anthropos? - home icmcejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight... · 2018. 3. 2. ·...
TRANSCRIPT
130
anthropos? NA UBOCZU
NR 25/2016
ISSN 1730-9549
Agata Stronciwilk
Międzyprzestrzenie. Rama, obramowanie i passe-partout
Jacques Derrida w książce Prawda w malarstwie dużo uwagi
poświęcił parergonowi (para - poza, ergon - dzieło), jako pojęciu, które jest dla niego
istotne w kontekście rozważań o obrazie[1]. Odwołuje się do Krytyki władzy
sądzenia Immanuela Kanta, w której filozof pisał:
Nawet to, co nazwane jest upiększającą dekoracją (parerga), tzn. to co do całego
wyobrażenia nie należy wewnętrznie jako całość składowa, lecz tylko zewnętrznie jako
dodatek, i zwiększa upodobanie [przejawiane przez] smak, czyni to przecież także tylko
dzięki formie, tak jak. np. oprawy malowideł albo szaty na posągach, albo kolumnady
dookoła wspaniałych budowli. Jeśli jednak sama dekoracja nie polega na pięknej formie, jeśli
zastosowana jest tak, jak złota rama, jedynie w tym celu, by swym powabem zalecić
malowidło pochwale [widza], to nazywa się ona wtedy ozdobą i przynosi uszczerbek
prawdziwemu pięknu[2].
Kant wyraźnie oddziela parergon od "głównego" przedstawienia, na co wskazują
określenia "dodatek" czy "upiększająca dekoracja". Ta ostatnia pojmowana jest tu jako
coś, co nie przynależy do istoty - obrazu, architektury czy rzeźby. Zastanawiać może
określenie "upiększająca", bowiem funkcja upiększania zawarta jest przecież w samej
definicji dekoracji. Parergon jest "na zewnątrz" - obramowuje to, co stanowi zasadniczą
część przedstawienia. Kant potępia zbytnią dekoracyjność, gdyż powoduje ona, że to,
co parergonalne, zaczyna dominować nad tym, co centralne. Rama "przytłacza"
malowidło, kusi, odciąga od niego wzrok, przykuwa uwagę. Dekoracja staje się "ozdobą".
W takim ujęciu parergon jest jedynie formą pozbawioną treści, nie dodaje nowych
znaczeń. Filozof z Królewca opisuje pozornie klarowny podział na centrum i peryferia, to
co konieczne i dodatkowe, niosące znaczenie i go pozbawione. Jednak, o ile rama wydaje
się (pozornie bez zastrzeżeń) wpisywać w proponowany podział, o tyle zaskaujące i
niezrozumiałe wydają się przykłady rzeźby oraz architektury. Szaty na posągach
131
postrzegamy jako element rzeźby, a kolumnada wokół budowli nie spełnia jedynie
funkcji dekoracyjnej - uznajemy ją za element współkonstytuujący dzieło
architektoniczne zarówno pod względem konstrukcyjnym, jak i estetycznym. Rama,
szata posągu, kolumnada - wszystkie te elementy Kant określa mianem parergonu -
który sytuuje się niejako "na zewnątrz" lub raczej "na obrzeżach" głównego
przedstawienia. Trudno jest dostrzec zasadę, którą kierował się filozof oraz znaleźć
wspólne kryterium dokonanego rozróżnienia. Odczytanie, które zaproponował tu
Derrida, ukazuje zawiłości, które tkwią w proponowanym podziale na przedstawienie
oraz "upiększającą dekorację". Funkcja parergonu nie ma dla niego charakteru
estetycznego, a wkracza wręcz w obszar ontologii dzieła sztuki. Co więcej, napięcie
pomiędzy tym, co "wewnętrzne" i "zewnętrzne tylko jako dodatek" okazuje się
złożonym zagadnieniem, które samo w sobie staje się źródłem inspiracji dla artystów.
Derrida znacznie poszerza rozumienie parergonu oraz problematyzuje wspomniany
podział na to, co jest "głównym" oraz "pobocznym" elementem przedstawienia. Pisze
wprost, iż parergon nie może być utożsamiany z tym, "co jedynie otacza dzieło". Filozof
zauważa: "Nie będąc ani dziełem (ergon), ani poza-dziełem; ani wewnątrz ani zewnątrz;
ani ponad, ani pod nim, parergon dezorganizuje wszelkie opozycje, sam nie pozostaje
nieokreślony i daje początek dziełu."[3] Parergon w pewien sposób umożliwia zaistnienie
dzieła. Szeroko rozumiane obramowanie może być rozumiane jako fundament ontologii
dzieła sztuki. Postrzegamy coś jako przynależne do kategorii sztuki dzięki
odpowiedniemu obramowaniu - poprzez teorię, dyskurs, instytucję. W takim
ujęciu parergon, nawet jeśli wciąż ujmowany jako "zewnętrzny", nieprzynależny do
samego dzieła, umożliwia jego zaistnienie. Derrida przywołuje takie szerokie
rozumienie parergonu, gdy pisze o "miejscach", gdzie ustanawia się prawa i wyznacza
granice. Tymi obszarami otaczającymi, obrzeżami są dla niego: "obramowanie, passe-
partout, tytuł, sygnatura, muzeum, archiwum, dyskurs, rynek"[4].
W niniejszym tekście zamierzam przyjrzeć się kilku realizacjom artystycznym,
które tematyzują zagadnienie "obramowania", podejmując tym samym refleksję nad
samym procesem obrazowania. Za przykłady posłużą mi zarówno martwe natury w
typie trompe l‘oeil, jak i twórczość współczesnych polskich artystów. Wszystkie
opisywane dzieła w pewien sposób uwypuklają napięcie pomiędzy tym, co w centrum a
tym, co na uboczu.
132
Rama / Obramowanie
Derrida zwraca uwagę na podwójne oddzielenie parergonu - zarówno od ergonu,
jak i od swojego otoczenia (np. ściany). Owo oddzielenie ma jednak inny charakter niż
przykładowo w przypadku dzieła i tła: "Dzieło także oddziela się od tła, ale parergonalne
obramowanie oddziela się od dwóch teł i to w taki sposób, że kiedy odnosimy je do
jednego z nich, wtapia się w drugie."[5] Parergonalne obramowanie jest przestrzenią
pomiędzy, nie przynależy do żadnej z kategorii, jednocześnie umożliwiając ich
zaistnienie. Z drugiej strony, parergon nie może zaistnieć bez odniesienia do ergonu.
Międzyprzestrzenią, która będzie przedmiotem niniejszej analizy jest rama (a
także passe-partout), która, jak zauważa Victor Stoichita, dokonuje ontologicznego
zerwania i jest postrzegana jako miejsce operacji symbolicznej:
Rama oddziela wobrażenie od tego, co nim nie jest. Określa to, co się znajduje w jej obrębie
jako świat znaczący w stosunku do świata poza ramą, będącego po prostu światem
przeżywanym. Należy się jednak zastanowić, do którego z owych światów należy rama.
Odpowiedź na to pytanie jest ambiwalentna: do obu światów albo do żadnego. Rama nie
stanowi jeszcze obrazu, ale nie jest też zwykłym przedmiotem należącym do otaczającej
przestrzeni. Istnieje, lecz swą rację bytu zyskuje wyłącznie poprzez odniesienie do
wyobrażenia. Nie należąc do idealnego świata wyobrażenia, czyni go jednak możliwym[6].
Na znaczenie obramowania wskazuje chociażby troska Nicolasa Poussina, który
w liście do Paula Frearta Chantelou, dotyczącym obrazu Izraelici otrzymujący mannę na
pustyni, zaznacza, że niezwłocznie po zakupie obrazu Chantelou powinien go oprawić,
aby wzrok oglądającego w całości zatrzymał się na obrazie, a nie "rozpraszał się na boki,
na pozostałe przedmioty znajdujące się w pobliżu, które rozmieszczone byle jak, mylą
rzeczywistość z rzeczami namalowanymi."[7]Oprawa jest konieczna, aby dzieło mogło
być odpowiednio postrzegane i podziwiane. Fundamentalny aspekt ramy, jako narzędzia
ontologicznego pozwalającego zaistnieć dziełu sztuki, pojawia się w pracy
współczesnego polskiego artysty, Kamila Kuskowskiego. Aby pewien element
rzeczywistości mógł być postrzegany jako dzieło sztuki, konieczne jest pewne
"obramowanie" - w najszerszym znaczeniu - także teorii sztuki czy instytucji. Kuskowski
w Słowniku sytuacji odwołuje się do tego mechanizmu, wykorzystując w tym przypadku
dosłownie rozumiane "obramowanie". W różnych punktach miasta stawia
zaimprowizowaną ścianę, na której wisi złocona rama. Jej wnętrze jest puste - można
przez nie oglądać krajobraz za ścianą. Artysta odwołuje się do Albertiańskiej koncepcji
133
obrazu jako okna[8], jednocześnie podejmując z nią ironiczną grę. Metafora jest tu
bowiem potraktowana dosłownie, a obraz staje się jednocześnie obrazem i oknem.
Rzeczywisty krajobraz zostaje przekształcony w "malarski" pejzaż dzięki działaniu
ramy. Kuskowski uwidacznia potęgę konwencji "ramy", która narzuca sposób patrzenia.
"Obramowanie" staje się tożsame z włączeniem w pole sztuki. Słownik sytuacji pokazuje
więc, w jaki sposób rama, parergon, element zewnętrzny tak naprawdę "daje początek
dziełu". Wolfgang Kemp podkreślał znaczenie ramy, której zadaniem jest organizowanie
materiału wizualnego oraz ukierunkowanie spojrzenia[9]. Kuskowski ukazuje
ramowanie oraz kadrowanie jako istotny aspekt twórczości artystycznej.
Victor Stoichita wskazuje na bardzo istotne zagadnienie - o ile prawdziwa rama
ma zadanie budować wyraźną granicę pomiędzy sztuką a rzeczywistością, o tyle
malowana rama raczej ją zaciera. Jednym z ciekawszych zabiegów "metamalarskich"
(lub "metaobrazowych") jest anektowanie ramy w obręb przedstawienia. Analiza
brzegów, marginesów przedstawienia była szczególnie popularna w XVI- i XVII-wiecznej
martwej naturze holenderskiej - poprzez umieszczenie głównego przedstawienia w
obramowaniu: malowanej niszy, ramie, oknie, drzwiach. Tego typu przedstawienia
stawiają pytanie o parergon - czy w przypadku, gdy rama jest malowana, staje się
elementem przedstawienia, czy także znajduje się "na zewnątrz"? Gra z malowaną ramą
w malarstwie może mieć charakter tours de force - popisu kunsztu malarskiego i być
elementem kreowania iluzji w typie trompe l’oeil. Niemalże za każdym razem
wspomniany zabieg wskazuje na obecność metamalarskiej refleksji nad procesem
obrazowania i ramowania przedstawienia. Antoni Ziemba zalicza tego typu działania do
zabiegów artystycznych, które mają na celu "przełamanie bariery" - poprzez łamanie lica
obrazu, przekraczają granicę między przedstawieniem a widzem[10]. Co więcej, Ziemba
wskazuje na fakt, iż podejmowanie swoistej "gry przestrzennej" to cecha w pewien
posób odróżniająca dwie tradycje malarskie - włoską i niderlandzką. Włoska,
wywodząca się z koncepcji Leona Battisty Albertiego, związana jest z określeniem przez
niego w De Pittura obrazu jako "okna otwartego na historię", co zdaniem Ziemby
powoduje, że malarstwo takie ma charakter zamkniętej całości. Inaczej jest natomiast w
przypadku malarstwa północnego, w którym owo zamknięcie jest na różne sposoby
przełamywane. Ruch "przeniesienia" ramy z "zewnątrz" do pola wyobrażenia widoczny
staje się w XVI wieku.
134
W przypadku dyptyku Zwiastowania Jana van Eycka włączenie ramy w obręb
przedstawienia służy nawarstwieniu różnych poziomów iluzji, jest rodzajem gry
prowadzonej z widzem. Mamy więc prawdziwą, drewnianą ramę, polichromowaną tak,
by imitować czerwony porfir. Następna jest malowana rama, która naśladuje kolorem
piaskowiec. Na jednym ze skrzydeł dyptyku w jej wnętrzu znajduje się figura Matki
Boskiej, na drugim archanioł Gabriel. Figury malowane są w technice en grisaille - są
więc malarską imitacją rzeźby. W efekcie całość wydaje się dziełem rzeźbiarskim,
podczas gdy jest w całości (łącznie z ramami) malarstwem. Relacja pomiędzy figurami a
ramami służy potęgowaniu iluzji - figury nie tylko rzucają cień na ramę, ale także
nachodzą na nią, niejako przekraczając barierę lica obrazu:
Skrzydło anioła nachodzi na iluzyjną ramę, na której widać cienie obu figur. Najwyraźniej są
one ustawione tak, by wystawały przed lico, przed imitacyjną ramę, a nawet i przed tę
realną, drewnianą ("porfirową") - dolne krawędzie postumentów pociągnięte zostały poza
płaszczyznę malarskich tablic i domalowane na tej ramie.[11]
W przypadku dzieła Van Eycka, mamy do czynienia z ramą w ramie. Wydaje się,
iż ich nawarstwienie ma na celu "zmylenie" odbiorcy, który, zgodnie z zasadą trompe
l’oeil, ma najpierw dać się "oszukać", zwieść optycznej iluzji, aby następnie wpaść w
zachwyt nad kunsztem artysty. Czym w tym przypadku jest parergon? Zarówno rama
"wewnątrz" obrazu, jak i ta "na zewnątrz", współtworzą efekt iluzji, a obramowanie staje
się niejako elementem przedstawienia. Co więcej, "prawdziwa" drewniana rama staje się
elementem malarskim, który imituję... rzeźbę. Sztuka nie naśladuje tu rzeczywistości,
lecz samą siebie, przekraczając granice poszczególnych dyscyplin artystycznych.
O tym, że malowane ramy często stają się częścią refleksji o samej naturze sztuki i
obrazowania świadczy także fakt, iż łączone są z motywami, które poniekąd wiążą się ze
starożytnymi anegdotami, które wyznaczały paradygmat mimetycznej doskonałości jako
ostatecznego celu sztuki. W malarstwie holenderskim odnajdziemy przykłady, w
których malowana rama lub nisza łączona jest z zasłoną, która przesłania część obrazu.
Przykładem może być obraz Święta rodzina przypisywany Rembrandtowi, a z pewnością
wywodzący się z jego warsztatu. Mamy tutaj scenę biblijną w konwencji malarstwa
rodzajowego, która otoczona została złotą ramą, także namalowaną. W obrazie pojawia
się jeszcze jeden plan - przed ramą znajduje się, zawieszona na karniszu, iluzjonistycznie
malowana zasłona. Zarówno rama, jak i zasłona, nie przynależą jednak do rzeczywstości
"wewnątrzobrazowej". Znajdują się niejako "przed" właściwym przedstawieniem.
135
Dlatego, jak pisze Ziemba, kotara jest zawieszona "na", a nie "w" obrazie[12]. Nie
przynależy więc ani do świata wewnątrz obrazu, ani do rzeczywistości poza nim.
Zasłona jest rodzajem "międzyprzestrzeni" - oddzielającej dwie rzeczywistości. Mamy tu
do czynienia z wizualnym "pęknięciem", rozdwojeniem obrazu, nakładaniem na siebie
różnych przestrzeni. Jednocześnie, rama służy podjęciu gry z widzem, sugerując, iż nie
widzi on całości przedstawienia. Kotara stanowi także nawiązanie do historii
przywoływanej przez Pliniusza w Historii naturalnej. W przytaczanej przez niego
anegdocie o pojedynku malarzy, Parrazjos wygrywa dzięki namalowaniu
iluzjonistycznej zasłony - jego przeciwnik, Zeuksis, prosi o jej odsłonięcie, aby mógł
zobaczyć obraz[13]. Odwołujące się do antycznej anegdoty, pojawiające się w malarstwie
holenderskim kotary i zasłony są pochwałą iluzji i popisem malarskiego kunsztu.
Iluzjonistycznie malowana zasłona staje się wyznacznikiem doskonałości malarza i
metaforą trompe l’oeil - malarstwa, które poprzez mimetyczną doskonałość zaciera
granicę pomiędzy tym, co rzeczywiste a tym, co przedstawione. W przedstawieniach z
zasłoną widoczny był element drażnienia widza, który w pierwszym odruchu ma ochotę
wyciągnąć dłoń, by odsłonić całość przedstawienia. Malarstwo tego typu zawiera w
sobie sugestię wymknięcia się poznaniu wzrokowemu; sugeruje, że jest w nim więcej,
niż jesteśmy w stanie zobaczyć, że pewne elementy pozostają przed nami ukryte. Obraz
Rembrandta gra z parergonem nie tylko poprzez anektowanie ramy w swój obszar czy
stworzenie "międzyprzestrzeni" w postaci kotary. Stoichita wskazuje także na fakt, iż
paradoks "fikcji" jest w przypadku tego przedstawienia dodatkowo podkreślony przez
sposób umieszczenia sygnatury[14]. Zgodnie z przywołanymi już słowami Derridy, jest
ona przecież kolejnym elementem przedstawienia o charakterze parergonalnym,
zewnętrznym wobec przedstawienia lub sytuującym się na jego marginesach. Znanych
jest wiele przykładów, w których sygnatura zostaje w pewien sposób włączona w
przestrzeń "wewnątrzobrazową", stając się elementem przedstawienia. W przypadku
obrazu Rembrandta zostaje ona umieszczona wewnątrz obrazu, na meblu, w miejscu,
gdzie zasłona została odsłonięta. Jak zauważa Stoichita, artysta "Sygnując w miejscu, w
którym unosi się zasłona, wydaje się nam mówić, że to co odsłonięte, jest »obrazem
Rembrandta«. Obraz nabiera znaczenia autocytatu, cytatu niemającego innego kontekstu
niż swój własny »cudzysłów« (rama lub zasłona)."[15]
W ciekawy i nietypowy sposób tematyzacja ramy pojawia się w malarstwie Jana
Gossaerta, zwanego Mabuse - przykładowo w portrecie Henryka III van Nassau-Breda
136
czy Portrecie młodej kobiety. Ziemba nazywa jego malarstwo obrazami-
paradoksami.[16] Ich paradoksalna natura opiera się na zaskakującym odwróceniu. Tak
jak w poprzednim przypadku, iluzjonistycznie malowana rama staje się tu częścią
przedstawienia - zadziwiający jest jednak fakt, że zostaje ona umiejscowiona nie przed,
lecz za przedstawieniem. W efekcie, w obrazie ukazującym młodą kobietę, widzimy na
pierwszym planie portret, natomiast w tle widać monochromatyczne tło oraz ramę. W
przypadku tej ostatniej, kobieta wydaje się ją opuszczać, przekraczać. Taki zabieg,
podobnie jak w przypadku obrazów z zasłoną, wydaje się wypowiedzią dotyczącą potęgi
sztuki i artysty, który tworzy rzeczywistość rządzącą się swoimi regułami oraz
podejmuje grę z różnymi planami fikcji oraz realności. Postać z portretu wydaje się
ożywać i wkraczać do naszej rzeczywistości. Nie jest już postacią w obrazie, co wyraźnie
sygnalizuje rama, którą opuściła, znajdująca się teraz za jej plecami. W efekcie, właściwy
obraz pozostaje pusty, nic nie przedstawia lub - podobnie jak słynne odwrocia obrazów
malowane przez Gijsbrechtsa - przedstawia Nic. Nie jest to więc przykład "obrazu w
obrazie", lecz raczej komentarz dotyczący "obrazu poza obrazem". "Tło ukazuje nam
aikoniczne pole ramy bez wyobrażenia, pierwszy plan przedstawia wyobrażenie bez
ramy, poza ramą (image sans cadre, hors cadre)"[17]. Poprzez zaburzenie relacji
pomiędzy postacią, licem, a ramą, artysta chce pokazać, że potrafi zawładnąć samą
"estetyczną granicą". W kontekście tego nietypowego portetu interesujący jest także
trzymany przez kobietę przedmiot - jest to armillarium, czyli przyrząd astronomiczny
służący do wyznaczania współrzędnych ciał niebieskich. Ziemba zauważa gest kobiety,
która ustawia w armillarium oś wszechświata - zamiast poddawać się wpływowi planet,
zarządza zasadą świata. Co więcej, trzymany przez nią przyrząd jest odwrócony do góry
nogami, co autor proponuje odczytywać jako oznaczenie motywu "świata na opak"
(mundus inversus)[18]. Takie odczytanie wydaje się dobrze korespondować z samą
konstrukcją obrazu, która także wpisuje się w ten motyw poprzez odwrócenie relacji
pomiędzy ramą i przedstawieniem. Zastanawiające jest, czy można też odczytywać ten
wątek jako wypowiedź metaartystyczną - o artyście jako demiurgu, ustanawiającym
zasady w wykreowanym przez siebie uniwersum wewnątrzobrazowym.
W przypadku obrazu Mabuse’a postać nie tyle przekracza ramę, co zostawia ją za
sobą. Znajduje się tym samym w specyficznej "międzyprzestrzeni", podobnie jak kotara
z obrazu Rembrandta.
137
Passe-par-tout
Specyficzną "międzyprzestrzenią" jest passe-partout, znajdujące się pomiędzy
przedstawieniem a ramą. Według Słownika terminologicznego sztuk pięknych, passe-
partout to "obramienie rysunku, ryciny, akwareli, czasem małego obrazu, wykonane
zwykle z tektury lub kartonu z otworem wielkości obramianej kompozycji, (...) ma
znaczenie ochronne i estetyczne (...)"[19].
Dla Derridy passe-partout jest także parergonem. Podobnie jak rama, pozwala ono
zobaczyć dane dzieło, jednocześnie do niego nie przynależąc. Najczęściej wycięta w
kwadracie kartonu, powierzchnia passe-partout jest otwarta "w środku" tak, aby dzieło
mogło się w niej zaprezentować. Jednocześnie passe-partout pozostaje strukturą o
mobilnej podstawie, ponieważ dzieło znajdujące się w środku może zostać zastąpione -
"jakimś innym, które niczym »przykład« wślizguje się w ten sposób w dane passe-
partout"[20]. To, co się ukazuje dzięki passe-partout, pozornie obywa się bez niego, lecz to
dzięki niemu uzyskuje głębię. Jak pisze Derrida:
Chcąc coś zaprezentować, passe-partout nie tworzy (...) kadru sensu stricto, ale raczej kadr w
kadrze. Nie trzeba też dodawać, że - nie przestając się rozprzestrzeniać - rozgrywa ono swą
kartę lub karton pośrodku obramowania. Ściśle rzecz biorąc pomiędzy jego wewnętrzną
krawędzią a zewnętrzną krawędzią tego, co pozwala za sprawą swojej pustej obwódki
zobaczyć albo czyni widzialnym, czyli: wizerunku, obrazu, figury, formy, układu linii i
kolorów.[21]
Filozof zwraca uwagę, że passe-partout oznacza także "klucz, który otwiera
wszystkie drzwi, wytrych". Wydawałoby się jednak, że passe-partout postrzegane jest
jako element zbędny, dodatkowy, pełniący wyłącznie funkcję dekoracyjną. Tymczasem
Jan Berdyszak umieścił passe-partout w centrum swej twórczości. Artysta
zafascynowany był "międzyprzestrzeniami", a passe-partout, nie przynależące ani do
ramy, ani do przedstawienia, zawsze będące "pomiędzy", stało się dla niego jednym z
kluczowych zagadnień, które poruszał w swej twórczości. Obok owego "pomiędzy",
innym fundamentalnym zagadnieniem była dla Berdyszaka pustka. Fascynowała go
ontologia tego, co niewyrażalne, co wymyka się postrzeżeniu, ponieważ funkcjonuje na
marginesach percepcji. W swych pismach stworzył własną typologię obrazów, które
dzielił na: 1. obrazy efemeryczne - powstające samoistnie, jak przykładowo odbicie w
wodzie, szybie 2. obrazy w umyśle - spostrzegane, pamiętane, projektowane, śnione itd.,
3. obrazy skamieliny - zarówno samopowstałe, jak i tworzone oraz 4. obrazy potencjalne
138
- "prowokujące nas, sprowokowane, realizujące niemożliwość - realizujące obietnicę,
całkowicie lub częściowo nieujawniane, puste albo celowo niedopowiedziane i mogące
nieZAISTNIEĆ"[22]. W swej twórczości Berdyszak często łączył te różne rodzaje obrazów
w jednej pracy. Istotna była dla niego kategoria obramowania - ponieważ to właśnie
ograniczenie przestrzeni pozwala ją uwidocznić, doświadczyć jej. W latach 60. XX w.
artysta zaczyna eksperymentować z formatem obrazu, tworząc tzw. "formaty
integralne", włączające przestrzeń w swój obręb, przeciwstawiające się zamkniętej
formie klasycznego formatu. Eksperymenty te są widoczne już w pracach z cyklu Koła
podwójne, w których Berdyszak doprowadzał do zatarcia granicy pomiędzy obrazem a
tłem. Tytułowe koła nie są namalowane, lecz wycięte w klasycznym, prostokątnym,
wertykalnym formacie obrazu. Pozostaje więc właściwie jedynie rodzaj specyficznego
obramowania, które otacza ścianę widoczną "pod spodem". Tym samym obraz staje się
obrazem potencjalnym, wchodzącym za każdym razem w interakcję z otoczeniem.
Otwarcie obrazu związane jest z przełamaniem jego integralności poprzez "dziurę",
otwór, który znajduje się w jego centrum. W efekcie granica między obrazem a
otaczającą go przestrzenią staje się trudna do ustalenia. Kluczowe jest
współegzystowanie tych elementów - ich obojętności, napięcia, dynamiczności
uwarunkowań, wzajemnego wnikania czy też bezwzględnej obcości. Artysta zauważał,
że obraz i ściana mogą współistnieć na zasadzie iluzyjnej kontynuacji lub też być sobie
przedmiotowo obce, ale być razem właśnie poprzez ową obcość. Tamara Książek
stwierdza, że w efekcie "wyrażalne łączy się z tym co niewyrażalne; wewnętrzne z tym,
co poza obrazem. Zewnętrzne wchodzi do obrazu, zrazu współistnieje z nim, a z czasem
zaczyna dominować."[23] Dla Berdyszaka kluczowym aspektem jest zmiana obrazu
izolowanego na "nieizolowany", wchodzący w interakcję z otaczającą go przestrzenią.
Artysta określa ten rodzaj działania prowokacją - "Prowokację stanowiła otwarta forma
malowidła zawierająca w sobie inny obraz - ścianę. Od tego momentu moje prowokacje
były przeznaczone nie na ścianę, ale WOBEC niej"[24]. Berdyszak opisywał także
stopniową przemianę, której podlegała jego działalność, związaną ze stopniową
dominacją ściany, która początkowo jedynie "wcina" się w pole obrazu, aby anektować
jego powierzchnię, aż do 1967 roku, gdy ściana staje się "obrazem właściwym".
Działanie ze ścianą, przestrzenią, pustką i obramowaniem widoczne jest w szczególności
w realizowanym od 1990 roku cyklu prac Passe-par-tout. W cyklu tym, specyficznemu
"obramowaniu" ulega nie tylko ściana, ale także zjawiska takie jak światło czy
139
ciemność. Passe-par-tout jest kontynuacją refleksji o obrazie i przestrzeni (lub może
raczej o obrazie przestrzeni). Kluczowym w tym cyklu okazuje się ponownie pojęcie
"międzyprzestrzeni". Dorota Folga-Januszewska wskazywała na znaczenie, jakie
przypisuje artysta pojęciu passe-par-tout - taki sposób zapisu odnosi się do "przejścia ku
całości"[25]. Tradycyjne passe-partoutjednocześnie "wydziela", jak i zakrywa, separując
od otoczenia właściwy element przedstawienia. Natomiast w przypadku prac
Berdyszaka zyskuje ono dodatkowy wymiar:
dotyczy nie tyle wykrojenia dwóch wymiarów płaszczyzny, lecz raczej wskazania drzwi,
którymi można przemknąć się z jednej przestrzeni (PRZED) w drugą (ZA), a właściwie
którymi można przedostawać się z czasu minionego w przyszły. Samo "okienko" to właśnie
ten błysk teraźniejszości, punkt naszej obecności, który stale z nami wędruje.[26]
W dziełach z tego cyklu często mamy do czynienia z sytuacją, w której w samym
centrum obrazu znajduje się pusta przestrzeń. Obraz przybiera zaś formę ramy
otaczającej pustkę. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której na zewnątrz i
wewnątrz obrazu jest to samo, czyli ściana. Pozostaje jedynie rama, która jednak w tym
przypadku także jest obrazem. Jeśli rama i obraz są tym samym, to co znajduje się w jej
wnętrzu? Co jest obramowane? A może nie ma obramowania? Nie ma obrazu? Jest
jedynie obramowana przestrzeń? W konfrontacji z dziełami Berdyszaka wciąż powraca
pytanie o "miejsce" obrazu. W jego twórczości nie ma prostych odpowiedzi, ponieważ
fascynują go napięcia, które powstają na styku, pomiędzy. Wydaje się,
że kluczowym (passe-partout) elementem pozostaje dla artysty przestrzeń, która
zostaje uświadomiona poprzez jej ograniczenie. To ona jest tutaj wytrychem. O ile
Kuskowski w Słowniku sytuacji zachowywał klarowny podział na ramę, obraz i ścianę, o
tyle Berdyszak nieustannie balansuje "pomiędzy" tymi kategoriami, zamieniając je
miejscami i tym samym nieustannie testując. Jeśli przyjrzymy się pracy z 1995 roku
zatytuowanej Passe-par-tout na kąt wnętrza, zobaczymy prostokątne płótno, we wnętrzu
którego wycięty został prostokątny otwór. Płótno zostało zawieszone w kącie galerii, a
jego zewnętrzne krawędzie pomalowane zostały w połowie na czarno, a w połowie na
turkusowo. W związku z tym pojawia się pytanie - czym jest ów fragment płótna -
obrazem czy ramą? Na fakt, że może być traktowany jako rama wskazuje funkcja
obramowania, którą spełnia. Tyle, że nie obramowuje obrazu, lecz przestrzeń ściany za
nim (która tym samym staje się obrazem?). Z drugiej strony na fakt, że ów fragment
może być potraktowany jako obraz, wskazuje wyznacznik warsztatowy - jest to rodzaj
140
abstrakcyjnego malarstwa, malowanego "akrylem na płótnie". Która z tych odpowiedzi
jest słuszna? Prawdopodobnie żadna lub obie jednocześnie, ponieważ dzieła Berdyszaka
wymykają się tego typu kategoriom. W swych działaniach artysta stara się wymykać
reżimowi logiki dwuwartościowej, tworząc sytuacje, w których dany element może być
równocześnie ramą i obrazem. Jak zauważa Książek, artysta "usuwa z obrazu wnętrze,
zostawiając miejsce puste i zajmuje się ramą, parergonem, w taki sposób, by skierować
naszą uwagę ku miejscu pustemu, poszukując w relacji wnętrza i zewnętrza nowej
miary, nowego fenomenologicznego ratio."[27]W przewrotny sposób kąt galerii,
znajdujący się za płótnem, staje się elementem obrazu. Co więcej, rzeczywista linia kątu
wchodzi w relację z pionową linią malowaną na płótnie. W efekcie rzeczywista linia staje
się kontynuacją malarskiej (lub odwrotnie). Podobnie jest w przypadku Passe-par-tout
podłogi z 1992 roku. Artysta zauważa, że podłoga, podobnie jak ściana, może pełnić
funkcję podstawy obrazu. Na parkiecie w galerii ułożona została prostokątna rama z
prostokątnych kawałków szyby. Tak jak w większości dzieł z tego cyklu, we wnętrzu nie
znajduje się nic, jedynie parkiet. Widoczne jest tutaj połączenie dwóch kategorii obrazu -
efemerycznego, zmiennego, czyli odbicia w szybie oraz potencjalnego, aktualizującego
się wraz z podłożem. Dla Berdyszaka przestrzeń jest najbardziej pierwotną i najtrwalszą
formą bytu, która jednocześnie pozostaje nieuchwytna. Dlatego też to przestrzeń staje
się punktem centralnym. Zastosowane obramowanie nie tylko buduje napięcie z
przestrzenią wewnątrz, ale także na zewnątrz. Co więcej, to właśnie obramowanie
umożliwia zaistnienie relacji przestrzennych, takich jak zewnętrze i wnętrze.
W latach 2001-2002 pojawiają się rozbite i entropiczne Passe-par-tout, które nie
dają się zamknąć w czworobok. W kolejnych pracach z cyku Passe-par-tout widoczne jest
stopniowe "rozluźnianie" ramy, która traci integralność, rozpada się na fragmenty,
wpuszczając przestrzeń także poprzez swe szczeliny. Przykładowo, w pracy Passe-par-
tout z rysunkiem z 2001 roku widoczny jest wciąż zarys, przypominający kształtem ramę
- straciła jednak ona swoją spójność, składa się jedynie z fragmentów płótna, które nie
przylegają ściśle do siebie. Przestrzeń znajduje się nie tylko wewnątrz obramowania, na
zewnątrz niego, ale także pomiędzy poszczególnymi jego elementami. W przypadku
pracy Przypodłogowe après passe-par-tout z 2004 roku fragmenty płótna nie spełniają
już funkcji obramowania; wyglądają raczej jak szczątki po dawnej ramie, w której
pozostała jedynie górna krawędź. Co więcej, sama "rama" zostaje dodatkowo przepruta
przez otaczającą ją przestrzeń, która wdziera się w jej zakamarki, szczeliny i otwory. W
141
tym przypadku pojęcie tego, co wewnątrz i na zewnątrz, dodatkowo się komplikuje. Co
w tym przypadku jest parergonem, a co ergonem? Grzegorz Sztabiński, pisząc o
"obrazach potencjalnych" i "pustych" Berdyszaka, zwracał także uwagę na fakt, iż
zakładają one obecność człowieka jako "użytkownika tylko własnej wyobraźni"[28]. Pisał:
"Zamiast tradycyjnego obrazu pełnego, bogatego wizualnie, zajmującego miejsce w
świadomości odbiorcy, propozycje Berdyszaka zakładały aktywizowanie »mentalnej
inicjatywy indywiduum«"[29]. Obrazy potencjalne to więc jednocześnie "obrazy w
umyśle", wymagające dookreślenia poprzez akt percepcji. W podobny sposób o
twórczości Berdyszaka wypowiadał się Grzegorz Dziamski, wskazując na fakt, że artysta,
stawiając miejsce puste w centrum przedstawienia, dokonuje dekonstrukcji tradycyjnej
koncepcji obrazu. [30]
Passe-par-tout to nie jedyny obszar refleksji nad parergonem obecny w
twórczości artysty. Ciekawe jest zagadnienie galerii jako "obramowania"
umożliwiającego zaistnienie dzieła sztuki, a nawet więcej - będącej samej w sobie
dziełem. Muzeum zostało wymienione przez Derridę jako jedno z miejsc, gdzie
"ustanawia się prawa i wyznacza granice". Muzeum i galeria rozumiane jako instytucje
związane z szeroko rozumianym "ramowaniem" dzieła sztuki były przedmiotem krytyki,
chociażby w działaniach Marcela Broodthaersa czy Hansa Haackego. Analizując zjawisko
krytyki instytucjonalnej, Patrycja Sikora zwracała uwagę na ważną dla Broodthaersa
kategorię "ramy muzeum" (museum’s frame): "muzealna rama była i wciąż jest gorsetem
opinającym dzieła sztuki. Instytucja de facto definuje wystawianą sztukę, przy pomocy
państwowych urzędników czy zainteresowanych komercyjnym zyskiem
spekulantów"[31]. Berdyszak dostrzega "ramującą" funkcję przestrzeni galerii, w swej
twórczości nie skupia się jednak na krytycznej analizie społecznych i instytucjonalnych
mechanizmów związanych ze wspomnianą funkcją. Zamiast tego wskazuje na galerię,
jako na przestrzeń znaczącą, w pewien sposób odmienną, której znaczenie dodatkowo
uwypukla poprzez skonfrontowanie jej z obiektem lub obrazem.
Prace odnoszące się do przestrzeni galerii rozwijane były przede wszystkim
w Szkicownikachartysty. W cyklu prac Galeria jako kategoria artystyczna, dokonywał on
różnorakich operacji, które miały na celu umożliwienie doświadczenia galerii jako
przestrzeni[32]. Berdyszak był świadomy, iż galeria jest w pewien sposób "wypełniona",
nawet zanim pojawi się w niej obiekt. Dlatego też zawsze umieszczał obiekt "wobec"
142
zastanej przestrzeni, w taki sposób, aby wchodziły ze sobą w dialog i generowały pewne
napięcia. Przestrzeń galerii nie jest na zewnątrz, lecz niejednokrotnie staje się centrum
dopełniającym potencjalny obraz. Obiekt i galeria, poprzez wytworzenie relacji
przestrzennych, warunkują nawzajem swe istnienie. Obiekt istnieje bowiem dzięki
otaczającej przestrzeni galerii, jednocześnie pozwalając jej doświadczyć, uczynić
"widzialną". Jak zauważa Marta Smolińska-Byczuk:
W przestrzeni zamkniętej czterema ścianami tkwi potencjał, który otwiera nowe możliwości
rozgrywania relacji między dziełem a jego otoczeniem, a także do traktowania samej
przestrzeni jako ekwiwalentnej wobec tradycyjnie pojmowanego dzieła sztuki. W galerii nie
są wystawiane artystyczne obiekty, które mają stanąć w centrum zainteresowania, lecz ich
miejsce zajmuje przestrzeń sama, akcentowana i przeobrażana dzięki wstawionym do
wnętrza strukturom[33].
W efekcie, niejednokrotnie w twórczości Berdyszaka obiekt spełnia funkcję
drugorzędną, jego celem jest umożliwienie doświadczenia samej przestrzeni poprzez
wytworzenie pewnych relacji przestrzennych. Nie mamy tu więc do czynienia z sytuacją,
w której galeria jedynie "otacza" obiekt artystyczny, pozostając, zgodnie z zasadą white
cube, całkowicie neutralna.
W odmienny sposób temat passe-partout podejmował także Maciej Kurak w
pracy Passe-partout z 2004. Na ścianie wisiał oprawiony w ramę obraz w
czerwonym passe-partout. Zaskakujące jest jednak, że owo passe-partout zasłaniało
większą część obrazu, wypełniając niemalże całą przestrzeń wewnątrz ramy. Pośrodku
wycięty był niewielki kwadrat, jednak okazywało się, że był to obraz, który nic nie
przedstawiał - zwyczajna biała kartka. Dostęp do dzieła utrudniały dwie kobiety, uparcie
wpatrujące się w pracę, niemalże całkowicie ją zasłaniające. Przy bliższym oglądzie
okazywało się, iż jedna była manekinem, a druga mimem. Wypowiedź o obrazie zostaje
w tym przypadku w specyficzny sposób rozszerzona. Pytanie o ramy sztuki dotyczy całej
realizacji - zostało "poszerzone o widza, który często sam wyznacza »ramy« poprzez
własne inerpretacje"[34]. Wydaje się to bliskie temu, co Folga-Januszewska pisała o cyklu
Berdyszaka - "passe-par-tout to chyba my sami, wybierający kadr rzeczywistości"[35]. W
takim ujęciu widz także jest parergonem. Pozornie będąc na uboczu, stając "przed"
obrazem, tak naprawdę znajduje się w samym jego centrum.
143
***
Te pochodzące z różnych epok i obszarów przykłady łączy to, że poprzez grę, jaką
podejmują z obramowaniem, stają się wypowiedziami "metamalarskimi" (lub szerzej
"metaartystycznymi"). Tematyzacja parergonu sprawia, że gdzieś na uboczu, lub w
samym swym centrum, stawiają pytanie o to, czym jest samo "obrazowanie". Napięcie
pomiędzy "centrum" a "uboczem" okazuje się kluczowe dla treści przedstawienia i
wyznacza jego wymowę ideową. Parergon nie jest więc tutaj jedynie dekoracją czy
ozdobą, nie jest "na zewnątrz". Artyści dekonstruują "poboczność" takich kategorii jak
rama, sygnatura, dyskurs czy muzeum. Raczej uwidaczniają istniejące relacje wskazując
na to jak "ubocze" matrycuje centrum, niż dążą do zniesienia podziału
na ergon i parergon. Poprzez swe działania przywołani twórcy wytwarzają specyficzne
przestrzenie, które problematyzują ustalone kategorie. Niejednokrotnie nie wiemy,
gdzie owe "międzyprzestrzenie" umieścić, a ich nieokreśloność może drażnić,
prowokować i fascynować. Zasłona z obrazu Rembrandta nie przynależy do ukazanej
sceny, wywołuje złudzenie, iż jest prawdziwa, które jednak szybko znika. Nie jest więc
ani "tam", ani "tu". Wprowadza natomiast refleksję o różnych stopniach "fikcyjności"
oraz świadomości artysty-demiurga. Podobnie jest w przypadku obrazów Mabuse’a.
Berdyszak w swej twórczości skupia się na tym, co "pomiędzy", na tym, co
niedostrzegalne, nieuchwytne, niedookreślone. Szukanie "międzyprzestrzeni" jest dla
niego sposobem wymknięcia się oczywistym podziałom i kategoriom.
Przyglądając się temu, co na uboczu, artyści zadają pytanie o granice sztuki i
rzeczywistości. Skupiając się na takich elementach jak rama czy passe-partout, tak
naprawdę zadają pytanie o "międzyprzestrzenie" umożliwiające przejście pomiędzy
wspomnianymi obszarami, a także - zwłaszcza w przypadku pierwszego z nich - ich
istnienie.
[1]� Zob. Jacques Derrida, Prawda w malarstwie, tłum. M. Kwietniewska, Gdańsk 2003. [2]� Immanuel Kant, Krytyka władzy sądzenia, tłum. J. Gałecki, Warszawa 2004, s. 100. [3]� Jacques Derrida, Prawda..., s. 16. [4]v� Tamże, s. 5. [5]� Tamże, s. 73. [6]� Victor Stoichita, Ustanowienie obrazu, tłum. K. Thiel-Jańczuk, Gdańsk 2011, s. 46. [7] Tamże, s. 80. [8] Zob. Leone Battista Alberti, O malarstwie, tłum. L. Winniczuk, Wrocław 1963. [9] Wolfgang Kemp, The Narrativity of the Frame, w: The Rhetoric of the Frame, pod red. Paula Duro, Cambridge 1996, s. 14. [10] Zob. Antoni Ziemba, Iluzja a realizm. Gra z widzem w sztuce holenderskiej, Warszawa 2005.
144
[11]� Tamże, s. 152. [12]� Zob. Antoni Ziemba, Iluzja..., s.153. [13]� Zob. Pliniusz, Historia naturalna, przeł. I. i T. Zawadzcy, Warszawa 1961, s. 394. [14]� Victor Stoichita, Ustanowienie..., s. 86. [15]� Tamże. [16]� Zob. Antoni Ziemba, Iluzja..., s. 152. [17]� Tamże, s. 81. [18]� Zob. Antoni Ziemba, Iluzja..., s. 153. [19] Słownik terminologiczny sztuk pięknych, pod red. Moniki Bielskiej-Łach, Anny Manteuffel-Szaroty, Krystyny Kubalskiej-Sulkiewicz, Warszawa 2003, s. 304. [20]� Jacques Derrida, Prawda..., s. 20. [21]� Tamże. [22]� Jan Berdyszak, O obrazie, Olsztyn 1999, s. 24. [23]� Tamara Książek, Pomiędzy PRZEMIANY, w: Jan Berdyszak. Twórczość z lat 1960-2002, pod red. Haliny Gajewskiej, Orońsko 2002. s. 9. [24]� Jan Berdyszak, O obrazie..., s. 39. [25]� Dorota Folga-Januszewska, Słownik pojęć Jana Berdyszaka, w: Jan Berdyszak. Retrospektywa wybranych problemów z lat 1962-1995, pod red. Doroty Folgi-Januszewskiej, Katowice 1996, s. 13. [26]� Tamże. [27]� Tamara Książek, Pomiędzy..., s.19 [28]� Grzegorz Sztabiński, Jana Berdyszaka refleksja nad obrazem, w: Jan Berdyszak, O obrazie..., s. 19. [29]� Tamże. [30]� Zob. G. Dziamski, Sztuka w świecie obrazów, w: Ekspansja obrazów. Sztuka i media w świecie współczesnym, pod red. Beaty Frydryczak, Zielona Góra - Warszawa 2000, s. 133. [31]� Patrycja Sikora, Krytyka instytucjonalna w Polsce w latach 2000-2010, Wrocław 2015, s. 35. [32]� Zob. Marta Smolińska-Byczuk, W przestrzeni (galerii), w: Jan Berdyszak. Prace 1960-2006, pod red. Marty Smolińskiej-Byczuk, Wojciecha Makowieckiego, Poznań 2006, ss. 17-52. [33]� Tamże, s. 22. [34] Maciej Kurak. Sag mir wo die blumen sind, pod red. Magdaleny Popławskiej, Poznań 2010, s. 60. [35]� Dorota Folga-Januszewska, Słownik..., s. 13.