talent - biuletyn nr 1-4/2011

24
ISSN 1731-2043 ROK XI, NR 1-4(38-41) 2011 Biuletyn Duszpasterstwa Przed si ę bior ców i Pra c o daw ców

Upload: przemyslaw-krol

Post on 02-Mar-2016

225 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

Talent - pismo dla twórczych i przedsiębiorczych chrześcijan.

TRANSCRIPT

Page 1: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

ISSN 1731-2043ROK XI, NR 1-4(38-41) 2011

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

Page 2: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

W NUMERZE DRODZY CZYTELNICY!

Okazuje się, że wiele osób stęskniło się za biuletynem naszego duszpasterstwa. Odpowiadając na ich postulaty, wznawiamy po dłuższej przerwie wydawanie „Talentu”, mając nadzieję, że podołamy temu organizacyjnemu i fi nansowemu wyzwaniu. Chcielibyśmy, aby docierał on do czytelników regularnie i dostarczał informacji nie tylko o duszpasterstwie, ale również o tym, co dzieje się w szeroko rozumianym środowisku katolickich przedsiębiorców i pracodawców. Pragniemy także odpowiedzieć na postulaty, by biuletyn – poprzez umieszczane w nim reklamy – stał się pożytecznym narzędziem służącym lepszemu poznaniu się uczestników spotkań i pełnił rolę skutecznego informatora o potencjalnych kontrahentach i współpracownikach w biznesie.Biuletyn dociera do Państwa w znamiennej dla polskiego Kościoła i ojczyzny sytuacji. Po raz pierwszy od przemian ustrojowych po 1989 roku z całą otwartością dochodzą do głosu środowiska ludzi proponujących rewolucję obyczajową, która całkowicie odrzuca Dekalog, i dążących do nowej wizji społeczeństwa, realizowanej choćby w Hiszpanii przez lewacki rząd. Wielu Polaków postanowiło zagłosować na ludzi ściśle współpracujących z prześladowcami bł. ks. Jerzego Popiełuszki, którzy od lat gardzą polskością i chrześcijaństwem, uznając je za główne przeszkody w unowocześnianiu Polski. Postulat usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej jest tylko jednym z przejawów wrogości i braku tolerancji oraz próbą oswajania społeczeństwa z coraz dalej idącymi żądaniami zmian i ustępstw.W wielu katolickich środowiskach trwa obecnie dyskusja nad tym, jak zachować się wobec coraz częstszych i gwałtowniejszych ataków na Kościół i religię ze strony coraz lepiej zorganizowanych i agresywnych środowisk skrajnej lewicy. Stawiane są pytania o dobór środków, jakimi powinniśmy się posługiwać, by realizować misję ewangelizacyjną i nie pozwolić na szkalowanie Kościoła oraz wartości religijnych i patriotycznych.Szukając na nie odpowiedzi, warto pamiętać o wymownej scenie przedstawionej w pięknym fi lmie pt. Popiełuszko. Wolność jest w nas, poświęconym legendarnemu kapelanowi „Solidarności”. W pewnym momencie ks. Jerzy ze smutkiem i z uniesieniem mówi do swoich przyjaciół i współpracowników, że nic nie zrozumieli z jego nauczania. Widzi, że czują nienawiść do przeciwników, ludzi zaangażowanych po stronie komunistycznej dyktatury, a przecież powinni zło dobrem zwyciężać, wcielić w praktykę przesłanie głoszone z ambon przez ich duszpasterza i przyjaciela.Przypominam tę scenę, gdyż również dzisiaj – niestety – rodzi się pokusa, by ulec duchowi rewanżu czy rywalizacji według reguł narzuconych przez oponentów. A przecież nie tak mają postępować uczniowie Chrystusa. Domaganie się własnych praw i sprzeciw wobec zła są jak najbardziej uzasadnione, ale zadania te muszą być realizowane ewangelicznymi metodami. Tam, gdzie wprowadzane jest dobro, tworzone są piękne i trwałe dzieła budujące jedność i solidarność, zło nie ma racji bytu. Chrześcijanie winni odkryć siłę dobra i pełnić funkcję opozycji moralnej. Polega ona na głoszeniu wartości i potwierdzaniu ich własnym życiem. Jeśli w naszym życiu będzie widoczna spójność moralna oraz gotowość do poświęceń dla dobra innych, możemy być spokojni o przyszłość Kościoła i ojczyzny. Czy stać nas na konsekwentne postawy?

ks. Grzegorz Piątek SCJ

koordynator duszpasterstwa

Talent. Biuletyn DuszpasterstwaPrzedsiębiorców i PracodawcówWydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów,Klasz tor w Krakowie, 30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ, ks. Grzegorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHONNakład: 2000 egz.

Beatyfi kacja Jana Pawła II

PIELGRZYMKA NA BEATYFIKACJĘ, ......s. 3-5

Rozmowa z kard. S. Nagym•

TWORZYWO ŚWIĘTOŚCI, ...................s. 6-7

Włodzimierz Zatorski•

DUCHOWOŚĆ LIDERA, ........................s. 8-9

Grzegorz Piątek•

BYĆ BOGATYM PRZED BOGIEM, .. s. 10-11

Tomasz Dąbek•

UŚWIĘCENIE PRZEZ PRACĘ..., ......s. 12-13

Marek Leśniak•

MORALNOŚĆ UTALENTOWANEGO PRZEDSIĘBIORCY, ..................................s. 14

Anna Gąsior•

WIERNOŚĆ, .............................................s. 15

Rozmowa z P. Kossakowskim•

O KRYZYSIE, .....................................s. 16-17

ROK Z TALENTEM, ..............................s. 18-19

POŻEGNANIA, ...................................... s. 20-21

Dialog P. Króla i D. Bogackiego•

EWANGELIZACJA W SIECI..., ...............s. 22

Kard. Stefan Wyszyński•

ROZWAŻANIA SPOŁECZNE, .................s. 23

fot. na okładce: Andrzej Żółty, Grzegorz Gałązka

Page 3: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Na przełomie kwietnia i maja odbyła się pielgrzymka Duszpasterstwa „Talent” z okazji beatyfi kacji sługi Bożego Jana Pawła II. Uczestniczyło w niej ponad stu pielgrzymów z różnych stron Polski. W ciągu ośmiu dni nawiedzili sanktuaria w Padwie, Loreto,

Manoppello, San Giovanni i w Rzymie. Przede wszystkim jednak wzięli udział w uroczystościach beatyfi kacyjnych Jana Pawła II – największego z rodu Polaków, który

pamiętał również o duchowych i formacyjnych potrzebach ludzi biznesu.

PIELGRZYMKANA BEATYFIKACJĘ

JANA PAWŁA II

Pielgrzymi podróżowali dwoma autokarami, ale codziennie obie grupy spotykały się na Eucharystii. Tak też było w ostatnim dniu, kiedy modlono się na Mszy Świętej dziękczynnej w kościele parafi alnym w Tarvisio. Na zakończenie pielgrzymki wykonano pamiątkowe zdjęcie całej grupy. (fot. Marek Skowronek)

3

Page 4: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Decyzja o zorganizowaniu pielgrzymki przez nasze Duszpa-sterstwo zapadła spontanicznie zaraz po ogłoszeniu daty be-atyfi kacji. Była ona odruchem serca na wiadomość oczekiwaną od sześciu lat przez większość Polaków. Papież Benedykt XVI ma wynieść do chwały ołtarzy swojego poprzednika na Stolicy Piotrowej, znakomitego syna narodu polskiego – jak określił go w homilii – a więc trzeba tam być.Drugim motywem wyjazdu była chęć okazania wdzięczności za wsparcie Jana Pawła II dla naszego Duszpasterstwa. Od sa-mego początku czerpało ono inspirację z jego nauczania. Pod-czas dwóch spotkań po audiencjach środowych w Watykanie papież z Polski pobłogosławił naszą działalność. Ponadto, co należy do bardzo rzadkich wypadków, w liście do Księży Ser-canów wskazał na doniosłość pracy duszpasterskiej z ludźmi biznesu, by zapewnić im duchową i społeczną formację. Nie brakowało więc motywów do tego, aby wziąć udział w beaty-fi kacji naszego rodaka, którego śmiało możemy uznać za ko-lejnego – po św. Józefi e – Patrona naszego Duszpasterstwa.W Rzymie, łącząc się z wielką rzeszą pielgrzymów z całego świata, pątnicy z „Talentu” przeżyli niezapomniane chwile. Wszyscy, przepełnieni wdzięcznością za nauczanie i życie nowego błogosławionego, ze wzruszeniem przyjęli słowa de-kretu beatyfi kacyjnego, wypowiedziane przez Benedykta XVI: „mocą naszej władzy apostolskiej zezwalamy, aby Czcigodne-mu Słudze Bożemu Janowi Pawłowi II, papieżowi, przysługiwał tytuł błogosławionego”. Byli świadkami wiekopomnego wyda-rzenia. Po raz pierwszy w dziejach Kościoła tak liczna rzesza wiernych (ponad półtora miliona) przybyła na beatyfi kację.Co skłoniło tylu ludzi do poniesienia dużych kosztów, podjęcia ryzyka dalekiej podróży i znoszenia olbrzymiego trudu? Od-powiedź jest jedna – chęć uczczenia człowieka, który swoim życiem, nauczaniem, modlitwą i cierpieniem, a przede wszyst-kim żywą wiarą przemienił oblicze współczesnego Kościoła i świata. Podkreślił to w swojej homilii w dniu beatyfi kacji Be-nedykt XVI:„[Jan Paweł II] otworzył dla Chrystusa społeczeństwo, kulturę, systemy polityczne i ekonomiczne, odwracając z siłą olbrzyma – siłą, którą czerpał z Boga – tendencję, która wydawała się nieodwracalna. (...) Swoim świadectwem wiary, miłości i od-wagi apostolskiej, pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity syn narodu polskiego pomógł chrześcijanom na całym świe-cie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem: pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności.Jeszcze bardziej dosadnie: przywrócił nam siłę wiary w Chry-stusa (...)” .Z perspektywy kilku miesięcy widać, że codzienne problemy nadal nas absorbują i nie zawsze stajemy na wysokości wska-zań dawanych nam przez nowego Błogosławionego. Nie ma jednak wątpliwości, że warto było podjąć trud pielgrzymo-wania, rozmodlić się i powrócić jako świadkowie nie tylko przepięknej uroczystości beatyfi kacyjnej, ale przede wszyst-kim Jana Pawła II, apostoła współczesnego świata, któremu z mocą ukazywał Jezusa. (red.)

Jednym z ważnych etapów pielgrzymki była wizyta w Manoppello, gdzie w kościele franciszkanów znajduje się chusta z Obliczem Chrystusa. (fot. Marek Skowronek)

W San Giovanni można podziwiać wspaniałe mozaiki zdobiące kryptę, w której pochowany jest św. Ojciec Pio. Wykonał je jezuita o. Marko Rupnik. (fot. Marek Skowronek)

Marko Rupnik

4

PIELGRZYMKA

Page 5: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Pokój duchaIzabela Czak-Żukowska

Pielgrzymka do Rzymu na beatyfi kację Jana Pawła II, była moją drugą pielgrzymką w życiu. Pierwsza, do Częstochowy, tuż przed maturą. I druga, po latach, właśnie ta – niesamowita, cudowna.

I nie wiem dlaczego, ale wybierając wyjazd z Talentem nawet przez sekundę nie zawahałam się, a był to mój pierwszy kontakt z duszpasterstwem (nie licząc Internetu). Do Częstochowy jechałam, by dobrze zdać maturę. A do Rzymu, aby zaznać pokoju ducha.

I nie wiem dlaczego, ale wymyśliłam sobie, że ta pielgrzymka da mi pokój ducha. Nie miałam zamiaru nic z siebie dawać. Chciałam tylko otrzymać. Otrzymać pokój ducha.

I tak się stało. Przez osiem pielgrzymkowych dni byłam tak jakby w innym stanie – błogostanie. Ogarniała mnie jakaś wewnętrzna i zewnętrzna łagodność. Trudno opisać. Takie cudowne uczucie. W każdym razie ten czas pozwolił mi „wczytać”, zapamiętać ten stan ducha.

Teraz w trudnych chwilach sięgam pamięcią do tamtych dni. I odczuwam pokój w sercu. To niewiarygodne.

Wspaniały czas i początek małych cudówMałgorzata Dąbrowska

Jeszcze przed wyjazdem do Rzymu, już od dłuższego czasu byłam przytłoczona moimi osobistymi problemami. Dwa miesiące przed beatyfi kacją podjęłam nowennę do Matki Bożej Pompejańskiej. Pielgrzymka była ukoronowaniem dwumiesięcznej nowenny, podjętej w intencji ratowania mojego małżeństwa i rodziny.

Czas pielgrzymowania był czasem niesamowitym… ze względu na ludzi, miejsca, przeżycia. Po tych ośmiu wspania-łych dniach wróciłam do domu i nie zadziało się nic, ale…

Po dwóch tygodniach zaczęłam zauważać małe zmia-ny w relacjach z mężem i męża z dziećmi. Zaczęły dziać się małe cuda. Dla mnie był to „punkt wyjścia” do decyzji o pod-jęciu wysiłku budowania na nowo. Decyzja scaliła moje roz-darcie, ukoiła i dała spokój.

Miłość jest powodem, dla którego postanowiłam razem budować przyszłość. I choć brzmi to górnolotnie, miłość ma największe znaczenie. Miłość, bo Chrystus to, co zrobił, zrobił z miłości. Chrystus wytrwał z miłości. Tylko miłość przezwycięża zło! A ja jestem, bo ufam. Nie rozumiem, nie pojmuję, ale ufam.

Boże, bogaty w miłosierdzie,z Twojej woli błogosławiony Jan Paweł II,

papież, kierował całym Kościołem,spraw, prosimy, abyśmy dzięki jego

nauczaniu z ufnością otworzyli nasze serca na działanie zbawczej łaski Chrystusa,

jedynego Odkupiciela człowieka.Modlitwa na wspomnienie

bł. Jana Pawła II 22 października

BoBowojej woli błbłwojej woli b

papieżż kpapież

Na beatyfi kację przybyła do Wiecznego Miasta niespotykana w dziejach liczba pielgrzymów, którzy w pobliżu bazyliki św. Piotra

spędzili wiele godzin na czuwaniu i modlitwie. Niektórzy mieli jeszcze siłę, aby oddać hołd nowemu Błogosławionemu, którego

trumnę z ciałem wystawiono w bazylice. (fot. Andrzej Żółty)

Duszpasterstwo na beatyfi kacji reprezentowało niemal stu pątników. Specjalnie przygotowany na wyjazd transparent ułatwiał odnalezienie się w tłumie. (fot. Grzegorz Piątek)

Nazajutrz po beatyfi kacji kard. Tarcisio Bertone przewodniczył Mszy Świętej dziękczynnej, którą koncelebrowało setki

kapłanów, przy udziale ponad stu tysięcy wiernych. (fot. Grzegorz Piątek)

5

Page 6: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

TWORZYWO ŚWIĘTOŚCIZ ks. kard. Stanisławem Nagym rozmawia ks. Grzegorz Piątek SCJ

Eminencjo, porozmawiajmy o nie-zwykle ważnym wydarzeniu minio-nego roku, jakim była beatyfi kacja Jana Pawła II. Czy sam fakt wynie-sienia na ołtarze Ojca Świętego coś zmienia w Kościele, w jego życiu społecznym, w doktrynie, zwycza-jach? Jakie są skutki beatyfi kacji z teologicznego punktu widzenia?Pytanie jest bardzo szerokie i trudno na nie odpowiedzieć wyczerpująco. Mogę tylko powiedzieć o niektórych skutkach, jakie moim zdaniem wynikają z faktu be-atyfi kacji Jana Pawła II.Z punktu widzenia czysto teologicznego przez fakt wyniesienia na ołtarze zyska-liśmy kogoś, kto na pewno jest w niebie, a więc w domu Ojca, a jako taki może się za nami wstawiać. Mamy więc patro-na, opiekuna, który nas rozumie i który u Boga może wiele z tego tytułu, że jest bliski Niego.To są te dwa zasadnicze, istotne elemen-ty, które wynikają z beatyfi kacji. Do nich należy dodać trzeci, a mianowicie cześć religijną, jaką musimy i mamy prawo od-dawać Ojcu Świętemu już od momentu wyniesienia na ołtarze. Przedtem był to tylko człowiek wyjątkowo pobożny, od-znaczający się różnego rodzaju cnotami, ale nie mieliśmy pewności co do tego, że ma taką wyjątkową pozycję w stosunku do Pana Boga, patrząc z naszej, oczywi-ście, strony.To są te trzy obiektywne elementy na-tury teologicznej, jakie wynikają z faktu beatyfi kacji. Ale oprócz tego w pytaniu zawierają się również takie elementy jak: czy wyniesienie na ołtarze oznacza coś ważnego w aspekcie doktrynalnym, czy oznacza coś w aspekcie życia reli-gijnego dla nas poza tymi elementami, o których mówiliśmy, czy nakłada obo-wiązek, by to się w naszym życiu jakoś odzwierciedliło. Dotknę tylko tej ostat-niej sprawy.Po pierwsze, dorobek doktrynalny Jana Pawła II, wyjątkowo duży, pozostaje na zawsze wielkim zadaniem każdego

rodaka naszego Papieża. On nie może być przez nas ignorowany w żadnym z elementów, tym bardziej, że jest on bardzo bogaty. Po drugie, jest on czło-wiekiem świętym, a więc takim, który wypełnił swoje życie w całej rozciągłości i stąd też jest wzorcem. Mamy kogoś, kto przeszedł drogę życia i na niej się uświęcił, co stanowi dla nas ogromny atut, bo przecież my tą samą drogą na ziemi niejako idziemy i stąd widać może mamy szansę, tak jak on, to życie nasze zamienić na świętość.

Do czego powinna skłaniać nas beatyfi kacja naszego rodaka Jana Pawła II?I znowu szereg sugestii można podać w tej materii. Pierwszą sprawą jest po-znanie: poznanie jego życia, poznanie wielkości i poznanie świętości, które – jak już powiedziałem – w poważnej mierze są dla nas wzorcem; wzorcem bardzo cennym, dlatego że u Jana Pawła II z całą wyrazistością ukazało się, jak zwy-czajne ludzkie życie może być tworzy-wem świętości, tworzywem dojścia do Boga, aż do Jego przybytków. Przecież Karol Wojtyła żył jak zwyczajny, prosty człowiek, a równocześnie potrafi ł wykuć w sobie ten bogaty wizerunek kogoś, kto nadaje się do tego, ażeby wejść do przy-bytków Bożych. My się niekiedy gubimy w naszym życiu i w różnych jego elemen-tach, marnujemy je, nie orientując ku ży-ciu Bożemu, ku Panu Bogu i w ten sposób nie przekuwamy go na wielkie zadanie, ja-kim jest świętość. Otóż w tym Jan Paweł II jest przede wszystkim dla nas, Polaków, żyjących tym samym życiem, na tej samej ziemi, przykładem tego, jak powinno się żyć i jak wykuwać to zwyczajne i proste życie z takich elementów jak turystyka, uprawianie sportu czy wreszcie upra-wianie literatury. To wszystko nadaje się do tego, ażeby włączyć w rytm naszego dążenia do świętości.

Znał Ksiądz Kardynał Karola Woj-tyłę niemal 50 lat. Rysem jego oso-bowości była na pewno też przed-

siębiorczość, inicjatywa, twórczość. W czym te cechy najbardziej się przejawiały, zwłaszcza kiedy kiero-wał już Kościołem powszechnym?Może zacznę od strony doktrynalnej. Otóż Karol Wojtyła rozpoczynał swoje wykłady uniwersyteckie i seminaryjne od katolickiej nauki społecznej. Tu już musiał się zbliżyć i zbliżył się do pro-blematyki, która interesuje przedsię-biorców. Miał więc pewne teoretyczne podstawy do tego, ażeby zająć się pro-blematyką katolickiej nauki społecznej, a także tym jej wycinkiem, jakim jest przedsiębiorczość.Jaki miał stosunek do przedsiębior-ców? Na pewno zdawał sobie sprawę z wagi i możliwości bycia przedsiębior-cą, bo cenił ogromnie każdą inicjatywę człowieka, cenił człowieka, zwłaszcza w tym, co czynił dobrze. Wiadomo zaś, że przedsiębiorca to człowiek inicjaty-wy, to człowiek, który rozwija swoje człowieczeństwo. Dlatego musiał i był bliski Ojcu Świętemu, który takiego człowieka kochał.Poza tym Papież był świadom tego, co oznacza przedsiębiorczość w obecnym momencie dziejowym. Wyrazem tego są jego dokumenty – trzy encykliki społeczne, jedna adhortacja apostolska Christifi deles laici – w których podej-muje tę problematykę bezpośrednio, w sposób bardzo świeży i oryginalny. Nie tylko jest przedstawicielem kogoś, kto doskonale zna problematykę kato-licko-społeczną przeszłości, ale widać wyraźnie, zwłaszcza w encyklice Cente-simus annus, że daje swój własny wkład,

6

Page 7: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

korzystając z kontekstu, w jakim Kościół się w danym momencie znajduje.

Wspomnieliśmy, że znał Ksiądz Kar-dynał bardzo blisko Karola Wojty-łę jako wykładowcę, jako biskupa, spędzał z nim wiele czasu również po wyborze na Stolicę Piotrową, w górach, w trakcie dyskusji, pod-czas nabożeństw. Jak to jest żyć ze świadomością, że było się tak blisko człowieka świętego?Pytanie to jest ze wszech miar aktu-alne w moim przypadku, gdyż ja sam sobie stale je stawiam. Gdy wracam pamięcią do tamtego życia, z tamtych długich czasów, Karol Wojtyła wyda-je mi się taki zwyczajny, niby podobny nawet do mnie, a równocześnie inny, choć w moim pojęciu nie widziałem go na piedestale świętości, zwłaszcza tej urzędowej. Dlatego też obecnie, kiedy wiadomo, iż żyje w innym wymiarze, ma nowe możliwości, a z drugiej strony pozostaje taki sam, jakim go widziałem w tym, co było dobre i piękne, ja sam siebie się pytam, co z tego dla mnie wynika. Wyraźnie rysuje mi się to, że w jakimś stopniu jest on dla mnie wzor-cem i stanowi przykład, w którym po-winienem iść za nim. Jest on także i na pewno moim orędownikiem, stąd też w każdym momencie jest mi kimś, kto może mi pomóc i do kogo mam prawo się uciekać. Wreszcie ostatnia sprawa. Ponieważ jestem jednym z ostatnich świadków tego życia, dane mi było wiele widzieć i słyszeć od niego, mam poczucie obowiązku niesienia tej praw-dy o nim do świata, do ludzi, których spotykam.

Niedawno ukończył Eminencja 90. rok życia. W czasie tych lat były wy-darzenia straszliwe, takie jak wojna czy okres komunizmu, ale spotkał też Ksiądz Kardynał wspaniałych lu-dzi, takich jak Wojtyła czy Ratzinger, współpracował z nimi. Co w życiu jest tak naprawdę ważne, co winno być ważne również dla przedsię-biorcy? O co warto walczyć? Czemu warto się poświęcić?To wiele pytań w jednym. Pierwsze, co dla mnie jest najważniejsze? Odpowia-

dam niedosłownym cytatem z Ewan-gelii. Pierwsze przykazanie: czcij Boga. A więc miłość Boga nade wszystko. To jest zadanie niewykonalne ludzkimi siła-mi, zresztą zawsze ma się poczucie, że jest się niedoskonałym i pozostaje tyl-ko liczyć na łaskę i o nią prosić. Drugie zadanie podobne jest pierwszemu. To jest miłość bliźniego: robić dobrze, po-magać, radzić, widzieć wyciągniętą rękę i nie odpychać jej. Inną sprawą jest na-wiązanie więzi z Kościołem na gruncie wiedzy o tym, jak głęboko związany jest on z Chrystusem, ale też jaką się ma od-powiedzialność za to, żeby wiedza o Ko-ściele była należyta, żeby praktykowano go we właściwy sposób.Pytanie drugie: co jest ważne dla przed-siębiorców? Oni również są ludźmi Boga i dlatego ich też, w całym ich bo-gatym życiu obowiązuje wielkie prawo miłości Boga, miłości nade wszystko i we wszystkim. Tu od razu dochodzi się do tego wymownego stwierdzenia, że jeżeli uporządkowane będą sprawy z Bogiem, to uporządkują się także inne sprawy. Ale autentyczna miłość do Boga przedsiębiorcy oznacza coś więcej niż tylko termin; to czyste sumienie, a co za tym idzie, również prawdziwa mo-

dlitwa, nie tylko dyżurny pacierz, lecz modlitwa na progu pracy, obowiązków, decyzji – niechby ona była poprzez pa-mięć o Bogu i myślenie o Nim.I ten drugi człon – bliźni. Cóż przed-siębiorca ma do dania bliźnim, swoim współpracownikom? Przede wszyst-kim miłość i przyjaźń, bo to jest klimat, w którym można uczciwie pracować i pomagać innym się rozwijać. Poza tym miłość to także opiekuńczość, otwarte oczy na to, czego potrzebują podwładni. To nie są kawałki drewna, ale żywi lu-dzie, którzy mają różne potrzeby i któ-rych trzeba brać w całości. Tu dotykamy jednego z istotnych elementów fi lozofi i miłosierdzia, a mianowicie wyobraźni miłosierdzia. Musimy mieć oczy otwar-te na to, czy czegoś ludzie nie potrzebu-ją, czy nie trzeba wyciągnąć dłoni może dłużej może dalej, ponieważ ktoś cierpi, ktoś nie daje sobie rady, a przecież my stoimy blisko niego. Wreszcie ostatni obowiązek – sprawiedliwość. Ta spra-wiedliwość zamienna, ale i dzieląca się tym, co się ma, lecz w sposób rozumny, pozwalająca być człowiekiem, który sta-ra się posiadanym dobrem dzielić.

Dziękuję za rozmowę.

7

Jan Paweł II z ks. prof. Stanisławem Nagym na szlaku w Dolinie Chochołowskiej (1983 rok). (fot. archiwum kard. Nagy)

Page 8: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Czym jest duchowość?

Zanim przejdę do omówienia duchowości lidera, pozwolę so-bie na kilka refl eksji na temat samej duchowości. Jej określenie nie jest bowiem takie oczywiste i znajdujemy różne podejścia do tego zagadnienia. Można jednak chyba przyjąć, że jest ona formą życia duchowego, a właściwie tożsama z tym życiem duchowym tak ukierunkowanym, aby dojść do zjednoczenia z Bogiem. Istotne są w tym przypadku praktyczne wskazania, które prowadzą do zrealizowania tego celu.W swojej refl eksji doszedłem do fundamentalnego wniosku, że w życiu duchowym chodzi o Życie. Brzmi to nieco tauto-logicznie, jednak okazuje się, że wcale nie jest to tautologia w praktyce. Nie chcę tego zagadnienia tutaj omawiać. Wy-starczy jednak wspomnieć konfl ikty Pana Jezusa z faryzeusza-mi. Może najmocniej zabrzmiał on w Kafarnaum w synagodze, gdy w szabat Jezus polecił człowiekowi z uschłą ręką stanąć na środku i bardzo dramatycznie spytał: „«Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?» Lecz oni milczeli” (Mk 3,4).Okazuje się, że dla tak pobożnych ludzi, jakimi byli faryzeusze, ważniejsze od życia było zachowanie przepisów. Tak było za czasów Pana Jezusa, ale tak jest do dzisiaj w postawie wielu pobożnych ludzi.Z wszystkich określeń duchowości najbardziej spodobała mi się formuła Gabriela Bunge’a: „Duchowość chrześcijańska to ni mniej, ni więcej tylko życie w Duchu Świętym”. Nie będę tutaj rozwijał zalet tego określenia. Chciałbym jedynie wska-zać na to, że od razu odnosi się ono do samego życia oraz od razu wskazuje na fakt prowadzenia przez Boga, a konkretnie przez Ducha, który „doprowadza nas do całej prawdy” (por. J 16,13). Wskazuje ona także na postawę otwartości na dzia-łanie Boga w nas, absolutnie konieczną w życiu duchowym.

Być liderem – szansa na rozwój

Jeżeli w życiu duchowym chodzi o Życie, to prawda o tym ujaw-nia się już w zwykłym życiu codziennym w rodzinie, w pracy, w społeczeństwie. I tutaj warto zwrócić uwagę, że lider ma w tym względzie bardzo dużo do powiedzenia. Wpierw może określmy jednak, kim jest lider. Przyjmuję, że jest nim ten, kto przewodzi grupie ludzi, stojąc na ich czele, wyznaczając zadania i organizując ich wysiłek tak, by przenosił dobre wyniki. To ro-bocze określenie lidera pozwala go widzieć w bardzo różnych funkcjach i rolach społecznych. Jest nim niewątpliwie polityk sprawujący rządy, wszyscy prezydenci, burmistrzowie, sołtysi i inni przedstawiciele władz społecznych. Oczywiście są nimi przedsiębiorcy i wszyscy kierownicy w ich fi rmach, nauczycie-

* Referat wygłoszony 27 października na konferencji pod ha-słem „Etyka i duchowość praco-dawcy XXI wieku”.

le, wychowawcy, a także biskupi, proboszczowie…, jak również rodzice względem swoich dzieci. Zakres jest zatem duży.Od lidera w bardzo dużym stopniu zależy jakość i efektyw-ność działania wspólnoty, którą rządzi. Uważam, że obecnie w społeczeństwie i w Kościele najbardziej potrzebni są święci liderzy. Oni bowiem organizują życie i powodują, że jego ja-kość jest dobra lub zła. Stąd duchowość liderów jest niezmier-nie ważną sprawą. Daj nam, Boże, dobrych liderów!To, jak się wydaje, oczywiste twierdzenie odnoszące się do liderów pozwolę sobie uzupełnić drugim, może mniej oczy-wistym, a nawet zaskakującym: lider przez swoje doświadcze-nie ma wyjątkową szansę autentycznie spotkać się z Bogiem. Pewnie brzmi to dziwnie dla nas, przyzwyczajonych do mnie-mania, że usłyszeć i spotkać Boga najlepiej w ciszy i milczeniu, w oddaleniu od świata. Bycie liderem w tej perspektywie jest sytuacją najbardziej odległą od tego ideału.Zwróćmy jednak uwagę na pewne podstawowe prawdy do-tyczące życia ludzkiego. Bóg stworzył nas i powołał do roli lidera przede wszystkim w stworzeniu: „Bądźcie płodni i roz-mnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie pod-daną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1,28).Bóg powierzył nam odpowiedzialność nie tylko za siebie samych, ale także za całe stworzenie. A właśnie odpowie-dzialność zasadniczo motywuje nas do wzrostu duchowego. Zwykle w życiu każdy osiąga pozycję, w której jest odpowie-dzialny za innych. Odpowiedzialność odgrywa bardzo ważną rolę w naszym rozwoju duchowym. Jej brak powoduje nawet degradację duchową człowieka. Myślę, że nie muszę tej tezy dowodzić.Drugą wielką szansą jest fakt, że odpowiedzialny lider musi się trzymać realiów życia. Nie może on bujać w obłokach, ale musi twardo chodzić po ziemi. Wszelki brak realizmu powo-duje duże trudności w życiu nie tylko jego, ale również innych. A ponieważ Boga możemy spotkać jedynie w prawdzie i to tu i teraz, lider wyćwiczony w przyjmowaniu prawdy o rzeczy-wistości ma szansę Go spotkać. Wspomniane warunki ciszy i samotności przy jednoczesnym komforcie życiowego zabez-pieczenia: jedzenia, mieszkania, ciepła itd., niestety, często ro-dzi duchowość marzycielską, zupełnie oderwaną od życia.Ponadto wydaje się, że nie przypadkiem Pan Jezus bardzo czę-sto w przypowieściach mówił o rządcy lub słudze sprawują-cym zarząd nad dobrami swojego pana czy wreszcie o słudze, któremu pan powierzył pieniądze w zarząd. Kiedy połączyć te przypowieści z ewangeliczną zasadą władzy jako służby, otrzy-mujemy duchowość lidera jako bardzo istotny motyw ducho-wości ewangelijnej. A Pan Jezus jeszcze głębiej wprowadza nas

DUCHOWOŚĆ LIDERA*o. Włodzimierz Zatorski OSB

8

FORMACJA

Page 9: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

w ducha służby przez utożsamienie się z „bratem najmniej-szym”: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).Lider może chyba najwięcej zrobić dla innych! I, co najważniej-sze, jego funkcja właściwie rozumiana polega na takiej służbie dla innych. Mówiąc o tym samym od strony jego osobistego doświadczenia, to cały jego wysiłek nabiera sensu przede wszystkim przez taką służbę. Zazwyczaj ludzie chcą władzy po to, by zdobywać dla siebie pieniądze, sławę i znaczenie. Jednak kiedy taki człowiek autentycznie staje wobec pytania o sens, te „naturalne” motywacje są pozbawione sensu. Czasami lu-dzie dochodzą do tego dopiero po wielu latach biegania za pieniędzmi.W swoich refl eksjach nie rozważam wszystkich zagrożeń, jakie stają na drodze lidera. Są one niewątpliwie duże, chyba większe niż w życiu ludzi, którzy nie są liderami. Koncentru-ję się jedynie na pozytywnych, patrząc od strony duchowej, stronach tego doświadczenia. Niektóre z nich są jednak prze-żywane jako negatywne. Do nich należy choćby doświadcze-nia samotności lidera. Rozwijam ten temat w swojej pozycji Podstawy duchowości lidera. Dowodzę w niej, że ta samot-ność jest nie tylko konieczna, ale powinna też być przez lidera wybrana i stać się elementem jego duchowości.Drugim momentem jest doświadczenie własnego ogranicze-nia i braku panowania nad rzeczywistością. Każde przedsię-wzięcie jest ryzykiem. W każdym prowadzeniu innych doty-kamy granicy naszego wpływu i naszej zależności od losu albo, mówiąc językiem chrześcijańskim, od Bożej Opaczności. Dzi-siaj już wyraźnie mówi się o potrzebie posiadania szczęścia w zarządzaniu. Lider, jeżeli jest prawdziwie przytomny i nie ma w sobie pychy człowieka, który uważa, że jemu się wszyst-ko udaje, bo ma się udawać, musi mieć świadomość nieprze-widywalności przyszłości nawet przy najlepszych kalkulacjach i szacunkach oraz zależności wydarzeń od innych, wyższych sił. Jest to okazja, by odkryć transcendencję. To jednocześnie pobudza prawdziwie przytomnego lidera do modlitwy. Przy-pomina to doświadczenie rolnika, którego los jest w dużym stopniu zależny od pogody, na którą nie ma wpływu. Modlitwa w jego życiu sama się narzucała. Czegoś podobnego doświad-cza lider.

Jaka duchowość dla lidera?

Duchowość człowieka, jeżeli ma być autentyczny, musi być bu-dowana na tym, czym żyje, co go bezpośrednio dotyka. Kapłan powinien czerpać ze swojej posługi duszpasterskiej. Podobna zasada odnosi się do lidera: swoje życie duchowe powinien bu-dować w oparciu o to, czym się na co dzień zajmuje.Muszę powiedzieć jeszcze o jednej bardzo ważnej cesze życia lidera: jego zasadnicza działalność dotyczy spotkania z ludźmi. Zarządzanie odnosi się wpierw i zasadniczo do ludzi, nad któ-rymi jest się szefem. Dlatego kontakty z nimi winny być jego żywiołem.

Warto w tym momencie so-bie przypomnieć, że w spo-tkaniu z drugim człowiekiem najpełniej doświadczamy Boga. To oczywiście do-tyczy wszystkich ludzi, nie tylko liderów. Kontakty lide-ra jednak mają specyfi czny charakter: są one powiązane z odpowiedzialnością za nich i za sprawy z nimi związane. Przypomina to relację ojca do dziecka. Lider ma szan-sę odkryć podmiotowość partnera dialogu, jego wol-ność, godność osoby, zalety i wady, dobro i pokrętność myśli, ale odpowiedzialność stawia go w specyfi cznej pozycji. Spotkanie z podwładnymi wymaga od niego mądrości, aby w sytuacjach trudnych i wymagających zmiany, „usuwając rdzę nie zniszczył samego naczynia” (Reg Ben 64,12). Łatwo bowiem traktować ludzi jak pionki na sza-chownicy, przestawiając ich bez liczenia się z nimi jako osoba-mi. Odpowiedzialność jednak wzywa do szacunku i pomocy. Kiedy do tego uwzględnimy doświadczenie samotności, lider ma szansę niejako dotknąć tajemnicy miłości Boga Ojca do nas.Aby jednak do tego dojść, lider musi mieć w sobie prawdziwą miłość do powierzonych mu ludzi, a jednocześnie, przyjmu-jąc swoją samotność, odnaleźć Samotnego, który z miłością oczekuje na spotkanie z nami.We wspomnianej książce Podstawy duchowości lidera poka-zuję, jak bardzo pomocna dla lidera jest duchowość mnicha, który nie z konieczności, ale z wyboru wchodzi w samotność, aby spotkać się z Bogiem. Proponuję liderom duchowość monastycyzmu uwewnętrznionego. Zasadniczo polega ona na przyjęciu w sercu i w praktyce swojego życia praktyk wy-pracowanych przez mnichów. Ich podstawą jest świadomość nieustannego życia w obliczu Boga, który jest misterium obej-mującym nas całkowicie i we wszystkich wymiarach. Naszą drogą do Niego jest całe nasze życie, a nie jedynie wybrane praktyki i akty pobożne. Konsekwentnie zatem trzeba tak ro-bić wszystko, jak byśmy to robili dla Boga.Aby osiągnąć taką świadomość, mnisi ćwiczą się w nie-ustannej modlitwie, kilkakrotnie w ciągu dnia odmawiają liturgię, codziennie czytają Pismo Święte i teksty prawdzi-wych mistrzów duchowych, znajdują czas na modlitwę in-dywidualną w różnych jej formach. Ważna przy tym wydaje się medytacja. Lider oczywiście nie jest mnichem i nie ma tyle czasu na wypełnianie tych wszystkich ćwiczeń. Jednak każdy może podejmować jakieś elementy tych praktyk w sposób świadomy i systematyczny. Jest to niezmiernie ważne, aby się nie dał porwać nurtowi bieżącego życia i nie utracić świadomości, że chodzi o coś więcej niż tylko to, co bezpośrednio uchwytne.

9

Page 10: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Biblia ukazuje pracę jako pod-stawowe działanie i obowiązek człowieka, współdziałanie w Bo-żym dziele stworzenia*. Mówi również o handlu i organizacji pracy, wskazuje nadużycia i nie-bezpieczeństwa, ale nie odrzuca ani nie potępia takiego działania, które – jak każde inne – może być drogą wszechstronnego rozwoju człowieka, także w porządku du-chowym.

Praca jako podstawowe zadanie i środek rozwoju człowieka

O ile dla starożytnych Greków i Rzymian praca, zwłaszcza fi zyczna, była ciężarem zlecanym niewolnikom, o tyle dla Izra-elitów była normalnym działaniem, powołaniem człowieka przynoszącym mu pokój i radość.„Pan Bóg zatem wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Tak pojmowana praca jest służbą oddawaną Bogu, współpracą z Jego dziełem, kontynuacją tego, co On rozpoczął – wspomaganiem Boże-go działania. Jest to równocześnie droga samodoskonalenia się człowieka, jego rozwoju jako indywidualnej osoby i jako wspólnoty ludzi.O pracy jako prawie ludzkiego życia uczy Księga Powtórzo-nego Prawa: „Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał swą pracę” (Pwt 5,13). Można powiedzieć, że przykazanie jest po-dwójne, zawiera dwa polecenia: nakazuje odpoczynek w sza-bat i pracę przez sześć dni w tygodniu.Psalmista w hymnie sławiącym Boga głosami całego stworze-nia mówi o człowieku i jego pracy: „Człowiek wychodzi do swojej pracy, do trudu swego aż do wieczora” (Ps 104,23). Ludzka praca chwali Boga tak samo, jak wszelkie inne przeja-wy wspaniałego stworzenia.Boży zamiar stoi u podstaw ludzkiego działania, z którym wią-że się wysiłek, ale jest to współdziałanie z Bogiem, od którego ono pochodzi. Nawet w raju człowiek nie był od niego wolny.Księga Mądrości uczy, że od Boga zależą wyniki ludzkiej pracy i Jego darem są umiejętności potrzebne do jej wykonywania: „W Jego ręku i my, i nasze słowa, roztropność wszelka i umie-jętność działania” (Mdr 7,16).O głębokiej radości i poczuciu wewnętrznego pokoju, jakie dają prawo do korzystania z owoców swej pracy w następ-stwie Bożego błogosławieństwa i uczciwego życia, pisze psal-mista: „Szczęśliwy, kto się boi Pana i kto chodzi Jego drogami!

* Referat wygłoszony 26 maja na konferencji pod hasłem „Prio-rytety etycznego przedsiębiorcy – zysk, misja czy świętość?” .

Bo z pracy rąk swoich na pewno będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze będzie ci się wiodło” (Ps 128,1n).

Bóg jako najdoskonalszy organizator pracy

Najwspanialszym przykładem mądrego zarządzania wielką ca-łością jest troska Boga o całe stworzenie.Księga Mądrości pokazuje pełną miłości troskę Boga o całe stworzenie: „Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłu-jesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!” (Mdr 11,22-26).Natchniony autor mówi też o Bożym wymiarze sprawiedli-wości: „Ty jesteś sprawiedliwy i rządzisz wszystkim sprawie-dliwie; skazać kogoś, kto nie zasłużył na karę, uważasz za niezgodne z Twoją potęgą. Twoja bowiem moc jest podsta-wą Twej sprawiedliwości. Wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz (…) Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz” (Mdr 12,15-16.18).

Przykłady przedsiębiorców w Starym Testamencie

Już w Księdze Rodzaju patriarchowie są pokazani jako sprawni organizatorzy, przywódcy plemion, zarządcy wielkich mająt-ków.Dzieje patriarchów kilkakrotnie mówią o ich zamożności jako przejawie Bożego błogosławieństwa: „A był Abram już bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto” (Rdz 13,2). Izaak osiągnął znaczne plony: „Przebywając w tym kraju, zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu, gdyż Pan mu pobłogosławił” (Rdz 26,12).Trzeba też zwrócić uwagę na umiejętności patriarchów odpo-wiedniego postępowania z ludźmi – sprawność w zarządzaniu (polityka), dążenie do zachowywania pokoju.Józef, sprzedany przez braci do Egiptu, wykazywał umiejętno-ści organizacyjne w domu Potifara i w więzieniu.Potem widać sprawność Józefa jako zarządcy – namiestnika w Egipcie, odpowiednika wezyra czy obecnego premiera, który kierował państwem w okresie głodu. Jego zarządzenia przyczyniły się do uregulowania gospodarki tego kraju.Księga Wyjścia podaje przykład wybitnego talentu artystycz-nego i wysokich kwalifi kacji rzemieślniczych połączonych z umiejętnością organizacji pracy innych: „Napełnił ich mą-drością umysłu do wykonania wszelkich prac, zarówno kamie-niarskich, jak i tkackich, oraz barwienia fi oletowej i czerwonej purpury, karmazynu, bisioru, a wreszcie zwyczajnych prac

UŚWIĘCENIE PRZEZ PRACĘ NA PRZYKŁADZIEBIBLIJNYCH PRZEDSIĘBIORCÓWo. prof. dr hab. Tomasz Dąbek OSB

10

Page 11: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

tkackich, tak że mogli sporządzać wszelkie przedmioty, a zarazem obmyślać ich plany” (Wj 35,35).

Księga Nehemiasza przedstawia troskę przywódcy narodu o odbudowę Jerozolimy, roztropność, dobrą organizację pracy, umiejętne załatwianie pozwolenia u króla perskiego i pomocy u namiestników Transeu-fratei oraz ofi arność i zaangażowanie narodu w prace.

Stary Testament mówi też o znaczeniu dobrego do-radztwa. Mądrość dla Semitów to umiejętność prak-tycznego postępowania, wykorzystywania doświad-czenia własnego i całych pokoleń.

Pierwsza Księga Kronik charakteryzuje grupę zwolen-ników Dawida: „Z synów Issachara, odznaczających się głębokim zrozumieniem czasów i znajomością tego, co ma czynić Izrael” (1 Krn 12,33).

Bardzo ważna jest również umiejętność dobierania właściwych doradców.

Pouczenia Jezusa związane z organizacją pracy

Jezus w swoim nauczaniu często odwoływał się do róż-nych dziedzin ludzkiej pracy. W przypowieściach o ta-lentach i minach (Mt 25,14-30; Łk 19,11-27) ważne jest puszczanie pieniędzy w obieg (Mt 25,16; Łk 19,13).

Jezus mówi o solidnym zakładaniu winnicy: wymienia czynności potrzebne do przygotowania wszystkiego, by mogła dobrze funkcjonować: Mówi również o bu-dowaniu wieży oraz potrzebie przewidywania i obli-czania koniecznych wydatków: „Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wy-datków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął bu-dować, a nie zdołał wykończyć»” (Łk 14,28-30).

Pouczenia apostolskie związane z organizacją pracy

Święty Jakub zaleca też, by nie przeceniać znaczenia do-czesnych zabiegów, pracy i handlu zapewniających zysk i dostatek na tym etapie życia: „Teraz wy, którzy mówi-cie: «Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spę-dzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski», wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika. Zamiast tego powinniście mówić: «Jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo»” (Jk 4,13-15). Trzeba pokładać ufność w Bogu i pamiętać o względnej wartości ludzkich planów.

Podane przykłady dobrej pracy i umiejętności kiero-wania pracą innych pokazują, że ta ważna dziedzina jest uczestnictwem w Bożym dziele stwarzania świata i może być drogą do wszechstronnego rozwoju czło-wieka, także do jego uświęcenia.

We współpracy z Uniwersytetem Papieskim Jana Pawła II w Krako-wie nasze Duszpasterstwo zorganizowało dwie konferencje nauko-we otwarte dla przedsiębiorców i pracodawców oraz środowiska naukowego i studenckiego. Każda z nich zgromadziła ponad stu uczestników, którzy mogli wysłuchać ciekawych wykładów i uczest-niczyć w dyskusjach panelowych. Pierwsza z konferencji pt. „Priory-tety etycznego przedsiębiorcy – zysk, misja czy świętość?” odbyła się 26 maja. Drugą zorganizowano 27 października pod hasłem „Etyka i duchowość praco-dawcy XXI wieku” dla upamiętnienia 30. roczni-cy opublikowania encykliki Jana Pawła II Laborem exercens. Miejscem spotkania było krakowskie seminarium duchowne. Cieszy fakt uda-nej współpracy różnych środowisk, dzięki której przesłanie moralne i społeczne Kościoła dociera do dużej grupy ludzi i znajduje praktycz-ne zastosowanie.

Konferencje odbywają się pod patronatem J. Em. Ks. Stanisława Kard. Dziwisza. Metropolita krakowski uczestniczył w otwarciu obu spotkań i skierował do zebranych swoje przesłanie.

Aula seminaryjna wypełniona była przedsiębiorcami z różnych stron Polski, studentami i klerykami.

Ks. dr Marek Leśniak (pierwszy z prawej) jest głównym organizatorem konferencji z ramienia Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Na zdjęciu podczas rozmowy z prelegentami bp. Andrzejem Wypychem z Chicago i Andrzejem Martynuską.

11

KONFERENCJE NAUKOWE

Page 12: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Pismo Święte zawiera wiele wspaniałych wskazań, któ-re mogą ukształtować całe życie człowieka. Wystarczy pomyśleć o podwójnym przykazaniu miłości Boga i bliź-niego albo o słowach: „Poznacie prawdę, a prawda uczy-ni was wolnymi” (J 8,32)*, które bł. Jan Paweł II w roz-mowie z francuskim dziennikarzem André Frosardem uznał za swój najważniejszy bliblijny drogowskaz i klucz do zrozumienia swoich działań. Zastanówmy się jesz-cze nad innym stwierdzeniem Ewangelii, która wzywa, by być bogatym przed Bogiem.

Problemy rodzinne i przypowieść o bogaczu (Łk 12,13-21)

W dwunastym rozdziale Ewangelii św. Łukasza znaj-dujemy wymowny tekst. Mówi on, że Pan Jezus

nie chciał być rozjemcą w rodzinnych spra-wach majątkowych. Wiedział, że Jego rola jest inna niż zwykłego rabina, którego ludzie prosili o rozstrzyganie rodzinnych czy sąsiedzkich sporów. Jego misją jest wyzwolenie ludzi

z niewoli grzechu, dlate-go przestrzega i naucza

zebranych: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej

chciwości,

bo życie nie polega na gromadzeniu bogactwa ani nie zależy od tego, co się posiada” (Łk 12,15).Opowiedział też zgromadzonym przypowieść o bogatym czło-wieku, któremu obrodziło pole i pomnożony został jego mają-tek. Miał tak wiele, że nie mógł pomieścić zbiorów w starych budynkach, postanowił więc je rozebrać i zbudować większe, aby zgromadzić wszystko dla siebie i zapewnić sobie dostatnią przyszłość. Gdy tak zdecydował, nie myśląc o innym zagospo-darowaniu majątku, usłyszał Boży wyrok: „«Głupcze, tej nocy życie ci będzie odebrane. Komu więc przypadnie to, co przy-gotowałeś?» Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,20-21).

Pytanie o fundament życia

We wspomnianej przypowieści Pan Jezus stawia pytanie o fun-dament chrześcijańskiego życia. Nie napiętnował bogatego człowieka za to, co posiadał, ale za to, że postanowił zamknąć się w swoim egoizmie, mówiąc do siebie: „Masz wielkie do-

bra, starczą ci na długie lata; odpoczywaj, jedz, pij i baw się!” (Łk 12,19).

Bogacz, choć pomnożył w jakiś sposób otrzymane ta-lenty, to jednak nie wykorzystał ich właściwie. Jest przy-kładem ulegania pokusie, by przywiązywać wielką wagę do posiadania dóbr materialnych oraz stanem posia-dania mierzyć poziom swojego szczęścia i swoją (lub innych) wartość. Tymczasem nieroztropna pogoń za bogactwem zaślepia człowieka i odwodzi od rze-czywistego celu życia, jakim jest własne zbawienie.

Utrudnia również dzielenie się z innymi i czynne pomaganie im w duchu służby i miłości.

Fundamentem życia ma być miłość wyrażają-ca się między innymi w trosce o innych. To

ona czyni człowieka naprawdę bogatym przed Bogiem.

Odpowiednia duchowość

Istnienie pokusy i możliwości pod-jęcia błędnych życiowych wyborów nie oznacza automatycznie klęski człowieka. Każdy ma możliwość

kształtowania siebie poprzez świado-me decyzje będące odzwierciedleniem

przekonań i określonej duchowości. Człowiek zamknięty w kręgu własnych spraw i ambicji z tru-dem wyrwie się z błędnego koła egoizmu. Nato-miast człowiek dążący do autentycznej wielkości,

* Cytaty biblijne z: Pismo Święte Nowego Testamentu i Psal-my. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komenta-rzem, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2005.

BYĆ BOGATYM PRZED BOGIEMks. Grzegorz Piątek SCJ

12

Page 13: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Staraj się mocno o to, aby twoje cnoty nie zmieniły się w maskę, lecz w nawyki, które określają twój charakter.

(św. Eskriva de Balaguer, Bruzda, nr 777)

SSStaraj się zmieniłyokreślSotwarty na działanie Ducha Bożego wzniesie się ponad życie-

dla-siebie, samemu sobie i innym ukaże wielkie cele i wzory.Dzisiaj rodzi się pilna potrzeba rozwijania duchowości dla osób świeckich. Duchowość taka musi odzwierciedlać róż-norodne okoliczności życia i potrzeby świeckich, na przykład przedsiębiorców, żyjących w dużym napięciu, otoczonych współpracownikami i zmuszonych do podejmowania trud-nych decyzji. „Jako powołanie w świecie [duchowość świec-ka] musi przejawiać pewną cechę wynikającą z rzeczywistości Wcielenia: powinna odnajdywać ślady Bożej obecności w co-dziennym życiu, we wszystkim, co nas otacza, oraz uznawać, że praca może stać się jednym z przejawów zaangażowanego życia chrześcijańskiego” (T.P. Rausch, Katolicyzm w trzecim ty-siącleciu, Kraków 2007, s. 250-251).Odpowiednia duchowość kształtuje wewnętrzne bogactwo człowieka i staje się skutecznym narzędziem realizacji po-wszechnego powołania do świętości (por. II Sobór Watykań-ski, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 42).

Jakim być oraz jakim nie być – oto jest pytanie!

Rabin Abraham J. Heschel ma rację, stawiając powyższe pyta-nie o jakość naszego życia. Trzeba bowiem pamiętać, że w wy-miarze praktycznym podejmowanie wszelkich twórczych działań możliwe jest dzięki takim cnotom jak: sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie, wiara, nadzieja. W celu ich zdobycia potrzeba wysiłku w pracy nad sobą i umiejętności układania dobrych stosunków z innymi ludźmi, a więc troski o kształto-wanie wysokiej jakości postępowania.Dla chrześcijanina we współczesnym świecie dwie cnoty wy-dają się być szczególnie ważne, choć obie jednocześnie rów-nie trudne do praktykowania: pokora i męstwo. Ta pierwsza stanowi o specyfi ce bycia chrześcijaninem, gdyż poprzez nią mamy naśladować Jezusa. W Synu Bożym ukazana jest najpeł-niej pokora samego Boga, który zniża się do ludzi, oraz po-kora Człowieka, który do końca posłuszny jest Ojcu niebie-

skiemu. Jezus wzywa do naśladowania Go: „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem łagodny i pokor-ny sercem ” (Mt 11,29). Jak to czynić na co dzień, na przykład w biznesie, każdy musi rozeznać sam.Druga aktualna dziś cnota to męstwo. Można je określić jako zdolność do podejmowania trudnych, także najtrudniejszych wyborów, oraz konsekwentnego trwania przy nich, realizo-wania ich w trudnych, także najtrudniejszych warunkach. Święty Augustyn określa je jako „moc duszy” i defi niuje jako zdolność do znoszenia zła i przeciwności obecnego życia ze względu na radość z dóbr wyższych. Męstwo (podobnie jak umiarkowanie) to cnota wspomagająca inne cnoty (gdyż istotną cechą cnoty jest działanie mocne i niewzruszone). Bez niego nie bylibyśmy sprawiedliwi, wierni itp. Dzięki niemu możemy kontynuować trudne dzieła, na przykład te służące utrzymaniu rodziny.O tym, jakim być, a jakim nie być, decydują również tak zwa-ne nowe cnoty. Zalicza się do nich między innymi inicjatywę, która musi cechować obywateli w wolnym państwie. Inna z nich to przedsiębiorczość wyrażająca się przez twórczość człowieka, jego wyobraźnię i zdolność osiągania celów. Po-nadto zalicza się do nich społeczną współpracę, publiczną gorliwość i odpowiedzialność obywatelską, zwyczaj działania jako „lojalna opozycja” czy sztukę kompromisu w sprawach praktycznych.Od tego, czy podejmiemy wyzwanie do kształtowania swoje-go wnętrza w oparciu o odpowiednią duchowość i czy ufor-mujemy swoje postępowanie w oparciu o prawdziwe warto-ści i silne cnoty, zależy w dużej mierze czy staniemy bogaci przed Bogiem.

R e k l a m a

13

Page 14: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48). Słowa Jezusa Chrystusa zapisane w Ewangelii według św. Łukasza stanowią dla człowie-ka wierzącego wyzwanie i mobilizują go do jeszcze większego wysiłku, by talenty, które od Boga otrzymał w sposób należyty rozpoznał, a następnie w sposób moralnie godziwy je rozwinął i pomnożył.

Bóg jest niezwykle hojnym dawcą. On jest tym, który obda-rza człowieka różnorakimi zdolnościami. W przypowieści o talentach zapisanej na kartach Ewangelii według św. Mate-usza (por. Mt 25,14-30) mowa jest o udającym się w podróż panu / gospodarzu, który symbolizuje Boskiego Gospodarza, zatroskanego o rozwój królestwa niebieskiego. Z przypowie-ści tej dowiadujemy się, że gospodarz powierza swoim trzem sługom olbrzymi majątek. Z pewnością daje im więcej niż na to zasługiwali. Według sobie tylko znanej logiki, być może dla-tego, że zna możliwości każdego ze swoich sług, pierwszemu z nich powierza pięć talentów, drugiemu dwa, a ostatniemu jeden talent.By zrozumieć hojność ewangelicznego gospodarza trzeba po-chylić się nad analizowanym tekstem i właściwie go odczytać. Bez wątpienia kluczową sprawą jest wymierna wartość talentu. Była to jednostka wagi, która zmieniała się i w różnych okre-sach historycznych oznaczała inną wartość. Specjaliści analizują-cy kontekst historyczny czasów, w których wygłoszona zastała przez Jezusa przypowieść o talentach są zgodni, że talent to

równowartość 34,272 kg złota lub srebra, a więc olbrzymi ma-jątek. By jeszcze lepiej uchwycić wartość talentu, warto uświa-domić sobie, że jeden talent to równowartość sześciu tysięcy denarów. Jeden zaś denar to dniówka pracownika za czasów Jezusa Chrystusa. Jednego bowiem denara, tytułem zapłaty otrzymywał najemny robotnik za jeden dzień trudu włożone-go w wykonywaną pracę, o czym mówi Jezus w przypowieści o robotnikach w winnicy (por. Mt 20,1-16). A zatem sześć tysięcy denarów to sześć tysięcy dniówek. Przeliczając to na miesiące i lata, uwzględniając dni wolne od pracy daje nam to około dwadzieścia lat pracy. A więc gospodarz, o którym mówi Jezus, pierwszemu słudze daje równowartość stu lat pracy, drugiemu równowartość czterdziestu lat pracy trzeciemu zaś równowartość dwudziestu lat pracy. Bez wątpienia przekazuje im wielki majątek, który był gromadzony być może przez wiele pokoleń. Oznacza to, że obdarza on swoje sługi wielkim zaufa-

niem. Chce jednak, aby pomnożyli to dobro, które otrzymali, by talenty przyniosły konkretny zysk. Po powrocie postara się rozliczyć z tego, co im powierzył. Wydaje się, że słudzy dosko-nale znali intencję swojego pana, ponieważ po jego powrocie przynoszą mu owoc wysiłku i pracy w postaci pomnożonych talentów. Ten, kto otrzymał pięć talentów, przynosi drugie pięć. Czyli równowartość następnych stu lat pracy. Jako podziękowa-nie usłyszał od swojego pana takie słowa: „Dobrze sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię po-stawię: wejdź do radości twojego pana” (Mt 25,21). Podobnie postąpił powracający pan ze sługa, który pomnożył dwa talenty i przyniósł kolejne dwa, a więc w sumie cztery talenty, równo-wartość 137 kg złota lub srebra.Najgorzej został potraktowany ten, który zakopał jeden ta-lent, równowartość sześciustet denarów i nie zrobił z nich żadnego użytku. Spotkała go bolesna kara. Odebrano mu to, co posiadał i usłyszał od swego pana bardzo gorzkie słowa. Został nazwany sługą nieużytecznym, złym i gnuśnym i został wyrzucony w ciemności (por. Mt 25,30) Odebrano mu też to, co miał w zarządzie czyli ewangeliczny talent i oddano temu, który po pomnożeniu pięciu talentów dysponował już dzie-sięcioma. Według zasady: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma za-biorą nawet to, co ma” (Mt 25,29).Przypowieść o talentach jest szczególnym wyzwaniem dla każ-dego, kto ją usłyszał. Obok niej nie da się przejść obojętnie. Stanowi ona także wyzwanie dla przedsiębiorcy i pracodawcy w XXI wieku, który ma świadomość, że otrzymał od swojego Stwórcy wiele darów, które śmiało możemy nazwać talentami, bo odkrył w sobie między innymi umiejętności przedsiębior-cze, założył fi rmę, stworzył miejsca pracy, daje zatrudnienie tym, którzy nie są w stanie sami zorganizować sobie warsz-tatu pracy, wyprzedza ducha czasu, przewidując oczekiwania rynku i wychodzi ku nim z konkretnymi propozycjami. Jest wyzwaniem dla tego, kto zmaga się z nieuczciwą konkurencją i pokusą omijania prawa oraz niepłacenia podatków sam pozo-stając wierny zasadom, które dyktuje mu jego sumienie. Tych talentów i darów jest jeszcze cała plejada i nie ograniczają się one do spraw zawodowo-biznesowych, obejmują one wszyst-kie sfery naszego bytowania, także sferę rozumu i ducha.Podstawowym zadaniem, przed którym staje każdy człowiek, to w pierwszym rzędzie odkrycie talentów, które otrzyma-liśmy od Stwórcy. Najpierw trzeba je rozpoznać, potem zaś je pomnożyć. Najgorzej się dzieje z tym człowiekiem, który nie dołożył trudu, by talent odkryć, bądź też nic nie zrobił, by odkryte talenty pomnożyć. On wedle słów Ewangelii zakopał olbrzymi dar, który został mu powierzony i trudno, aby liczył na nagrodę. Ten zaś, kto pomnoży otrzymane talenty, zostanie sowicie wynagrodzony.

Przypowieść o talentach jest szczególnym wyzwaniem dla każdego, kto ją usłyszał. Obok niej nie da się przejść obojętnie.

Pp

P PP

MORALNOŚĆ UTALENTOWANEGO PRZEDSIĘBIORCYks. dr Marek Leśniak

14

Page 15: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

WIERNOŚĆAnna Gąsior

„Męża pewnego któż znajdzie?” (Prz 6,20). To pytanie z biblij-nej Księgi Przysłów zdaje się dziś brzmieć szczególnie moc-no. Wierność bowiem stała się wartością chyba najbardziej kwestionowaną przez współczesną kulturę i związaną z nią wizję człowieka. Jego „dzisiaj” nie wiąże się w sposób zna-czący z przeszłością, a równocześnie nie może ono stanowić żadnej stabilnej podstawy, na której buduje się przyszłość. Ważne jest tylko bardzo wąsko rozumiane „tu i teraz”, po-jawiające się w nim uczucia, pragnienia, zainteresowania i in-teresy. Nie daje ono żadnej podstawy dla tego, co będzie się myślało w przyszłości, nie zwraca się też uwagi na to, by sta-nowiło ciągłość z przeszłością, co więcej, nie tylko negowana jest możliwość, ale i potrzeba takiej ciągłości.Niszczy się w ten sposób całościowy obraz ludzkiego życia, zakładający pewną jedność i stałość, proponując w zamian szereg odmian własnego „ja”, dostosowanych do okolicz-ności, osób, przejściowego interesu. Każde z nich istnieje niejako osobno, nie biorąc odpowiedzialności za własne po-stępowanie, słowa, obietnice. Rodzi się więc pewna schizo-freniczna osobowość, która może zakwestionować wszyst-ko i za nic nie bierze odpowiedzialności. A skoro nie może odpowiadać za własne czyny, decyzje, nie mówiąc już o wy-powiedzianych słowach, to jakże może być odpowiedzialna za drugiego człowieka?Taka wizja człowieka prowadzi do zakwestionowania potrze-by, a nawet możliwości wierności w dziedzinie, która z wier-nością łączy się w pierwszym skojarzeniu – w dziedzinie ludz-kiej miłości, i to bez względu na to, czy mówimy o miłości małżeńskiej, o wyborze życia kapłańskiego lub zakonnego, czy o relacjach między rodzicami i dziećmi. Każde bowiem postępowanie będące synonimem zdrady, sprzeniewierzenia się danej w różny sposób obietnicy, nadziei miłowania można w tej sytuacji usprawiedliwić słowami: „Jeżeli nie wiem, co będę myślał jutro, co będę robił jutro, jakże możliwe jest, bym zachował wierność temu, co obiecuję czy czynię dzi-siaj”. Oczywiście ten sposób myślenia przenosi się na inne dziedziny – lojalności wobec pracownika i pracodawcy, wier-ności ideom, wyznawanym ideałom.Niewątpliwie taka wizja człowieka pozwala na przystosowa-nie się do zmiennych okoliczności, pielęgnowanie własnego egoizmu, łatwe rozgrzeszenie siebie z nieuczciwości. Jeśli bo-wiem teraźniejszość nie łączy się z przeszłością, a dzisiejsze „ja” w żaden sposób nie odpowiada za „ja” wczorajsze, co więcej, nie widzi swego odniesienia do przyszłości, to w ta-kim obrazie świata i człowieka nie funkcjonują takie wartości jak lojalność, uczciwość, zdrada, gdyż słowa te wymagają za-korzenienia w wartości podstawowej, jaką jest wierność.Konsekwencje tej postawy idą jednak znacznie dalej. Za-kwestionowanie możliwości wierności łatwo usprawiedliwia

każdy koniunkturalizm, niespodziewane wolty polityczne i ideowe, które wtedy łatwo jest wyjaśnić i usprawiedliwić. Brak wierności powoduje więc chaos i dezintegrację nie tylko w dziedzinie życia osobistego, jakbyśmy w pierwszym momencie byli skłonni sądzić, ale i w sposób zasadniczy przekłada się na życie społeczne, gospodarcze i polityczne. Nie pozwala na dalekowzroczne plany, „długomyślność”, odważne decyzje, na zdecydowaną i prawdziwą ocenę rze-czywistości.Trzeba więc na nowo docenić wierność i jej wagę w budo-waniu życia najpierw osobistego, a na tym gruncie społecz-nego i państwowego. Okazuje się bowiem, że to, co najbar-dziej podważane i odrzucane, jest równocześnie najbardziej potrzebne. Kwestionowanie możliwości wierności staje się tak naprawdę zakwestionowaniem możliwości osobistego rozwoju, który tak bardzo podkreśla współczesna kultura, a jednocześnie zakwestionowaniem możliwości budowania takich relacji, które w sposób naturalny sprzyjają rozwojowi społecznemu i gospodarczemu.Wierność w sposób naturalny związana jest z dwoma innymi wartościami – dobrocią i prawdą. W tym miejscu zwrócimy uwagę szczególnie na ten pierwszy związek. Wskazuje go bardzo wyraźnie biblijne określenie wierności, jaką wobec człowieka ma Bóg. Wierność (hebr. met) Boga, który „bogaty jest w łaskę i wierność” (Wj 34,6), często łączona jest z Jego ojcowską dobrocią (hebr. hesed) wobec narodu. To równocze-śnie wskazanie dla człowieka, o którym przypomina psalmista: „Wszystkie ścieżki Pana to łaskawość i wierność” (Ps 25,10).Jeszcze mocniej podkreślenie związku wierności i miłości wyrażone jest w Nowym Testamencie. Po pierwsze, wier-ność staje się jednym z elementów organizujących ludzkie życie, dotyczy najmniejszych szczegółów jego istnienia, ma też dominować w życiu społecznym i ludzkich relacjach. Warto tutaj przywołać słowa zapisane w Ewangelii św. Łu-kasza: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie” (Łk 16,10). Wierność staje się gwarancją zaufania i rozwoju. Po drugie, w Nowym Te-stamencie wierność posiada duszę, w sposób szczególny została ona bowiem połączona z miłością, co więcej, jest ona gwarancją i zapewnieniem o autentycznej miłości.Biblia ma jednak bardzo realistyczną wizję człowieka, wska-zuje jego słabość i skłonność do niewierności. Cała biblijna historia staje się bowiem przedstawieniem niewierności miłowanego ludu, której towarzyszy niezmienna wierność Boga. Właściwie tutaj znajdujemy wskazówkę dotyczącą ludzkiej wierności. Nie można jej oprzeć jedynie na sobie. Nasza zmienność, słabość, brak pamięci muszą zostać za-nurzone w Tym, który jest Wiecznością, Niezmiennością, w którym z kolei zanurzone pozostają wszystkie sprawy tego świata, zachowując przed Bogiem swoją powagę i trwałość. Psalmista poucza, że ci, którzy zaufali Panu, „są jak góra Sy-jon, co się nie porusza, ale trwa na wieki” (Ps 125,1).

15

Page 16: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Przez wiele lat działał Pan w mię-dzynarodowych korporacjach. Cze-go nauczyła Pana praca dla tak du-żych podmiotów?Praca w międzynarodowym koncernie nauczyła mnie solidności, sprawozdaw-czości i drobiazgowego przestrzegania prawa.

Co daje działalność na własny ra-chunek?Przede wszystkim niesłychanie wzmac-nia poczucie odpowiedzialności. Praca we własnej fi rmie to granie własnymi pieniędzmi. Punkt ciężkości zostaje przeniesiony z ryzyka bardziej ku bez-pieczeństwu. Decyzje są bardziej wy-pracowane, a własne pieniądze bardziej szanowane.

Czyli typowy menedżer w korpora-cji raczej nie czuje się właścicielem tego, czym zarządza?Praca dla korporacji przypomina tro-chę grę komputerową, w której masz zawsze kilka żyć. Czasem je tracisz, ale pozostają kolejne szanse, możesz więc więcej ryzykować.

Czy takie „niewłaścicielskie” podej-ście do biznesu może być przyczyną kryzysu?Niekoniecznie. Przynajmniej nie od razu. Wyróżniłbym trzy podstawowe przyczyny kryzysu w fi rmie.Pierwszy powód to makroekonomiczna sytuacja na rynku, niezależna od kon-kretnej organizacji. Po prostu następuje jakaś zmiana: zmienia się moda, tenden-cja i w konsekwencji maleje zapotrzebo-wania na dany produkt, usługę.Drugi to przyzwolenie na istnienie drobnych kłamstewek i nieuczciwo-ści. Kompromis etyczny, przymyka-nie oka na różne niedociągnięcia raz, drugi i kolejny. Końcowy etap znamy z pierwszych stron gazet – zafałszo-wany wynik fi nansowy, przekupstwo audytorów.Trzecia przyczyna to błędy na poziomie planowania strategicznego. Błędne de-

cyzje mogą być wynikiem ambicji, nie-chęci przyznania się do wcześniejszych pomyłek samych decydentów bądź ich doradców. Często do decydenta nie dociera prawdziwa informacja o ryn-ku, potrzebach klientów, pomyłkach w organizacji. Niedociągnięcia pró-buje się tuszować, ukrywać swoje sła-bości. A symptomy ostrzegawcze są niezauważane bądź zauważane, ale nie przekazywane dalej. Dzieje się tak ze strachu, z niechęci mówienia o niebez-pieczeństwach i zagrożeniach.

Sytuacja kryzysowa jest więc proce-sem?Z reguły tak. Wielu rzeczy też nie wi-dzi się od razu. Czasem trudno je do-strzec, gdy jest się w środku, gdy działa się utartym torem codziennych aktyw-ności. Na pewno ludzi wystraszonych, ślepo posłusznych, pełnych obaw przed przyszłością łatwiej namówić do złego, do przemilczenia pewnych zdarzeń, sy-tuacji. Tak zaczyna się proces przede wszystkim oszukiwania siebie.

W którym momencie zaczynamy oszukiwać samych siebie?Niekiedy oszukujemy już na poziomie poszukiwania i podejmowania pracy. W czasie prowadzonych przeze mnie rozmów rekrutacyjnych zaobserwo-wałem, że wielu kandydatom do pracy brakuje podstawowej uczciwości w sto-sunku do siebie. Nie chcą, być może też nie potrafi ą, określić, czego szukają, co chcą robić. Chciałoby się powiedzieć, że w takiej sytuacji podejmują płacę, a nie pracę. Takie podejście nie sprzyja staran-ności i zaangażowaniu. W konsekwencji niezadowolony jest i pracownik, i praco-dawca. Jak tylko można, radziłbym unikać pracy z musu, by tylko zarabiać.

Jak powinniśmy zapatrywać się na pracę? Jakie winno być nasze podej-ście?Na myśl o pracy, krew musi żywiej krą-żyć. Ważne, aby szukać miejsc, gdzie można realizować swoje pasje. Jeżeli na

przykład ktoś lubi rozmawiać czy po-targować się, wtedy sam fakt, że może dogadać się z klientem będzie dla niego motorem do działania. Gdy zaistnieje taka potrzeba, będzie gotów pracować więcej i dłużej.

Czyli uczciwość wobec siebie.Pamiętam jedno ze spotkań z moim pracodawcą, po tym, jak złożyłem wypowiedzenie. Mój przełożony i za-graniczny przedstawiciel koncernu postanowili jednak przekonać mnie do pozostania w fi rmie. Z mojej strony wciąż powtarzałem, że ja decyzji nie zmieniam, a przedstawiciele pracodaw-cy przypominali o celu spotkania: „Spo-tkaliśmy się, aby dojść do porozumie-nia, aby dalej współpracować, celem spotkania jest omówienie zasad dalszej współpracy...”. I tak w koło. Oni przed-stawiali liczne argumenty, ja z uporem informowałem, że trwam przy swojej decyzji. Poprosili więc o dwudziestomi-nutową przerwę, która trwała prawie minut 40 i… zaproponowali mi większe pieniądze. Konsekwentnie odpowie-działem: „Nie. Już zadecydowałem. Decyzję podjąłem”. Byli zdumieni. Nie spodziewali się takiej stanowczości. Na koniec szwajcarski przedstawiciel powiedział: „Nie doceniłem polskie-go rynku”. A we mnie po prostu tkwi sporo z ułańskiej fantazji, co nie zawsze idzie w parze z pieniędzmi.

Czy korporacyjne doświadczenie ułatwia prowadzenie własnej fi rmy?Każde doświadczenie jest cenne. Szyb-ko jednak uświadomiłem sobie, że wy-szkolony korporacyjny pracownik bez wsparcia organizacji: ludzi, systemów wspomagających, i całej funkcjonują-cej rozpędzonej machiny nie jest kimś wyjątkowym, a na pewno nie jest tak wyjątkowy i efektywny, jak na począt-ku mu się wydaje. Inna sprawa, że im człowiek starszy, tym bardziej realnie ocenia swoje możliwości i to, co wokół niego się dzieje.

O KRYZYSIEZ Piotrem Kossakowskim rozmawia Anna Jaworek

16

ROZMOWA TALENTU

Page 17: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Czy jest coś, co na pewno ułatwia prowadzenie własnego biznesu?Regularne uczestnictwo we Mszy Świę-tej. Rekolekcje. Duchowy czas. Lektura. Czasem to pół zdania, które otwiera nas na inną perspektywę.

I przeciwdziała kryzysom.Zdecydowanie tak.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Kossakowski

właściciel zakładu narzędziowego, w latach 1999-

2011 pracownik korporacji, obecnie znów przedsiębiorca – prowadzi fi rmę consultingową.

17

PPraca w międzynarodowym koncernie nauczyła mnie solidności, sprawozdawczości i drobiazgowego przestrzegania prawa

fot. Grzegorz Piątek

Page 18: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

18

ROK Z TALENTEM

Page 19: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Wręczenie TALENTÓW (3 grudnia 2010)

Po raz drugi podczas dorocznej pielgrzymki przedsiębior-ców do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach wręczono statuetki Talentu dla osób szcze-gólnie zasłużonych dla Duszpasterstwa oraz propagowa-nia społecznego nauczania Kościoła i przedsiębiorczości. Otrzymali je m.in. Maria Grzesiakowska, Artur Kalicki i Zbigniew Węgrzyn.

Dobro przez duże D.

Wszystkie talenty mam od Pana Boga. I ten „Talent” – otrzymany z duszpasterstwa też oddaję Panu Bogu. Czuję się mocno obdaro-wana. Pan Bóg zawstydza mnie swą hojnością. Mogłabym długo wymieniać przypadki, w których doświadczyłam Bożej pomocy. Hojność Pana Boga jest dla mnie wyzwaniem do tego, by nie sku-piać się na sobie, ale by być jedy-nie kanałem do przepływu Dobra. Dobra przez duże D.

Maria Grzesiakowska

Rekolekcje w Gródku (11-13 marca)

Ponad 130 przedsię-biorców chciało się dowiedzieć, jak stać się błogosławionym bogaczem. Dlatego przybyli do Gródka n. Dunajcem, by wysłu-chać nauk o. Fabiana Błaszkiewicza TJ, który ze swadą i znawstwem zgłębił temat.

Rekolekcje w Kazimierzu

Dolnym (8-10 kwietnia)

„Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Ta myśl stała się nicią przewodnią rekolekcyjnych rozważań znanego polskiego biblisty ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, wygłoszonych w domu rekolekcyjnym sióstr betanek w Kazimierzu Dolnym.

(fot. Jerzy Ostowski)

19

Page 20: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Przez ostatnie dziesięć lat pracy duszpasterskiej w Talencie poznałem wiele wspaniałych osób. To jeden z naj-ważniejszych „zysków” tego zaangażowania. Są jednak i „straty” związane z odejściem do Pana niektórych osób. Są one bolesne, bo kończy się przyjaźń i możliwość uzyskania rady czy pomocy. Ponadto, są niepowetowane, gdyż każda osoba jest niepowtarzalna i nie da się jej zastąpić.

W tym roku te uwagi odnoszą się do dwóch osób niezwykle zasłużonych dla naszego Duszpasterstwa, związa-nych z nim na wielu płaszczyznach. Najpierw pożegnaliśmy p. Małgorzatę Mateję, osobę będącą duszą każdego śląskiego spotkania Talentu, które przez dziesięć lat wytrwale organizowała. W sierpniu, po ciężkiej chorobie, zmarł p. Edward Babczak z Dębicy, z którego inicjatywy rozpoczęły się w tym mieście duszpasterskie spotkania dla przedsiębiorców. Organizował je niestrudzenie wraz ze swoją małżonką przez wiele lat.

Straciliśmy w nich przykład pobożności, gorliwości w trosce o innych, wierności zasadom, nawet gdy to wiele kosztowało. Byli wielkimi Dobrodziejami naszego Duszpasterstwa. Pragnę im za wszelkie dobro i przykład pięk-nego życia podziękować, ufając, iż będą naszymi orędownikami przed Panem.

ks. Grzegorz Piątek SCJ

koordynator duszpasterstwa

DROGA GOSIU!

Często patrzę na Twoje zdjęcie. Uśmiechasz się. Taką pogod-ną Twoją buzię pamiętam od chwili, w której się poznałyśmy. Byłam smutna po traumatycznych przejściach. Jak później mi powiedziałaś, zauważyłaś moje smutne oczy. Nie zadawałaś pytań, czekałaś, lecz zawsze obok Ciebie byli ludzie często potrzebujący rady, Twojego optymizmu, a czasem zwykłej rozmowy. Zawsze znajdowałaś czas, by być tam, gdzie mogłaś pomóc najczęściej bezimiennie.Nasze drogi spotkały się na spotkaniu Duszpasterstwa Przedsię-biorców i Pracodawców TALENT. Byłaś animatorką tego ruchu na Śląsku. Już na pierwszym spotkaniu starałaś się zaangażować mnie w prace tej grupy. Opowiedziałaś mi historię swej drogi życiowej i zawodowej – od kobiety prowadzącej dom do przed-siębiorczej osoby, zarządzającej dobrze prosperującą fi rmą. Im-ponowałaś mi determinacją, z jaką pokonywałaś trudności. Po kilku rozmowach z Tobą moje problemy znikały, a smutki zastą-pił optymizm, wróciły siły pozwalające pokonać przeciwności.Małgosiu, Twoja wiara w Boga i godzenie się z Boskimi wyro-kami, były dla mnie niedoścignionym wzorem.

Zmieniłaś moje nastawienie do życia. Rozmowy, które pro-wadziłyśmy na różne tematy, były dla mnie rekolekcyjnym czasem, jakiego do tej pory nie przeżyłam. Dziękuję Ci za to serdecznie.Zawdzięczam Ci wiele..., ale cóż, dziś – kiedy po trudach życia odpoczywasz wśród wybranych – ja staram się Twój sposób życia i postrzegania świata przyjąć jako wzór do naśladowa-nia. Jestem wdzięczna Opatrzności, iż pozwoliła mi spotkać na mojej drodze takiego człowieka, jak Ty.Może to mazgajstwo, ale przyznam Ci się Droga Przyjaciółko, że popłakuję z tęsknoty za Tobą, ale, jak sama mówiłaś, tak ma być, jak Pan zdecydował. Do końca moich dni na ziemi w mo-dlitwie polecać Cię będę Panu, a jak Cię znam, Ty wstawiać się będziesz do Pana w mojej intencji. Odpoczywaj w pokoju.

Renata Bartusek-Kiwacka

20

POŻEGNANIA

Page 21: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

WSPOMNIENIE O ŚP. EDWARDZIE BABCZAKU

Krystyna Wolska

„Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz. 14,8).

Edwarda-Eda poznaliśmy na początku lat 90. Mieliśmy zaszczyt należeć do grona Jego przyjaciół. Edu był niewątpliwie człowie-kiem wiary. Swoje życie oparł na Bogu. Był też człowiekiem sumiennej pracy, ale i gorliwej służby. Potrafi ł dzielić swój in-tensywnie wypełniony czas między rodzinę, pracę zawodową, fi rmę i wspólnotę.Wielką pasją i polem Jego aktywności do końca życia było Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców. Tak bar-dzo zależało mu, aby zapalić jak najwięcej ludzi biznesu ideą tej wspólnoty. Rozmawiał z wieloma ludźmi, zachęcał, namawiał... Bolało Go nieraz to, że nie ma odzewu, że wielu boi się ewan-gelizacji w swoich fi rmach.Kochał Ruch „Światło-Życie” i, obdarzony wieloma talentami, mocno angażował się w jego sprawy. Jeżeli zachodziła potrzeba animowania na rekolekcjach, zawsze był otwarty na tę posłu-gę. Przez 13 lat razem wzrastaliśmy duchowo w jednym kręgu tego ruchu.Edu był serdeczny, pełen optymizmu, gotowy do pomocy… Mimo zaawansowanej choroby, na dwa miesiące przed śmier-cią, razem z żoną Basią, przyjął posługę animatora. Nie zrobił tego dla zaspokojenia własnych ambicji, ale z poczucia głębo-kiego obowiązku. Wiele osób z dalszego otoczenia nawet nie zauważyło, że śmiertelnie choruje. Edu osiem lat zmagał się z krzyżem, ale nie obnosił się ze swoim cierpieniem. Niósł je w ogromnym zaufaniu do Boga. Nie zwalniał tempa…Kochał Polskę. Był mocno zakorzeniony w jej historii, kulturze, obyczajach. Przeżywał wszystkie trudne sprawy rozgrywające się w ojczyźnie. Zatroskany o nią, codziennie przesuwał pa-ciorki różańca, prosząc, by była „Bogiem silna”...Najważniejsza w Jego życiu była rodzina. Swój dom budował na skale. W nim do dziś można się zawsze ogrzać i nakarmić dobrym słowem i nie tylko słowem, bo jest to bardzo gościn-ne miejsce. Kochał wiernie i autentycznie swoją żonę Basię. Wszędzie razem… na dobre i na złe… Kochał miłością odpo-wiedzialną i wymagającą swoje dzieci i wnuczęta.„Jakie życie, taka śmierć”… Odchodzenie Eda było dla nas swo-istymi rekolekcjami. Na takie odejście trzeba sobie zasłużyć pięknym życiem. Odchodził otoczony miłością i modlitwą najbliższych. Przez kilkanaście dni codziennie Basia z dziećmi i wnuczętami czuwała przy łóżku swojego męża, otaczając go jak aureolą… Słowa pełne miłości i o miłości tworzyły atmosfe-rę tych dni… Kiedy przyszedł moment przejścia na drugi brzeg, Edu przytulił każdego, od najmłodszego wnuczka Kubusia, poprzez Marysię, Maksia i całą dziesiątkę wnucząt, czwórkę

swoich dzieci, synową, zięciów i ukochaną żonę. Pobłogosławił i oddał wszystkich pod opiekę Bogu Ojcu. Potem, trzymając w ręce obrazek Jezusa Miłosiernego, powierzył Bogu swojego ducha. Był to 13 dzień sierpnia tego roku. Doświadczyliśmy sacrum tej chwili, tego czasu… Tajemnica śmierci – nasze ufne modlitwy i łzy bólu – i tajemnica nowego życia…Uroczystość pogrzebowa zgromadziła, oprócz rodziny, ogromną ilość ludzi. Byli przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, wspól-nota „domowego Kościoła” z rejonu i spoza niego, wspólnota Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców, przedstawi-ciele władz powiatowych. Mszę św. koncelebrowało czterech kapłanów, a w liturgię czynnie włączyły się wnuczęta Edwar-da. Na uroczystości zagrała kapela z Nowego Targu. Rzewnie pożegnała swojego krajana. Trumnę z ciałem nieśli synowie i zięciowie.Drogi Przyjacielu, Ty już swój bieg ukończyłeś, wiary docho-wałeś. Dziękujemy Ci w imieniu wielu za Twoje świadectwo wiary i miłości. Dziękujemy Ci za słowa, które tak często, ze spokojem wypowiadałeś w czasie choroby: „Niech się dzieje wola Boga”. Ufamy, że ziarno Twojego życia, rzucone w glebę, przyniesie plony… Ty – tak wierzymy – jesteś już w winnicy… Odpoczywaj w Panu…

21

Page 22: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

EWANGELIZACJA W SIECI – WWW.DUSZPASTERSTWOTALENT.PLDialog ks. Przemysława Króla i Dariusza Bogackiego

Dariusz Bogacki: Od prawie trzech lat współpracujemy przy komunikacji internetowej Duszpasterstwa. W licz-bach wygląda to całkiem dobrze: na stronie mamy ponad 5000 odwiedzin w miesiącu, 1800 osób otrzymuje in-formacje mailowe. Strona wykonana jest w nowocześnie, ma profesjonalny wygląd. Jak Ksiądz oceniłby tę aktyw-ność na polu nowych technologii?ks. Przemysław Król: Czasem mówi się, że internet to wirtualny świat. Uwa-żam, że to przede wszystkim narzędzie komunikacji. Gdy siadam do komputera, mam świadomość, że z drugiej strony jest konkretny człowiek. Zdaję sobie sprawę, że jest to inny kontakt niż osobisty, rządzi się swoimi prawami, ale jest to w końcu wymiana myśli z drugim człowiekiem. A czy przedsiębiorcy, którzy wchodzą na stronę, mają świadomość tego dialogu, tego nie wiem.

D.B.: Strona duszpasterstwa ma charakter przede wszystkim infor-macyjny. Dla mnie, jako uczestnika spotkań, ważne jest to, że mogę na niej znaleźć aktualne wiadomości. Ten kontakt jest bardziej odczu-walny, gdy wysyła Ksiądz maile. To przypomina mi nie tylko o zbliża-jących się spotkaniach – a o tym łatwo zapomnieć w natłoku róż-nych spraw – ale również o tym, że w Krakowie jest ks. Przemek, który chce mi coś przekazać. To taki „in-ternetowy personalizm” z Księdza strony?

P.K: Zauważam w tym sformułowaniu nawiązanie do nauczania bł. Jana Pawła II. Swoim życiem dał on nam przykład, jak traktować drugiego człowieka. Niestety, nie zawsze korzystamy z tego wzoru. Przykładem tego może być właśnie in-ternet. Daleko posunięta anonimowość sprawia, że w sieci możemy znaleźć – mówiąc wprost – wiele obrzydliwych wypowiedzi. Nie wszyscy pamiętają, że adresatem ich słów jest drugi człowiek, a nie anonimowy „internet”.Jeśli chodzi o komentarze na naszej stro-nie, to jestem pod ich wielkim wrażeniem. Z jednej strony widać merytoryczne dys-kusje dotyczące konkretnych dylematów moralnych, na przykład w sprawach po-datkowych. Z drugiej strony wiele z nich ma charakter świadectwa. Ludzie piszą szczerze o swoich problemach, ale także mówią wprost o swoim zaufaniu do Boga.

D.B.: Z uwagą czytam takie wypo-wiedzi. Szczególnie dużo jest ich na stronie PrezesCnota.pl. Udało nam się w unikatowy sposób połączyć rysunki ks. Grzegorza, komunikację mailową i wypowiedzi uczestników tego projektu. Treści tam zawarte są niezwykle ubogacające, dotyczą konkretnych spraw z naszego życia biznesowego. Interesujące są rów-nież wywiady audio przeprowadza-ne przez Księdza. Treść inspiruje do własnych przemyśleń, a dzięki temu także lepiej poznaje się tych, któ-rych spotkało się. Częstsze zastoso-wanie tej formy mogłoby sprawić,

że lepiej się pozna-my.P.K.: Natrafi am tu na poważną trudność. Działalność duszpaster-stwa jest coraz bardziej rozległa. Mamy jesz-cze wiele pomysłów, jednak przygotowanie materiałów do inter-netu, zarówno treści. Przed nami więc zada-nie zwiększenia liczby współpracowników.

Do współpracy zapraszamy osoby z za-cięciem dziennikarskim, które na przykład mogłyby pisać relacje z organizowanych przez nas wydarzeń, przeprowadzać wy-wiady audio czy nawet wideo. Marzy mi się, aby strona duszpasterstwa była takim miejscem, gdzie przedsiębiorcy mogą znaleźć nie tylko wartościową treść, ale i w pewien sposób poznać siebie nawza-jem, wejść w kontakt.

D.B.: Jako katolicki przedsiębiorca chciałbym współpracować z ludźmi, którzy w biznesie kierują się tymi samymi wartościami, którzy na swój biznes patrzą nie tylko przez pryzmat zysku, lecz również jako talent ofi aro-wany przez Boga. Chodziłoby zatem o to, aby przez stronę można było znaleźć tych, z którymi ma się kon-takt na spotkaniach, budować spo-łeczność. Narzędziem do tego może być też Facebook, na którym duszpa-sterstwo jest nieobecne.P.K.: Przyznam szczerze, że próba w tym kierunku została już podjęta, zakończyła się jednak niepowodzeniem. Być może ktoś z przedsiębiorców chciałby popro-wadzić fanpage duszpasterstwa na Face-booku. Byłby to jego wkład w ewange-lizację... À propos tego zagadnienia, Pan także przygotował nowe narzędzie, któ-re miałoby temu służyć...

D.B.: Tak, to możliwość przeprowa-dzania spotkań on-line za pomocą wideokonferencji. Dzięki temu osoby, które dotychczas z różnych powo-dów nie mogły wziąć udziału w spo-tkaniach, będą mogły posłuchać ciekawych rozmów czy wykładów, jak również samemu zadać pytania prowadzącym. Jako chrześcijańscy przedsiębiorcy bardzo potrzebujemy nadania naszym wysiłkom zawodo-wym głębszego sensu.P.K.: Dobrze, że wspomniał Pan o tym wymiarze duchowym. Jako duszpaster-stwo nie możemy zapominać, że naszym celem jest pomoc przedsiębiorcom w pogłębieniu ich relacji z Bogiem. To, co najważniejsze, dzieje się w sercu człowie-ka, na modlitwie.

22

Page 23: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

Należy co rychlej uwolnić się z uprzedzeń społecznych, częściej z nieświadomości, z niechrześcijańskich błędów społecznych. Należy zwalczyć herezję, która wyrzuciła Boga z życia gospodarczego i odsunęła Go od wpływu na sprawy doczesne. Należy zwalczyć ten absurd i bluźnierstwo, które zapomina o tym, że „Pańska jest ziemia i napełnienie jej” (Ps 23, 1). To przecież jest szaleństwo i samobójstwo. Należy poznać społeczną prawdę Kościoła i wprowadzić ją do życia codziennego na równi z przykazaniami Bożymi, bo stanowią one zwartą część całości nauczania kościelnego. Posłuszeń-stwo społecznym encyklikom należy do obowiązków katolika.

***Współczesnemu światu przypomnieć należy, kim jest czło-wiek. Czyż nie jest on, w godności swej i wyniesieniu, przed-miotem największego podziwu? „Panie, Panie nasz… Cóż jest człowiek?... Uczyniłeś go mało co mniejszym od aniołów, chwałą i czcią ukoronowałeś go i postanowiłeś go nad dzieła-mi rąk Twoich. Poddałeś wszystko pod nogi jego: owce i woły wszystkie, nadto iż zwierzęta polne, ptactwo i ryby morskie” (Ps 8, 2-9).

Od dawna Kościół głosi swoje zasady moralności społecznej, gospodarczej i politycznej. Od dawna wychodzą społeczne encykliki Stolicy św. Stworzono wprost olbrzymią literaturę katolicko-społeczną. A tymczasem świat katolicki, w ogrom-nej swej większości, okazał się głuchy na społeczną naukę Kościoła. Co więcej, okazał się wobec niej wrogi.

***Wielu ludziom wydaje się, że same przemiany zewnętrzne, polityczne rozwiążą wszystkie trudności. Trzeba jednak czegoś więcej, trzeba powrotu do przykazań Bożych, trzeba czynu chrześcijańskiego. (…) Cokolwiek się dzieje na świecie, rodzi jakieś skutki. By zwalczyć złe owoce minionych dni, trzeba ożywionej pracy wszystkich ludzi dobrej woli.

***

Odszczepieństwo katolików polega na tym, że nie chcieli wziąć odpowiedzialności za wprowadzenie Ewangelii w życie doczesne: społeczno-gospodarcze i polityczne. Rozproszyli się w ustrojach wrogich Kościołowi, wypełnili szeregi komu-nistów, socjalistów, tkwią po uszy w duchu kapitalistycznym i większości wypadków odgradzają życie gospodarcze od wpływu moralności katolickiej. Gniewają się bardzo, gdy duchowieństwo porusza problemy służby, sprawiedliwej płacy, godziwego bytowania ludzi najemnych. Zżymają się na same słowa „sprawiedliwość społeczna”.

***Kapitalizm odrzucił ewangeliczną zasadę: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał?” (Mt 16,26); przyjął natomiast za dewizę szatańskie kuszenie: „Rzecz, aby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3). Moralność kapitali-styczna ustaliła nowe zasady wartościowania ludzi, zależnie od dóbr materialnych, od zdolności i sił czysto gospodarczych.

Wszyscy ci, którzy przeklinali i zwalczali kapitalizm, ulegli jego błędom. (…) komunizm całą wartość człowieka ocenił miarą zdolności produkowania (…)

Oto błędne koło, w którym kręcą się i wyzyskiwacze, i wyzy-skiwani, w takt tej samej obłędnej melodii.

Wrócić musi Chrystusowe prawo: „Nie możecie Bogu służyć i mamonie… Czyż dusza nie jest ważniejsza niż pokarm, a ciało niźli odzienie? (Mt 6,24.26). Wraz z nim wrócić musi przekonanie, że wartość człowieka zależy przede wszystkim od jego wartości moralnych; że wszelkie jego prawa w społe-czeństwie muszą być mierzone miarą jego moralności, której należy przyznać pierwszeństwo w nowym ustroju; że dobra materialne muszą być podporządkowane dobru moralne-mu i muszą mu służyć. Należy obalić stosowaną tak często dotychczas wśród ludzi zasadę zysku jako miernika ludzkiej wartości; ile zarabiasz, do jakiej kategorii płac należysz, jak wysoki płacisz podatek dochodowy – to pogańskie tytuły do praw nowej elity.

ROZWAŻANIA SPOŁECZNE kard. Stefan Wyszyński

W tym roku minęło 30 lat od śmierci kardynała Stefana Wyszyń-skiego. Prymas Tysiąclecia zmarł 28 maja 1981 r. – w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.

„Księdza Stefana Wyszyńskiego można uznać za jednego z pre-kursorów na gruncie polskim teologii rzeczywistości ziemskich, która rozumie zaangażowanie społeczne chrześcijan jako frag-ment fundamentalnej misji ewangelizacyjnej najlepiej wyrażającej całe posłannictwo Kościoła.” (ze wstępu do książki ks. Stefana Wyszyńskiego pt. Miłość i sprawiedliwość społeczna – rozważania społeczne).

Publikujemy fragmenty rozważań, które dają wyobrażenie o głębi i aktualności myśli Prymasa Tysiąclecia.

Page 24: Talent - Biuletyn nr 1-4/2011

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

www.DuszpasterstwoTalent.pl

K O N T A K T Z D U S Z P A S T E R Z A M I

30-715 Kraków, ul. Saska 2, tel. (012) 656-08-84

e-mail: [email protected],

www.DuszpasterstwoTalent.pl

Działalność Duszpasterstwa i publikowanie biuletynu „Talent”

są możliwe dzięki ofi arności uczestników spotkań.

Ofi ary można wpłacać na konto: 09 1020 2892 0000 5102 0211 6978

Nazwa: Księża Sercanie Talent Duszpasterstwo Przedsiębiorców

i Pracodawców ul. Saska 2, 30-715 Kraków

Janusz Kohut z zespołem

Nowa płyta

z kolędami

http://jkohut.pl/start.html

R e k l a m a

B I B L I O T E K A T A L E N T U

Wydawnictwo Ksi y Sercanów DEHON

encykliki

Jan Pawe II

LABOREM EXERCENSSOLLICITUDO REI SOCIALISCENTESIMUS ANNUS

Wydawnictwo Ksi y Sercanów DEHON

Z przedsi biorczymi katolikami rozmawia Anna Jaworek

piatek_ku_bozej_chwale_okl.indd 2 2011-08-12 10:47:38

Zadzwoń i zamów! 12 290 52 98

www.wydawnictwo.net.pl