostaje tylko rozglądnąć się za stosownym, pasującym do całości, oporządzeniem. O ile sprawa ze zdobyciem munduru jest zazwyczaj nie-skomplikowana, o tyle zakupienie kontraktowej kamizelki może sprawić nam nieco problemu. Jeśli oczywiście zależy nam na wyposażeniu, uży-wanym przez żołnierzy w ich codziennych obowiązkach. Wyjątkiem są tu sytuacje, gdzie kontraktowe oporządzenie jest marnej jakości – tak, jeśli chodzi o użyte przy jego produkcji materiały, jak i podstawową ergonomię. Skazani wówczas jesteśmy na producentów cywilnych, których asortyment może nas czasami mocno zaskoczyć. Dokładnie tak sytuacja wyglądała w przypadku oporządzenia we włoskim kamuflażu. Nie pozostało nam nic innego, jak zdobyć oporządzenie spoza obiegu wojskowego. Poniżej znaj-dziecie jego recenzję.

Do naszych rak trafiła kamizelka taktyczna typu UTG (Utility Tactical Gear) niemieckiej firmy

Mil-Tec. Głównie dlatego, że pragnęliśmy dokonać porównania wersji przygotowanych dla wojska oraz tych, które trafiają na rynek cywilny. Udało nam się zamierzenie osiągnąć połowicznie, ponieważ zdoby-liśmy jedynie kontraktowy mundur, natomiast kami-zelka, używana przez żołnierzy z Półwyspu Apeniń-skiego, pozostała poza naszym zasięgiem. Zdołaliśmy jednakże zdobyć wersję przeznaczoną na rynek cywil-ny, która w razie problemów, jakie były naszym udzia-łem, może pełnić rolkę zamiennika. Może również, co równie prawdopodobne, zostać wybrana przez niektórych z Was, jako podstawowa – ze względu na dostępność oraz jej rodzaj – różny od tych, które po-zostają na wyposażeniu Armii Włoskiej.

Pierwsze wrażenie:

Zaraz po wyjęciu z opako-wania dokonujemy zazwy-czaj pierwszych oględzin naszego nowego nabytku. Nie inaczej było w naszym przypadku.Kamizelka została uszyta na siatce nylonowej, do któ-rej przymocowano resztę zasobników. Sama siatka sprawia wrażenie solidnej, ale jednocześnie niezbyt grubej, co w efekcie nie spowoduje nadmiernego dy-skomfortu podczas jej używania. Cała kamizelka oraz zasobniki na niej naszyte (100% materiału), wykona-ne są z poliestru o niewiadomym składzie i pochodze-niu. Producent nie zamieścił tej informacji w postaci metek lub innych nośników informacji. Wywniosko-wać z tego faktu można, że nie jest to Cordura Du Ponta, a jej tańszy odpowiednik. Dzięki temu kami-zelka jest tańsza od odpowiedników tego typu, wyko-nanych na oryginalnej Cordurze. Z drugiej zaś strony nie mamy gwarancji jakości materiału. Kompromis, przed jakim bardzo często zostajemy postawieni w dzisiejszych czasach. Niemniej materiał nie sprawia

wrażenia, jakby miał nas zawieść nazbyt szybko.Na pierwszy rzut oka nie widać również, by kamizelka posiadała jakieś wady pro-dukcyjne, w postaci choćby wadliwego szycia, jakże częste w produktach z niż-szej półki. Dobrze to wróży jej przyszłe-mu użytkowaniu.

Opis kamizelki:

Kamizelka to raczej typowy produkt z se-rii UTG. Jest to więc kamizelka trójstopnio-wa, panelowa (część plecowa oraz dwie części piersiowe), o trzystopniowej regulacji za po-mocą linek oraz klamer typu ITW, ściąganych w części piersiowej. Kamizelka zapinana jest z przodu za pomocą zamka błyskawicznego oraz,

Zasobnik ogólnego przeznaczenia (apteczka)

Zasobniki na magazynki

Page 37: OpForce Magazine Issue 5 Polish

37

dodatkowo, dwóch klamer typu ITW.

Cała część plecowa pokryta jest paskami systemu PALS, dzięki czemu uzyskujemy dodatkową przestrzeń do zamontowania, na przykład, butpacka. Oczywiście moż-liwości jest dużo więcej, a konfiguracja części plecowej zależy tylko i wyłacznie od

naszych wymagań i osobistych preferencji.System pasków PALS zamonto-wany jest na zewnętrznej czę-ści siatki, z której zrobiona jest

kamizelka w części plecowej. Jej dwuwarstwowość pozwoliła na wykorzystanie przestrzeni mię-

dzy warstwami siatki na dodatkową, wewnętrzną kie-szeń, w której mozemy umieścić, na przykład, camel-backa. W momencie przenoszenia zaś plecaka lub oprządzenia na taśmach, można spokojnie umieścić w niej gąb-kę, co pozwoli na zwiększenie komfor-tu użytkownika. Producent pomyślał również o naszyciu, w górnej częsci pleców, taśm VELCRO, dzięki czemu możliwe jest zamocowanie napisów wszelkiego typu. W momencie ich nie-używania możemy wykorzystać znaj-dujące się na taśmie paski PALS.Nad wspomnianą wyżej kieszenią znajduje się uchwyt ewakuacyjny. Niestety, jest on jedynie przyszyty do górnej części kamizelki, więc w przy-padku obciążenia go może nie wytrzy-mać. Nie plecam raczej prób “ewaku-

owania” rannego w ten sposób. Szkoda, że w tym przypadku projektanci nie pokusili się o wszycie ta-śmy na całej długości pleców, dzięki czemu rozłożony zostałby ciężar i uchwyt mógłby spełniać dwoje pod-stawowe założenie.W przedniej części barkowej nie znajdziemy naszy-tych pasków PALS, a jedynie dwa D-ringi – po jed-nym na każdą stronę.

Wewnętrza część paneli piersiowych zawiera, dodat-kowo, dwie kieszenie, zapinane na zamek błyskawicz-ny. Służą one do przenoszenia map lub dokumentów podobnego typu, aczkolwiek można w nich przenosić o wiele więcej, niźli wynika to z ich pierwotnego prze-znaczenia. Moduły:

Kamizelka ta, jak każda z gatunku UTG, jest kamizel-ką ze stale wszytymi modułami. Model, który otrzy-maliśmy do testów, posiadał ich osiem, w tym jeden

dopinany w postaci kabury na broń osobistą. Ten ostatni, jako jedyny, można odpiąć i na jego miejscu przyczepić cokolwiek innego.Wszystkie moduły wykonane są z tego samego polie-stru, co cała kamizelka, podszytego jedynie od strony spodniej materiałem wodoodpornym.

Lista pouchy:

1. poziomy, ogólnego przeznaczenia

Znajdujący się po lewej stronie zasobnik pomieści, na przykład, opatrunek osobisty czy inną drobnicę. Za-

Zasobnik na granaty typu Flashbang

Kabura na pistolet

Page 38: OpForce Magazine Issue 5 Polish

UTG

Op

Force mykany jest, jak i reszta pouchy, rzepem.

Taśma Velcro została również przyszy-ta na zewnętrznej stronie klapki – w celu umieszczenia plakietki z nazwiskiem, stop-niem lub odznaką jednostki.

2. Pionowy, przeznaczony na granaty typu Flashbang

Po lewej stronie, u góry kamizelki, znaj-dziemy trzy kieszenie, przeznaczone na granaty typu Flashbang. Pamiętajmy, że ka-mizelki typu UTG przeznaczone były pierwotnie do CQB, dlatego też większość zasobników prze-znaczona jest do przenoszenia używanego w pod-czas tego typu działań wyposażenia.

3. Pionowy, przeznaczony na zapasowe magazynki

Po prawej strony kamizelki, w jej części dolnej, znaj-dziemy potrójną ładownicę na zapasowe magazynki. Ich wielkość pozwala na umieszczenie w środku ma-gazynków praktycznie każdej wielkości, aż do M14 włącznie. Dzięki wszyciu, w ich środkowej części, ściągacza, nie musimy się martwić, że mniejsze ma-gazynki będą miały tendencję do niekontrolowanego wysuwania się.

4. Skośny, przeznaczony na broń osobistą

Dodatkowym zasobnikiem, który dodatkowo posia-da możliwość odczepienia od kamizelki, jest kabura na broń osobistą. Jej wielkość pozwala, bez żadnego problemu, na przenoszenie najpopularniejszych pi-stoletów typu Glock lub Beretta wraz z dodatkowym magazynkiem, umieszczanym w specjalnej przegród-ce, znajdującej się w górnej części kabury.

Kolejnym uzytecznym dodatkiem jest pas, który przy-mocowany jest w dolnej części kamizelki na sześciu szlufkach. Same szlufki zapinane są za pomocą napy oraz rzepa, co na pewno utrudni, lub wręcz uniemoż-liwi, ich samoczynne wypinanie się pod obciążeniem pasa głównego.

Podsumowanie:

Plusy:

1. Lekkość i przewiewność konstrukcji2. Możliwość regulacji, zależnie od potrzeb i preferen-cji oraz budowy ciała3. Dodatkowy, odpinany pas4. Podgumowanie zasobników od strony wewnętrznej5. Wewnętrzne kieszenie

Minusy:

1. Brak informacji na temat użytego materia-łu2. Nieznaczna różnica w kolorze kamuflażu3. Materiał w zewnętrznej części barków, któ-ry może pękać

Redakcja magazynu serdecznie dziękuje sklepowi www.vest.pl za udostępnienie kamizelki do testów.

Zasobnik na granaty typu Flashbang

Pas biodrowy

Page 39: OpForce Magazine Issue 5 Polish

39

Uchwyt systemu ratunkowego

Barkowa część kamizelki podszyta rzepem

Page 40: OpForce Magazine Issue 5 Polish

UTG

Op

Force

Barkowa część kamizelki podszyta rzepem

Pasy systemu modułowego podszyte rzepem

Pasy regulacyjne

Pas biodrowy - tył

Page 41: OpForce Magazine Issue 5 Polish

41

Barkowa część kamizelki podszyta rzepem

Poziomy zasobnik

Pasy systemu modułowego

Uchwyt systemu ratunkowego

Page 42: OpForce Magazine Issue 5 Polish

UTG

Op

Force

Barkowa część kamizelki podszyta rzepem

Zasobnik ogólnego przeznaczenia (apteczka)

Zasobniki na magazynki

Pas biodrowy

Page 43: OpForce Magazine Issue 5 Polish

43

Barkowa część kamizelki podszyta rzepem

Zasobnik na granaty typu Flashbang

Kabura na pistolet

Fastexy zapinające kamizelkę

Page 44: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

Vegetato

Mundur Polowy Armii WłoskiejJak mogliście się przekonać w poprzednich odsłonach naszego cyklu, poświęconego umundurowaniu różnych armii świata, można wśród nich znaleźć wyjątkowo ciekawe projekty – tak kamuflażu, jak i kroju. Również materiały użyte to uszycia konkretnych modeli różnią się od siebie w zależności od klimatu, jaki panuje na da-nym terenie oraz przeznaczenia jednostek, które planowo konkretny uniform miały używać. Również Armia Włoska, bo tą zajmujemy się w bieżącym numerze, nie odstaje specjalnie od standardu. Przyjrzyjmy się więc bliżej zestawowi mundurowemu w kamuflażu Vegetato.

Pierwsze wrażenie:

Na pierwszy rzut oka widać, że mundur przygotowa-ny jest do użycia w klimacie śródziemnomorskim. Świadczyć o tym może grubość materiału, jaki został użyty do jego uszycia oraz otwory wentylacyjne, usy-tuowane pod pachami, które nie posiadają możliwo-ści zamknięcia.Materiał, wykorzystany przy produkcji munduru, nie przypomina żadnego z dotychczas przeze mnie wi-dzianych czy testowanych. Również metka nie zawie-ra tego typu informacji, więc nie dowie się czytelnik z tego artykułu, jakiego materiału i o jakim splocie uży-to w trakcie produkcji włoskiego uniformu. Jedyne spostrzeżenie, jakie można poczynić w trakcie oglę-dzin organoleptycznych to takie, że tkanina nie jest w 100% bawełniana. Ewidentna domieszka sztuczne-go włókna nadała tkaninie lekko brezentowej faktu-ry. Splot zaś przypomina nieco Rip-Stop, co poznać można po charakterystycznej fakturze tkaniny (jest jakby w kratkę), której nie zdołał pokryć nawet nadruk kamuflażu. Dzięki temu jednak mundur będzie zapewne wytrzymalszy od, choćby, bry-tyjskiego Lightweighta.

Materiał:

Jak wspomniałem wyżej, nie jesteśmy w stanie określić składu materiału, jaki zo-stał użyty do przygotowania włoskiego munduru. Przynajmniej nie na podsta-wie informacji z metek czy oglądowo. Co można stwierdzić to fakt, że tkanina swą grubością przypomina brytyjski mundur letni (Lightweight), jednakże splot i skład materiału różnią się. Włoski mundur spra-wia wrażenie solidniejszego, bardziej wy-trzymałego na potencjalne uszkodzenia mechaniczne, jakie mogą powstać podczas codziennej służby oraz działań polowych.

W kilku miejscach postanowił projektant wzmocnić projekt poprzez podwojenie ilości materiału, użytego podczas szycia.

Sytuacja taka ma miejsce w przypadku tradycyjnych miejsc, które posiadają zwielokrotnione prawdo-podobieństwo uszkodzenia. Mowa tu oczywiście o spodniach i dodatkowej warstwie materiału na po-śladkach i w okolicach krocza – czyli miejscach, które najszybciej ulegają uszkodzeniu. Kolejne wzmocnie-nia, o długości około 15 centymetrów, znajdziemy również na kolanach.

Szycie:

Tutaj niestety dopatrzeć się można niejakich uchy-bień. Nie chodzi co prawda o sposób szycia, ponieważ jest ono zrobione poprawnie, a o prucie się szwów. W opisywanym mundurze dało się zauważyć snucie się nici w kilku miejscach. Nie wróży to najlepiej jego trwałości.

Funkcjonalność:

Funkcjonalność mundury to jedna z najistotniej-szych cech, jakie takie ubiór winien posiadać. Przyjrzyjmy się więc, jak udało się zaprojekto-

wać Włochom ich mundur od tej właśnie strony.

Spodnie:

Spodnie zostały zaprojektowane klasycznie (kolejny projekt wzorowany na BDU). Posia-

dają oczywiście kilka wyróżniających je cech, które są charakterystyczne dla tego konkret-nego modelu. Jedną z cech wyróżniających jest, chociaż-by, wstawienie w spód nogawek gumowych ściągaczy wraz, dzięki którym można re-

gulować ich obwód. Przydatne w momencie, kiedy chcemy, na przykład, nosić spodnie na bu-tach. Dzięki gumowemu ściągaczowi zdołamy je idealnie dopasować, a nogawka będzie sprawiała wrażenie umieszczonej w bucie.

Ciekawe rozwiązanie znajdziemy również w kwe-stii regulacji pasa. Jest ono nieco zbliżone do, opi-

sywanego w poprzednim numerze, munduru Armii Holenderskiej. Różne oczywiście jest

Mundur - sylwetka

Page 45: OpForce Magazine Issue 5 Polish

45

rozwiąza-

nie samego zapinania, ponieważ w całym komplecie nie znajdzie użytkownik ani jednej taśmy velcro, a i sprawia regulacja wrażenie mniej wytrzymałej, ale na plus zawsze zaliczyć trzeba jej istnienie.Rozporek oraz kieszenie – te z tyłu oraz cargo – po-siadają podwójne klapy, dzięki którym przykryte są guziki. Całość zaś zapinana jest przy użyciu guzików kanadyjskich.

Ilość kieszeni w spodniach:

Dwie kieszenie z tyłu; MCCU ma dwie, ACU dwie, Flecktarn jedną, DPM jedną, Łączna ilość kieszeni – 6 dwie cargo (boczne), dwie z przodu, dwie z tyłuDla porównania MCCU ma 6, ACU 8, fleck 5, DPM 5.

Bluza:

W przypadku projek-tu bluzy daje się zauwa-żyć nowoczesne tendencje wzornicze. Świadczyć o tym może chociaż rezyg-nacja z pagonów oraz taśmy velcro, przeznaczone do umieszczenia na nich oznaczeń oraz rang. Taśmy znajdziemy cztery. Dwie z nich przyszyto na ramionach i nada-no kształt tarczy. Przeznaczono je do przymocowania oznaczeń Państwo-wych oraz plakietki z nazwą jedno-stki, w której służy żołnierz. Kolejne dwie, w kształcie prostokąta, przy-mocowano nad kieszeniami. Z po-wodu lekkiego odchylenia samych kieszeni, one również ustawione są pod lekkim kątem do poziomu.

Kolejne dwie naszywki znajdziemy na kołnierzy. Są to, umieszczone po obydwu jego stronach, gwiazdy Paktu Północnoatlantyckiego. Kołnierz, choć na pierwszy rzut oka przypomina ra-

czej produktu konserwatywne, nosi już ślady nowoczesnego wzornictwa. Włoski projek-tant zastosował bowiem własną wersję za-pinania, która aspiruje już do miana stójki. Do zapięcia kołnierza służy nam zakładka materiałowa z guzikiem kanadyjskim po drugiej stronie. Bardzo ciekawe rozwiąza-nie, które pozwoliło zachować klasyczny wygląd oraz nowoczesną funkcjonalność.Rękawy są proste, z możliwością ich regu-lacji za pomocą zakładki z materiału oraz

czterech guzików kanadyjskich.

Wszystkie cztery, zewnętrzne kieszenie zapinane są również na guziki. Każda klapa jest podwójna, do-kładnie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku spodni. Niestety, obydwie kieszenie na piersiach są przyszyte klasycznie, to znaczy w orientacji pionowej. Spory minus za funkcjonalność – szczególnie w po-równaniu do innych, nowoczesnych konstrukcji.Kieszeń wewnętrzna, znajdująca się po lewej stronie, zapinana jest na zamek błyskawiczny. Żeby się do niej dostać wystarczy odpiąć jeden guzik na wysokości

pagonu. Miło, że pomyślano o dodatkowej, we-wnętrznej kieszeni. Dzięki czemu mamy możność

w miarę bezpiecznego przechowywania wartościowych dokumentów oraz pie-

niędzy.Bluza, jak i cały mundur zresz-

tą, zapinana jest za pomo-cą guzików kanadyj-

skich. Główna linia zapinania, podobnie

jak kieszenie, również posiada drugą warstwę materiału, które

przykrywa zapięcie. Wyjątkowo este-tyczne rozwiązanie.

Ilość kieszeni w bluzie:

Pięć kieszeni; ACU i MCCU czte-ry, „Flecktarn” trzy, a brytyjski DPM dwie

Jak widać ilość kieszeni w bluzie jest spora i przewyższa wszyst-kie do tej pory opisywane uni-formy.

Mundur - rzut

Lewa część barkowa

Page 46: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Vegetato

Op

Force Czapka:

Czapka, którą dostaliśmy w komplecie, jest bardzo zbliżona w kroju do amerykańskiego ACU Patrol Cap. Najpoważniejsze różnice to grubość oraz roz-miar daszka, który w amerykańskiej „patrolówce” jest mniejszy ale grubszy, otwory wentylacyjne, umiesz-czone po bokach włoskiego nakrycia głowy, które w klimacie gorącym pozwolą na odpowiednią wentyla-cję oraz ściągacz, znajdujący się w tylnej części czapki w kamuflażu Vegetato. Wloska czapka jest również nieco płytsza niż amerykański odpowiednik. Na tym, zasadniczo, kończą się większe różnice pomiędzy tymi dwoma nakryciami głowy. Jeśli oczywiście po-minąć sposób wykończenia tych dwóch produktów, który zdecydowanie przemawia za wersją amerykań-ską. Producent włoskiego modelu doszedł bowiem do wniosku, że zupełnie zbędne jest zrobienie zaszewek i pozostawił końcówki materiału zupełnie niezabez-pieczone. Dzięki temu snuje się on całej powierzchni wewnętrznych szwów.

Podsumowanie:

Jak mogliście wywnioskować z powyższego opisu, zestaw mundurowy Armii Włoskiej jest projektem przejściowym pomiędzy konstrukcjami powojenny-mi oraz nowoczesnymi, jak amerykański ACU. Po-siada sporo nowoczesnych rozwiązań oraz klasyczną linię, co może dla niektórych, co bardziej konserwa-tywnych osób, być sporą zaletą. Niestety, zdarzyły się Włochom również niedociągnięcia w postaci szycia, co jest na prawdę sporym minusem. Z drugiej strony mamy ciekawy materiał, który w letnie dni da nam przewagę komfortu i nie pozwoli przegrzać organi-zmu. Każdy jednak musi dokonać wyboru we włas-nym zakresie.

Redakcja Magazynu serdecznie dziękuje Maerikowi za udostępnienie munduru do testów.

Górna część bluzy wraz z czapką

Kieszeń zapinana na guziki kanadyjskie

Nogawka spodni

Page 47: OpForce Magazine Issue 5 Polish

47

Widok na pas spodni oraz dolną część bluzy

Wywietrzniki pod pachami

Page 48: OpForce Magazine Issue 5 Polish

ACU

Op

Force

Opisywany przez nas mundur nie jest dokład-ną kopią włoskiego uniformu. Został on uszyty

na wzór amerykańskich ACU (a raczej jest wariacją na temat amerykańskiego munduru), dzięki czemu nabywca zyskuje użytkowe walory wspomnianego wcześniej munduru oraz kamuflaż włoskiej Armii. Ze względu na powyższe do porównania użyjemy orygi-nalnego produktu US Army, dzięki czemu uzyskacie odpowiednią bazę do oceny opisywanego munduru.

Pierwsze wrażenie:

Pierwsze wrażenie, jakie odnosimy w zetknięciu z mundurem, jest bardzo pozytywne. Dlaczego? Choć-by z tego powodu, że mundur się „nie świeci” jak ma to miejsce w przypadku wielu produktów tego typu.

Występują również różnice pomiędzy

Materiał:

Materiał, z którego uszyto kom-plet, różni się nieco od tego, który został użyty w amerykańskim orygi-nale. Jest nieco grubszy i bardziej sztywny, czym przypomina repliki mundurów pro-dukcji firmy Helikon-Tex. Jego plusem będzie to, że na pewno będzie miał mniejsza tendencję do przecierania się czy rozdzierania. Ciężej będzie również wszelkiej maści pasożytom przebić się przez jego strukturę. Mi-nusem będzie oczywiście fakt, a i to tylko w cieplejsze dni, zwiększonej temperatury użytkownika.

Szycie:

Tutaj niestety dostrzec można, że nie do końca pracownicy przykładali się do wykona-nia swoich obowiązków. Nie

Advanced Combat Uniform w kamuflażu Armii Włoch

W niniejszym numerze zamieściliśmy artykuł na temat kontraktowego munduru Armii Włoskiej, mający dać pojęcie tym z Was, którzy mieliby ochotę na stylizowanie się na jednostki armii z Półwyspu Apenińskiego. Nie zawsze jednak kontraktowe mundury są dla nas dostępne i sięgnąć musimy po alternatywę. Poniżej znajdzie-cie opis takiej alternatywy – munduru firmy MFH w kamuflażu Vegetato.

chodzi raczej o fakt samego szycia, a o wykończenie już przyszytych elementów. Rzuca się w oczy w kil-ku miejscach niedbałe zakończenie ściegu lub snująca się nić. Dokładnie takie same snucie się nici dostrze-gliśmy w kontraktowym zestawie. Czyżby ta sama szwalnia?

Funkcjonalność:

O ile na pierwszy rzut oka jest to kopia ACU, przy bliższych oględzinach daje się zauważyć spore różni-ce. Część z nich jest zupełnie bez znaczenia dla funk-cjonalności kompletu, natomiast niektóre wpływają nań negatywnie. Przyjrzyjmy się bliżej tym różnicą.

Spodnie:

Amerykańscy projektanci, przygotowując projekt nowego munduru dla US Army, mieli na uwadze

zwiększenie użyteczności oraz komfortu takiego odzienia. Stary, poczciwy

BDU został odświeżony, głów-nie poprzez dodanie mniej

lub bardziej witalnych usprawnień i udo-godnień.Spodnie w zesta-

wie MFH zapinane są na guziki kanadyjskie, podob-nie jak ma to miejsce w przypadku ACU. Jako uzupełnienie znajdziemy zewnętrzne ściągacze, zrobione na bazie mini-fastexów które ułatwią nam dopasowanie ich rozmiaru do naszych wymiarów. Różni-ca pomiędzy spodniami MFH a ACU Proppera jest taka, że amerykańskie spodnie mają, jako regulację dodatkową pasa, wszytą tasiemkę w we-wnętrzną część pasa.Obydwa modele posiada-ją wzmocnienia na po-śladkach oraz kolanach.

Koplet mundurowy

Page 49: OpForce Magazine Issue 5 Polish

49

Jednakże te w ACU (na kola-nach) służą rów-nież jako kieszenie na ochraniacze na kola-na, natomiast te z zestawu Vegetato jedynie naszyte dodatkowe kawałki materia-łu. Obydwa modele posiadają ściągacze wszyte w dolnej części nogawek.Większe różnice możemy zaobserwować w kwestii kieszeni. Ich krótki przegląd znajdziecie poniżej.

Ilość kieszeni w spodniach:

Dwie kieszenie z tyłu; MCCU ma dwie, ACU dwie, Flecktarn jedną, DPM jedną,Łączna ilość kieszeni – 6 dwie cargo (boczne), dwie z przodu, dwie z tyłuDla porównania MCCU ma 6, ACU 8, fleck 5, DPM 5.

Różnica pomiędzy ACU i Vegetato MFH nie polega jedynie na ilości kieszeni, ale również na ich rozwią-zaniach projektowych. Te w kopii Vegetato bardziej przypominają pomysł, wykorzystany w BDU, niźli nowszy projekt ACU. Przyjrzyjmy się bliżej różnicom.

Kieszenie boczne są w obu modelach są identyczne. Również te umiejscowione na pośladkach, zapinane na guziki kanadyjskie, są do siebie zbliżone na tyle, ile to możliwe. Nawet uważny obserwator nie zauwa-ży specjalnej różnicy w tym przypadku. Tę zauważy dopiero, i to na pierwszy rzut oka, w przypadku kie-szeni cargo. Już pierwsze spojrzenie ujawnia znaczące różnice. Po pierwsze, klapy w modelu MFH są usytu-owane prostopadle, kiedy w ACU mamy je nachylone pod kątem. Kolejne różnice znajdziemy pod klapami. Spodnie w kamuflażu Vegetato posiadają kieszenie zapinane na guziki kanadyjskie, a oryginalny projekt ACU przewiduje w tym miejscu taśmy Velcro wraz ze ściągaczem. Różnica na prawdę spora.Spodnie MFH, jak wcześniej wspomniałem, nie po-siadają dodatkowych kieszeni, umiejscowionych w okolicach łydek.

Bluza:

W przypadku bluzy nie znajdziemy aż tak wielkich różnic, jak ma to miejsce w przypadku spodni. Po-wiem więcej, nie znajdziemy

ich prawie wcale. Bluza okazuje się bowiem praktycznie ide-

alną kopią amerykańskiego projektu, łącznie ze sko-

piowaniem kieszonek, przeznaczonych na

ochraniacze łokci.W bluzie MFH

z n a j d z i e m y więc

g ł ó w n y zamek blyska-wiczny, uzupełniony o taśmy Velcro (a przy-najmniej ich kopie) na ca-łej długości. Czyli dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku oryginału (mowa oczywiście o amerykań-skim ACU, nie mundurze włoskim). Ilość kieszeni w bluzie:

Cztery kieszenie; ACU i MCCU cztery, „Flecktarn” trzy, a brytyjski DPM dwie

Czapka:

Wraz z mundurem otrzymaliśmy do przygotowania niniejszej recenzji również nakrycia głowy. Firma Vest.pl w tym wypadku dostarczyła nam kompletny zestaw, jaki jest możliwy do nabycia wraz z mun-durem, składający się z czapki typu „Garizon Cap” oraz „Baseball Cap”, kapelusza „Boonie Hat” i wielofunkcyjnej szarf. Każdy będzie więc mógł dobrać coś do swo-

Rękaw wraz z mankietem

Prawa część barkowa

Page 50: OpForce Magazine Issue 5 Polish

ACU

Op

Force ich osobistych preferencji.

Podsumowanie:

Produkt MFH, który nam dostarczono jako bohate-ra niniejszej recenzji, jest produktem przeznaczonym na rynek cywilny. Ma on zastąpić, w momencie, gdy nie będziemy w stanie zdobyć oryginału, włoski mun-dur w kamuflażu Vegetato. Tym zaś, którym bardziej przypadł do gustu krój obecnie używanego w US Army munduru, a jednocześnie podoba mu się wło-ski kamuflaż, pozostanie jedynie zakup recenzowane-go produktu. Porównać możecie oba, choćby dzięki recenzją z OpForce Magazine. Ostateczny wybór po-zostawiamy jednak Wam.

OpForce Magazine pragnie podziękować firmie Vest.pl za udostępnienie opisanego munduru do testów porównawczych.

Lewa część barkowa

Mundur wraz z kamizelką oraz czapką

Page 51: OpForce Magazine Issue 5 Polish

51

Bluza - część piersiowa

Bluza i nakrycie głowy - porównanie zgodności kolorów

Mundur wraz z kamizelką oraz czapką

Page 52: OpForce Magazine Issue 5 Polish

parka

Op

Force Parka w kamuflażu Vegetato

Chłodniejsze dni zdarzają się również na Półwyspie Apenińskim, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę dzia-łanie w obszarach alpejskich. Również wyjazdy na misje zagraniczne, w ramach oddziałów stabilizacyjnych czy sił pokojowych, mogą zdarzyć się w regionach, gdzie temperatura spada poniżej minimum, w którym można operować bez specjalnej odzieży. Nie inaczej sytuacja wygląda w przypadku gracza airsoftowego. Sięg-nęliśmy więc po parkę w kamuflażu Vegetato by uzupełnić nasze recenzje o odzież nieco cieplejszą, bardziej pasującą do aury, panującej obecnie na półkuli północnej.

Kurtka, która będzie głównym bohaterem niniej-szej recenzji, została uszyta przez niemiecką

firmę Mil-Tec, specjalizującej się w produkcji milita-riów na rynek cywilny. Jest to kurtka dwustopniowa, to znaczy składa się z dwóch elementów. Pierwszy to kurtka właściwa, zewnętrzna, której głównym zada-niem jest utrzymanie wilgoci z dala od użytkownika. Druga część, w postaci bluzy wykonanej z polaru, ma zapewnić odpowiednią temperaturę w chłodne dni i noce. Obie części można oczywiście nosić osobno. Dzięki takiemu rozwiązaniu otrzymujemy, zasadni-czo, dwa produkty, które połączone razem możemy użytkować w najbardziej chłodne dni.

Polar:

Polar, który otrzymujemy w komplecie z kurtką, jest raczej standardowym produktem tego typu. Istnieje jednak kilka różnic, którym warto przyjrzeć się bliżej.Po pierwsze jest to kurtka polarowa, która została przeznaczona, między innymi, do noszenia jako ocie-placz w kurtce wierzchniej. Z tego też powodu produ-cent zaopatrzył ją w zamek z przelotowym suwakiem, który ułatwia zapinanie kurtki – jako samodzielnego produktu oraz jako ocieplacza.Połowa kurtki (polarowej), wewnątrz, zaopatrzona jest w podszewkę, która również znajduje się na we-wnętrznej stronie rękawów. Dolna połowa jest wspomnianej podszewki pozba-wiona, aczkolwiek nie wpływa to specjalnie na samo użytkowanie. Przyznam nawet, że również górna część mogłaby podszew-ki nie zawierać. Jest to jedynie miły akcent, nic poza tym.Polar zaopatrzony został w cztery kieszenie. Dwie z nich, zapinane na zamek błyskawiczny, znajdują się po zewnętrznej stronie kurtki. Są raczej standardowej wiel-kości, czyli nieco większe niż rozłożona dłoń dorosłego mężczyzny. Dwie we-

wnętrzne, zaprojektowane w formie kwadratu, naszy-tego na kurtkę, pozbawione są zapinania. Są to rów-nież jedyne kieszenie wewnętrzne, do jakich mamy dostęp po przypięciu polara do kurtki wierzchniej.Sam polar posiada, jak większość produktów tego typu, ściągacz. Jest on wszyty w spodnią część kurtki, aby zapewnić nam możliwość ograniczenia podwie-wania podczas wietrznych dni. Kolejną różnicą jest wstawienie przez producenta dwóch szlufek z tasiemki na rękawach oraz napy w okolicy karku. Służą one, poza zamkami błyskawicz-nymi oczywiście, do przymocowania polara wewnątrz kurki właściwej. Stabilizacja wysoce wskazana, ponie-waż użytkownicy będą jej używać podczas aktywno-ści fizycznej.Do polara nie można mieć zastrzeżeń. Jest to typowy produkt, który spełni swoje zadanie.

Kurtka:

Wierzchnia kurtka to, dzięki wspomnianemu wyżej polarowi, połączenie kurtki przeciwdeszczowej, prze-ciwwiatrowej oraz kurtki zimowej. Zamiast wydawać pieniądze na trzy różne produkty, za cenę jednego otrzymujemy je wszystkie, gustownie zapakowane w kamuflaż włoski Vegetato.

Dane techniczne kurtki:

materiał – 100% poliesterparowalność – 3000g/m2/24h

wodoodporność – 2000 mm słupa wodymateriał wiatro i wodoodporny

Kurtka posiada dwie kieszenie zewnętrzne – po obydwu jej bo-kach. Nie posiada za to żadnych kieszeni ani schowków we-

wnątrz, aczkolwiek spowodowa-ne jest to dołączeniem opisywanej

wyżej podpinki w postaci kurtki pola-rowej. Ta druga zawiera bowiem

kieszenie wewnętrzne, które

Kaptur kurtki

Page 53: OpForce Magazine Issue 5 Polish

53

po przypięciu ocieplacza polarowego, sumują się z kurtką główną. Dodatkową, podłużną kie-szonkę, znajdziemy na lewym rękawie.Na wysokości klatki piersiowej kurtka, a do-kładniej rzecz biorąc wewnętrzna część pod-szewki, jest rozcięta (zamykanie na taśmę velcro) i daje możliwość dostania się do wnętrza, to zna-czy między wspomnianą podszewkę, a polies-ter głównego materiału, z którego została uszyta.Na wysokości pasa dysponujemy ścią-gaczem wraz z pasem materiału, któ-rego zadaniem jest, po odpowiednim związaniu, ochrona przed podwie-waniem. Kurtka jest przecież w za-myśle przeznaczona dla żołnierza, który nieustannie pozostaje w ru-chu, wykonując przeróżne czyn-ności podczas swej służby. Roz-wiązanie to wyjątkowo powinno przypaść do gustu w mroźne, wietrzne dni, kiedy zmuszeni będziemy częstego schylania się lub poruszania w przyklę-ku lub pełnym padzie.Kurtka, jak przystało na prawdziwy produkt przeciw-deszczowy, posiada również kaptur. Jest on nieco róż-ny do tych standardowych, głównie ze względu na fakt, iż wyposażony jest w wszyty na stałe daszek, który zapewni do-datkową ochronę przed wiatrem i zacinającym deszczem lub śniegiem.Również rękawy zostały zaprojektowa-ne w ten sposób, by istniała możliwość takiego ich zaciągnięcia, by maksymalnie utrudnić lub wręcz uniemożliwić dostanie się wody lub zimnego powietrza do wnę-trza kurtki. Efekt ten osiągnięto poprzez doszycie zakładek, zaopatrzonych w taśmy velcro.

Użyte materiały i szycie:

Wierzchnia kurtka została uszyta z materiału poliestrowego, będącego kopią oryginalnych rozwiązać firmy DuPont. W takiej też klasie została ona przez nas oceniona – poprzez odjęcie nieco punktów za brak oryginal-nych, potwierdzonych marką firmy, która materiał wynalazła, rozwiązań.

Przyznam jednak szczerze, iż materiał użyty w produkcie nie-mieckiej firmy plasuje się gdzieś w okolicach średniej półki ja-kościowej (bazując na danych technicznych; są już dostępne znacznie bardziej zaawansowa-

ne materiały, oferujące lepsze parametry użytkowe).

Zwrócić uwagę trze-ba jednak na fakt, iż

nie będziemy ra-czej tego produktu używać w warun-kach ekstremal-nych, co pewnie wziął pod uwa-gę producent przy projekto-waniu wyrobu.D o k ł a d n i e taką samą ja-kość prezentuje kurtka polaro-wa, dołączona jako ocieplacz. Nie jest to może najwyższa pół-

ka jakościowe czy cenowa, a i do oryginalno-ści marki Polartec nieco brakuje, jed-

nakże jak poprzednio – na potrzeby ASG jest

najzupełniej wystarczają-cy.

Dodać należy, że obydwie części składowe zestawu zo-stały dokładnie sprawdzone pod kątem wad fabrycz-nych, niedbałości w kroju czy szyciu, oraz zwykłego niedbalstwa. Żadnych z powyższych uchybień nie stwierdzono, dzięki czemu możemy mieć gwarancji ra-

czej bezproblemowego użyt-kowania zakupionego produk-tu.Jakość użytych materiałów drugorzędnych, jak podszew-ki czy nici, jest również bez

Kurtka - widok całościowy

Page 54: OpForce Magazine Issue 5 Polish

parka

Op

Force zastrzeżeń. Nie zauważyliśmy podczas, dokładnego

przecież, oglądania kurtki (łącznie z jej wywlekanie na stronę wewnętrzną) żadnych snujących się nici czy strzępiącego się materiału. Wykonanie więc bez zarzutu.

Podsumowanie:

Recenzowana przez nas kurtka powinna spełnić za-danie, jaką przed nią zostanie postawione. Wystar-czające parametry oddychalności oraz odporności na przesiąknięcie wody będą na pewno jej atutem przy wyborze przez gracza airsoftowego. A i dodatkowy polar, niekoniecznie używany jako ocieplacz, również może się przydać.

Plusy:

1. Zestaw dwuczęściowyKaptur z daszkiemPoprawne szycieDbałość o szczegółyPoprawność wzoru kamuflażu

Minusy:

1. Użycie nieoryginalnych materiałów w kurtce oraz podpince

Ocena ogólna: 8/10

Redakcja Magazynu serdecznie dziękuje sklepowi Vest.pl za udostępnie-

Rękaw z zamkiem błyskawicznym

Kieszen na rękawie

nie kurtki do napisania recenzji

Page 55: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Rękaw z zamkiem błyskawicznym 55

Pagon na rangę.Kurtka z profilu

Page 56: OpForce Magazine Issue 5 Polish

beretta

Op

Force Współczesny kamień filozoficzny, czyli jak

zamienić plastik w metal. Beretta Tokyo Marui i zestaw G&G.

Dość często w Airsofcie zdarza się sytuacja, kiedy replika naszych marzeń posiada nieznaczne uchybienia, które wpływają na jej całościowy odbiór. Może to być dosłownie wszystko, począwszy od chyboczących się frontów, po nierówno odlane plastiki. To są jednak wady bezpośrednio wpływające na użytkowość repliki. A co wtedy, gdy „wadą” jest tylko różnica w materiale, zastosowanym przez producenta repliki? Odpowiedź nasuwa się sama. Część taką można wymienić na taką, która bardziej pasuje do naszego wyobrażenia oraz materiałów użytych w rzeczywistych modelach. W przypadku replik pistoletów można mówić niemalże o osobnej gałęzi przemysłu, która dostarcza metalowych części, mających zastąpić wersje producenckie, wykonane z plastiku. Nie zawsze jednak, pomimo faktu, że zostały wykonane przez producentów z „wyższej pułki”, części te dają się idealnie spasować. Poniżej znajdziecie artykuł, który doradzi jak poradzić sobie ze zmianą plastikowego szkieletu oraz zamka w Berettcie Tokyo Marui na metalowy, produkowany przez firmę Guay Guay.

Główną wadą najlepszych (moim zdaniem) replik pistoletów, czyli wyprodukowanych przez Tokyo

Marui, jest materiał części zewnętrznych. Głównie chodzi mi o szkielet oraz zamek, które są zrobione z tworzywa sztucznego. Wprawdzie jest to ABS naj-wyższej jakości, na pewno lepszy niż „metal” w WE czy chińskich gazówkach, ale nadal jest to tworzywo. Nie jest zimne w dotyku, nie wydaje metalicznego dźwięku i jest dość lekkie. Sprowadza się to więc, tak na prawdę, do kwestii estetyki. Oraz, oczywiście, co w replikach pistoletów bardzo ważne, szeroko pojętych: lansu i współczynnika radochy.

Popularnym producentem custom’owych części jest, na przykład, Guarder, którego zamki do replik ga-zowych zapewniają dobry stosunek jakości do ceny. Przy czym cena zamka to około 65$ w Hong Kongu, 240zł w Polsce. Na terenie reszty Państw może się róż-nić - w zależności od lokalnych podatków, cła i marży sprzedawcy. Jakość - bardzo pozytywnie zaskakuje, zwłaszcza „ostrość” krawędzi, spowodowana metodą produkcji (wstępny odlew obrabiany potem na CNC) czy, na przykład, jakość lakieru. Innym, choć mniej popularnym, producentem jest firma Shooter Design, stojąca minimalnie wyżej z ceną i jakością swo-

ich części. Zali-czył bym je, jednakże, do tej samej kategorii

cenowo-jakościowej. Przedstawicielem raczej dolnej półki, ale już zdecydowanie nie chińskiej, jest firma znana raczej z produkcji replik elektrycznych i części do nich. Jest to firma G&G, której zestaw zamka, lufy zewnętrznej i kurka miałem okazję montować do re-pliki Beretty TM. Wrażenia?

Zestaw w Polsce kosztował 210zł. Kosztował, bowiem od dawna jest niedostępny. Przyjmijmy, że dziś (bo od tamtego czasu ceny wzrosły znacznie) zestaw taki kosztowałby 230zł. Jest to niższa klasa cenowa, bo-wiem za cenę samego zamka Guardera otrzymujemy zamek, lufę zewnętrzną, kurek i śrubki do okładzin rękojeści. Kupiony jednak został za jedyne 110zł na rynku wtórnym.

Zestaw przychodzi do nas w podłużnym pudełku z nadrukiem G&G. Wewnątrz znajduje się zamek, lufa zewnętrzna, kurek i śrubki w osobnych woreczkach foliowych. Żadna rewelacja, ale z drugiej strony - co może być rewelacyjnego w pudełku? Pierwsze wraże-nie jest bardzo pozytywne, choć i kilka drobiazgów rzuca się w oczy w sposób przeciwny. Najpierw co nas zaskakuje pozytywnie. Na pewno

jest to kolor lakieru zamka i lufy zewnętrznej, który jest ciekawym odcieniem szarego (nie jest to czerń). Wygląda o wiele lepiej niż zwykły, czarny zamek. Ogólna „me-talowość”, bo zamek po prostu nie jest

brzydki. Już po chwili jednak musimy do-strzec wady. Po pierwsze - lakier na kur-ku jest nędznej jakości, połyskliwy, czar-ny i wyglądający po prostu „chińsko”. Po drugie - ani muszka, ani szczerbinka, ani zamek w miejscu bezpiecznika, nie ma

Page 57: OpForce Magazine Issue 5 Polish

57

plamek (na przyrządach - białych, przy bez-pieczniku - białych i czerwonych). Kolejne wady, w i d o c z n e od razu, to zaokrąglo-ne krawędzie, nie tak ostre jak w Guarderze bądź u SD. Również na-pisy wzbudzają mieszane uczu-cia, ponieważ są nadruko-wane, a nie w yt ło czo-ne/frezowa-ne/odlane. Wróży to niestety ich szybszym ście-raniem.

Pierwszy rzut oka to jednak nie wszystko, co nas in-teresuje. Do montażu najlepiej przystąpić z przygoto-wanymi narzędziami. Przyda się komplet pilniczków--iglaków, śrubokręt krzyżakowy, śrubokręt płaski, pęseta, papier ścierny gradacji 800, mały imbus do odkręcenia bezpiecznika... Jednym słowem – wszyst-kie, najbardziej podstawowe narzędzia, które raczej każdy maniak, a tym bardziej serwisant, ASG posiada.

Zaczynamy od przełożenia zespołu BB ze starego zamka do nowego. W tym celu ściągamy oryginalny zamek, wyciągamy z niego, w pierwszej kolejności, prowadnicę sprężyny powrotnej wraz ze sprężyną. Na-stępnie demontujemy cały zespół lufy. Krzyżakowym śrubokrętem odkręcamy blaszkę, trzymającą zespół BB w zamku, i, uważając na sprężynki, wyciągamy ją. Wymaga to delikatnego rozgięcia zamka na boki. Nic szczególnie trudnego o ile pamiętamy kolejność: naj-pierw wychodzi rozdwojony koniec, od strony lufy,

d o p i e -ro wtedy m o ż n a wyciągnąć tył blaszki od strony kurka. Je-żeli wol-ne końce

blasz-ki nam się zagięły podczas wy-

ciągania do środka - rozginamy je. Tu pierwsza, bardzo ważna rzecz, o witalnym znaczeniu dla działania

repliki. Na jakiejś płaskiej powierzch-ni sprawdzamy, czy wywinięte fragmenty

blaszki są do siebie idealnie równoległe. Stanowią one prowadnicę zamka, więc nie mogą generować zbyt dużego tarcia. Jeśli nie są równoległe - prostuje-my. Warto suwmiarką sprawdzić, czy nie rozgięły się nam na boki (do siebie lub od siebie), i, przykładając szyny do płaskiej powierzchni, sprawdzić wzajemne ich ułożenie w płaszczyźnie góra-dół. Minimalne roz-gięcie szyn od siebie (na zewnątrz), z zachowaniem prawidłowego położenia w pionie, ułatwi nam mon-taż całości. Małym imbusem odkręcamy śrubkę przy skrzydełku bezpiecznika i ściągamy je. Musimy uwa-

żać na sprężynkę z trzpieniem, odpowiedzialną za „kli-

kanie”. Lubi wyskoczyć. Następnie wyciągamy

cały zespół BB z za-

m k a . Warto przy okazji całość wy-czyścić i nasmarować zgodnie ze sztuką, czyli nie za dużo i odpowiednim smarem.

Wsadzenie części do nowego zamka nie będzie takie proste, jak ich wyciągnięcie ze starego. Najle-piej, zanim w ogóle podejmiemy pierwszą próbę, lekko spiłować zatrzask trzymający blaszkę. Zamek orygi-nalny jest z tworzywa i montuje się go tam wykorzy-stując elastyczność ABS’u. W zamku metalowym ta-kiej opcji nie mamy i umieszczenie blaszki na miejscu wymaga więcej pracy. Płaskim pilniczkiem spiłowuje-my zatrzaski trzymające przednie dwa końce blaszki tak, aby została ich, mniej więcej, połowa do jednej trzecia początkowego rozmiaru. Wszystkie opiłki do-kładnie usuwamy z zamka. Umieszczamy mechanizm BB na miejscu i montujemy bezpiecznik, pamiętając

Page 58: OpForce Magazine Issue 5 Polish

beretta

Op

Force o odpowiednim umieszczeniu trójkątnego elementu,

odpowiadającego za wciskanie szyny spustowej. U mnie wymagał on spiłowania o około 0,1mm z grubo-ści i zaokrąglenia krawędzi. Inaczej nie dawało się go wcisnąć na miejsce. Po tym zabiegu - zero problemu. Następnie montujemy ponownie blaszkę. Najpierw tył, później przednie dwa końce. Jest to dość trudne, dlatego musimy uważać, aby podczas mon-tażu przednie końce nie zgię-ły się nam do siebie (po to właśnie należy spiłować zaczepy). Jeśli wszystko jest w porządku, przykręcamy śrubę.

Kolejny rozdział to montaż lufy zewnętrznej. Musi-my przełożyć komorę HU z lufą wewnętrzną ze starej lufy zewnętrznej do nowej. Też niestety nie jest to ta-kie proste, jak być powinno. Zaczynamy od wybicia jednego kołka, na którym trzyma się komora HU w lufie, i lekkim rozgięciu tworzywa. Komora powinna się wysunąć. Skoro już jest wyciągnięta - nie zawadzi wyczyścić. Wsuwamy ją do nowej lufy zewnętrznej i...niestety. Nie pasuje. Wycięcie w lufie zewnętrznej, w które wchodzi wystający fragment komory (w dół od komory nabojowej; a przynajmniej w dół od miejsca, gdzie w oryginale znajduje się komora nabojowa), ma zaokrąglone kanty od strony wylotu i uniemożliwia to zamontowanie komory. A konkretnie - jej dosunięcie do końca. Sprawę rozwiązuje, oczywiście, płaski pilni-czek, którym spiłowujemy przednie krawędzie komo-ry HU tak, aby pasowały one do zaokrągleń w lufie. Znów dokładnie usuwamy wszelkie opiłki. Podobnie jak w przypadku zamka - lufy metalowej nie roze-gniemy, więc nie ma ona sprężystych zatrzasków od środka. Całość trzyma się jedynie na kołku, ale moco-wanie takie wystarcza w 100%. To połączenie nie jest przecież ruchome, wiec nie pracuje ani nie przenosi obciążeń. Przełożyć też należy atrapę ruchomego ry-gla, ale to już nie nastręcza trudności. Radzę jednak uważać, aby nie zgubić dwóch sprężynek: jednej od rygla, a drugiej, znajdującej się w wycięciu komory HU, w które wchodzi pręcik, wystający z podstawy prowadnicy sprężyny powrotnej.

Przedostatnim elementem zestawu jest kurek. Jego wymiana nie trwa długo i nie nastręcza trudności. Na początek odkręcamy okładziny rękojeści, uważając podczas odkręcania prawej części na sprężynkę, doci-skającą szynę spustową ku górze. Znajduje się ona na wysokości górnej śruby okładziny, pod spodem. Wy-

bijamy dwa kołki, utrzymujące gniazdo sprężyny kur-kowej w rękojeści. Kołki te znajdują się blisko tylnej krawędzi chwytu. Wyciągamy sprężynę kurkową. Nie jest to konieczne, ale ułatwi nam zadanie za chwilę. Wyciągamy szynę spustową oraz manipulator, służą-cy do rozkładania pistoletu. Wyciąga się go poprzez obrót poza normalny zakres w kierunku „do przodu”.

Odkręcamy śrubkę, znajdującą się po lewej stronie pistoletu, w okolicy kurka, i lekko na-ciskając spust, wyciągamy mechanizm (spust razem

z mechanizmem kurkowym) ze szkieletu. Sam mechanizm jest skrę-

cany na kilka śrub. Jeszcze zanim go rozkręcimy, koniecznie należy wy-

ciągnąć sprężynkę, widoczną po lewej stronie mechanizmu, po-niżej osi obrotu kurka. Jest ona nietypowa i jeśli ją zgubimy (o co łatwo), będziemy mieli problem

z dobraniem odpowiedniej. Teraz rozkręcamy mechanizm, zwracając uwagę na to, by nie poprzestawiać sobie elementów mechanizmu. Dla niewprawnego użytkownika złożenie tego z powrotem może być trudne - da się to zrobić na, co najmniej, 4 różne sposoby, przy czym tylko jeden jest prawidłowy. Jeśli zapamiętamy ułożenie elementów - nie będzie problemu. Ze starego kurka wybijamy oś łączącą ku-rek z żerdzią sprężyny kurkowej i żerdź przekładamy do nowego kurka, wbijając dołączony do zestawu kołek. Mechanizm skła-damy ponownie, zwracając uwagę na ułożenie elementu bezpośrednio wci-skającego zawór w magazynku (znaj-duje się on przed kurkiem, u góry, i ma kształt meta-lowej ramki z wy-stającym z przodu elementem, wci-skającym zawór, oraz dwoma cylin-drycznymi wybrzu-szeniami w tylnej części, przylegają-cej bezpośrednio do kurka) oraz jego

Page 59: OpForce Magazine Issue 5 Polish

59

sprężynkę. Tu nie potrzeba żadnych przeróbek, po-nieważ wszystko po skręceniu ponownie działa bez problemu.

Ostatni etap to będzie prawdopodobnie drobne zdzi-wienie. Replika nie działa, przeładowuje się ledwie ledwie, a bezpiecznik chodzi wyjątkowo topornie. Jeśli tak - bez paniki. Dolne powierzchnie prowadnic za-mka należy, papierem ściernym ułożonym na twardej, płaskiej powierzchni, zeszlifować z nadmiaru lakieru i, ewentualnie, bardzo cienkiej warstwy metalu. Uwa-żamy, aby pył nie dostał się nigdzie do środka. Dlate-go najlepiej całość rozmontować. Może okazać się ko-nieczne podszlifowanie prowadnic zamka od środka. Szlifujemy do momentu, aż zamek będzie poruszał się w szkielecie z nadal wyraźnym tarciem i oporem, ale już minimalnie mniejszym. Teraz pozostaje już jedy-nie docieranie ręczne. Przeładowujemy replikę kilka-set razy, aż elementy dotrą się do siebie nawzajem. Ba-wiąc się repliką, na przykład podczas oglądania filmu, nie będzie z tym problemu. Z bezpiecznikiem - iden-tycznie. Zabezpieczamy i odbezpieczamy na zmianę i do znudzenia. Aż zacznie chodzić lekko. Po zabiegu docierania warto wystrzelić kilka magazynków dla sprawdzenia, czy wszystko działa jak powinno. Jeśli tak, replikę rozkładamy i dokładnie czyścimy z efek-tów docierania, to znaczy pyłu ze startego lakieru i, ewentualnie, odrobiny pyłu ze startego metalu. Ab-solutnie nie pozostawiamy repliki po docieraniu nie wyczyszczonej.

Cóż można napisać w podsumowaniu? Jak każdy zamek do pistoletu - wymaga zabawy. Nie pasuje od razu, trzeba wiedzieć jak i gdzie co przypiłować, dopa-sować. Jest to wada, ale nie tego konkretnego modelu, tylko ogólnie. Zresztą, uważam, że lepiej poświęcić godzinę czy dwie na dotarcie części do siebie, niż żeby miały mieć luz od nowości. Jakość lakieru nie jest taka, jak w częściach Guardera, ale i cena jest znacznie niż-sza. Niektóre, konieczne przeróbki, były wynikiem nie zbyt ciasnego pasowania elementów, ale zwykłej nie-dokładności produkcji (nie pasująca komora do lufy). Te niestety są wadą. Do wad też trzeba zaliczyć mało ostre krawędzie, ponieważ wszystkie są lekko obłe (całość wygląda raczej jak odlew niezłej jakości, a nie produkt z obrabiarki CNC) oraz nietłoczone oznacze-nia. Brak plamek na przyrządach celowniczych i pod skrzydełkami bezpiecznika też zaliczam do wad. Z za-let? Jak na taką cenę zestaw ma ładny kolor. Jest tani, choć trudno dostępny. Kończąc: produkt polecam osobom, chcącym stosun-kowo tanim kosztem mieć jednak naprawdę markowy sprzęt. Nie jest to odpowiednik CA Sportline. Raczej ICS Universal - te same części wewnętrzne i działanie w odrobinę brzydszym i mniej dokładnie wykonanym opakowaniu. Jednak na pewno lepsze to niż WE czy replika zza Wielkiego Muru.

Jacek „Dexter” Reiter

Page 60: OpForce Magazine Issue 5 Polish

beretta

Op

Force

Page 61: OpForce Magazine Issue 5 Polish

61

Page 62: OpForce Magazine Issue 5 Polish

mp5

Op

Force MP5 - nowe repliki ze stajni ICS’a

Tym razem dostaliśmy w nasze ręce repliki dwóch, modyfikowanych, pistoletów maszynowych MP5. Są to repliki z najnowszej serii replik ICSa, o pojawieniu się których głośno było na forach internetowych. Szereg nowatorskich rozwiązań, pomysłowych dodatków i nowych funkcji zaostrzył ciekawość potencjalnych klientów. Jak repliki spra-wują się podczas użytku? Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu niewiele pozostanie pytań bez odpowiedzi.

Nowa seria em-pe-piątek ICS’a istotnie jest dość nowatorska. Zastosowano, po raz pierwszy w re-

plikach tego pistoletu, dwudzielny gearbox, znany już z eM’ek tajwańskiego producenta. Co więcej, górne połówki tego GB są takie same, jak eM’kowe. Wystar-czy przykręcić charakterystyczne zakończenie, które-go brak w eM’kach, i połowy gearboxów można wy-mieniać między eM’ką, a MP5. Rozwiązanie nie jest jednak tak wygodne, jak w replikach serii M tego pro-ducenta. Aby wyjąć górną część GB musimy wyciąg-nąć piny trzymające kolbę, odłączyć kolbę, „złamać” replikę, wyciągnąć interesującą nas część, uważając na końcówkę popychacza, którą trzeba przesunąć na bok podczas wyciągania. Ponadto, aby na przykład wymienić połówkę na inną, musimy zakończenie GB

przekręcić do drugiej części. Przy zakupie zestawu tuningowego

ICS’a, niestety, zakończenia takiego, na chwilę obecną,

nie dostaniemy.Z infor-macji zasięgniętych u

źródła - w s k l e -

pie

Ma-d O -

nion - wynika jednak, że zakończenia połówki będą dostępne niebawem w sprzedaży. Tak więc GB mamy dwudzielny ale jest to odrobinkę mniej wygodne niż w replikach serii „M”. Niemniej rozwiązanie wygod-ne, jeśli chcemy zmienić moc nie w trakcie gry ale, na przykład, w przerwie, wiedząc, że następne rundy będą się odbywały w innych warunkach (przesiadka z pomieszczeń do lasu lub odwrotnie).

Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest pozbycie się części kabli ze środka repliki. Otóż kable, wyprowa-dzone od frontu repliki do drugiej połowy pistoletu, doprowadzone są za pośrednictwem wygodnych sty-ków. Podczas składania repliki nie musimy się zupeł-nie martwić o przycięcie okablowania, nic nam się także nie plącze. Styki znajdują się wewnątrz repliki, w okolicy gniazda magazynka i osi obrotu, wokół której otwieramy replikę. Rozwiązanie wygodne i, na pew-no, ułatwiające obsługę repliki.

Bardzo interesującą nowością jest opcja „burst”, se-rii trzystrzałowej, w którą wyposażone są wszystkie MP5 nowej serii. Realizowana jest za pomocą ukła-du elektronicznego, działającego prawdopodobnie na zasadzie timera. Przypuszczenie takie wysnuwam na podstawie używania repliki i zasady regulacji dłu-

gości serii. W przeciwnym wypadku, gdyby układ zliczał ilość cykli strzału, replika nie wymaga-łaby dostrajania w zależności od zastosowanej baterii. Tymczasem u dołu repliki, obok spu-stu, znajduje się otwór, a w nim potencjometr. Za pomocą małego, płaskiego śrubokręta, możemy nim regulować ilość kulek w jednej „serii”. Na takim samym ustawieniu, dla serii

3 strzałów, na baterii 9,6V 1100mAh, na baterii 8,4V padną już dwa strzały. Podobnie kiedy bate-

ria zacznie nam już się wyładowywać - replika będzie oddawała początkowo, na przemian, 2 i 3 strzały w serii, a potem już tylko 2. Tak więc regulacja jest przydatna i pomocna. Pozwala dostosować długość serii do posiadanej ba-terii i osobistych preferencji. Dystrybutor ICS’a potwierdza, że w replice istotnie znaj-duje się układ oparty na elektronicznym „timerze”.

Page 63: OpForce Magazine Issue 5 Polish

63

Kolejną przydatną i pomysłową nowością jest zrzut napiętego tłoka przy każdorazowym ustawieniu se-lektora ognia w pozycji „safe”. Zwalniamy spręży-nę bez konieczności oddania pojedynczego strzału. Zwłaszcza, że oddanie takiego strzału w replikach z bardzo mocnymi bateriami czasami powoduje nie-znaczne napięcie tłoka pod wpływem bezwładności rozpędzonych zębatek i silnika. Na pewno rozwiąza-nie takie wpływa pozytywnie na trwałość sprężyny i innych części Gearboxa.

Cechą replik, którą można zaliczyć również do roz-wiązań nowatorskich jest materiał, z którego wyko-nano komorę zamkową. Jest to tłoczona i spawana stal, zupełnie jak w oryginale. I muszę przyznać, że ta część repliki prezentuje się wyśmienicie.

Testowaliśmy dwa modele. MX5 Pro A5 oraz MX5 Pro Tactical. Obie te repliki różnią się jedynie „opakowa-niem”, w środku znajdziemy dokładnie to samo. Mo-del A5 jest to „typowa” mp5 z rozsuwaną, teleskopo-wą kolbą, ze stopką starszego typu i frontem typu B&T oraz z trze-ma szynami RIS i ogromną ilością miejsca w środku. Dzięki temu nie mamy problemu z montażem baterii. Chwyt jest dość „pękaty” i nie każdemu będzie pasował, ale dolna szyna RIS umoż-liwia zamontowanie, na przykład, chwytu piono-wego. Dostęp do wnętrza uzyskujemy zupełnie normalnie - po wyję-ciu przedniego pina. Luzy frontu są nie-wielkie i spokojnie można na bocz-nej szynie za-mo c ow a ć celownik l a s e r o -wy. Bę-dzie sie-dział na tyle stabil-nie, że umoż-liwi skuteczne celowanie, zwłaszcza na dystansie, na którym takiego celowni-

ka się zazwyczaj używa. Kolba również jest stabilna - szczególnie jak na kolbę teleskopową. Luzy w po-zycji rozłożonej pozytywnie zaskakują, ponieważ są niewielkie i nie drażnią użytkownika. Bęben celow-nika wyposażony jest w trzy przezierniki i szczerbi-nę, czyli zupełnie typowo. Jego wykonanie również pozytywnie zaskakuje. Nie uświadczymy tu, znanego z innych MP5, luzowania. Cały bęben jest wkręcony na swój trzpień, a nastawy wybranego przeziernika lub szczerbiny - utrzymywane zatrzaskiem kulowym. Duży plus. Muszka typowa, słupkowa.

Odmienna sprawa to model Tactical. Jest to bardziej futurystyczna wariacja na temat MP5. Inna jest komo-ra zamkowa, komora spustowa jest żebrowana, skrzy-dełka selektora ognia są innego kształtu, a na chwycie pistoletowym mamy gumową, karbowaną nakładkę antypoślizgową. Estetyka takiego rozwiązania jest kwestią gustu, natomiast ergonomia już nie - dlatego plus. Zwłaszcza kolba, która też nie jest typowa, czyli składana na bok, na prawą stronę. Wyposażona jest w regulowaną poduszkę policzkową oraz stopkę o regu-

lowanej długości. Wyjątkowo wygodna i stabilna, pozbawiona luzów i doskonale wykonana. Posia-

da dwa gniazda na zawieszenie „wciśnij krop-ka” po obu stronach. Zarówno stopka, jak i

poduszka policzkowa, pokryte są warstwą gumy, która świetnie łapie przyczepność.

Kolba to, moim zdaniem, najmocniej-sza strona tej repliki. Pomimo faktu, że z wyglądu wyjątkowo mi się nie po-dobała - muszę przyznać, że to kawał

dobrej roboty. Przyznaję również, że po wzięciu repliki do ręki, zakochałem

się właśnie w kolbie. Pokazuje on swoją przydatność zwłasz-

cza w momencie, kiedy zamontujemy na re-

plice kolimator na szynie RIS, przy-mocowanej do komory zamko-wej. Najlepiej na wysokim mon-tażu, aby musz-ka nie wchodziła w pole widzenia. Wtedy też swoją przydatność po-

kazuje regulacja wysokości. Front to zestaw 3 szyn RIS, klasycznie

Page 64: OpForce Magazine Issue 5 Polish

mp5

Op

Force niewygodny dla gołej ręki, ale umożliwiający mon-

taż akcesoriów. Jego wykonanie jest bardzo dobre i, podobnie jak w przypadku drugiego modelu, nie ma dużych luzów. Niestety, są również minusy. W środku jest mało miejsca, a i kształt wolnej przestrzeni unie-możliwia dobranie sensownej baterii. Trzeba czekać na dedykowane lub dopasować któryś z pakietów LiPo, obecnie dostępny na rynku. Przeziernik w tym modelu zapożyczony został z „eM’ki”. Są to dokładnie dwa przezierniki na wspól-nym ramieniu, regulowane od boku pokrętłem. Do dyspozycji otrzymujemy przeziernik typu „ghost ring” i normalny, mały. Wykonanie znów bardzo do-bre, choć dostrzegłem irytujący szczegół. Otóż prze-ziernik posiada, de facto, dwie regulacje w poziomie (pokrętłem, jak w eM’ce, i śrubą, jak w typowej MP5), ale żadnej w pionie! Muszka to znów ciekawostka - w zestawie otrzymujemy wymienne inserty. Mamy więc do wyboru trójramienny krzyż, normalną muszkę, krzyż czteroramienny, celownik kołowy, przypomi-nający przeciwlotni-czy... Opcji jest

kilka i p o l e -

c a m

w y -pró -

bowanie ich, są bardzo praktyczne. Rączka przeładowania jest składana.

W obu modelach otwiera się okno wyrzutnika łusek, ukazując nam regulację HU. Rączki przeładowania możemy, poprzez obrót, zablokować z tyłu, więc regu-lacja przebiega szybko i wygodnie. Wszystko porusza się bez zgrzytów, z przyjemnym stalowym odgłosem. Wykonanie obu replik stoi na wysokim poziomie i wi-dać, że są to repliki markowe I klasy.

Wrażenia ze strzelania, testy:

Jak zazwyczaj - repliki najpierw poszły na typową, so-botnią „strzelankę”. Osiągi wydawały się zadowalają-ce. HU działał prawidłowo po wyregulowaniu. Tem-peratura na minusie nie przeszkadzała. Problemem okazały się magazynki. Do każdej z replik producent daje dwa magazynki hi-cap. Przyzwyczajony do jako-ści magazynków ICS’a, tym razem się rozczarowałem. W jednej replice nie zatrzaskiwał się jeden z maga-zynków. Drugi, na szczęście, tak i podawał zupełnie dobrze. Niestety, model A5 od nowości miał bloku-jący się zatrzask magazynka - kolejny minus. Proble-mów z trafieniem nie miałem. Testy tarczowe wypadły bardzo pozytywnie. Replika nie miała problemu z tra-fieniem w kartkę A4 zarówno z 20, jak i 40 metrów - pomimo ujemnej temperatury. Przy 380fps jest to do-bry wynik. W ramach ciekawostki dodam, że ogniem pojedynczym, z pozycji stojącej, po wzięciu stosow-nej poprawki, możliwe było trafienie, mniej więcej, jedną na sześć kulek w sylwetkę człowieka z 60 me-

trów, a trafie-nie nadal było

odczuwalne. Jed-nak mały zgrzyt

musiał wystąpić - replika w cza-

s i e testów odmówiła współ-pracy bez wyraźnej przyczyny. Przestała po prostu reagować na naciskanie spustu. Przełączanie selektora i kilka prób przywróciły pistolet do życia, jednak bez wyraźnego schematu typu „zabezpiecz, odbezpiecz,

Page 65: OpForce Magazine Issue 5 Polish

65

strzelaj”. Zwłaszcza, że „zacinka” taka powtórzyła się w sumie 3 razy. Źle świadczy to o niezawodności.

A teraz ponarzekam i wypiszę wszystko, co mi w re-plikach nie pasowało:

-Rączka przeładowania w modelu Tactical ma luzy na zawiasie (jest składana). Duże luzy.-Brak regulacji w pionie w modelu Tactical.-Ostateczne zgrzytanie jednej repliki i awaria drugiej.-Niepasujące magazynki-Blokująca się blokada magazynka w modelu A5-Wyniki testów tarczowych są bardzo niezadowalają-ce.-Mało miejsca na baterię w modelu Tactical.-Kuriozalne dwie regulacje w poziomie przeziernika (oczywiście w modelu Tactical)

Co mi się podobało? Też się znajdzie:

-Pomysły i smaczki-Dwudzielny GB-Burst-Regulacja długości serii-Wykonanie i zastosowane materiały-Wymienne inserty w modelu Tactical-Kolba w modelu Tactical- mistrzostwo świata.-Jakość lakieru w obu modelach

Podsumowanie:

Repliki są bardzo interesujące jednak - jak się okazało - jeszcze minimalnie niedopracowane, na co wskazuje niepasujący mag, zacinający się zatrzask magazynka

czy zacięcia podczas testów. W modelu Tactical boli mała ilość miejsca na baterię, jednak da się to jeszcze zaakceptować. Osiągi replik są w peł-

ni zadowalające, podobnie kultura pracy. Wykonanie stoi na wysokim poziomie, a jakość zastosowanych materiałów - nawet bardzo wysokim. Za kilka mie-sięcy, kiedy ICS wyleczy swoje nowe repliki z „cho-rób wieku dziecięcego”, i wyjdą poprawione serie tych ciekawych PM’ów - na pewno wystawię ocenę 8/10. Tym razem zmuszony jestem jednak wystawić jedynie 6,5/10 w mojej, bardzo jednak surowej, skali. Co tak naprawdę jest oceną już zadowalającą (ale jeszcze nie rewelacyjną).

Redakcja Magazynu serdecznie dziękuje sklepowi Madonion.pl za udostępnienie replik do testów Jacek „Dexter” Reiter

Page 66: OpForce Magazine Issue 5 Polish

mp5

Op

Force

Page 67: OpForce Magazine Issue 5 Polish

67

Wyniki strzelania serią trzystrzałową na odległość 20

metrów

Wyniki strzelania na 40 metrów

Page 68: OpForce Magazine Issue 5 Polish

mp5

Op

Force

Kolba taktyczna

Kolba składana - widok na prowadnicę kolby

Selektor ognia

Front z szynami RIS i tłumikiem płomienia

Widok na tylną część repliki

Page 69: OpForce Magazine Issue 5 Polish

69

Front repliki z szynami RIS i widokiem na komorę HU

Komora HU

Środkowa część repliki - widok ogólny

Page 70: OpForce Magazine Issue 5 Polish

mp5

Op

Force

Muszka z insertem

Slot magazynka

Slot magazynka - rzut górny

Przeziernik

Page 71: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Slot magazynka - rzut górny

71

Prowadnica kolby

Zbliżenie przeziernika

Replika w opakowaniu

Page 72: OpForce Magazine Issue 5 Polish

kamera

Op

Force Kamera Contour HD 1080p

Opisana w poprzednim, czwartym numerze, kamera AT-18 reprezentowała dolną półkę kamer przystosowa-nych do wykorzystania w sporcie. Kosztowała jedyne 270zł więc właściwie każdy gracz może sobie na taką pozwolić. Był to taki odpowiednik glocka Army wśród gaziaków. Tani, dostępny od ręki, w zasięgu gracza bez dużych dochodów. Tym razem, dla porównania, przedstawiamy kamerę z górnej, a przynajmniej wyższej półki. Do naszych testów trafiła bowiem kamera VholdR Contour HD 1080p za około 1400zł. Nazwał bym ją odpowiednikiem Glocka od TM - jeśli trzymamy się analogii pistoletowej. Zapraszam do recenzji.

Podobnie jak poprzednik, produkt nie jest bezpośrednio dedykowany do Airsoftu, ale do

sportu w ogólności. Na nartach, desce, spadochronie, kamera nie jest raczej narażona na ostrzał kulkami, więc i nie jest przystosowana do znoszenia takich wa-runków. Dołączone do zestawu akcesoria do montażu również nie przewidują zamocowania urządzenia na replice. Jedno i drugie jednak można „przeskoczyć” przy odrobinie pomysłowości i użyciu, uniwersalnej w życiu gracza ASG, taśmy izolacyjnej. Sprawdźmy, jak urządzenie sprawuje się podczas gier airsoftowych.

Kamerę otrzymujemy w pomysłowym i praktycznym pudełku, wykonanym z przezroczystego tworzywa sz-tucznego, podzielonego po skosie na dwie przestrze-nie. Jedna z nich zawiera pudełko z akcesoriami, z zewnątrz znajduje się nadruk fragmentu twarzy w goglach. Na przezroczystej ściance, dzielącej pudełko, znajduje się uchwyt, do którego przypięta jest kamera. Jest on umieszczony w takim miejscu, że kamera

wygląda jakby była przypięta do paska gogli osoby na zdjęciu, czyli tak jak powinna być zamocowana. Bardzo estetyczne i interesujące rozwiązanie. To nie pudełkiem jednak kręcimy filmy, więc znaczenia dla nas ono nie ma w późniejszej eksploatacji. Warto je-dynie dodać, że kamera jest w nim dość dobrze za-bezpieczona i podczas wysyłki nic jej nie powinno grozić. Oczywiście folia bąbelkowa jest konieczna do owinięcia pudełka, bo tworzywo sprawia wrażenie dość kruchego.

Wewnątrz pudełka znajdziemy:

- instrukcję obsługi w języku angielskim- skróconą instrukcję w języku polskim (zawierającą jednak wszystkie konieczne informacje)- kabel USB-Mini USB (przełączka)- karta 2GB MicroSD (w kamerze)oraz zestaw do montażu w składzie;

Page 73: OpForce Magazine Issue 5 Polish

73

- element mocowany do kamery- ”baza” do przypięcia do opaski gogli (szerokości na-jlepiej 42mm lub nieznacznie mniej)- ”baza” do przyklejenia bezpośrednio do hełmu, des-ki, narty- sznureczek z zatrzaskiem do połączenia kamery z bazą montażową

W porównaniu z poprzednio opisywaną kamerą na jaw wychodzi brak elementów do mocowania np. do ramy roweru (co umożliwiłoby mocowanie do lufy, tubusa lunety itp.). Aczkolwiek, po kilkukrotnym użyciu, dochodzę do wniosku, że dołączone akcesoria wystarczają w zupełności. Zamocowanie kamery na głowie wymaga nosze-nia hełmu – to dla obydwu sposobów. Pierwszy z nich to przyklejenie mocowania z boku. Baza do za-mocowania tą metodą wyposażona jest w piankę z klejem, zabezpieczoną zrywanym papierkiem. Nie testowałem tego rozwiązania (nie było takiej potrzeby)

ale z doświadczenia wiem, że pianka (podobna jak na podkładce do myszki) samoprzylepna posmarowana jest naprawdę mocnym klejem. Producent oczywiście zaleca powierzchnię odtłuścić i dokładnie wyczyścić. Drugim ze sposobów mocowania jest wykorzysta-nie elementu mocującego kamerę za pośrednictwem opaski od gogli. Właściwie jakiejkolwiek opaski o odpowiedniej szerokości - nie muszą to przecież być gogle. Baza montażowa jest zakładana na opaskę i do niej wpinamy kamerę. Rozwiązanie jest, wbrew moim pierwotnym obawom, stabilne - nawet pomimo zbyt

wąskiego paska (Bolle X-1000). W goglach narciar-skich nie powinno być takiego problemu, ponieważ pasek zazwyczaj jest szerszy i pasuje idealnie. Duże znaczenie będzie miał jeszcze kształt hełmu, ponieważ kamerę montuje się na wysokości ucha. Ja testowałem na MICH’u i, z racji wybrzuszenia osłaniającego ucho, nie miałem płaskiej powierzchni w miejscu, gdzie znajdował się uchwyt. Było to lekko problematyczne, jednak obraz chwiał się jedynie podczas biegania. Na innych hełmach nie powinno być problemów. Za pomocą opaski możemy zamocować naszą zabawkę do dowolnej, z grubsza płaskiej, powierzchni, np. do

łoża w replice Galila. Na większości replik jednak brak dostatecznie dużej, równej powierzchni i trzeba by mocno się zastanowić nad sposobem mocowania. Nie wydaje się to jednak nazbyt skomplikowane dla kogoś z zacięciem do majsterkowania. Podczas testów zauważyłem też o wiele lepszą stabilność przy kap-turze niemieckiej kurtki (Flecktarn), naciągniętym na hełm pod gogle.

Sama kamera wykonana jest bardzo solidnie. Obu-dowa składa się z dwóch części: metalowej oraz plastikowej (dolnej). Tworzywo jest bardzo dobrej jakości, grube i sprawia dobre wrażenie. Zresztą - z racji zwartej budowy raczej ciężko byłoby uszkodzić obudowę. Górna, cylindryczna część, wykonana jest z metalu pokrytego czarnym lakierem. Sam laki-er sprawia wrażenie wytrzymałego, dzięki czemu

Page 74: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

kamera

możemy liczyć na to, że nie zetrze się zbyt szybko podczas używania. Potwierdza to fakt zawadzenia kamerą podczas testów o betonową ścianę z szorstkim tynkiem, który nie pozostawił na kamerze żadnego śladu. Obiektyw zabezpieczony jest szklaną szybką o grubości około 1mm, która na pewno nie wytrzyma uderzenia kulką (subiektywna opinia, ponieważ nie przeprowadzaliśmy testu wytrzymałości). Brzeg obu-dowy jednak jest szeroki na około 3mm i nie ma prob-lemu z wycięciem kółka z pleksi lub grubego szkła i doklejeniem go do obudowy, co problem rozwiązuje raz na zawsze. I skutecznie. Tworzywo z którego wykonane są akcesoria do montażu nie wykazuje za-miaru pękania pod wpływem ujemnych temperatur. To duża zaleta.

Ergonomia kamery stoi na stosunkowo wysokim poziomie. Do dyspozycji mamy, właściwie, tylko dwa manipulatory: duży suwak u góry kamery, służący do nagrywania (w przedniej pozycji nagrywa, w ty-lnej – czuwa), łatwy w obsłudze nawet w grubych, narciarskich rękawicach oraz mały guzik z tyłu do włączania kamery i obsługi wskaźników laserowych. Wskaźników laserowych w kamerze? A owszem. Konstruktorzy wiedzieli co robią i przewidzieli ewen-tualne trudności w obsłudze. Bo jak sprawdzić, bez użycia lustra, czy kamerę mamy skierowaną do pr-zodu i pod odpowiednim kątem? Otóż, po włączeniu kamery, zapalają się dwie diody laserowe, skierowane lekko rozbieżnie do przodu tak, że oś optyczna obiek-tywu wypada pomiędzy dwoma punktami. Pozwala to poprawić pozycję kamery już na głowie, bez po-mocy osoby trzeciej. Wystarczy obserwować punkty na dowolnej powierzchni. A dlaczego są dwa? To też pomysłowe rozwiązanie, ponieważ obiektyw jest obracany wokół osi kamery. Pozwala to na wypozi-omowanie ustawienia obiektywu i to jest powód, dla którego lasery są dwa. Jeśli punkty mamy przed sobą i poziomo - kamera ustawiona jest prawidłowo. Doskonały pomysł i duży plus. Po włączeniu ka-mery, za pomocą przycisku z tyłu, lasery zapalają się na kilka sekund, pozwalając sprawdzić ustawie-nie. Jeśli jednak to za krótko, wystarczy wcisnąć i przytrzymać włącznik, a diody zaświecą się ponownie i będą świeciły póki nie wyłączymy ich w identyc-zny sposób. Dłuższe przytrzymanie przycisku spow-oduje wyłącznie kamery, co zostanie zasygnalizowane dźwiękiem. Kolejne praktyczne rozwiązanie. Kamera wydaje charakterystyczny dźwięk podczas włączania, wyłączania, uruchamiania nagrywania i przerywania nagrywania. Po przyzwyczajeniu się jesteśmy w sta-nie bez ściągania kamery ani bez użycia lustra w pełni

kontrolować jej pracę. Zawsze wiemy, czy kamera jest na pewno włączona, kiedy nagrywa, czy wyłączyliśmy nagrywanie itp. W grubych, zimowych rękawicach, moglibyśmy mieć wątpliwości czy przełączyliśmy suwak z powodu ograniczonego czucia. Dźwięk, wydawany przez urządzenie, rozwiewa wątpliwości. Dokładnie tak samo, za pomocą dźwięków, sygnal-izowane jest wyczerpanie baterii czy zapełnienie karty. Do obsługi mogę mieć jedynie jeden zarzut. Natural-nym ułożeniem dłoni podczas przerywania nagry-wania jest kciuk na tylnej ściance, a palec wskazujący na górnej powierzchni kamery. Przy przesuwaniu su-waka często, mimowolnie, otwieramy klapkę - tylną ściankę kryjącą dostęp do karty pamięci, baterii, przełącznika jakości nagrywania, gniazda USB i lam-pek kontrolnych. Trzeba po prostu uważać, a probl-emu da się uniknąć.

Testy polegały na odbyciu z kamerą jednej wycieczki na narty oraz dwóch „strzelanek”. W obu przypad-kach kamera sprawdziła się niemal idealnie. Niemal, ponieważ wyszedł drobny mankament. Obiektyw łapie ostrość już od bardzo niewielkiej odległości i kro-ple wody, lub płatki śniegu, przyklejające się do szybki ochronnej, są prawie wyraźnie widoczne na nagra-niu. Na tyle wyraźnie, aby przeszkadzały w oglądaniu nagranego materiału. Jest to jednak niewielki prob-lem. Stabilność kamery na hełmie była zadowalająca, choć mogłaby być lepsza. Aczkolwiek MICH nie jest najlepszą bazą pod montaż bez drobnych przeróbek.

Jakość otrzymanego materiału była zadowalająca. Na filmie widać wszystko w zasięgu strzału z elektryka. Oczywiście, jeżeli komuś wystaje kawałek głowy, łokieć itp., to z 50m kamera może go nie zarejestrować i nie będzie wiadomo do czego osoba na filmie strzela, ale sytuacje takie są raczej sporadyczne i, zazwyczaj, widać wszystko wyraźnie. Urządzenie prawidłowo reaguje również na wyjście z cienia do światła i na odwrót. Nie rewelacyjnie, ale w zadowalającym tem-pie, dostosowuje się do zmian oświetlenia. Oddzielną sprawą jest jakość nagrywanego dźwięku. Niestety, rozmowę dwóch osób da się nagrać jeśli stoją one 2m od siebie. Dalej już jest ciężko, słychać jedynie rozmówcę z kamerą na głowie. Odgłosy strzałów mikrofon wyłapuje dobrze, odgłos kulki odbijającej się od cegieł obok również. Klimatyczne sapanie podczas biegu, odgłos np. zmiany magazynka czy przeładowania „gaziaka” i inne odgłosy sprzętu, charakterystyczne kliki, trzaski, stuki - kamera nagry-wa bardzo wyraźnie. Huk petardy już gorzej. Jest to spowodowane takimi, a nie innymi, parametrami mi-krofonu, który musi być mały, więc ma spore ogranic-

Page 75: OpForce Magazine Issue 5 Polish

75

zenia. Aczkolwiek ogólny wynik spełnia pokładane oczekiwania. Bateria wytrzymuje spokojnie dwie „strzelanki” zimą, przy kamerze włączonej co najmniej trzy godziny. Nie znam się na tym zbytnio, ale bateria bardzo przypo-mina taką stosowaną w starszych modelach telefonów Nokii. Warto sprawdzić, czy nie są czasem kompaty-bilne. Ładowanie kamery odbywa się wyłącznie za pośrednictwem gniazda miniUSB, czyli komputerem lub ładowarką sieciową.

Dużo ustawień kamery możemy zmieniać z kom-putera, po podłączeniu jej kablem USB. Na karcie zna-jdziemy plik tekstowy, w którym przez wpisanie liter-ek według podanej legendy, możemy modyfikować rozdzielczość, ilość klatek na sekundę czy inne przy-datne parametry. Warto zwrócić uwagę, że już na strz-elance, po odchyleniu tylnej klapki, mamy możliwość wyboru między dwoma trybami: Hi oraz Low. Oba te tryby definiujemy we wspomnianym pliku tek-stowym.

Podsumowanie:

Za cenę, którą przychodzi nam zapłacić, spodziewa-my się już sprzętu dobrej jakości. I nie rozczarowu-jemy się. Kamera spełniła moje oczekiwania, dlatego że producent oferuje dokładnie tyle, ile powinien oferować za 1500zł. Kamera, jak każde urządzenie, ma swoje plusy i mi-nusy. Oraz, jak to z każdym sprzętem bywa, zawsze możemy znaleźć jeszcze droższy i jeszcze lepszy mod-el. Zwłaszcza na rynku zagranicznym. Na potrzeby niedzielnego „airsoftowca” jednakże, który od czasu do czasu pojedzie na większą imprezę czy zlot, kamera taka jest w stu procentach wystarczająca. Jakość obrazu pozwala na zarejestrowanie materiału, na przykład do reklamówki teamu czy wydarzenia ASG, którego nie trzeba się potem wstydzić. Dostarczy również nagrań, które posłużą potem do montowania, popularnych w lokalnych środowiskach ASG, cyklicznych kompilacji ciekawych fragmentów. Sporo takich można znaleźć w serwisie YouTube. Dźwięk spada wtedy na dalszy plan, ponieważ w tle zazwyczaj i tak wklejony jest podkład muzyczny. Większość graczy, prócz strzelania, zajmuje się też in-nymi sportami - jak narty, kolarstwo, rolki. Kamera znajdzie zastosowanie i w tych dziedzinach. Więcej, pomimo braku wyświetlacza, kamera spokojnie nada się do użycia w zastępstwie normalnej kamery cy-frowej. Oczywiście, nie zastąpi jej w pełni ale i nie do tego została stworzona.

Plusy:- jakość obrazu- wytrzymały materiał zarówno obudowy jak i ak-cesoriów montażowych- czytelna i prosta konfiguracja ustawień za pomocą komputera- interesujący wygląd pudełka- dobrze napisana instrukcja w języku polskim- dobra ergonomia, wygodny suwak- sygnalizacja dźwiękowa- lasery- obracany obiektyw- dobra bateria- akceptowanie kart microSD

Minusy:- jakość dźwięku (niewielki ale jednak minus)- tylna klapka otwierająca się przy wyłączaniu nagry-wania (wyeliminowano w modelu GPS, gdzie klapka ma blokadę)- kamera nie jest wodoszczelna (tylko bryzgoodpor-na)- łapie ostrość od zbyt małej odległości (widać krople na szybce)- bateria to nie typowe paluszki- mało możliwości montażu

Jak każdy sprzęt, tak i kamery Contour HD posiadają mnóstwo akcesoriów dodatkowych, które mają za zadanie zwiększyć ich funkcjonalność. Dzięki do-datkowym montażom, dostępnym na stronie produ-centa, możemy zakupionym kamerę przymocować praktycznie do każdej powierzchni, jaka tylko nam przyjdzie do głowy. Producent dysponuje nawet de-dykowanymi montażami na szyny RIS, co powinno ucieszyć każdego gracza, zainteresowanego zakupem opisywanego przez nas sprzętu.

Więcej informacji na temat dostępnych akcesoriów znajdziecie na stronie www.contourhd.pl

Redakcja OpForce Magazine serdecznie dziękuje firmie JustTech za udostępnienie sprzętu do testów. Jacek „Dexter” Reiter

Page 76: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

kamera

Przykładowe filmy, przedstawiające rzeczywiste nagrania z akcji airsoftowej. Możecie sami oce-nić jakość nagrania oraz przydatnoś kamery na

polu gry*.

Na potrzeby Magazynu filmu musiały zostać skompresowane do formatu flv. Rzeczywiste pliki występują w formacie mov (nieskompresowanym). Przy kręceniu materiału użyto ustawień dla najwyższej jakości obrazu i dźwięku.

Page 77: OpForce Magazine Issue 5 Polish

77

Page 78: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

red side story

Red Side StoryPowodów, dla których OpForce Magazine pojawił

się na Waszych monitorach i twardych dyskach było wiele. Najważniejszy z nich, czyli chęć przybliże-nia szerszemu gronu umundurowania i wyposażenia różnych armii świata, ciągle pozstaje w priorytetem.Ze względu na ogromną różnorodność w posiadanym przez jednostki Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (a wcześniej ZSRR), postanowilismy stworzyć specjalny dział, który będzie zawieral opisy, recenzje oraz testy sprzętu, pochdzącego z terenów Rosji.Nie bylo się w tym przypadku bez pomocy z zewnątrz. Mając na uwadze założenia o profesjonalnym podej-ściu do tematu, zdecydowaliśmy się poszukać miłoś-ników tego typu uzbrojenia i wyposażenia. Gwaranto-wało to, iż przygotowane materiały będą interesujące i wyczerpujące tak pod względem merytorycznym, jak i wizualnym. Dlatego też poniższy dział jest wspólnym dzieckiem OpForce Magazine oraz portalu www.rus.mil.pl, z archiwów którego pochodzi tekst, zamiesz-czony na dalszych stronach, a dotyczący maskałatu Partizan firmy SPOSN.

Page 79: OpForce Magazine Issue 5 Polish

79

Page 80: OpForce Magazine Issue 5 Polish

red side story

Op

Force Maskałat Partizan SPOSN

Technika wojskowa byłego „Imperium Radzieckiego” oraz jego spadkobierców jest niezwykle często wyszy-dzana. Nie poświęca się jej również zbyt wiele miejsca we współczesnych publikacjach, dając pierwszeństwo zachodnim produkcjom. Nie zapominajmy jednak, że również wschodnia część świata ma do zaproponowania ciekawe rozwiązania w kwestii techniki wojskowej. Mnogość różnych rozwiązań może zaś przyprawić nie-jedną osobę o zawrót głowy, szczególnie gdy próbuje takowa osoba wzorować się na Wojskach Federacji Ro-syjskiej. Poniższy artykuł rozpoczyna serię tekstów, poświęconych umundurowaniu i wyposażeniu „resortów mundurowych” Federacji (SZ FR, WW MWD, czy też FSB).

Partizan to maskałat, który możemy zobaczyć bar-dzo często w użyciu, zazwyczaj przez żołnierzy

jednostek specjalnych, czy to MWD, czy to FSB. Parti-zan był swego czasu używany (lub nadal jest) w takich jednostkach jak: Alfa (Алфа), Wympieł (Вымпел) , Witjaź (Витязь), czy mniej znana na zachodzie Ruś (Русь).

Maskałat Partizan SPOSN (Партизан

СоюзСпецОснащение ; Partizan Suit SPOSN)

Bluza:Luźny krój,Kaptur z siatką na wysokości uszu,Krótki, miękki da-szek przymocowa-ny do kaptura,Dwa ściągacze w kapturze,Ściągacze „gum-kowe” w mankie-tach,Ściągacz sznurko-

wy w pasie,Wzmocnienia na łok-ciach,Dwie kieszenie na klat-ce piersiowej,Wszystkie elementy albo są naszyte po-dwójnie, albo jest ich możliwość przewle-czenia na drugą stro-nę.

Spodnie:Dwie kieszenie prze-lotowe,Dwie kieszenie na po-śladkach,

„Rozporek” zapinany na pojedynczy guzik,Elastyczny ściągacz w pasie,Możliwość zastosowania szelek,Wzmocnienie na kolanach, w kroku i na pośladkach,Wszystkie elementy są naszyte podwójnie (lub istnieje możliwość ich przewleczenia na drugą stronę).

Kaptur bluzy jest dosyć duży i, co ważniejsze, regulo-wany. Do regulacji możemy wykorzystać dwa ściąga-cze - jeden pozwala na zmianę wielkości “otworu” blu-zy, drugi do dostosowania kaptura do naszego obwodu głowy. Istnieje możliwość przewleczenia dodatkowe-go ściągacza na drugą stronę w momencie, gdybyśmy chcieli skorzystać z rewersu bluzy. Poza ściągaczami kaptur posiada mały, miękki daszek, oraz ma wszytą siatkę na wysokości uszu (zamiast normalnego mate-riału). Dzięki czemu, pomimo założenia kaptura, nie stajemy się aż tak głusi, jak miałoby to miejsce w przy-padku tradycyjnej konstrukcji. Z drugiej strony, taki kaptur nie będzie oferował zbyt dobrej osłony przed deszczem lub wiatrem. Trudno jednak takiej ochrony oczekiwać od maskałatu, którego głównym zadaniem jest, nomen-omen, maskowanie. Od ochrony przed deszczem i wiatrem mamy inne części odzienia.Sama bluza posiada multum “zaczepów” na „zieleni-nę”, między innymi na samym kapturze. Zaczepy są naszyte dwustronnie - na awersie i rewersie. Na klatce piersiowej bluzy znajdziemy dwie kieszenie, głębokie na 17 centymetrów, szerokie zaś na 14 cen-tymetrów. W razie konieczności dałoby się, w każdą z nich, wcisnąć pojedynczy magazynek do AK-74. W pasie mamy ściągacz sznurkowy, który bardzo się przydaje, gdyż bluza jest dosyć długa i bardzo luźna. Spodnie, podobnie jak bluza, są bardzo luźne - w koń-cu przewidziano je do noszenia na mundurze.W pasie posiadają ściągacz „gumkowy”, z możliwoś-cią jego zawiązania i ściśnięcia przy pomocy dwóch sznurków, oraz zaczepy po bokach do specjalnych szelek, które można dokupić osobno (pasują one także do większości Gorek).Poza tym, spodnie posiadają wzmocnienia na poślad-kach, w kroku oraz na kolanach (pod postacią po-dwójnej warstwy materiału). Kieszenie mamy cztery

Page 81: OpForce Magazine Issue 5 Polish

81

- dwie przelotowe (w tradycyjnym miejscu, po bokach spodni), nie zapinane w żaden sposób (jedynie z małą “klapką”), oraz dwie na pośladkach (każda zapinana na pojedynczy guzik).

Jedną z najważniejszych, i najbardziej “rewolucyj-nych”, cech Partizana to bardzo duży nacisk na dwu-stronność stroju. Nie ogranicza się ona do obecności jakiegoś, bliżej nieokreślonego, wzoru na rewersie oraz możliwości wygodnego zapięcia kostiumu w momencie, gdy jest on przewleczony na drugą stronę. Takie możliwości oferował przecież już bardzo stary KLMK, którego pierwsze wersje sięgają lat 60tych. W Partizanie wszystkie kieszenie posiadają możliwość przewleczenia na drugą stronę, dzięki czemu, przy korzystaniu z rewersu, są one w pełni funkcjonalne. Każda z kieszeni (dwie na klatce piersiowej, dwie na pośladkach) zapinana jest na pojedynczy guzik ka-n a - d y j - ski, który także można bez

problemu przewlec. Klapki kieszeni naszyte są z obu

stron, dzięki czemu są one prawdziwie dwu-stronne. Poza kie-szeniami, na drugą stronę możemy także przewlec wszelkie ścią-gacze (ściągacz bluzy w pasie, ściągacz spodni w pasie, ściągacz obwodu w kap-turze). Dzięki temu, bez wzglę-

du na wybraną przez nas stronę

stroju, możemy w pełni korzystać ze wszystkich jego kie-szeni i pozostałych “udogodnień”.Rozwiązanie to oka-zało się bardzo uda-ne, o czym świadczy chociażby fakt, że podobne rozwiąza-nia zaczęli stosować konkurencyjni pro-ducenci w Rosji, a i sam SPOSN pomysł ten zastosował w paru innych strojach

swojej produkcji (Sumrak, Partizan-M i w paru in-nych).

Woalka:

Opisując pierwszy raz ten strój kompletnie zapomnia-łem o dosyć ciekawym elemencie zestawu, mającego postać “woalki”, która jest dodawana do każdego Par-tizana (i nie tylko, gdyż identyczne znajdziemy, na przykład, w maskałacie WDW). Woalka jest siatką o bardzo drobnych oczkach, zazwyczaj w jakimś wzorze maskującym (do najbardziej popularnych chyba na-leżą te w kamuflażach Brzoza oraz Lies). Góra woalki posiada ściągacz „gumkowy”, dzięki czemu dosyć so-lidnie trzyma się na głowie. Z drugiej strony jednak równie łatwo jest ją ściągnąć.Pomimo tych zalet jest to dosyć specyficzny sprzęt, który przydaje się raczej rzadko, gdyż, mimo wszyst-ko, ogranicza on widoczność i lekko utrudnia oddy-chanie (mimo, że to tylko siatka). Warto ją wyciąg-nąć w momencie, gdy spodziewamy się siedzenia w ukryciu (i w bezruchu) przez dłuższy czas, lub... kiedy gryzą nas komary - w razie potrzeby zawsze może peł-nić rolę namiastki moskitiery. Piszę namiastki, gdyż wymaga ona wtedy użycia także kaptura, by osłonić resztę twarzy.

Kamuflaż i materiał:

Zdecydowana większość egzemplarzy Partizana wy-konana jest z materiału w kamuflażu będącym rosyj-ską kopią Eichenlaubmuster, popularnie nazywanego “SS-Summer” (lub po prostu “Partizan”).Partizan, w różnych okresach produkcyjnych, wyko-nywany był z różnego rodzaju materiałów. Pierwsze wersje, które pojawiły się w Polsce już dobrych parę lat temu, były wykonane z bardzo miękkiego materiału o dobrej przewiewności. Nowsze wersje są wykonane z innej tkaniny (lub pokrytego innym barwnikiem), która cechuje się większą sztywnością oraz gorszą „oddychalnością”. Nie są to dramatyczne różnice, acz-kolwiek zauważalne.Razem z wersjami, zmieniał się także rewers stroju (o czym więcej w artykule „Rosyjskie kamuflaże wzoro-wane na Eichenlaubmuster - do przeczytanie na www.rus.mil.pl).

Podsumowanie:

Ogólnie rzecz biorąc, Partizan to bardzo udane dzieło SPOSNu. Dzięki dwustronności maskałatu może być

Page 82: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

red side story

skutecznie używany przez prawie cały rok (no, może z wyjątkiem sytuacji kiedy spadnie śnieg; wtedy kamu-flaż przestaje być skuteczny).Szkoda, że w późniejszych wersjach, wyprodukowa-nych w okresie po latach 2007-2008, zaczęto ekspery-mentować z materiałem (zmienił się na sztywniejszy), a rewers stracił na wyrazistości lub zmienił całkiem kolorystykę.

Podziękowania dla Grigorija za udostępnie-nie swojego egzemplarza Partizana do zdjęć. Podziękowania dla Mroov’a za zdjęcia woalek i nie tylko.

Kazimierz „Kazik” Sajkowski

Powyższy artykuł czytaliście dzięki uprzejmości por-talu www.rus.mil.pl.

Dwa rzędy guzików w bluzie

Ściągacz sznurkowy bluzy na wysokości pasa

Page 83: OpForce Magazine Issue 5 Polish

83

Kaptur z siateczką na uszy, ściągaczem oraz szlufkami na maskujący materiał natuaralny

Kieszeń zapinana na guzik kanadyjski

Page 84: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

red side story Bluza - widok na przód i tył

Page 85: OpForce Magazine Issue 5 Polish

85

Bluza - widok na przód i tył

Page 86: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

red side story

Spodnie - rzuty

Page 87: OpForce Magazine Issue 5 Polish

87Spodnie - rzuty

Page 88: OpForce Magazine Issue 5 Polish

red side story

Op

Force

Foto: FSB Biesłan

Foto: MVD Witjaź 2008 rok (Roman S.)

Page 89: OpForce Magazine Issue 5 Polish

89Foto: FSB w Biesłanie - 2004 rok

Page 90: OpForce Magazine Issue 5 Polish

red side story

Op

Force

Foto: Specnaz Milicji z obwodu kurgańskiego - 2010

Foto: Specnaz Milicji z ob-wodu kurgańskiego - 2010

Foto: Krzysztof Kadis (www.rus.mil.pl)

Page 91: OpForce Magazine Issue 5 Polish

91Foto: Krzysztof Kadis (www.rus.mil.pl)

Foto: FSB w Biesłanie - 2004 rok

Page 92: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

red side story

Foto: Specnaz Milicji z obwodu kurgańskiego - 2010

Page 93: OpForce Magazine Issue 5 Polish

93

Foto: Specnaz Milicji z obwodu kurgańskiego - 2010

Foto: Specnaz Milicji z obwodu kurgańskiego - 2010

Page 94: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

under the burlap

Under the Burlap

Page 95: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Under the Burlap

95

Dział poświęcony snajperom w obecnym numerze zawiera jedynie jeden artykuł, opisujący historię najbardziej skutecznego snajpera w spódnicy, jaki

kiedykolwiek brał udział w działaniach zbrojnych. Obiecujemy jednakże, że w następnych numerach znajdziecie z powrotem sporo materiału, dotyczącego tego odłamu Airsoftu. Przygotowujemy dla Was parę specjalnych artykułów, które z pewnością spełnią oczekiwania.

Page 96: OpForce Magazine Issue 5 Polish

pawliczenko

Op

Force Ludmiła Pawliczenko

Przyjęło się w światowej kulturze przypisywać emancypację kobiet kulturze za-chodniej. Mało znanym, lub lepiej będzie powiedzieć przemilczanym, pozostaje fakt, iż na terenie Związku Radzieckiego kobiety osiągnęły pełną równość z męż-czyznami już po Pierwszej Wojnie Światowej. Mowa oczywiście o realnym rów-nouprawnieniu, gdzie również obowiązki obu płci zostają zrównane. Przykładem takiego równouprawnienia jest fakt masowego wstępowania kobiet w szeregi Ar-mii Czerwonej w czasie Drugiej Wojny Światowej. Jedną z nich była Ludmiła Pawliczenko – najskuteczniejszy snajper wśród kobiet w historii.

Ludmiła Pawliczenko urodziła się w miejscowości Biała Cerkiew 6 czerwca 1916 roku. Jak większość

jej rówieśników w ówczesnych czasach należała do Komsomołu, gdzie przeszła swój pierwszy trening strzelecki, wygrywając nagrodę za celne strzelanie. Po ukończeniu przez Ludmiłę 9 klasy szkoły powszech-nej, jej rodzicie przeprowadzili się do Kijowa, gdzie skończyła ona szkołę średnią. Zaraz po otrzymaniu świadectwa została zatrudniona w kijowskiej fabryce Arsenał jako szlifierz. Podczas pracy w zakładach na-leżała do różnych organizacji paramilitarnych, gdzie przeszła szkolenia, między innymi, skoczka spado-chronowego oraz pilota lotni.

W momencie wybuchu wojny pomiędzy Związkiem Radzieckim a III Rzeszą, 24-letnia Pawliczenko była studentką Uniwersytetu Kijowskiego, gdzie na wy-dziale historii przygotowała pracę magisterską na te-mat Bohdana Chmielnickiego. Zaraz po informacji na temat inwazji, Ludmiła zgłosiła się do najbliższej ko-mendy uzupełnień jako ochotniczka do wstąpienia do Armii Czerwonej. Podczas wstępnej selekcji poinfor-

mowała oficera rekru-tującego, że jest strzel-cem wyborowym, ten jednak do informacji podszedł niezwykle sceptycznie i początkowo chciał skierować ja na szkolenie dla pie-lęgniarek. Jego wątpliwości co do umiejętności strze-leckich Pawliczenko zostały szybko jednak rozwiane, kiedy przedstawiła ona certyfikat strzelca wyborowe-go, uzyskany podczas przedwojennych szkoleń.

Ludmiła Pawliczenko została szeregową i zasiliła sze-regi 25 Dywizji Piechoty im. „W. I. Czapajewa” jako snajper. Już w sierpniu 1941 roku trafiła na front w rejonie Odessy gdzie, podczas obrony wzgórza przez jej oddział, nie opodal wsi Biełajewka, zaliczyła swoje pierwsze dwa trafienia z karabinu Mosin-Nagant (mo-żecie o nim przeczytać w drugim numerze OpForce Magazine). W rejonie Odessy walczyła przez następne

Ludmiła Pawliczenko

Karabin Mosin-Nagant z celownikiem optycznym

Page 97: OpForce Magazine Issue 5 Polish

97

dwa i pół miesiąca, zapisując na swoim koncie w tym czasie 187 trafień.Po zdobyciu Odessy przez wojska niemieckie, Pawli-czenko wycofała się wraz ze swoją jednostką i zosta-ła skierowana na Półwysep Krymski, w rejon Sewa-stopola nad Morzem Czarnym. Miasto, w związku z utratą portu morskiego w Odessie, było przygoto-wywane do zma-sowanej obrony przed naciera-jącymi jednost-kami generała Mansteina. Do obrony szykowa-ła się Armia Nadmorska gen. Pietrowa oraz 51 Samodzielna Ar-mia gen. Kuznie-cowa, które zo-stały przekazane pod dowództwo admirałowi Lew-czence.

Biorąc pod uwa-gę fakt, że wal-ki odbywać się miały na terenie zurbanizowanym, niszczonym przez ciągłe naloty lotnictwa bombowego oraz ostrzał artyleryjski, zna-czenie specjalnych jednostek snajperskich wzrastało niepomiernie.Ludmiła Pawliczenko walczyła w obronie Sewastopo-la do czerwca 1942 roku, kiedy została ranna w wyni-ku ostrzału z moździerza. W momencie odniesienia rany miała na koncie 309 potwierdzonych trafień, co czyniło ją już wtedy najskuteczniejszą kobietą wśród snajperów radzieckich. W ostatnim momencie, na niecały miesiąc przed upadkiem obrony miasta, zo-stała ewakuowana na pokładzie okrętu podwodnego Radzieckiej Floty Czarnomorskiej. Była to jej dru-ga, i jak się miało okazać ostatnia, ewakuacja drogą morską z oblężonego miasta. Po wyleczeniu się z ran nigdy nie wróciła na front. Propaganda radziecka po-stanowiła wykorzystać jej osiągnięcia w celach agi-tacyjnych. Dzięki temu Ludmiła odwiedziła, między innymi, Biały Dom, gdzie została przyjęta przez pre-zydenta Stanów Zjednoczonych Theodora Roosevelta oraz jego małżonkę.

25 października otrzymała, już w stopniu majora, naj-wyższe odznaczenie radzieckie – Złotą Gwiazdę Bo-

hatera Związku Radzieckiego.

W kolejnych latach, jako instruktor, pracowała przy szkoleniu swoich następców. Zmarła 27 października 1974 roku i została pochowana z honorami na cmen-tarzu Nowodniczowskim w Moskwie.

Snaj

perk

i ros

yjsk

ie z

okre

su II

Woj

ny Ś

wia

tow

ej

Page 98: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

stopka redakcyjna

Marcin “Mirra” Dudojć

Maniak Airsoft’u od 2004.Jest również miłośnikiem herbatki o piątej po południu i wszystkiego co brytyjskie.

Michał “Magnus” Kasiński

Redaktor anglojęzyczny. Do niedawna mieszkaniec Wysp. Sprzedał swą duszę siłom specjalnym.Miłośnik GRO-Mu i SASu.

Jacek “Dexter” Reiter

Redaktor działu Under the Burlap. Miłośnik karabinów sprężynowych. Urodzony snajper, ale gra w CQB. Ide-alny jako OpForce.

Paweł Fabisiak

Redaktor niemieckojęzyczny. Wielki miłośnik historii, szczególnie tej drugowojen-nej. Uwielbia wycieczki i wspinaczkę górską.

Andrzej Walaszek

Redaktor bułgarskojęzyczny. Zapalony militarysta i histo-ryk. Połknął pierwszego bak-cyla airsoftowego.

Marcin Szczepański

Ceniący sobie zimną krew i opanowanie filozof, fotograf i wędrowiec.

Marta Oziębłowska

Slawistka z wykształcenia i z zamiłowania. Wyzwania, nawet airsoftowe,nie są jej straszne.

Małgorzata Dobecka

Romanistka, miłośniczka kuchni śródziemnomor-skiej, twórczości Melchiora Wańkowicza oraz Kresów Wschodnich II RP.

Page 99: OpForce Magazine Issue 5 Polish

99

W następnym numerze między innymi:

Kontakt:

Redakcja:Redaktor: Tomasz Niwiń[email protected]

Redaktor działu Under the Burlap:Jacek [email protected]

Reklama:[email protected]:[email protected]

Konkursy:[email protected]

Pamiętaj, że zawsze możesz dołączyć do załogi OpForce Magazine. Jeśli jesteś miłośnikiem militariów, masz coś ciekawego do powiedzenia na temat wojskowości, airsoftu itp. napisz do nas na adres: [email protected].

Do głównych zadań zatrudnionej osoby będzie należało:* przygotowywanie artykułów na dany temat* wyszukiwanie informacji* pozyskiwanie informacji ze źródeł osobowych* samodzielne przygotowanie materiałów na tematy zbieżne z wydawanym numerem* dbałość o rzetelność i dokładność informacji do przy-gotowywanych artykułów

Od kandydatów oczekujemy:* samodzielności i inicjatywy w dążeniu do realizacji celów* skuteczności i konsekwencji w działaniu* umiejętności analitycznego i logicznego myślenia* odpowiedzialności i komunikatywności* dobrej organizacji pracy* operatywności, kreatywności i niekonwencjonalnych pomysłów* umiejętności pracy w zespole i pod presją czasu* znajomości pakietu Open Office* zamiłowania oraz wiedzy na temat militariów i/lub Airsoftu* pasji dziennikarskiej

Mile widziane będą:* wcześniejsze publikacje na temat militariów i/lub Air-softu* doświadczenie w stosowaniu słowa pisanego* mile widziani studenci kierunków humanistycznych - Dziennikarstwa, Filologii Polskiej, PR, Historii.

Oferujemy:* możliwość uczestniczenia w niebanalnym projekcie* zdobycie międzynarodowego doświadczenia* możliwość stałej współpracy

Kolejny numer poświęcimy na zapoznanie się z jedną z najbardziej rozpoznawalnych armii świat – British Army. Dzięki wielkim miłośnikom wspomnianych sił zbrojnych, będących członkami grona redakcyjnego, będziecie mieć możliwość przeczytać poznać sporo ciekawych faktów na temat wojsk zza kanału La Manche.Nie zabraknie również testów ciekawych replik, w tym oczywiście dostępnych na rynku modeli L86. Postaramy się dla Was o porównanie różnych wersji tej ciekawej broni. Głównie dlatego, że każdy z producentów oferuje nieco inne parametry i rozwiązania swoich replik.Poza tym będzie kilka ciekawostek oraz nowinek, które powinny przypaść do gustu każdemu z Was.

Page 100: OpForce Magazine Issue 5 Polish

Op

Force

stopka redakcyjna

Page 101: OpForce Magazine Issue 5 Polish

101

Page 102: OpForce Magazine Issue 5 Polish