nawalnica mieczy t. 1 - george r.r. martin

557
 PIEŚŃ LODU I OGNIA obejmuje księgi:  GRA O TRON STARCIE KRÓLÓW  NAWAŁNI CA MIECZY Tom I. Stal i śnieg  Tom II. Krew i złoto 

Upload: myantyspamx

Post on 08-Jul-2015

1.547 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

PIE LODU I OGNIA obejmuje ksigi:

GRA O TRON STARCIE KRLW NAWANICA MIECZY Tom I. Stal i nieg Tom II. Krew i zoto

George R.R. Martin NAWANICA MIECZY STAL I NIEG Tumaczy Micha Jakuszewski

Zysk i S-ka Wydawnictwo

Tytu oryginau A Storm of Swords vol. I: Steel and Snow Copyright 2000 by George R.R. Martin All rights reserved Copyright 2002 for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j. Pozna Copyright for the cover illustration by Stephen Youll

Wydanie I

ISBN 83-7298-050-0

ISBN 83-7298-227-9 (tom I)

Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Pozna tel. (0-61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26 Dzia handlowy, ul. Zgoda 54, 60-122 Pozna tel. (0-61) 864 14 03, 864 14 04 e-mail: [email protected] nasza strona: www.zysk.com.pl

NOTATKA NA TEMAT CHRONOLOGII Pie Lodu i Ognia jest opowiadana z punktu widzenia postaci, ktre dziel od siebie setki, a niekiedy nawet tysice mil. Wydarzenia opisywane w pewnych rozdziaach trwaj dzie bd tylko godzin, te za, o ktrych mowa w innych, dwa tygodnie, miesic czy p roku. Przy takiej kompozycji narracja nie moe by cile chronologiczna. Niekiedy wane rzeczy dziej si jednoczenie tysice mil od siebie. W przypadku obecnego tomu czytelnik powinien wiedzie, e pierwsze rozdziay Nawanicy mieczy rozgrywaj si nie po ostatnich rozdziaach Starcia krlw, lecz raczej jednoczenie z nimi. Zaczynam ksik od przedstawienia wydarze, do ktrych doszo na Pici Pierwszych Ludzi, w Riverrun, Harrenhal i na Tridencie podczas stoczonej pod Krlewsk Przystani bitwy nad Czarnym Nurtem, oraz wypadkw, ktre nastpiy po niej George R.R. Martin

Dla Phyllis, ktra namwia mnie na wprowadzenie smokw

PROLOG Dzie by szary i potwornie zimny, a psy nie chciay i ladem. Wielka, czarna suka raz tylko obwchaa trop niedwiedzia, po czym porzucia go i wrcia do sfory z podkulonym ogonem. Przy nagym powiewie zmarkotniae psy zbiy si w ciasn grupk na brzegu rzeki. Chett rwnie poczu przebijajcy si przez warstwy czarnej weny i utwardzanej skry podmuch. Zapucili si w okolice zbyt zimne dla ludzi i zwierzt. Wykrzywi usta w grymasie, niemal czujc, e czyraki na jego policzkach i szyi nabieraj barwy wciekej czerwieni. Mogem siedzie bezpiecznie na Murze, opiekujc si tymi cholernymi krukami i palc na kominku dla maestera Aemona. To bkart Jon Snow odebra mu t pozycj, on i jego spasiony koleka Sam Tarly. Przez nich odmraa sobie jaja w gbi nawiedzanego lasu, majc za towarzystwo sfor psw. - Do siedmiu piekie. - Szarpn mocno za smycze, by przycign uwag psw. Szuka, skurwysyny. To trop niedwiedzia. Chcecie re miso czy nie? Szuka! - Psy jednak zbiy si tylko jeszcze cianiej, skowyczc cicho. Chett strzeli im nad gowami z krtkiego bicza i czarna suka warkna na niego. - Psie miso jest rwnie dobre jak niedwiedzie ostrzeg j. Jego oddech zamarza przy kadym sowie. Lark Siostrzanin sta obok niego z rkami skrzyowanymi na piersi i domi wetknitymi pod pachy. Cho nosi czarne, weniane rkawice, wiecznie si skary, e odmraa sobie palce. - Przy takiej cholernej zimnicy nie da si polowa - stwierdzi. - W dup z tym niedwiedziem. Nie warto dla niego zamarza. - Nie moemy wrci z pustymi rkami, Lark - mrukn May Paul. Wiksz cz jego twarzy pokryway brzowe kudy. - Lordowi dowdcy by si to nie spodobao. Poniej spaszczonego nosa mczyzny wida byo zamarznite smarki. Wielka do w grubej skrzanej rkawicy zaciskaa si mocno na drzewcu wczni. - Z nim te w dup - rzuci Siostrzanin, chudy mczyzna o ostrych rysach i niespokojnym spojrzeniu. - Mormont zginie, nim wzejdzie soce, pamitasz? Co nas obchodzi, czy mu si spodoba czy nie? May Paul zamruga powiekami czarnych oczek. Chett pomyla, e moe rzeczywicie o tym zapomnia. By taki gupi, e nie pamita prawie o niczym. - Dlaczego musimy zabija Starego Niedwiedzia? Nie moemy po prostu uciec i pozwoli mu y?

- A mylisz, e on pozwoli nam y? - warkn Lark. - Urzdzi na nas polowanie. Chcesz, eby nas dopad, ty przeronity przygupie? - Nie - odpowiedzia May Paul. - Tego nie chc. Za nic. - Czyli e go zabijesz? - zapyta Lark. - Tak. - Potny mczyzna waln tpym kocem wczni w zamarznity brzeg rzeki. Zabij. Nie powinien na nas polowa. Siostrzanin wysun rce spod pach i zwrci si w stron Chetta. - Uwaam, e powinnimy wykoczy wszystkich oficerw. Chett mia ju serdecznie do tego gadania. - Przecie o tym mwilimy. Zginie Stary Niedwied i Blane z Wiey Cieni. Grubbs i Aethan te. Mieli pecha, e wylosowali akurat t wart. Dywen i Bannen, bo s tropicielami, i ser winka, przez kruki. I na tym koniec. Zaatwimy ich po cichu, podczas snu. Jeden krzyk i wszyscy bdziemy arciem dla robakw. - Jego czyraki zrobiy si czerwone ze zoci. Wykonaj swoj cz i przypilnuj, eby twoi kuzyni zrobili, co do nich naley. Paul, zapamitaj, e to ma by trzecia warta, nie druga. - Trzecia warta - powtrzy wielki mczyzna, rozchylajc ukryte pod szczecin i zamarznitymi smarkami usta. - Ja i Cicha Stopa. Bd pamita, Chett. Dzisiejszej nocy by nw i zaplanowali suby w ten sposb, e omiu spiskowcw penio stra, a jeszcze dwch pilnowao koni. Lepsza okazja ju si nie nadarzy. Poza tym lada dzie mogli ich zaatakowa dzicy i Chett mia zamiar by w tym momencie daleko std. Chcia y. Na pnoc wyruszyo trzystu zaprzysionych braci z Nocnej Stray, dwustu z Czarnego Zamku i stu z Wiey Cieni. To bya najwiksza wyprawa, odkd ywi sigali pamici, prawie jedna trzecia wszystkich si Stray. Mieli zamiar odszuka Bena Starka, ser Waymara Roycea i innych zaginionych zwiadowcw, a take dowiedzie si, dlaczego dzicy porzucaj wioski. Od Starka i Roycea byli teraz rwnie daleko, jak w chwili opuszczenia Muru, zdoali si jednak dowiedzie, dokd odeszli dzicy. W wysokie i zimne, zapomniane przez bogw Mrone Ky. Mogli tam sobie siedzie a po kres czasu i nie podranioby to czyrakw Chetta. Oni jednak zazili na d. Wzdu Mlecznej Wody. Unis wzrok i ujrza przed sob rzek. Jej kamieniste brzegi pokrya warstewka lodu, a mlecznobiae wody spyway nieustannie z Mronych Kw. A teraz t sam drog schodzi Mance Rayder i jego dzicy. Przed trzema dniami powrci wcieky Thoren Small-wood. Kiedy

opowiada Staremu Niedwiedziowi, co zobaczy, jego czowiek, Kedge Biae Oko, przekaza wszystko pozostaym braciom. - S jeszcze wysoko, ale schodz w d - mwi, grzejc donie nad ogniem. - Przedni stra dowodzi ta francowata suka Harma Psi eb. Goady zakrad si do jej obozu i widzia j wyranie przy ognisku. Ten dure Tumberjon chcia j zaatwi strza, ale Smallwood mia na to zbyt wiele rozsdku. Chett splun. - Wiesz, ilu ich byo? - Od groma. Dwadziecia, trzydzieci tysicy. Nie mielimy czasu ich liczy. Harma miaa w przedniej stray piciuset, sam konnic. Otaczajcy krgiem ognisko mczyni wymienili niespokojne spojrzenia. Nawet tuzin dosiadajcych koni dzikich stanowi rzadki widok. Piciuset - Smallwood kaza Bannenowi i mnie okry stra przedni, by zerkn na gwne siy - kontynuowa Kedge. - Cigny si bez koca. Poruszali si jak zamarznita rzeka, cztery, pi mil dziennie, ale nie wygldao na to, eby mieli zamiar wraca do swoich wiosek. Ponad poowa to byy kobiety i dzieci. Gnali przed sob zwierzta, kozy, owce, a nawet tury cignce sanie. Wieli bele futer i ptusze, klatki z kurami, maselnice, koowrotki i ca reszt ich cholernego dobytku. Muy i konie byy tak obadowane, e grzbiety im pkay. Tak samo kobiety. - I id wzdu Mlecznej Wody? - dopytywa si Lark Siostrzanin. - Przecie wam mwiem. Rzeka zaprowadzi ich prosto pod Pi Pierwszych Ludzi, staroytny fort piercieniowy, w ktrym Nocna Stra zorganizowaa swj obz. Kady z odrobin rozsdku zrozumiaby, e pora si std zwija i zacz odwrt w stron Muru. Stary Niedwied wzmocni Pi kolcami, wilczymi doami i kruczymi stopami, lecz przeciw tak licznej armii nic mu to nie pomoe. Jeli tu zostan, wrg ich zaleje. A Thoren Smallwood zamierza atakowa. Sodki Donnel Hill by giermkiem ser Malladora Lockea, a poprzedniej nocy Smallwood odwiedzi Lockea w jego namiocie. Ser Mallador, podobnie jak stary ser Ottyn Wythers, chcia si wycofa na Mur, Smallwood postanowi jednak nakoni go do zmiany zdania. - Ten krl za Murem nie bdzie si nas spodziewa tak daleko na pnocy - mwi wedug sw Sodkiego Donnela. - A ta caa jego wielka armia to tylko horda obdartusw, bezuytecznych gb do wyywienia, ludzi nie majcych pojcia, za ktry koniec trzyma

miecz. Wystarczy jeden cios, a odechce im si walki, uciekn z wrzaskiem i na jakie pidziesit lat ukryj si w swoich chatach. Trzystu przeciw trzydziestu tysicom. Chett uwaa to za czysty obd. Co gorsza, ser Mallador po tej rozmowie zmieni zdanie i obaj byli bliscy przekonania rwnie Starego Niedwiedzia. - Jeli bdziemy zwleka zbyt dugo, taka okazja moe si ju nigdy nie powtrzy powtarza Smallwood kademu, kto chcia go sucha. - Jestemy tarcz, ktra osania krain czowieka - odpowiedzia mu ser Ottyn Wythers. - Tarczy nie wyrzuca si lekkomylnie. - Podczas walki najlepsz obron jest szybkie uderzenie miecza, ktre zabije przeciwnika, a nie chowanie si za tarcz - skontrowa Thoren Smallwood. Nocn Stra nie dowodzi jednak Smallwood ani Wythers, lecz lord Mormont, ktry czeka na powrt pozostaych zwiadowcw. Jarmana Buckwella i ludzi, ktrzy wspili si na Schody Olbrzyma, a take Qhorina Prkiego i Jona Snow, ktrzy wyruszyli do Wwozu Piskw. Buckwell i Prki spniali si jednak. Pewnie nie yj. Chett wyobrazi sobie Jona Snow, ktry lea siny i zamarznity na szczycie jakiej pospnej turni, a z jego bkarciego dupska sterczaa wcznia dzikiego. Umiechn si na t myl. Mam nadziej, e wykoczyli te jego cholernego wilka. - Nie ma tu adnego niedwiedzia - skonkludowa nagle.- To tylko stare tropy. Wracamy na Pi. Psy omal go nie przewrciy. Chciay wraca rwnie gorco jak on. Moe zdawao im si, e dostan je. Chett nie potrafi si powstrzyma od miechu. Nie karmi ich od trzech dni, eby byy godne i ze. Noc, nim wymknie si w mrok, wypuci je midzy liny do przywizywania koni, chwil po tym, jak Sodki Donnel Hill i Karl Szpotawa Stopa przetn postronki. W caej Pici peno bdzie ujadajcych psw i spanikowanych koni. Bd zadeptywa ogniska, przeskakiwa mur i przewraca namioty. Przy takim zamieszaniu mog min godziny, nim ktokolwiek si zorientuje, e znikno czternastu braci. Lark chcia zwerbowa dwukrotnie wicej ludzi, czego jednak mona si byo spodziewa po gupim, cuchncym ryb Siostrzaninie? Wystarczy szepn swko do niewaciwego ucha i w jednej chwili skrc czowieka o gow. Nie, czternastu to odpowiednia liczba. Wystarczy, by zrobi to, co trzeba, i nie nazbyt wielu, eby dochowa tajemnicy. Wikszo z nich Chett zwerbowa osobicie. Jednym z jego ludzi by May Paul, najsilniejszy czowiek na Murze, chocia tpy a strach. Kiedy zama dzikiemu krgosup, prbujc go uciska. Mieli te Dirka, ktrego ulubion broni by sztylet, oraz niskiego,

posiwiaego czowieczka, zwanego przez braci Cich Stop. W modoci zgwaci on setk kobiet i lubi si chepi, e adna z nich go nie usyszaa, dopki nie wsadzi jej tego, co trzeba. Autorem planu by Chett. To on by z nich najsprytniejszy. Cae cztery lata suy maesterowi Aemonowi jako zarzdca, zanim bkart Jon Snow nie wykopa go z roboty, eby przekaza j tej tustej wini, swemu kolece. Kiedy bdzie zabija dzi w nocy Sama Tarlyego, wyszepcze mu do ucha: Pozdrw ode mnie Jona Snow. Potem podernie ser wince gardo i bdzie patrzy, jak krew wypywa spod grubej warstwy sada. Chett zna si na krukach, z nimi wic nie bdzie kopotu. Nie wicej ni z Tarlym. Wystarczy jedno dotknicie noa, a ten tchrz zleje si w portki i zacznie baga o darowanie ycia. Niech sobie baga. Nic mu to nie pomoe. Gdy ju podernie temu spalakowi gardo, otworzy klatki i wyposzy ptaki, eby nikt nie mg wysa wiadomoci na Mur. Cicha Stopa i May Paul wykocz Starego Niedwiedzia, Dirk zaatwi Blanea, a Lark i jego kuzyni ucisz Bannena i starego Dywena, ktrzy mogliby wywszy ich trop. Ju od dwch tygodni gromadzili ywno, a Sodki Donnel i Karl Szpotawa Stopa przygotuj dla nich konie. Po mierci Mormonta dowdztwo przejdzie na ser Ottyna Wythersa, starego, zmczonego czowieka, ktrego opuszczay ju siy. Nim zajdzie soce, bdzie ju zmiata w stron Muru. Na pewno nie zechce marnowa ludzi na pocig za nami. Psy cigny go z caej siy przez las. Chett widzia ju wystajc nad zielone korony drzew Pi. Dzie by tak ciemny, e Stary Niedwied kaza zapali pochodnie. Wielki krg agwi pon na murze piercieniowym, ktry otacza szczyt stromego, skalistego wzgrza. Trzej spiskowcy przeszli strumie w brd. Woda bya przeraliwie zimna i gdzieniegdzie pokryway j ju plamy lodu. - Ja rusz z kuzynami w stron wybrzea - wyzna Lark Siostrzanin. - Zbudujemy sobie d i poeglujemy do domu, na Siostry. A tam natychmiast si zorientuj, e jestecie dezerterami, i pocinaj wam te gupie by - pomyla Chett. Ten, kto raz wypowiedzia sowa przysigi, nigdy ju nie mg opuci Nocnej Stray. W caych Siedmiu Krlestwach czeka go wyrok mierci. Ollo Obcita Rka planowa wrci do Tyrosh, gdzie wedug jego sw ludzie nie tracili rk za zajmowanie si uczciwym zodziejstwem ani nie wysyano ich na cae ycie na mrone pustkowie za to, e dali si przyapa w ku z on jakiego rycerza. Chett zastanawia si, czy z nim pojecha, nie mwi jednak w ich zalinionym, dziewczyskim jzyku. Co zreszt mgby robi w Tyrosh? Wychowywa si na Bagnie Jdzy i nie mia adnego zawodu. Jego ojciec cae ycie ora cudze pola albo zbiera pijawki. Rozbiera si do grubej skrzanej opaski

i brodzi w mtnej wodzie. Czasami kaza pomaga sobie przy zrywaniu pijawek. Kiedy jedna przyssaa si chopakowi do doni i Chett zgnit j z obrzydzeniem o cian. Ojciec zbi go za to do krwi. Maesterzy za tuzin sztuk pacili miedziaka. Lark mg sobie wraca do domu, i ten cholerny Tyroshijczyk te, ale nie Chett. Jeli minie wieczno, nim znowu ujrzy Bagno Jdzy, to i tak bdzie za wczenie. Przypada mu do gustu Twierdza Crastera. Dziki y tu sobie jak lord. Czemu Chett nie miaby pody za jego przykadem? To by dopiero byo. Chett, syn pijawkarza, lordem z wasn twierdz. Na chorgwi mgby mie tuzin pijawek na rowym polu. Dlaczego zreszt miaby poprzesta na lordzie? Moe powinien zosta krlem. Mance Rayder zaczyna jako wrona. Mgbym zosta krlem tak samo jak on i wzi sobie troch on. Craster mia ich dziewitnacie, nie liczc najmodszych crek, ktrych nie wzi jeszcze do oa. Poowa z tej liczby bya tak samo stara i brzydka jak on, ale to nie przeszkadzao Chettowi. Staruchy bdzie mg zagoni do prania i gotowania, sadzenia marchewki oraz karmienia wi, podczas gdy mode bd mu grzay oe i rodziy dzieci. Craster nie bdzie si sprzeciwia, nie po tym, jak uciska go May Paul. Jedynymi kobietami, jakie zna w yciu Chett, byy dziwki, ktre kupowa sobie w Moles Town. Kiedy by chopcem, wiejskie dziewczyny odwracay si z obrzydzeniem na widok czyrakw i kaszaka na jego twarzy. Najgorsza bya ta fldra Bessa. Jeli rozkadaa nogi dla kadego chopaka na Bagnie Jdzy, to dlaczego nie miaaby tego zrobi dla niego? Wiedzia, e lubi polne kwiaty, zbiera je wic dla niej przez cay ranek, ale ona rozemiaa mu si tylko w twarz i powiedziaa, e wolaaby pj do ka z pijawkami jego ojca ni z nim. Przestaa si mia dopiero wtedy, gdy wrazi w ni n. Widok jej twarzy by taki sodki, e Chett wycign n i wbi go raz jeszcze. Kiedy zapali go nieopodal Siedmiu Strumieni, stary lord Walder Frey nie pofatygowa si nawet osdzi go osobicie. Przysa jednego ze swych bkartw, tego Waldera Riversa. Nim Chett zdy si zorientowa, maszerowa ju na Mur z tym cuchncym, czarnym diabem Yorenem. Za jedn sodk chwil zabrali mu cae ycie. Teraz jednak zamierza je odzyska. Przy okazji wemie te sobie kobiety Crastera. Ten stary, zboczony dziki ma racj. Jeli kto chce poj kobiet za on, powinien j sobie wzi, a nie dawa jej kwiaty w nadziei na to, e nie zauway jego cholernych czyrakw. Chett nie popeni drugi raz tego samego bdu. Uda si - powtarza sobie po raz setny. Pod warunkiem, e zdoamy si wymkn. Ser Ottyn ruszy prosto na poudnie, ku Wiey Cieni. To bya najkrtsza droga prowadzca na Mur. Nie bdzie sobie nami zawraca gowy. Nie Wythers. Bdzie chcia tylko ratowa skr. Thoren Smallwood mimo wszystko zdecydowaby si na atak, ale ser Ottyn by zbyt ostrony, a to on by starszy stopniem. Zreszt, to i tak wszystko jedno. Po naszej ucieczce Smallwood moe

sobie atakowa, kogo tylko zechce. Co nas to obchodzi? Jeli aden z nich nie wrci na Mur, to nikt nie bdzie nas szuka. Pomyl, e zginlimy razem z reszt. To bya nowa myl i przez chwil wydawaa mu si kuszca. eby Smallwood obj dowdztwo, musieliby zabi rwnie ser Ottyna i ser Malladora Lockea, a obaj byli pilnie strzeeni dzie i noc nie, ryzyko byo zbyt wielkie. - Chett - odezwa si May Paul, kiedy szli midzy drzewami straniczymi i onierskimi sosnami - a co z ptakiem? - Jakim znowu ptakiem, do cholery? Akurat teraz najbardziej potrzebne mu byo wysuchiwanie przygupa bredzcego o jakim ptaku. - Krukiem Starego Niedwiedzia - wyjani May Paul. - Jeli go zabijemy, kto bdzie karmi ptaka? - A kogo to, do cholery, obchodzi? Jeli chcesz, to jego te zabij. - Za nic nie skrzywdzibym ptaka - sprzeciwi si May Paul. - Ale on umie mwi. Co bdzie, jeli powie, co zrobilimy? - Lark Siostrzanin parskn miechem. - Tu mamy Maego Paula, co jest gupi jak fasola - zadrwi. - Lepiej si zamknij - mrukn z grob w gosie May Paul. - Paul - wtrci Chett, nim rosy mczyzna zdy si rozgniewa - kiedy znajd starego lecego z podernitym gardem w kauy krwi, nie bd potrzebowali ptaka, eby im powiedzia, e kto go zabi. May Paul zastanawia si chwil nad tymi sowami. - To prawda - przyzna. - To mog sobie zatrzyma tego ptaka? Lubi go. - Prosz bardzo - rzuci Chett, chcc, eby przygup wreszcie si zamkn. - Jeli zgodniejemy, bdziemy mogli go zere - zauway Lark. May Paul znowu si zachmurzy. - Lepiej nie prbuj zere mojego ptaka, Lark. Lepiej nie prbuj. Chett sysza ju dobiegajce zza drzew gosy. - Zamknijcie te cholerne gby. Pi jest ju blisko. Wyszli z lasu niedaleko zachodniego stoku wzgrza i skierowali si w stron poudniowego zbocza, ktre byo agodniejsze. Nieopodal skraju lasu dwunastu mczyzn wiczyo strzelanie z uku. Wycili na pniach drzew zarysy postaci i teraz prbowali w nie trafi. - Patrzcie - rzuci Lark. - winia z ukiem.

Rzeczywicie, najbliszym ucznikiem by sam ser winka, gruby chopak, ktry ukrad Chettowi miejsce u boku maestera Aemona. Na widok Samwella Tarlyego natychmiast zala go gniew. Pozycja zarzdcy maestera Aemona bya najlepsz rzecz, jaka go w yciu spotkaa. Stary lepiec nie by wymagajcy, a wikszo jego potrzeb i tak spenia Clydas. Dla Chetta zostaway tylko atwe obowizki: czyszczenie ptaszarni, czasem rozpalenie w kominku albo przyniesienie posiku a do tego Aemon nigdy go nie uderzy. Wydaje mu si, e moe tak po prostu mnie wykopa, tylko dlatego, e jest szlachetnie urodzony i umie czyta. Moe powiem mu, eby przeczyta mj n, zanim podern mu gardo. - Idcie dalej - rozkaza towarzyszom. - Ja chc na to popatrze. Psy cigny mocno smycze, przekonane, e na szczycie czeka je posiek. Kiedy Chett kopn suk szpicem buta, uspokoiy si troch. Przyglda si spomidzy drzew, jak gruby chopak zmaga si z dorwnujcym mu wysokoci ukiem. Wykrzywi w skupieniu czerwon pyzat twarz. W ziemi przed nim wbito trzy strzay. Tarly nasadzi jedn z nich na ciciw, nacign uk i utrzymywa go w tej pozycji przez dusz chwil, prbujc wycelowa. Kiedy wystrzeli, strzaa znikna w krzakach. Chett parskn gonym miechem, penym radosnej pogardy. - Nigdy jej nie znajdziemy i znowu bdzie na mnie - oznajmi Edd Tollett, ponury, siwowosy giermek, ktrego powszechnie zwano Eddem Cierpitnikiem. - Jeli co zginie, wszyscy zawsze spogldaj na mnie, od czasu, kiedy zgubiem tego konia. Jakbym mg co na to poradzi. Ko by biay i pada nieg, no to czego si spodziewali? - Znis j wiatr - zawyrokowa Grenn, kolejny kumpel Jona Snow. - Sprbuj trzyma uk prosto, Sam. - Jest ciki - poskary si grubas, naoy jednak drug strza. Ta poleciaa wysoko, przemykajc midzy gaziami dziesi stp nad celem. - Chyba strcie li z tego drzewa - zauway Edd Cierpitnik. - I tak ju nadciga jesie. Nie ma potrzeby jej wyrcza. - Westchn. - A wszyscy wiemy, co przychodzi po jesieni. Bogowie, ale mi zimno. Bierz t ostatni strza, Samwell, bo jzyk mi przymarznie do podniebienia. Ser winka opuci uk. Chett pomyla, e grubas zaraz si rozbeczy. - Jest za ciki. - Na, nacignij i wypu - ponagli go Grenn. - No ju. Chopak posusznie podnis ostatni strza z ziemi, nasadzi j na ciciw, napi uk i wystrzeli. Zrobi to szybko, nie celujc uwanie, jak za pierwszymi dwoma razami. Strzaa wbia si z dreniem w doln cz piersi narysowanej wglem drzewnym postaci.

- Trafiem go. - Ser winka by wyranie wstrznity. - Widziae, Grenn? Edd, popatrz, trafiem go! - Prosto midzy ebra - pochwali chopaka Grenn. - Czy go zabiem? - dopytywa si grubas. Tollett wzruszy ramionami. - Mgby przebi mu puco, gdyby je mia, ale na og drzewa ich nie miewaj. Wyj uk z rk Sama. - Widziaem ju jednak gorsze strzay. Take we wasnym wykonaniu. Ser winka promienia. Patrzc na niego, mona by pomyle, e naprawd czego dokona. Gdy jednak zauway Chetta i jego psy, umiech znikn i twarz mu staa. - Trafie w drzewo - zacz Chett. - Zobaczymy, jak sobie poradzisz z chopakami Mancea Raydera. Oni nie bd stali spokojnie, wycigajc rce i szeleszczc limi. Bd gnali prosto na ciebie, drc si jak optani. Zao si, e zlejesz si w portki. Jeden z nich wbije ci topr prosto midzy te wiskie oczka. Ostatnim, co usyszysz, bdzie oskot, z jakim rozwali ci czaszk. Grubas dygota. Edd Cierpitnik pooy mu do na ramieniu. - Bracie - rzek z powag - to, e tak byo z tob, jeszcze nie znaczy, e Sama rwnie czeka taki los. - O czym ty gadasz, Tollett? - O toporze, ktry rozszczepi ci czaszk. Czy to prawda, e poowa rozumu wycieka ci na ziemi i zeary j twoje psy? Ten wielki prostak Grenn parskn miechem. Nawet Samwell Tarly zdoby si na saby umieszek. Chett kopn najbliszego psa, szarpn za smycze i ruszy w gr zbocza. Umiechaj si do woli, ser winko. Zobaczymy, kto bdzie si mia dzi w nocy. aowa, e nie bdzie mia czasu, eby zabi te Tolletta. Cholerny, ponury przygup Z kosk gb. Stok by stromy, nawet z tej strony wzgrza. W poowie drogi psy rozszczekay si, szarpic mocno smycze. Wydawao im si, e zaraz dostan je. Zamiast arcia otrzymay kopniaka, a ten wielki brzydal, ktry prbowa ugry Chetta, posmakowa te jego bicza. Kiedy ju przywiza zwierzta, poszed zoy meldunek. - Byy tam lady, tak jak mwi Gigant, ale psy nie chciay podj tropu - oznajmi Mormontowi przed jego wielkim, czarnym namiotem. - To byo tu nad rzek i lady mogy by stare. - Szkoda. - Lord dowdca Mormont mia ys gow i dug, potargan, siw brod. Jego gos wyraa tyle samo zmczenia, co jego wygld. - Przydaoby si nam wiee miso. Siedzcy na jego ramieniu kruk pokiwa bem. - Miso. Miso. Miso - powtrzy.

Moglibymy ugotowa te cholerne psy - pomyla Chett, trzyma jednak gb zamknit, dopki Stary Niedwied nie kaza mu odej. Po raz ostatni musiaem chyli przed nim czoo - pomyla z satysfakcj. Mia wraenie, e robi si coraz zimniej, cho byby gotw przysic, e to niemoliwe. Psy zbiy si w gromad na twardym, zmarznitym bocie. Chett mia niemal ochot wczoga si midzy nie. Zamiast tego owin sobie doln cz twarzy czarnym, wenianym szalikiem, zostawiajc wsk szpar na usta. Wiedzia ju, e jest mu cieplej, jeli pozostaje w ruchu, zacz wic chodzi wok obozu ze zwitkiem kwanego licia, czstujc nim penicych sub czarnych braci. Chcia posucha, co maj do powiedzenia. Nikt z ludzi penicych dzienn wart nie nalea do jego spisku, doszed jednak do wniosku, e warto si dowiedzie, co myl. Przede wszystkim byo im cholernie zimno. Cienie nabieray dugoci, a coraz silniejszy wiatr przedziera si ze sabym wistem przez szczeliny w murze piercieniowym. - Nie znosz tego dwiku - poskary si may Gigant. - Brzmi zupenie jak porzucone w sitowiu niemowl, ktre domaga si mleka. Gdy Chett skoczy obchd i wrci do psw, czeka na niego Lark. - Oficerowie znowu siedz w namiocie Starego Niedwiedzia. Gadaj jak najci. - Oni tak zawsze - skomentowa Chett. - Wszyscy oprcz Blanea s szlachetnie urodzeni i upijaj si sowami zamiast wina. Lark przysun si bliej. - Serwatkowy eb wci gada o tym ptaszysku - ostrzeg Chetta, jednoczenie upewniajc si, czy nikt ich nie syszy. - Chce si dowiedzie, czy schowalimy dla cholernika troch ziarna. - To kruk - stwierdzi Chett. - ywi si trupami. - Na przykad jego trupem? - zapyta z umiechem Siostrzanin. Albo twoim. Chett by zdania, e przygup jest mu bardziej potrzebny ni Lark. - Nie przejmuj si Maym Paulem. Zrb swoj cz, a on zrobi swoj. Gdy Chett pozby si wreszcie Siostrzanina i wzi si do ostrzenia miecza, w lesie zapada ju zmierzch. W rkawicach robota sza mu cholernie ciko, nie zamierza ich jednak zdejmowa. Przy takim zimnisku kademu durniowi, ktry dotknby stali go rk, natychmiast zeszaby skra. Kiedy soce zaszo, psy zaczy skomle. W zamian otrzymay od Chetta troch wody i przeklestwa. - Jeszcze p nocy i same znajdziecie sobie arcie.

Czu ju zapach kolacji. Dosta od kucharza Hakea pitk twardego chleba i misk zupy fasolowej z boczkiem. Cay czas musia przy tym sucha przynudzajcego przy ognisku Dywena. - W borze jest za cicho - gldzi stary drwal. - Nad rzek nie sycha ptakw, a w nocy sw. Nigdy nie spotkaem si z tak martw cisz. - Martw jak twoje szczki - zauway Hake. Dywen kapn drewnianymi zbami. - Wilkw te nie ma. Przedtem byy, a teraz ich nie ma. Jak mylicie, gdzie sobie poszy? - Tam, gdzie jest cieplej - stwierdzi Chett. Z okoo tuzina zgromadzonych wok ogniska braci, czterech naleao do spisku. Podczas posiku przyjrza si uwanie kademu z nich, zastanawiajc si, czy ktry moe si zaama. Dirk wyglda na spokojnego. Jak co noc ostrzy bez sowa sztylet. Sodki Donnel Hill swobodnie rzuca artami. Mia biae zby, pulchne, czerwone wargi i zote wosy, ktre opaday mu zrcznie zaczesan fal na ramiona. Twierdzi, e jest bkartem jakiego Lannistera. Moe rzeczywicie tak byo. Chett nie lubi adnych chopcw ani bkartw, ale Sodki Donnel sprawia wraenie czowieka, ktry potrafi sobie radzi w yciu. Mniej pewny by drwala, ktrego bracia zwali Pilarzem, raczej ze wzgldu na jego chrapanie ni na co, co robi z drzewami. W tej chwili wyglda na tak wystraszonego, e wydawao si, i nigdy ju nie bdzie chrapa. A z Maslynem byo jeszcze gorzej. Chett zauway, e mimo lodowatego wiatru po jego twarzy cieka pot. Kropelki pynu lniy w blasku ogniska niczym malekie, wilgotne klejnoty. Do tego Maslyn nic nie jad. Gapi si tylko na zup, jakby robio mu si niedobrze od jej zapachu. Bd musia mie na niego oko pomyla Chett. - Zbirka! - Krzyk wyrwa si nagle z tuzina garde i szybko dotar do kadego zakamarka obozu. - Ludzie z Nocnej Stray! Zbirka przy centralnym ognisku! Zaspiony Chett dokoczy zup i pody za pozostaymi. Stary Niedwied sta przed ogniskiem, a Smallwood, Locke, Wythers i Blane ustawili si za nim w szeregu. Mormont mia na sobie grube, czarne futro, a na jego ramieniu przysiad czyszczcy pira kruk. To nie moe znaczy nic dobrego. Chett przepchn si midzy Brzowym Bernarrem a jakimi ludmi z Wiey Cieni. Gdy ju zebrali si wszyscy oprcz wysanych do lasu obserwatorw i pilnujcych muru wartownikw, Mormont odchrzkn i splun. Plwocina zamarza, nim zdya spa na ziemi. - Bracia - zacz. - Ludzie z Nocnej Stray.

- Ludzie! - wrzasno ptaszysko. - Ludzie! Ludzie! - Dzicy maszeruj na nas. Schodz z gr brzegami Mlecznej Wody. Thoren uwaa, e ich przednia stra dotrze do nas za dziesi dni. Dowodzi ni Harma Psi eb i z pewnoci towarzyszy jej cz ich najbardziej dowiadczonych wojownikw. Reszta zapewne bdzie tworzya tyln stra albo skupi si wok Mancea Raydera. W pozostaych czciach kolumny zdolni do walki ludzie bd bardzo rozcignici. Prowadz woy, muy, konie ale tych jest mao. Wikszo to piechota, le uzbrojona i niewyszkolona. Ich bro czciej bdzie zrobiona z kamienia i koci ni ze stali. Wlok ze sob kobiety, dzieci, stada owiec i kz oraz cay swj ziemski dobytek. Krtko mwic, chocia jest ich wielu, s podatni na atak i nie wiedz, e tu jestemy. A przynajmniej musimy si o to modli. Wiedz - pomyla Chett. Ty cholerna, stara kupo smrodu, s tego tak samo pewni jak tego, e jutro wzejdzie soce. Qhorin Prki nie wrci, prawda? Jarman Buckwell rwnie. Jeli dzicy ktrego z nich capnli, to wiesz doskonale, e wydusili ju z niego par piosenek. Smallwood wystpi przed szereg. - Mance Rayder zamierza przebi si przez Mur i zanie do Siedmiu Krlestw krwaw wojn. My rwnie to potrafimy. Jutro wytoczymy wojn jemu. - Wyruszymy o wicie ze wszystkimi siami - zapowiedzia Stary Niedwied, gdy midzy zgromadzonymi przebieg szmer. - Pojedziemy na pnoc, a potem zawrcimy na zachd. Przednia stra Hanny bdzie ju wtedy daleko za Pici. U podna Mronych Kw peno jest wskich, krtych dolinek, stworzonych na miejsce zasadzki. Ich kolumna bdzie duga na wiele mil. Uderzymy na ni w kilku miejscach jednoczenie. Bd gotowi przysic, e jest nas nie trzystu, lecz trzy tysice. - Zadamy im powany cios, zanim ich konnica zdy si zgromadzi, by stawi nam czoo - podj przemow Thoren Smallwood. - Jeli sprbuj nas ciga, poganiamy si z nimi troch, a potem zawrcimy i uderzymy znowu, bliej czoa kolumny. Spalimy ich wozy, rozproszymy stada i zabijemy tylu, ilu zdoamy, w tym samego Mancea Raydera, o ile uda nam si go dopa. Jeli pjd w rozsypk i wrc do swoich chat, bdzie to znaczyo, e zwyciylimy. Jeli nie, bdziemy ich nka a po sam Mur, eby zostawili za sob sznur trupw. - S ich tysice - zawoa kto stojcy za plecami Chetta. - To pewna mier - dorzuci Maslyn drcym ze strachu gosem. - mier - rozdar si kruk Mormonta, opoczc czarnymi skrzydami. - mier, mier, mier.

- Dla wielu z nas - przyzna Stary Niedwied. - By moe nawet dla wszystkich. Jak jednak powiedzia przed tysicleciem inny lord dowdca, po to wanie ubieraj nas w czer. Przypomnijcie sobie sowa przysigi, bracia. Jestemy mieczami w ciemnoci, stranikami na murach - Ogniem, ktry odpdza zimno. Ser Mallador Locke wycign miecz. - wiatem, ktre przynosi wit - odpowiedzieli bracia. Kolejne miecze wysuny si z pochew. Po chwili wszyscy ju wydobyli bro. W gr unioso si prawie trzysta mieczy i tyle samo gosw zakrzykno: - Rogiem, ktry budzi picych! Tarcz, ktra osania krain czowieka! Chettowi nie pozostao nic innego, jak przyczy si do chru. Oddechy braci wypeniy powietrze mg, a ich miecze lniy w blasku ognia. Z zadowoleniem zauway, e Lark, Cicha Stopa i Sodki Donnel rwnie dr si na cae gardo, jakby byli takimi samymi durniami jak reszta. Bardzo dobrze. Lepiej nie przyciga uwagi, gdy godzina jest ju tak bliska. Kiedy krzyki ucichy, ponownie usysza wist owiewajcego mur piercieniowy wichru. Pomienie zataczyy i zamigotay, jakby im rwnie byo zimno. W ciszy, ktra nagle nastaa, kruk Mormonta zakraka gono i raz jeszcze zawoa: - mier. Mdre ptaszysko - pomyla Chett. Oficerowie kazali braciom si rozej, przypominajc wczeniej, by dobrze si najedli i porzdnie wyspali. Chett pooy si pod futrem tu obok psw z gow pen myli o wszystkim, co mogo pj le. A jeli ktry z nich zmieni zdanie po przypomnieniu tej cholernej przysigi? Albo May Paul zapomni, co mu powiedziano, i sprbuje zabi Mormonta podczas drugiej, a nie trzeciej warty? Albo Maslyna opuci odwaga, albo kto okae si szpiclem, albo Zapa si na tym, e wsuchuje si w noc. Wicher zawodzi jak paczce dziecko. Od czasu do czasu dobiegay go te gosy ludzi, renie koni, potrzaskiwanie poncej w ognisku kody, ale nic poza tym. Jest bardzo cicho. Oczyma wyobrani ujrza przed sob twarz Bessy. To nie n chciaem ci wsadzi mia ochot jej powiedzie. Przyniosem ci kwiaty, dzikie re, wrotycze i jaskry. Zbieraem je cay ranek. Serce walio mu jak motem, a ba si, i obudzi wszystkich w obozie. Brod wok ust pokrya mu skorupka lodu. Skd mi si przypltaa ta Bessa? Kiedykolwiek o niej myla, zawsze wspomina to, jak wygldaa w chwili mierci. Co go ugryzo? Ledwie mg

oddycha. Czyby zasn? Dwign si na kolana. Jego nosa dotkno co zimnego i wilgotnego. Chett spojrza w gr. Pada nieg. Czu na policzkach zamarzajce zy. Mia ochot krzykn: To niesprawiedliwe. nieg pokrzyuje wszystkie jego starannie ukadane plany. Wielkie, biae patki sypay gsto z nieba, pokrywajc ziemi wok niego. Jak znajd w niegu ukryt ywno albo wydeptan przez zwierzyn ciek, ktr zamierzali uda si na wschd? Jeli bdziemy jecha po wieym niegu, wytropi nas nawet bez pomocy Dywena i Bannena. Do tego nieg ukrywa zarysy gruntu, zwaszcza noc. Ko mg potkn si o korze albo zama nog na kamieniu. To koniec - zrozumia. Koniec, nim jeszcze zdylimy zacz. Przegralimy. Syn pijawkarza nie bdzie y jak lord, nie bdzie mia wasnej twierdzy, on ani korony. Czeka go tylko wbity w brzuch miecz dzikiego, a potem bezimienny grb. Wszystko zabra mi nieg cholerny nieg Raz ju zniszczy go czowiek o pochodzcym od niegu nazwisku. On i jego winia. Chett podnis si. Nogi mia zesztywniae, a padajce z nieba patki zamieniay odlege pochodnie w niewyrane pomaraczowe plamy. Czu si tak, jakby zaatakowaa go chmura jasnych, lodowatych owadw, ktre siaday na jego ramionach i gowie, wpaday do nosa i do oczu. Strzepywa je z siebie, przeklinajc wciekle. Samwell Tarly - przypomnia sobie. Mog jeszcze policzy si z ser wink. Owin sobie twarz szalikiem, podnis kaptur i ruszy przez obz ku miejscu, gdzie spa tchrz. nieg sypa tak gsto, e Chett zabdzi wrd namiotw, w kocu jednak wypatrzy mae, osonite od wiatru miejsce, ktre wypatrzy sobie grubas midzy ska a klatkami dla krukw. Tarly schowa si pod stosem czarnych wenianych kocw i kosmatych futer. Wichura znosia na niego nieg. Wyglda jak mikka, okrga gra. Chett wysun sztylet z pochwy. Stal otara si o skr z szeptem cichym jak nadzieja. - Quork - odezwa si nagle jeden z krukw. - Snow - doda drugi, spogldajc zza krat czarnymi lepiami. - Snow - powtrzy pierwszy. Chett omin je ukradkiem, posuwajc si krok za krokiem. Lew doni zakryje grubasowi gb, eby stumi jego krzyki, a potem Uuuuuuuhuuuuuuuuuu. Zatrzyma si w p kroku, przeykajc przeklestwo. Gos rogu wypenia cay obz, saby i odlegy, lecz atwy do rozpoznania. Nie teraz. Niech szlag trafi bogw, nie TERAZ! Stary Niedwied rozmieci w otaczajcym Pi piercieniu drzew obserwatorw, ktrzy

mieli ich ostrzec przed zbliajcym si nieprzyjacielem. Jarman Buckwell wrci ze Schodw Olbrzyma - pomyla Chett. Albo Qhorin Prki z Wwozu Piskw. Pojedynczy sygna rogu oznacza powrt braci. Jeli by to Prki, mg mu towarzyszy ywy Jon Snow. Sam Tarly usiad i spojrza zaspanymi oczyma na padajcy nieg. Kruki krakay gono. Chett sysza te ujadanie swych psw. Poowa cholernego obozu zerwaa si na nogi. Zacisn skryte w rkawicy palce na rkojeci sztyletu, czekajc, a dwik ucichnie. Nim jednak wybrzmia do koca, rozleg si po raz drugi, goniejszy i bardziej przecigy. Uuuuuuuuuuuuhuuuuuuuuuuuuuuu. - Bogowie - zaskomla Sam Tarly. Gruby chopak podnis si na kolana. Jego stopy zapltay si w paszcz i koce. Odrzuci je kopniakiem i sign po kolczug, ktra wisiaa na skale tu obok. Zarzuci na siebie wielki jak namiot ach i wsun si w niego. Kiedy wystawi gow na zewntrz, zauway stojcego nieopodal Chetta. - Czy to byy dwa? - zapyta. - nio mi si, e syszaem dwa sygnay - To nie by sen - odpar Chett. - Dwa sygnay wzywaj Stra do broni. Dwa sygnay znacz, e nadciga wrg. Gdzie tam jest topr, na ktrym jest napisane winka, grubasie. Dwa sygnay znacz dzicy. - Rozmieszy go widok strachu na wielkiej pyzatej gbie. - Do siedmiu piekie z nimi wszystkimi. Cholern Harm. Cholernym Manceem Rayderem. I cholernym Smallwoodem, ktry powiedzia, e przyjd dopiero Uuuuuuuuuuuuuuuhuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu. Dwik brzmia bez koca, a wydao im si, e nie ucichnie ju nigdy. Kruki wrzeszczay i opotay skrzydami, latay po klatkach i waliy o kraty. W caym obozie bracia z Nocnej Stray zrywali si, wkadali zbroje, zapinali pasy, sigali po topory i uki. Samwell Tarly sta, dygoczc, a jego twarz miaa taki sam odcie, jak padajce wok patki niegu. - Trzy - pisn do Chetta - to byy trzy, syszaem trzy. Nigdy nie grali trzech. Od stuleci, od tysicleci. Trzy znacz - Inni. Chett wyda z siebie dwik, ktry by w poowie miechem, a w poowie kaniem. Nagle poczu, i ma mokr bielizn i mocz spywa mu po nodze, a potem zobaczy, e z jego spodni bucha para.

JAIME Wschodni wiatr, delikatny i wonny jak palce Cersei, mierzwi jego spltane wosy. Jaime sysza piew ptakw i czu przesuwajcy si pod odzi nurt rzeki. Wiosa niosy ich w stron bladorowej jutrzenki. Po dugim czasie spdzonym w mroku wiat wydawa si tak sodki, e Jaimeowi zakrcio si w gowie. yj i upiem si socem. Z jego ust wyrwa si miech, nagy jak lot sposzonej przepirki. - Cisza - mrukna dziewka, krzywic si wciekle. Sroga mina pasowaa do jej szerokiej, nieadnej twarzy bardziej ni umiech. Co prawda, Jaime nigdy nie widzia, by si umiechaa. Dla artu wyobrazi j sobie w jednej z jedwabnych sukien Cersei, zamiast w nabijanym elaznymi wiekami skrzanym kaftanie. Rwnie dobrze mona by ustroi w jedwabie krow. Ta krowa umiaa jednak wiosowa. Pod brzowymi spodniami z szorstkiej weny kryy si ydki jak sagi drewna, a dugie minie ramion rozcigay si i kurczyy gadko z kadym ruchem wiosa. Cho przepracowaa ju p nocy, nie byo po niej wida zmczenia. Nie mona tego byo powiedzie o jego kuzynie, ser Cleosie, ktry trudzi si przy drugim wiole. Wyglda jak wielka i silna chopka, ale wysawia si niczym szlachetnie urodzona dama, nosi miecz i sztylet. Ach, ale czy potrafi si nimi posugiwa? Zamierza to sprawdzi, gdy tylko uwolni si z tych okoww. Mia na nadgarstkach i kostkach dwie pary elaznych kajdan, obie poczone cikimi acuchami dugimi tylko na stop. - Czyby sdzia, e sowo Lannistera nie wystarczy? - zadrwi, gdy go w nie zakuwano. By wtedy zupenie pijany, upia go Catelyn Stark. Z ich ucieczki z Riverrun pamita tylko krtkie urywki. Mieli jakie kopoty ze stranikiem, ale poradzia z nim sobie wyronita dziewka. Potem wchodzili na cignce si bez koca krte schody. Nogi mia sabe jak dba trawy i potkn si dwa albo trzy razy, a w kocu dziewka podpara go ramieniem. W pewnym momencie owinito go w paszcz podrny i uoono jak tumok na dnie odzi. Przypomina sobie, e sysza, jak lady Catelyn rozkazuje komu unie krat zamykajc Wodn Bram. Niedopuszczajcym sprzeciwu tonem oznajmia, e wysya ser Cleosa Freya do Krlewskiej Przystani z nowymi propozycjami pokojowymi dla krlowej. Potem na pewno zasn. Od wina czu si senny i przyjemnie mu si byo wycign. W lochu acuchy nie pozwalay na taki luksus. Dawno ju nauczy si spa w siodle, a to nie byo trudniejsze. Tyrion porzyga si ze miechu, kiedy usyszy, e przespaem wasn ucieczk. Teraz jednak ju nie spa i okowy bardzo mu zawadzay.

- Pani - zawoa. - Jeli zechcesz zerwa te acuchy, zastpi ci przy wiosach. Znowu si skrzywia, odsaniajc koskie zby w grymasie zowrogiego podejrzenia. - Zostaniesz w kajdanach, Krlobjco. - Masz zamiar wiosowa ca drog do Krlewskiej Przystani, dziewko? - Mw do mnie Brienne. Nie dziewko. - A ja nazywam si ser Jaime. Nie Krlobjca. - Chcesz si wyprze tego, e zabie krla? - Nie. A czy ty chcesz si wyprze swojej pci? Jeli tak, to rozwizuj te portki i udowodnij mi, e si myl. - Umiechn si do niej niewinnie. - Poprosibym ci, eby rozchylia gorsecik, ale sdzc po twoim wygldzie, to niczego nie dowiedzie. Ser Cleos poruszy si nerwowo. - Kuzynie, nie zapominaj o uprzejmoci. Ma w yach niewiele lannisterskiej krwi. Cleos by synem ciotki Jaimea Genny i tego gba Emmona Freya, ktry y w nieustannym strachu przed lordem Tywinem Lannisterem od dnia, gdy polubi jego siostr. Kiedy lord Walder Frey z Bliniakw przystpi do wojny po stronie Riverrun, ser Emmon opowiedzia si za on, a przeciw ojcu. Casterly Rock nie zrobio dobrego interesu na tym lubie - pomyla Jaime. Ser Cleos wyglda jak asica, walczy na sposb gsi, a by odwany niczym wyjtkowo dzielne jagni. Lady Stark obiecaa go zwolni, jeli przekae wiadomo Tyrionowi, i ser Cleos zoy solenn przysig, e to uczyni. Wszyscy przysigali w tej celi bardzo wiele, a najwicej Jaime. Tego zadaa od niego lady Catelyn w zamian za wolno. - Przysignij, e nigdy nie wyruszysz w pole przeciw Starkom albo Tullym - daa, dotykajc jego serca sztychem miecza wyronitej dziewki. - Przysignij, e zmusisz swego brata do dotrzymania obietnicy i zwrcenia bez szkody moich crek. Przysignij na swj honor rycerza, honor Lannistera i honor zaprzysionego brata Gwardii Krlewskiej. Przysignij na ycie swej siostry, ojca i syna, na starych bogw i nowych. Jeli to uczynisz, odel ci do siostry. Jeli odmwisz, wytocz tw krew. Pamita ukucie, ktre poczu przez achmany, gdy obrcia nagle miecz. Ciekawe, co wielki septon miaby do powiedzenia na temat witoci przysig zoonych przez pijanego w sztok, przykutego do ciany czowieka, ktremu do piersi przyciskaj miecz? Co prawda, Jaime nie dba o tego grubego oszusta i bogw, ktrym jakoby suy. Pamita wiadro, ktre lady Catelyn przewrcia kopniakiem w celi. Dziwna kobieta. Powierzya swe

crki czowiekowi, ktry mia gwno zamiast honoru. Co prawda okazaa mu tak niewiele zaufania, jak tylko moga. Pokada nadziej w Tyrionie, nie we mnie. - Moe wcale nie jest taka gupia - powiedzia na gos. Jego straniczka bdnie zrozumiaa te sowa. - Nie jestem gupia. Gucha te nie. Traktowa j wyrozumiale. Drwi z niej byoby tak atwo, e nie sprawioby mu to adnej przyjemnoci. - Mwiem do siebie i wcale nie o tobie. W celi czowiek nabiera takiego nawyku. Zmarszczya brwi, ani na moment nie przestajc porusza wiosami. Nic nie powiedziaa. Jest rwnie elokwentna, co urodziwa. - Z twej wymowy wnosz, e jeste szlachetnie urodzona. - Moim ojcem jest Selwyn z Tarthu, z aski bogw lord Wieczornego Dworu. Nawet to zdradzia z niechci. - Tarth - odezwa si Jaime. - O ile sobie przypominam, to okropnie wielka skaa na wskim morzu. A Wieczorny Dwr przysig wierno Kocowi Burzy. Jak to si stao, e suysz Robbowi z Winterfell? - To lady Catelyn su. A ona rozkazaa mi zaprowadzi ci bezpiecznie do Krlewskiej Przystani, do twojego brata Tyriona, a nie przerzuca si z tob sowami. Sied cicho. - Mam ju po dziurki w nosie ciszy, kobieto. - To pogadaj sobie z ser Cleosem. Ja nie rozmawiam z potworami. Jaime zamia si gono. - S tu gdzie jakie potwory? Moe kryj si pod wod? Albo w tym wierzbowym gszczu? A ja nie mam miecza! - Czowiek, ktry posiad wasn siostr, zamordowa swego krla i wyrzuci przez okno niewinne dziecko, nie zasuguje na inne miano. Niewinne? Ten przeklty chopak nas podglda. Jaime chcia tylko spdzi godzin sam na sam z Cersei. Podr na pnoc bya jedn dug udrk. Widywa siostr co dzie i nie mg jej dotkn, a jednoczenie wiedzia, e Robert co noc wali si pijany w jej oe w tym wielkim skrzypicym domu na koach. Tyrion robi, co mg, eby poprawi mu humor, to jednak nie wystarczao. - Bd uprzejma, jeli chodzi o Cersei, dziewko - ostrzeg j. - Nazywam si Brienne, nie dziewka.

- Co za rnica, jak si do ciebie zwraca potwr? - Nazywam si Brienne - powtrzya, uparta jak ogar. - Lady Brienne? - Miaa tak zaenowan min, e Jaime zrozumia, i trafi w saby punkt. - A moe bardziej odpowiadaby ci ser Brienne? - Parskn miechem. - Nie, obawiam si, e nie. Mona naoy mlecznej krowie nagowek, przedpiersie i oson zadu, a take spowi j w jedwabie, ale to jeszcze nie znaczy, e da si na jej grzbiecie ruszy do bitwy. - Kuzynie Jaime, prosz ci, nie przemawiaj tak grubiasko. - Pod paszczem ser Cleos mia opocz ozdobion bliniaczymi wieami rodu Freyw oraz zotym lwem Lannisterw. Czeka nas duga droga i nie powinnimy wszczyna midzy sob ktni. - Kiedy wszczynam ktni, robi to mieczem, kuzynku. Mwiem do pani. Powiedz mi, dziewko, czy wszystkie kobiety z Tarthu s takie brzydkie jak ty? Jeli tak, to al mi waszych mczyzn. Moe yjc na tej pospnej grze sterczcej z morza, nawet nie wiedz, jak wyglda prawdziwa kobieta? - Tarth jest pikny - mrukna dziewka w przerwie midzy poruszeniami wiose. - Zw go Szafirow Wysp. Sied cicho, potworze, chyba e chcesz, ebym ci zakneblowaa. - Ona te nie jest zbyt uprzejma, prawda, kuzynku? - zwrci si Jaime do ser Cleosa. Chocia musz przyzna, e ma stalowy krgosup. Niewielu mczyzn ma odwag zwa mnie potworem prosto w oczy. Chocia nie wtpi, e za moimi plecami robi to bez zahamowa. Ser Cleos kaszln nerwowo. - Lady Brienne z pewnoci nasuchaa si tych kamstw od Catelyn Stark. Starkowie wiedz, e nie zdoaj pokona ci mieczem, wic prowadz wojn na zatrute sowa. Ju raz pokonali mnie mieczem, ty kretynie bez podbrdka. Jaime umiechn si znaczco. Ludzie potrafili wyczyta z takiego umiechu najrozmaitsze rzeczy, jeli im na to pozwoli. Czy kuzyn Cleos naprawd wierzy w ten garniec gwna, czy tylko chce si wkupi w moje laski? Co tu mamy, uczciwego barana czy lizusa? - Kady, kto wierzy, e zaprzysiony brat Gwardii Krlewskiej skrzywdziby dziecko, nie ma pojcia, co znaczy honor - bredzi beztrosko ser Cleos. Lizusa. Szczerze mwic, Jaime z czasem poaowa, e wyrzuci Brandona Starka przez to okno. Chopak uparcie nie chcia umrze i Cersei nie dawaa mu z tego powodu spokoju. - On mia dopiero siedem lat, Jaime - czynia mu wymwki. - Nawet jeli zrozumia, co zobaczy, moglimy go zastraszy. - Nie mylaem, e chciaaby

- Ty nigdy nie mylisz. Jeli chopak si ocknie i powie ojcu, co widzia - Jeli, jeli, jeli. - Posadzi j sobie na kolanach. - Jeli si ocknie, powiemy, e to mu si przynio albo nazwiemy go kamc, a gdyby doszo do najgorszego, zabij Neda Starka. - A co twoim zdaniem zrobi wtedy Robert? - Niech sobie robi, co chce. Jeli bd musia, zaczn z nim wojn. Minstrele nazw j wojn o pizd Cersei. - Pu mnie, Jaime! - warkna, prbujc wsta. Pocaowa j. Opieraa mu si przez chwil, po czym jej usta rozchyliy si pod jego naciskiem. Pamita smak wina i godzikw na jej jzyku. Gdy zadraa, przesun do na jej gorsecik i szarpn go mocno, rozdzierajc jedwab, by uwolni piersi. Na chwil zapomnieli o maym Starku. Czy Cersei przypomniaa sobie o nim pniej i wynaja czowieka, o ktrym mwia lady Catelyn, eby chopak nigdy ju si nie ockn? Gdyby chciaa, eby zgin, wysaaby mnie. To do niej niepodobne, wynaj zbira, ktry tak popisowo schrzani robot. W dole rzeki, na pomarszczonej od wiatru tafli wody lnio odbicie wschodzcego soca. Poudniowy brzeg tworzya czerwona glina, gadka niczym trakt. Mniejsze strumienie czyy si tam w wiksze, a w pobliu skarpy wida byo butwiejce pnie zatopionych drzew. Pnocny brzeg by bardziej dziki. Na wysokich na dwadziecia stp skalistych urwiskach rosy gaje bukw, dbw i kasztanowcw. Jaime wypatrzy na wzgrzach przed nimi wie stranicz, ktra z kadym pocigniciem wiose stawaa si coraz wysza. Na dugo przed tym, nim si z ni zrwnali, zorientowa si, e jest opuszczona, a zwietrzae kamienie jej murw porastaj pnce re. Kiedy wiatr zmieni kierunek, ser Cleos pomg wyronitej dziewce ustawi agiel, sztywny trjkt ptna w czerwono-niebieskie pasy. Barwy Tullych z pewnoci nara ich na kopoty, jeli natkn si na rzece na siy Lannisterw, innego agla jednak nie mieli. Brienne zaja si sterem, a Jaime wyrzuci miecz boczny, pobrzkujc acuchami przy kadym ruchu. Potem pynli szybciej, gdy wiatr i nurt rzeki uatwiay im ucieczk. - Moglibymy sobie zaoszczdzi podrowania, gdyby oddaa mnie ojcu, nie bratu wskaza. - Crki lady Catelyn s w Krlewskiej Przystani. Wrc tylko z nimi. - Kuzynie, poycz mi noa - rzuci Jaime, zwracajc si do ser Cleosa. - Nie. - Kobieta napia minie. - Nie pozwol, eby wzi do rki bro. Jej gos by twardy jak kamie. Boi si mnie, nawet gdy jestem w acuchach.

- Cleosie, chyba musz ci poprosi, eby mnie ogoli. Brod zostaw, ale zetnij mi wosy z gowy. - Chcesz si obci na yso? - zdziwi si Cleos Frey. - Cae krlestwo zna Jaimea Lannistera jako gadko wygolonego rycerza o dugich zotych wosach. ysy mczyzna z brudn, t brod bdzie mg si przemkn niepostrzeenie. Wolabym, eby nikt mnie nie pozna, gdy jestem zakuty w acuchy. Sztylet nie by tak ostry, jak powinien, lecz Cleos wzi si dzielnie do roboty, przecinajc i piujc skotunione kaki, ktre nastpnie wyrzuca za burt. Zote loki unosiy si na powierzchni wody, powoli zostajc z tyu. Gdy skbione wosy znikny, Jaime poczu, e po szyi chodzi mu wesz. Zapa j i zmiady o paznokie kciuka. Ser Cleos pozdejmowa pozostae insekty, wrzucajc je pstrykniciem do rzeki. Jaime obla sobie gow wod i kaza ser Cleosowi naostrzy n, nim zdrapie mu ostatni cal blond szczeciny. Potem przycili rwnie brod. Odbita w wodzie twarz naleaa do nieznajomego mczyzny. Nie tylko by teraz ysy, lecz rwnie wydawao si, e postarza si w lochu o pi lat. Twarz mia chudsz i pooran bruzdami, ktrych sobie nie przypomina, a oczy zapadnite. Nie jestem ju tak podobny do Cersei. Bdzie wcieka. Okoo poudnia ser Cleos zasn. Jego chrapanie brzmiao jak gosy parzcych si kaczek. Jaime wycign si na odzi, obserwujc mijajcy go wiat. Po pobycie w ciemnicy kada skaa i kade drzewo wydaway si cudem. Pozostawili w tyle kilka jednoizbowych chat osadzonych na wysokich palach, ktre nadaway im wygld urawi. Nigdzie jednak nie dostrzegli mieszkajcych w nich ludzi. Widzieli latajce wysoko ptaki i syszeli ich dobiegajce spomidzy porastajcych brzeg drzew gosy. W pewnej chwili Jaime wypatrzy przeszywajc wod srebrn ryb. Pstrg Tullych. To zy omen - pomyla, za chwil jednak zobaczy gorszy. Jedna z mijanych przez nich kd okazaa si trupem, obrzmiaym i bezkrwistym. Paszcz zabitego zaplta si w korzenie zwalonego drzewa, atwo jednak byo rozpozna karmazynow barw Lannisterw. Zastanawia si, czy by to kto, kogo zna. Widy Tridentu stanowiy najatwiejszy szlak transportowy na obszarze dorzecza. W czasach pokoju natknliby si tu na odzie rybackie, popychane tyczkami w d rzeki barki ze zboem, kupcw sprzedajcych w pywajcych sklepach igy i bele materiau, a moe nawet pomalowan w jaskrawe barwy bark komediantw z pikowanymi aglami o pidziesiciu rnych kolorach, wdrujc w gr rzeki od wioski do wioski i od zamku do zamku.

Wojna zebraa jednak swoje niwo. Mijali wioski, ale nie widzieli wieniakw. Jedynym ladem po rybakach bya zawieszona na drzewach pusta sie, rozdarta i porbana mieczami. Pojca konia dziewczyna umkna, gdy tylko zobaczya agiel. Potem natknli si na tuzin chopw obrabiajcych pole w pobliu spalonej wiey. Mczyni popatrzyli na nich pozbawionymi wyrazu oczyma i wrcili do pracy, uznawszy, e d nie stanowi dla nich zagroenia. Czerwone Widy byy szerok, powoln i pen meandrw rzek. Ich liczne zakrty i serpentyny usiane byy niezliczonymi lesistymi wysepkami. Czsto te blokoway je piaszczyste awice bd zatory z majaczcych tu pod powierzchni pni. Wydawao si jednak, e Brienne ma bystre oczy i zawsze potrafi znale woln drog. Gdy Jaime pochwali j za znajomo rzeki, spojrzaa na niego podejrzliwie. - Nie znam tej rzeki - stwierdzia. - Tarth jest wysp. Nauczyam si radzi sobie z wiosami i aglem, nim pierwszy raz dosiadam konia. Ser Cleos usiad nagle, pocierajc oczy. - Bogowie, ale mnie bol minie. Mam nadziej, e ten wiatr si utrzyma. - Powszy uwanie. - Czuj zapach deszczu. Jaime ucieszyby si z porzdnej ulewy. Lochy Riverrun nie byy najczystszym miejscem w Siedmiu Krlestwach i z pewnoci mierdzia teraz jak przejrzay ser. Cleos skierowa wzrok w d rzeki. - Widz dym. Przywoywa ich cienki szary palec, ktry wznosi si nad poudniowym brzegiem kilka mil przed nimi. Poniej Jaime wypatrzy tlce si jeszcze pozostaoci jakiego duego budynku oraz ywy db obwieszony martwymi kobietami. Wrony ledwie zdyy si dobra do trupw. Cienkie postronki wpiy si gboko w mikkie garda. Przy kadym podmuchu wiatru koysay si i wiroway gwatownie. - To nie by rycerski uczynek - stwierdzia Brienne, gdy podpynli blisko i zobaczyli to wyranie. - aden prawdziwy rycerz nie przyoyby rki do takiej bezsensownej rzezi. - Prawdziwi rycerze widz gorsze rzeczy za kadym razem, gdy ruszaj na wojn, dziewko - odpar Jaime. - Widz i robi. Brienne skierowaa d ku brzegowi. - Nie zostawi niewinnych ofiar na poarcie wronom. - Bezwzgldna z ciebie dziewka. Wrony te musz je. Trzymaj si rzeki i zostaw zmarych w spokoju, kobieto.

Przybili do brzegu powyej wielkiego, pochylajcego konary nad wod dbu. Brienne zwina agiel, a Jaime wygramoli si na brzeg. Okowy krpoway jego ruchy. Woda Czerwonych Wide wypenia mu buty i przesika przez obszarpane spodnie. Pad ze miechem na kolana i zanurzy gow w rzece. Gdy j unis, spyway z niej strumienie wody. Jego donie pokrywa zaskorupiay brud, a kiedy wyszorowa je do czysta, okazay si chudsze i bledsze ni ongi. Nogi rwnie mia zesztywniae i trudno mu si byo na nich utrzyma. Stanowczo za dugo siedziaem w cholernym lochu Hostera Tullyego. Brienne i Cleos wycignli d na brzeg. Trupy wisiay nad ich gowami niczym ohydne, dojrzewajce owoce. - Kto z nas bdzie musia je odci - zauwaya dziewka. - Ja wdrapi si na gr. - Jaime wyszed na brzeg, pobrzkujc acuchami. - Tylko zdejmij mi te okowy. Dziewka gapia si na jedn z martwych kobiet. Jaime podszed do niej maymi kroczkami, na jakie tylko pozwala mu dugi na stop acuch. Umiechn si na widok prostej tabliczki, umieszczonej na szyi wiszcego najwyej trupa. - Spay z lwami - przeczyta. - Och, tak, kobieto, to nie by rycerski uczynek ale to twoja strona si go dopucia, nie moja. Ciekawe, kim byy te dziewczyny? - Dziewkami karczemnymi - wyjani ser Cleos Frey. - Teraz sobie przypominam, e tu bya gospoda. Kiedy ostatnio wracalimy do Riverrun, niektrzy ludzie z mojej eskorty spdzili w niej noc. Z budynku pozostay jedynie kamienne fundamenty oraz rumowisko zwglonych belek. Z popiow nadal unosi si dym. Jaime zostawia dziwki i burdele swemu bratu Tyrionowi. Jedyn kobiet, ktrej kiedykolwiek pragn, bya Cersei. - Wyglda na to, e dziewczyny zabawiay onierzy mojego pana ojca. Moe podaway im jedzenie i picie. Tym wanie zasuyy na konierze zdrajcw, pocaunkiem i kuflem ale. Przesun wzrokiem wzdu rzeki, by si upewni, e s sami. - To ziemie Brackenw. By moe to lord Jonos rozkaza je zabi. Mj ojciec puci z dymem jego zamek i obawiam si, e nie wzbudzio to jego mioci. - A moe to robota Marqa Pipera - zauway ser Cleos. - Albo tej lenej zjawy Berica Dondarriona, chocia syszaem, e on zabija wycznie onierzy. A moe to bya banda ludzi Roosea Boltona? - Mj ojciec pokona Boltona nad Zielonymi Widami.

- Ale go nie rozbi - ucili ser Cleos. - Kiedy lord Tywin pomaszerowa na brody, Bolton wrci na poudnie. W Riverrun syszaem, e odebra Harrenhal ser Amoryemu Lorchowi. Jaimeowi nie spodobao si to, co usysza. - Brienne - powiedzia, zwracajc si do niej po imieniu, w nadziei, e go wysucha. Jeli lord Bolton siedzi w Harrenhal, zarwno Trident, jak i szlak krlewski z pewnoci s obserwowane. - Mia wraenie, e dostrzega w jej wielkich, niebieskich oczach cie niepewnoci. - Jeste pod moj opiek. Musieliby mnie zabi. - Nie sdz, by sprawio im to wikszy kopot. - Umiem walczy rwnie dobrze jak ty - bronia si. - Byam jedn z wybranej sidemki krla Renlyego. Wasnymi rkami naoy mi pasiasty jedwab Tczowej Gwardii. - Tczowej Gwardii? To bya ty i sze innych dziewczyn? Pewien minstrel rzek kiedy, e w jedwabiach wszystkie panny s pikne ale nigdy nie widzia ciebie, prawda? Kobieta poczerwieniaa. - Musimy wykopa groby. Odwrcia si i wlaza na drzewo. Dolne konary dbu byy tak grube, e moga na nich swobodnie stan. Przemieszczaa si wrd lici ze sztyletem w doni i odcinaa jedne zwoki po drugich. Wok spadajcych cia kbiy si muchy, a kade z nich mierdziao gorzej od poprzedniego. - Zadajemy sobie mnstwo trudu dla zwykych kurew - poskary si ser Cleos. - Czym bdziemy kopa te groby? Nie mamy opat, a nie zamierzam uywa wasnego miecza Brienne krzykna nagle i zeskoczya z drzewa, zamiast z niego zazi. - Do odzi. Szybko. Widz agiel. pieszyli si, jak mogli, cho Jaime waciwie nie by w stanie biec, a na pokad musia go wcign kuzyn. Brienne odpychaa si wiosem od brzegu i popiesznie rozwina agiel. - Ser Cleosie, ap za wioso. Wykona jej rozkaz. d prua teraz wody nieco szybciej, gnana prdem, wiatrem i wiosami. Jaime siedzia skuty acuchami i patrzy w gr rzeki. Wida byo jedynie czubek agla cigajcej ich odzi. Czerwone Widy cigle meandroway, wydawao si wic, e agiel posuwa si na pnoc ponad polami, skryty za zason drzew, podczas gdy oni pynli na poudnie. Jaime wiedzia jednak, e to tylko zudzenie. Unis donie, by osoni oczy. - Czerwie bota i bkit wody - oznajmi. Wielkie usta Brienne poruszyy si bezgonie, nadajc jej wygld przeuwajcej krowy.

- Szybciej, ser. Gospoda znikna z tyu. Stracili te z oczu wierzchoek agla, to jednak nic nie znaczyo. Gdy tylko cigajcy min zakrt, znowu stan si widoczni. - Zawsze moemy liczy na to, e szlachetni Tullyowie zatrzymaj si, eby pochowa martwe kurwy. Jaimeowi nie umiechaa si perspektywa powrotu do celi. Tyrion pewnie wpadby na jaki sprytny pomys, ale jedyne, co mnie przychodzi do gowy, to zapa za miecz i rzuci si do ataku. Przez prawie godzin bawili si ze cigajcymi w chowanego pord meandrw i lesistych wysepek. Gdy ju zaczli nabiera nadziei, e udao im si jako ich zgubi, znowu ujrzeli odlegy agiel. Ser Cleos puci wioso i otar pot z czoa. - Niech ich Inni porw. - Wiosuj! - zawoaa Brienne. - To jest rzeczna galera - oznajmi Jaime po chwili obserwacji. Statek zdawa si rosn z kad chwil. - Dziewi wiose po kadej stronie, co daje osiemnastu ludzi. Wicej, jeli oprcz wiolarzy na pokadzie s onierze. Do tego maj wiksze agle. Nie zdoamy im uciec. Ser Cleos znieruchomia przy wiosach. - Mwisz, osiemnastu? - Po szeciu na kade z nas. Wzibym na siebie omiu, ale te bransoletki troch mi przeszkadzaj. - Jaime unis rce. - Chyba e lady Brienne zechciaaby mnie rozku? Zignorowaa go, wszystkie siy wkadajc w wiosowanie. - Wyruszylimy w drog p nocy przed nimi - mwi Jaime. - Wiosuj od witu i tylko dwch moe odpoczywa jednoczenie. S zmczeni. W tej chwili widok naszego agla doda im si, ale to nie potrwa dugo. Powinno nam si uda zabi wielu. Ser Cleos rozdziawi usta. - Ale ich jest osiemnastu. - Co najmniej. Zapewne dwudziestu albo nawet dwudziestu piciu - odpar Jaime. Jego kuzyn jkn. - Nie mamy szans pokona osiemnastu. - A czy ja mwi, e mamy? Najlepsze, na co moemy liczy, to zgin z mieczem w doni. Mwi szczerze. Jaime Lannister nigdy nie ba si mierci.

Brienne przestaa wiosowa. Kosmyki lnianych wosw przylepiay si jej do czoa od potu, a wcieky grymas czyni j jeszcze brzydsz ni dotd. - Rozkazano mi ci broni - oznajmia gosem tak gniewnym, e przypomina raczej warknicie psa. Nie mg si nie rozemia na tak wojowniczo. To Ogar z cyckami - pomyla. A przynajmniej byaby nim, gdyby miaa cycki. - W takim razie zrb to, dziewko. Albo zwr mi wolno, bym mg broni si sam. Galera mkna w d rzeki niczym wielka drewniana waka. Woda wok statku pienia si od uderzajcych zawzicie wiose. cigajcy byli coraz bliej. Na pokadzie toczyli si ludzie dziercy w rkach lnicy metal. Jaime wypatrzy te uki. ucznicy. Nienawidzi ucznikw. Na dziobie galery sta tgi mczyzna o ysej gowie, krzaczastych, siwych brwiach i muskularnych ramionach. Na kolczug narzuci sobie brudn bia opocz, na ktrej wyszyto jasnozielon nici wierzb paczc, paszcz jednak mia spity srebrnym pstrgiem. Kapitan stray domowej Riverrun. W swoim czasie ser Robin Ryger syn jako nieustpliwy wojownik, lecz jego czas ju min. By rwienikiem Hostera Tullyego i zestarza si razem ze swym lordem. Gdy odzie dzielio od siebie ju tylko pidziesit jardw, Jaime otoczy usta doni i krzykn: - Chcesz mi yczy szczcia, ser Robinie? - Chc ci sprowadzi z powrotem, Krlobjco - rykn ser Robin Ryger. - Gdzie si podziay twoje zote wosy? - Miaem nadziej olepi wrogw blaskiem ysiny. Tobie to wychodzi cakiem niele. Te sowa nie rozmieszyy ser Robina. Odlego midzy odzi a galer zmniejszya si do czterdziestu jardw. - Rzucie wiosa i bro do wody, a nikomu nie stanie si krzywda. Ser Cleos odwrci si. - Jaime, powiedz mu, e uwolnia nas lady Catelyn e to prawomocna wymiana jecw Jaime speni jego prob, lecz nic to nie dao. - Wadzy w Riverrun nie sprawuje Catelyn Stark - krzykn w odpowiedzi ser Robin. Czterej ucznicy zajli pozycje po jego obu stronach, dwch stojc, a dwch klczc. - Rzucie miecze do wody.

- Nie mam miecza - odpowiedzia Jaime - ale gdybym go mia, wbibym ci go w brzuch i odrba jaja tym czterem tchrzom. Odpowiedziaa mu salwa strza. Jedna wbia si w maszt, dwie przedziurawiy agiel, a czwarta chybia Jaimea o stop. Przed nimi zamajaczy kolejny z szerokich meandrw Czerwonych Wide. Brienne wprowadzia d w zakrt. Reja obrcia si nagle, a agiel strzeli gono, jakby wypeni go wiatr. Przed sob, porodku rzeki, ujrzeli wielk wysp. Gwny nurt opywa j z prawej. Po lewej, midzy wysp a wysokimi urwiskami pnocnego brzegu, bieg wski kana. Brienne poruszya sterem i popyna w lewo, opoczc aglem. Jaime patrzy jej w oczy. S adne pomyla. spokojne. Umia czyta z ludzkich oczu i wiedzia, jak wyglda strach. Jest zdeterminowana, ale nie zdesperowana. Trzydzieci jardw za nimi galera wchodzia w zakrt. - Ser Cleosie, zajmij si rumplem - rozkazaa dziewka. - Krlobjco, ap za wioso i uwaaj, ebymy si nie rozbili o skay. - Wedle rozkazu, pani. Wioso nie byo mieczem, ale jego pirem mona byo rozwali czowiekowi gow, a drzewce nadawao si do odbijania ciosw. Ser Cleos wepchn wioso w do Jaimea i przeszed na ruf. Minli cypel wyspy i popynli wskim skrtem. d przechylia si, spryskujc wod powierzchni urwiska. Wysp porasta gszcz wierzb, dbw i wysokich sosen. Drzewa rzucay gboki cie na bystr wod, w ktrej kryy si zatory z butwiejcych drzew. Po ich lewej stronie wznosia si stroma, skalista ciana. U jej podna woda uderzaa o zsunite z gry gazy, tworzc bia pian. Przeszli ze sonecznego blasku w cie, ukryli si przed galer midzy zielon zason drzew a kamienistym, szarobrzowym urwiskiem. Chwila odpoczynku od strza - pomyla Jaime, omijajc na wp pogrony w wodzie gaz. d zakoysaa si nagle. Usysza cichy plusk. Obejrza si i zobaczy, e Brienne znikna. Po chwili dostrzeg j ponownie. Wydostaa si z wody u podstawy urwiska, przebrna przez pytk kau, przelaza przez kilka skalistych wyniosoci i zacza wspina si w gr. Ser Cleos wybauszy oczy i rozdziawi szeroko usta. Dure - pomyla Jaime. - Nie gap si na dziewk, tylko steruj - warkn na kuzyna. Zobaczyli przesuwajcy si za drzewami agiel galery. Statek pojawi si w caej okazaoci u wejcia do kanau, dwadziecia pi jardw za nimi. Zakrci gwatownie i kilka strza pomkno w ich stron, wszystkie jednak chybiy. Obie odzie byy w ruchu, co utrudniao zadanie ucznikom, Jaime wiedzia jednak, e wkrtce cigajcy wstrzelaj si w cel. Brienne bya ju w poowie

wysokoci urwiska, przechodzc od uchwytu do uchwytu. Ryger na pewno j zobaczy i kae tym ucznikom j zaatwi. Jaime postanowi sprawdzi, czy duma starego wemie gr nad jego rozsdkiem. - Ser Robinie - krzykn. - Powi mi chwil. Ser Robin unis rk i jego ucznicy opucili bro. - Mw, co masz do powiedzenia, Krlobjco, ale piesz si. - Znam lepsze rozwizanie - krzykn Jaime, gdy d mijaa skupisko popkanych kamieni. - Stoczmy pojedynek. - Nie urodziem si dzi rano, Lannister. - Nie, ale moesz zgin dzi po poudniu. - Jaime unis donie, by wszyscy ujrzeli jego kajdany. - Bd z tob walczy w acuchach. Czego si boisz? - Nie ciebie, ser. Gdyby wybr nalea do mnie, z przyjemnoci spenibym twoje yczenie, ale rozkazano mi sprowadzi ci ywcem, jeli tylko bdzie to moliwe. ucznicy. Unis rk. - Na. Nacignij. Wypu Z odlegoci niespena dwudziestu jardw trudno byo chybi, ale gdy ucznicy unieli bro, posypa si na nich deszcz kamykw, ktre grzechotay o pokad, odbijay si od ich hemw i wpaday z pluskiem do wody po obu stronach dziobu. Ci, ktrzy byli wystarczajco bystrzy, eby zrozumie, co si dzieje, podnieli wzrok akurat w tej samej chwili, gdy ze szczytu urwiska run gaz wielkoci krowy. Ser Robin krzykn przeraony. Kamie zawirowa w powietrzu, odbi si od ciany urwiska, pk na dwoje i uderzy w d. Wikszy odamek zama maszt, rozdar agiel, strci dwch ucznikw do rzeki i zmiady nog pochylonego nad wiosem mczyzny. Szybko, z jak galera zacza nabiera wody, sugerowaa, e mniejszy okruch zrobi dziur w kadubie. Krzyki rannego odbijay si echem od urwiska, a ucznicy miotali si jak szaleni w wodzie. Wygldao na to, e aden z nich nie umie pywa. Jaime wybuchn miechem. Gdy wypynli z kanau, galera tona ju pord kau, wirw i zatopionych pni. Jaime Lannister doszed do wniosku, e bogowie s askawi. Ser Robina i jego po trzykro przekltych ucznikw czeka dugi, mokry powrt do Riverrun, a przy okazji pozby si te tej brzydkiej, wyronitej dziewki. Nie potrafibym zaplanowa tego lepiej. Niech no tylko pozbd si tych kajdan Ser Cleos krzykn gono. Jaime spojrza w gr i zobaczy Brienne, ktra wloka si szczytem urwiska, spory kawaek przed nimi. Przesza ldem na skrt, podczas gdy oni pynli wzdu zakrtu. Skoczya do wody. W locie wydawaa si niemal pena gracji. Byoby niewdzicznoci pragn, eby rozwalia sobie gow o kamie. Ser Cleos skierowa d w

jej stron. Na szczcie Jaime mia jeszcze wioso. Jeden dobry zamach, kiedy podpynie bliej, i uwolni si od niej. Zamiast tego wycign wioso w jej kierunku. Brienne zapaa je i Jaime wcign j na d. Kiedy pomaga jej wsi, woda spywaa jej z wosw i z przemoczonego ubrania, tworzc kau na pokadzie. Kiedy jest mokra, robi si jeszcze brzydsza. Nigdy bym nie uwierzy, e to moliwe. - Jeste cholernie gupi dziewk - oznajmi jej. - Moglimy popyn dalej bez ciebie. Pewnie mylisz, e ci podzikuj? - Na nic mi twoja wdziczno, Krlobjco. Zoyam przysig, e dostarcz ci bezpiecznie do Krlewskiej Przystani. I rzeczywicie zamierzasz jej dotrzyma? Jaime obdarzy j swym najpromienniejszym umiechem. - To doprawdy zdumiewajce.

CATELYN Ser Desmond Grell cae ycie suy rodowi Tullych. Kiedy Catelyn si urodzia, by giermkiem, gdy nauczya si chodzi, jedzi konno i pywa, rycerzem, a kiedy wysza za m, dowdc zbrojnych. Maa Cat lorda Hostera na jego oczach staa si mod kobiet, on wielkiego lorda i matk krla. A teraz zobaczy, jak zostaam zdrajczyni. Wyruszajc na bitw, jej brat Edmure mianowa ser Desmonda kasztelanem Riverrun, i to on musia zaj si spraw jej zbrodni. eby uatwi sobie zadanie, przyprowadzi ze sob zarzdc jej ojca, ponurego Utherydesa Wayna. Mczyni wpatrywali si w ni bez ruchu: ser Desmond tgi, rumiany i zawstydzony; Utherydes powany, wychudzony i melancholijny. Obaj czekali, a drugi zacznie mwi. Powicili ycie na sub mojemu ojcu, a ja si im odwdziczyam hab - pomylaa znuona Catelyn. - Twoi synowie - odezwa si wreszcie ser Desmond. - Maester Vyman nam powiedzia. Biedni chopcy. To straszne. Straszne. Ale - Dzielimy twj smutek, pani - wtrci Utherydes Wayn. - Cae Riverrun pogryo si z tob w aobie, ale - Ta wiadomo z pewnoci doprowadzia ci do szalestwa - przerwa mu ser Desmond. - aoba spowodowaa obd, obd matki. Ludzie to zrozumiej. Nie wiedziaa - Wiedziaam - sprzeciwia si stanowczo Catelyn. - Zdawaam sobie spraw, co robi, i byam wiadoma, e to zdrada. Jeli mnie nie ukarzecie, ludzie pomyl, e wsplnie uknulimy spisek, by uwolni Jaimea Lannistera. To bya wycznie moja wina i tylko ja powinnam ponie odpowiedzialno. Jeli tak si musi sta, zakujcie mnie w pozostae po Krlobjcy acuchy i bd nosia je z dum. - W acuchy? - Samo to sowo przyprawio biednego ser Desmonda o szok. - Matk krla, crk mojego lorda? To wykluczone. - Pani, moe zgodziaby si na areszt domowy w swej komnacie do czasu powrotu ser Edmurea? - zaproponowa zarzdca Utherydes Wayn. - Mogaby spdzi troch czasu w samotnoci, pomodli si za zamordowanych synw. - Tak - zgodzi si ser Desmond. - Najodpowiedniejsza byaby komnata w wiey. - Jeli mam by uwiziona, to najlepiej w komnatach ojca, ebym moga suy mu pociech w jego ostatnich chwilach. Ser Desmond zastanawia si chwil.

- Zgoda. Nie zabraknie ci wygd i bdziesz traktowana z szacunkiem, ale musimy ci odebra wolno w obrbie zamku. Moesz chodzi do septu, kiedy tylko zechcesz, ale poza tym nie opuszczaj komnat lorda Hostera a do powrotu lorda Edmurea. - Jak sobie yczysz. - Jej brat nie by lordem, dopki y lord Hoster, ale Catelyn nie zamierzaa poprawia ser Desmonda. - Jeli musicie, przydzielcie mi stranika, ale macie moje sowo, e nie bd prbowaa ucieczki. Ser Desmond skin gow, wyranie zadowolony, e upora si ju z tym przykrym zadaniem, lecz Utherydes Wayn o smutnym spojrzeniu zosta w komnacie jeszcze chwil po jego wyjciu. - Popenia ciki wystpek, pani, ale i tak nic z tego nie wyniknie. Ser Desmond wysa w pocig ser Robina Rygera, nakazujc mu sprowadzi Krlobjc ywcem a gdyby mu si nie udao, jego gow. Catelyn nie bya tym zaskoczona. Oby Wojownik doda siy twemu ramieniu, Brienne modlia si. Zrobia wszystko, co moga, i teraz pozostaa jej jedynie nadzieja. Przeniesiono jej rzeczy do komnaty ojca. Dominowao w niej wielkie oe z baldachimem, na ktrym si urodzia. Jego kolumnom nadano ksztat skaczcych pstrgw. Jej ojca przeniesiono p pitra niej. oe chorego ustawiono na wprost trjktnego balkonu jego samotni. Byo z niego wida rzeki, ktre zawsze tak bardzo kocha. Gdy Catelyn znalaza si w rodku, lord Hoster spa. Wysza na balkon i opara do na szorstkiej kamiennej balustradzie. Za ostrym kocem zamkowych murw wartki Kamienny Nurt czy swe wody ze spokojnymi Czerwonymi Widami i jej wzrok siga daleko w d rzeki. Jeli na wschodzie pojawi si pasiasty agiel, to bdzie znaczyo, e wraca ser Robin. Na razie powierzchnia wd bya pusta. Podzikowaa za to bogom i wrcia do ojca. Nie wiedziaa, czy lord Hoster zdaje sobie spraw z jej obecnoci i czy w czymkolwiek mu ona pomaga, jego blisko natomiast dodawaa jej otuchy. Co by powiedzia o mojej zbrodni, ojcze? - zastanawiaa si. Czy postpiby tak samo, gdybymy z Lys wpady w rce wrogw, czy ty rwnie by mnie potpi i nazwa to obdem matki? Komnat wypeniaa wo mierci, cika, sodkawa i obrzydliwa. Przypominaa jej utraconych synw, sodkiego Brana i maego Rickona, zabitych przez Theona Greyjoya, ktry by podopiecznym Neda. Nadal opakiwaa Neda, bdzie go opakiwaa a do mierci, ale eby straci te dzieci - Utrata dziecka to straszny, okrutny cios - wyszeptaa cicho, raczej do siebie ni do ojca. Lord Hoster rozchyli powieki.

- Ruta - wyszepta ochrypym z blu gosem. Nie poznaje mnie. Przyzwyczaia si ju do tego, e bra j za matk albo za Lys, tego imienia jednak nie znaa. Jestem Catelyn - wyszeptaa. - Jestem Cat, ojcze. Wybacz mi krew och, prosz Ruta Czy w yciu jej ojca moga by inna kobieta? Moe jaka wiejska dziewczyna, ktr skrzywdzi za modu? Czy mg po mierci matki szuka pociechy w ramionach dziewki suebnej? To bya dziwnie niepokojca myl. Nagle wydao jej si, e w ogle nie znaa ojca. - Kto to jest Ruta, ojcze? Czy mam po ni posa? Gdzie mog j znale? Czy jeszcze yje? Lord Hoster jkn. - Nie yje. - Chwyci j za do. - Bdziesz jeszcze miaa inne sodkie dzieci z prawego oa. Inne? - pomylaa Catelyn. Czyby zapomnia, e Ned nie yje? Czy nadal mwi do Ruty, czy do mnie? A moe do Lysy albo matki? Kaszln i z ust popyna mu krwawa lina. Ucisn mocno jej palce. - bd dobr on, a bogowie ci pobogosawi synami prawowitymi synami aaachchch Lord Hoster zacisn donie w nagym paroksyzmie blu, wbijajc paznokcie w skr Catelyn. Z jego ust wyrwa si stumiony krzyk. Szybko zjawi si maester Vyman, ktry przygotowa kolejn dawk makowego mleka i pomg swemu panu je wypi. Po chwili lord Hoster Tully ponownie zapad w gboki sen. - Pyta o jak kobiet - oznajmia Cat. - O Rut. - Rut? Maester popatrzy na ni zdziwiony. - Nie znasz nikogo o tym imieniu? Dziewki suebnej albo kobiety z jakiej pobliskiej wioski? Moe to kto z dawnych czasw? Catelyn opucia Riverrun na wiele lat. - Nie, pani. Jeli chcesz, mog o ni zapyta. Utherydes Wayn z pewnoci bdzie wiedzia, czy kto taki suy w Riverrun. Mwia, Ruta? Prostaczkowie czsto nadaj crkom imiona kwiatw albo zi. - Maester zamyli si. - Przypominam sobie tak wdow, ktra przychodzia do zamku pyta, czy mamy stare buty, w ktrych trzeba wymieni podeszwy. Wydaje mi si, e nazywaa si Ruta. A moe Szawia? Co w tym rodzaju. Nie przychodzi ju jednak od wielu lat

- Nazywaa si Fioek - przerwaa mu Catelyn, ktra wietnie pamitaa staruszk. - Naprawd? - Maester mia zawstydzon min. - Wybacz, lady Catelyn, ale nie mog tu zosta duej. Ser Desmond powiedzia, e wolno nam rozmawia z tob tylko o tym, czego wymagaj nasze obowizki. - W takim razie musisz wykona jego polecenie. Nie moga mie pretensji do ser Desmonda. Nie daa mu powodw do zaufania i z pewnoci obawia si, e mogaby wykorzysta lojalno, ktr wci czuo wobec crki swego lorda wielu ludzi z Riverrun, by narobi mu jeszcze wicej kopotw. Wreszcie mog zapomnie o wojnie - powiedziaa sobie. Choby tylko na krtk chwil. Po wyjciu maestera zarzucia weniany paszcz i ponownie wysza na balkon. Blask soca zoci przepywajce obok zamku wody. Catelyn osonia oczy doni, ze strachem wypatrujc odlegego agla. Nie widziaa jednak nic, a to znaczyo, e jej nadzieje nie umary. Staa tak do wieczora i przez znaczn cz nocy, a wreszcie rozbolay j nogi. Pnym popoudniem do zamku przylecia kruk, ktry skierowa si do ptaszarni, poruszajc leniwie wielkimi, ciemnymi skrzydami. Czarne skrzyda, czarne sowa - pomylaa, przypominajc sobie poprzedniego ptaka i groz, ktr przynis. Wieczorem wrci maester Vyman, ktry zaj si lordem Tullym i przynis Catelyn skromn kolacj zoon z chleba, sera i gotowanej woowiny z chrzanem. - Rozmawiaem z Utherydesem Waynem, pani. Jest prawie pewien, e za jego czasw w Riverrun nie suya adna kobieta imieniem Ruta. - Widziaam dzisiaj kruka. Czy pojmano Jaimea? Albo zabito, bogowie brocie? - Nie, pani, nie mamy adnych wieci o Krlobjcy. - A wic to kolejna bitwa? Czy Edmure ma kopoty? Albo Robb. Prosz ci, oka mi troch serca i uga moje obawy. - Pani, nie powinienem - Vyman rozejrza si wok, jakby chcia si upewni, e w komnacie nikogo nie ma. - Lord Tywin opuci dorzecze. Na brodach bez zmian. - W takim razie skd przylecia ten kruk? - Z zachodu - odpowiedzia. Zaj si pociel lorda Hostera, nie chcc patrze jej w oczy. - Czy to wieci od Robba? Zawaha si. - Tak, pani.

- Stao si co zego. - Poznaa to po jego zachowaniu. Co przed ni ukrywa. Powiedz mi. Czy to Robb? Czy jest ranny? Ale nie zgin, dobrzy bogowie, nie mw mi, e zgin. - Jego Mio odnis ran podczas szturmu na Turni - Maester Vyman nadal nie odpowiada jej wprost. -ale pisze, e nie ma powodu do niepokoju i ma nadziej, e wkrtce wrci. - Ran? Jak ran? Czy jest powana? - Pisze, e nie ma powodu do niepokoju. - Wszystkie rany mnie niepokoj. Czy ma odpowiedni opiek? - Jestem tego pewien. Zajmie si nim maester Turni. - A gdzie zosta raniony? - Pani, zabroniono mi z tob rozmawia. Przykro mi. Vyman zebra swe eliksiry i opuci popiesznie komnat. Catelyn znowu zostaa sam na sam z ojcem. Po wypiciu makowego mleka lord Hoster zapad w gboki sen. Z kcika jego ust spywa wski strumyk liny, ktra zwilaa poduszk. Catelyn wzia pcienn chusteczk i delikatnie wytara plwocin. Lord Hoster jkn, gdy go dotkna. - Wybacz mi - powiedzia tak cicho, e ledwie syszaa jego sowa. - Ruta krew krew bogowie, bdcie askawi Te sowa, cho nie potrafia ich poj, wzbudziy w niej silny niepokj. Krew pomylaa. Czy wszystko zawsze si musi sprowadza do krwi? Ojcze, kim bya ta kobieta i co jej uczynie, e a tak bardzo pragniesz jej wybaczenia? Catelyn spaa niespokojnie. Drczyy j nieokrelone sny o jej dzieciach, tych zaginionych i tych zabitych. Na dugo przed witem obudzio j echo sw ojca. Sodkie dzieci z prawego oa dlaczego to powiedzia? Czyby spodzi z t Rut bkarta? Nie potrafia w to uwierzy. Jej brat Edmure, owszem. Nie zdziwiaby jej wiadomo, e Edmure ma tuzin naturalnych dzieci. Ale nie jej ojciec, nie lord Hoster Tully, nigdy. A moe to na Lys mwi Ruta, tak samo jak na mnie Cat? Lord Hoster nieraz ju myli j z siostr. Bdziesz jeszcze miaa inne, powiedzia. Sodkie dzieci z prawego oa. Lysa poronia pi razy, dwukrotnie w Orlim Gniedzie i trzykrotnie w Krlewskiej Przystani ale nigdy w Riverrun, gdzie lord Hoster mg suy jej pociech. Nigdy, chyba e chyba e bya w ciy za tym pierwszym razem Obie siostry wziy lub tego samego dnia. Mowie zostawili je pod opiek ojca i wyjechali, by przyczy si do buntu Roberta. Potem, gdy ich miesiczna krew nie popyna w wyznaczonym terminie, Lysa gadaa radonie o synach, ktre z pewnoci nosiy.

- Twj syn bdzie dziedzicem Winterfell, a mj Orlego Gniazda. Och, bd najlepszymi przyjacimi, tak jak twj Ned i lord Robert. Bd raczej brami ni kuzynami. Po prostu to wiem. Bya taka szczliwa. Ale niedugo potem krew Lysy popyna i wszelka rado w oczach jej siostry zgasa. Catelyn zawsze mylaa, e okres Lysy po prostu si spni, ale jeli bya w ciy Przypomniaa sobie chwil, gdy po raz pierwszy daa siostrze do potrzymania Robba. By maleki, wrzeszcza i mia czerwon buzi, ale ju wtedy by silny i peen ycia. Gdy tylko Catelyn podaa go Lysie, jej siostra zalaa si zami, oddaa popiesznie niemowl i ucieka. Jeli ju przedtem stracia dziecko, to mogoby tumaczy sowa ojca i wiele innych spraw Maestwo Lysy z Jonem Arrynem zaaranowano popiesznie, a Jon ju wtedy by starym czowiekiem, starszym od ich ojca. Starym czowiekiem bez dziedzica. Jego pierwsze dwie ony zmary bezpotomnie, syna jego brata zamordowano razem z Brandonem Starkiem w Krlewskiej Przystani, a jego dzielny kuzyn zgin w Bitwie Dzwonw. Jeli rd Arrynw mia przetrwa, potrzebna mu bya moda ona moda ona, ktra dowioda ju swej podnoci. Catelyn wstaa, wdziaa szat, zesza do ciemnej samotni i stana nad oem ojca. Wypenia j strach poczony z bezradnoci. - Ojcze - powiedziaa. - Ojcze, wiem, co uczynie. - Nie bya ju niewinn dziewczyn z gow pen marze. Bya wdow, zdrajczyni i pogron w aobie matk, ktra dobrze poznaa ycie. - Zmusie go, eby j przyj - wyszeptaa. - lub z Lys by cen, ktr Jon Arryn musia zapaci za miecze i wcznie rodu Tullych. Nic dziwnego, e w maestwie jej siostry nie byo mioci. Arrynowie byli dumni i ich honor atwo byo urazi. Lord Jon mg polubi Lys, by przecign Tullych na stron rebelii, a take w nadziei na syna, lecz trudno by mu byo pokocha kobiet, ktra przysza do jego oa zbrukana i niechtna. Z pewnoci traktowa j z szacunkiem i wyrozumiaoci, ale Lysa potrzebowaa ciepa. Nastpnego dnia przy niadaniu Catelyn poprosia o gsie piro oraz papier i zacza kreli list do siostry, do Doliny Arrynw. Pisaa, walczc ze sowami, o Branie i Rickonie, lecz przede wszystkim o lordzie Hosterze. Jego dni dobiegaj koca i myli teraz tylko o krzywdach, ktre ci wyrzdzi. Maester Vyman mwi, e nie omieli si poda mu silniejszego makowego mleka. Pora, by ojciec odoy ju miecz i tarcz. Pora na spoczynek. Mimo to walczy zawzicie i nie chce si podda. Myl, e chodzi mu o ciebie. Potrzebne mu twoje wybaczenie. Wiem, e wojna sprawia, i podr z Orlego Gniazda do Riverrun staa si niebezpieczna, ale z pewnoci silny oddzia

rycerzy mgby bezpiecznie przeprowadzi ci przez Gry Ksiycowe. Stu ludzi albo tysic? A jeli nie moesz przyjecha, to czy chocia do niego nie napiszesz? Moe skrelisz kilka sw mioci, eby mg spokojnie umrze? Napisz, co chcesz, a ja mu to przeczytam, by uly jego sercu. Gdy Catelyn odoya gsie piro i poprosia o lak, zrozumiaa, e to zbyt pno i niewiele ju pomoe. Maester Vyman rwnie nie wierzy, by lord Hoster pozosta przy yciu na czas przelotu kruka do Orlego Gniazda i powrotu. Chocia nieraz ju mwi to samo Tullyowie nie poddawali si atwo, nawet w beznadziejnej sytuacji. Oddaa list maesterowi i posza do septu zapali wieczk dla Ojca Na Grze w intencji swego ojca, drug dla Staruchy, ktra wypucia na wiat pierwszego kruka, gdy spojrzaa przez drzwi mierci, i trzeci dla Matki, w intencji Lysy i wszystkich dzieci, ktre obie utraciy. Pniej, gdy siedziaa z ksik przy ou lorda Hostera, raz za razem czytajc ten sam urywek, usyszaa gone krzyki i dwik trby. Ser Robin - pomylaa natychmiast z dreniem lku. Wysza na balkon, lecz na rzekach nic nie byo wida. Na zewntrz syszaa jednak coraz wyraniejsze gosy, ttent wielu koni, pobrzkiwanie zbroi, a tu i wdzie rwnie radosne krzyki. Ruszya krtymi schodami na dach dononu. Ser Desmond nie zakaza mi wstpu na dach - powiedziaa sobie, wchodzc na gr. Dwiki dobiegay z drugiego koca zamku, spod gwnej bramy. Grupka ludzi staa przed krat, ktra unosia si urywanym ruchem. Na boniach pod zamkiem czekao kilkuset jedcw. Nagy podmuch wiatru unis w gr ich chorgwie. Zadraa z ulgi na widok skaczcego pstrga Riverrun. Edmure. Nim pofatygowa si do niej, miny dwie godziny. Zamek wypeniay ju dwiki haaliwych powita. Mczyni ciskali kobiety i dzieci, ktre zostawili, wyruszajc na wojn. Z ptaszarni wzbiy si do lotu trzy poruszajce leniwie czarnymi skrzydami kruki. Catelyn obserwowaa je z balkonu ojca. Umya wosy, przebraa si i przygotowaa na wysuchanie wymwek brata lecz mimo to trudno byo jej czeka. Gdy wreszcie usyszaa za drzwiami gosy, usiada, krzyujc donie na kolanach. Buty, nagolenniki i opocz Edmurea pokryway plamki zaschego czerwonego bota. Patrzc na niego, nikt by si nie domyli, e ma przed sob zwycizc. Twarz mia wychud i zapadnit, policzki blade, brod rozczochran, a jego oczy jarzyy si chorobliwym blaskiem. - Edmure - odezwaa si zaniepokojona Catelyn. - Nie wygldasz zdrowo. Czy co si stao? Czy Lannisterowie przeszli przez rzek? - Odparem ich ataki. Lorda Tywina, Gregora Cleganea, Addama Marbranda. Zmusiem ich do odwrotu. Ale Stannis

Wykrzywi twarz. - Co ze Stannisem? - Przegra bitw pod Krlewsk Przystani - odpar przygnbiony Edmure. - Jego flota spona, a armia poniosa klsk. Zwycistwo Lannisterw byo z wiadomoci, ale Catelyn nie potrafia dzieli widocznej trwogi brata. Nadal drczyy j koszmary o cieniu, ktry wlizn si do namiotu Renlyego, i krwi, ktra trysna spod naszyjnika jego zbroi. - Stannis nie by nam wikszym przyjacielem ni lord Tywin. - Nic nie rozumiesz. Wysogrd opowiedzia si po stronie Joffreya. Dorne rwnie. Cae poudnie. - Zacisn usta. - A ty uznaa za stosowne uwolni Krlobjc. Nie miaa prawa. - Miaam prawo matki. - Jej gos brzmia spokojnie, cho wiadomo o Wysogrodzie bya straszliwym ciosem dla nadziei Robba. W tej chwili nie bya jednak w stanie o tym myle. - Nie miaa prawa - powtrzy Edmure. - By jecem Robba, twojego krla, a Robb rozkaza mi go strzec. - Brienne bdzie go strzega. Przysiga na swj miecz. - Ta kobieta? - Dostarczy Jaimea do Krlewskiej Przystani i przyprowadzi do nas bezpiecznie Ary i Sans. - Cersei nigdy ich nie odda. - Nie Cersei. Tyrion. Przysig to publicznie. Krlobjca rwnie zoy przysig. - Sowo Jaimea nie ma adnej wartoci. A jeli chodzi o Krasnala, to podobno oberwa toporem w gow podczas bitwy. Skona, nim twoja Brienne zdy dotrze do Krlewskiej Przystani, o ile w ogle jej si to uda. - Skona? Czy bogowie mog by a tak bezlitoni? Kazaa Jaimeowi zoy sto przysig, ale nadziej pokadaa w obietnicy jego brata. Edmure by lepy na jej rozpacz. - Jaimea powierzono mnie i zamierzam go odzyska. Rozesaem kruki - Ile krukw? Do kogo? - Trzy - odpar. - eby mie pewno, i wiadomo dotrze do lorda Boltona. Czy to rzek, czy traktem, droga z Riverrun do Krlewskiej Przystani prowadzi obok Harrenhal. - Harrenhal. - Wydawao si, e w komnacie pociemniao od tego sowa. - Edmure, czy zdajesz sobie spraw, co uczynie? - dodaa ochrypym z przeraenia gosem.

- Nie obawiaj si, nic nie wspomniaem o twoim udziale. Napisaem, e Jaime uciek, i zaoferowaem tysic smokw za jego schwytanie. Coraz gorzej - pomylaa zrozpaczona Catelyn. Mj brat jest gupcem. Jej oczy zaszy niechcianymi zami. - Jeli to bya ucieczka, a nie wymiana zakadnikw, to dlaczego Lannisterowie mieliby odda moje crki Brienne? - Nie dojdzie do tego. Zrobiem wszystko, by Krlobjca jak najszybciej powrci do lochu. - Zrobie wszystko, bym nigdy ju nie ujrzaa crek. Brienne mogaby dostarczy go bezpiecznie do Krlewskiej Przystani pod warunkiem, e nikt by ich nie ciga. Ale teraz Nie bya w stanie mwi dalej. - Zostaw mnie, Edmure. - Nie miaa prawa wydawa mu rozkazw, nie w zamku, ktry wkrtce mia nalee do niego, jej ton nie dopuszcza jednak sprzeciwu. - Zostaw mnie z ojcem i z moj aob. Nie mam ci nic wicej do powiedzenia. Odejd. Odejd. Chciaa tylko pooy si, zamkn oczy i zasn. Modlia si, by nic si jej nie nio.

ARYA Niebo byo rwnie czarne jak mury Harrenhal, ktre zostawili za sob. Wci sipi lekki deszcz, ktry tumi ttent kopyt i spywa po twarzach uciekinierw. Zmierzali na pnoc, oddalajc si od jeziora. Zryta koleinami wiejska droga biega przez ogoocone pola, a potem pord lasw i strumieni. Arya jechaa przodem, kopniakami zmuszajc skradzionego konia do niebezpiecznie szybkiego kusa, a do chwili, gdy ze wszystkich stron otoczyy j drzewa. Gorca Buka i Gendry podali za ni tak szybko, jak tylko potrafili. Gdzie w oddali wyy wilki. Syszaa te ciki oddech piekarczyka. Nikt si nie odzywa. Od czasu do czasu Arya spogldaa przez rami, by si upewni, czy obaj chopcy nie zostali zbyt daleko z tyu i czy nikt ich nie ciga. Wiedziaa, e pocig na pewno zostanie podjty. Ukrada trzy konie ze stajni, map i sztylet z samotni Roosea Boltona, a do tego zabia wartownika stojcego w tylnej bramie. Poderna mu gardo, gdy schyli si, by podnie wytart elazn monet, ktr dostaa od Jaqena Hghara. Kto znajdzie go lecego w kauy krwi i podniesie alarm. Obudz lorda Boltona, przeszukaj Harrenhal od dachw a po piwnice i odkryj, e znikny sztylet i mapa, kilka mieczy ze zbrojowni, chleb i ser z kuchni, piekarczyk, ucze kowalski oraz dziewczynkapodczaszy zwana Nan albo asic bd Arrym, zalenie od tego, kogo si bdzie pyta. Lord Dreadfort nie bdzie ich ciga osobicie. Roose Bolton bdzie sobie lea w ou, blady i pokryty pijawkami, wydajc rozkazy swym ledwie syszalnym gosem. Pocig moe poprowadzi jego czowiek Walton, zwany Nagolennikiem, gdy nigdy nie zdejmowa z dugich ng tych oson. Albo moe to by linicy si Vargo Hoat i jego najemnicy, ktrzy nadali sobie nazw Dzielnych Kompanionw. Inni zwali ich Krwawymi Komediantami (cho nigdy prosto w oczy) i czasami te owcami Stp, jako e lord Vargo mia w zwyczaju obcina donie albo stopy tym, ktrzy mu si narazili. Jeli nas zapi, utn nam i donie, i stopy - pomylaa Arya. A potem Roose Bolton obedrze nas ze skry. Nadal miaa na sobie strj pazia, z wyszytym na piersi herbem lorda Boltona, obdartym ze skry czowiekiem z Dreadfort. Za kadym razem, gdy spogldaa za siebie, na wp spodziewaa si ujrze rzd pochodni wyaniajcy si z odlegych bram Harrenhal albo mkncy szczytem jego potnych murw. Nie dostrzega jednak niczego. Wreszcie pogrone we nie zamczysko znikno w ciemnoci za drzewami. Gdy mijali pierwszy strumie, Arya zakrcia i sprowadzia ich z drogi, przez wier mili brodzc krtym potokiem, zanim wreszcie wyjechaa na kamienisty brzeg. Jeli owcy

bd mieli psy, moe w ten sposb uda im si je zmyli. Nie mogli zosta na szlaku. Na tej drodze czeka na nas mier - powtarzaa sobie. Na tej i na wszystkich innych. Gendry i Gorca Buka nie sprzeciwiali si jej decyzji. Ostatecznie to ona miaa map, a do tego piekarczyk ba si jej prawie tak samo jak ludzi, ktrzy mogli ich ciga. Widzia wartownika, ktrego zabia. To dobrze, e si mnie boi - pomylaa. Dziki temu bdzie mnie sucha i nie zrobi nic gupiego. Wiedziaa, e sama powinna si ba bardziej. Miaa tylko dziesi lat, bya chud dziewczynk jadc na kradzionym koniu przez ciemny las i cigali j ludzie, ktrzy z radoci obciliby jej stopy. Mimo to z jakiego powodu czua si spokojniejsza ni w Harrenhal. Deszcz zmy z jej palcw krew wartownika, na plecach miaa miecz, wilki kryy w mroku niczym chude, szare cienie, a Arya Stark nie czua lku. - Strach tnie gbiej ni miecze - wyszeptaa pod nosem sentencj, ktrej nauczy j Syrio Forel. Dodaa te sowa Jaqena: - Valar morghulis. Deszcz dwukrotnie przestawa pada, a potem zaczyna od nowa. Mieli jednak dobre paszcze, ktre chroniy ich przed wilgoci. Arya narzucia spokojne, miarowe tempo. Pod drzewami panowa zbyt wielki mrok, by mogli jecha szybciej, obaj chopcy nie byli wprawnymi jedcami, a w mikkim, zdradliwym gruncie kryy si korzenie i gazy. Minli kolejn drog, ktrej gbokie koleiny wypeniaa woda, lecz Arya oddalia si od niej szybko. Prowadzia ich zboczami falistych wzgrz, przez jeyny, gogi i gste chaszcze, po dnie wskich paroww, gdzie po twarzy smagay ich cikie od mokrych lici gazie. Klacz Gendryego w pewnej chwili potkna si w bocie i pada ciko na zad. Chopak zlecia z sioda, lecz ani jemu, ani koniowi nic si nie stao. Gendry zrobi t swoj upart min i wdrapa si z powrotem na siodo. Po krtkiej chwili natknli si na trzy wilki poerajce martwego jelonka. Ko Gorcej Buki sposzy si, poczuwszy ich zapach. Dwa wilki rwnie ucieky, trzeci jednak podnis eb i obnay ky, gotowy broni zdobyczy. - Wycofaj si - rozkazaa Gendryemu Arya. - Tylko powoli, eby go nie przestraszy. Oddalali si ostronie, a wreszcie wilk i jego uczta znikny im z oczu. Dopiero wtedy Arya zawrcia wierzchowca i ruszya w pogo za Gorc Buk, ktry trzyma si rozpaczliwie w siodle, obijajc o drzewa. Pniej natknli si na spalon wiosk. Ostronie przejedali midzy strawionymi przez ogie chatami, mijajc koci dwunastu wisielcw, ktre zdobiy rzd jaboni. Gorca Buka na ich widok zacz si modli, raz za razem bagajc sabym szeptem Matk o zmiowanie. Arya popatrzya na ubrane w mokre, butwiejce achy kociotrupy i odmwia wasn modlitw. Ser Gregor - zacza. Dunsen, Polliver, Raff Sodyczek. askotek i Ogar. Ser

Ilyn, ser Meryn, krl Joffrey, krlowa Cersei. Zakoczya j sowami valar morghulis, dotkna schowanej pod pasem monety Jaqena, a potem wycigna rk i zerwaa wiszce midzy trupami jabko. Byo zgnie i przejrzae, ale zjada je cae, razem z robakami i innym wistwem. Dzie by pozbawiony witu. Niebo wok nich pojaniao powoli, lecz ani na moment nie ujrzeli soca. Czer przesza w szaro, a kolory wrciy niemiao na wiat. onierskie sosny spowia pospna ziele, a drzewa liciaste rdzawa czerwie i wyblake zoto, przeradzajce si ju powoli w brz. Zatrzymali si na chwil, by napoi konie i popiesznie przekn zimne niadanie, rozrywajc na czci bochen chleba, ktry Gorca Buka ukrad w kuchni, i przekazujc sobie z rk do rk kawaki twardego tego sera. - Wiesz, dokd jedziemy? - zapyta j Gendry. - Na pnoc - odpara. Gorca Buka rozejrza si wok niepewnie. - A gdzie jest pnoc? - Tam - odpowiedziaa, wskazujc serem. - Skd wiesz? Przecie nie ma soca. - Popatrz na mech. Widzisz, e ronie tylko po jednej stronie drzew? To jest poudnie. - A co takiego jest na pnocy? - zainteresowa si Gendry. - Trident. - Arya rozwina ukradzion map, by pokaza im rzek. - Widzicie? Kiedy ju dotrzemy do Tridentu, wystarczy, e pojedziemy w gr rzeki, a z pewnoci trafimy do Riverrun. - Przeledzia palcem t tras. - To duga droga, ale jeli bdziemy si trzyma rzeki, na pewno nie zabdzimy. Gorca Buka popatrzy na map, mrugajc. - A gdzie jest to Riverrun? Przedstawiono je jako zamkow wie, pooon w rozwidleniu dwch niebieskich rzek, Kamiennego Nurtu i Czerwonych Wide. - Tutaj. - Dotkna palcem odpowiedniego punktu. - Tu jest napisane Riverrun. - Potrafisz czyta pismo? - zapyta zdumiony, jakby oznajmia mu, e umie chodzi po wodzie. Skina gow. - W Riverrun bdziemy bezpieczni. - Naprawd? A dlaczego? Dlatego, e to zamek mojego dziadka i bdzie tam mj brat Robb - miaa ochot mu odpowiedzie. Przygryza jednak warg i zwina map.

- Dlatego, e tak ci mwi. Ale najpierw musimy tam dotrze. Pierwsza dosiada konia. Czua si nieswojo, ukrywajc prawd przed Gorc Buk, baa si jednak zdradzi mu sw tajemnic. Gendry wiedzia, ale z nim to byo co innego. On rwnie mia swj sekret, cho wygldao na to, e sam go nie zna. Po niadaniu Arya zwikszya tempo, kac koniom kusowa tak dugo, jak tylko byy w stanie. Gdy widziaa przed sob puste pole, spinaa wierzchowca do cwau, to jednak zdarzao si rzadko, gdy okolica stawaa si coraz bardziej pagrkowata. Wzgrza nie byy wysokie ani szczeglnie strome, wydawao si jednak, e cign si bez koca, i wkrtce wszyscy si zmczyli wspinaczk na szczyty oraz zjedaniem z nich. atwiej byo dostraja si do rzeby terenu, jecha korytami strumieni i przez labirynt pytkich lesistych dolinek, dobrze osonitych od gry koronami drzew. Od czasu do czasu wysyaa Gorc Buk i Gendryego przodem, a sama zawracaa, by zostawi faszywy trop. Cay czas nasuchiwaa te odgosw pocigu. Za wolno - mylaa, przygryzajc warg. Jedziemy za wolno. Na pewno nas zapi. W pewnej chwili dostrzega ze szczytu wzgrza ciemne ksztaty, ktre przechodziy przez strumie na dole. Przez p uderzenia serca baa si, e cigaj ich jedcy Roosea