swps insider

28

Upload: samorzad-studentow-swps

Post on 20-Mar-2016

232 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

Drugi numer SWPS Insider- wydanie czerwcowe

TRANSCRIPT

Page 1: SWPS Insider
Page 2: SWPS Insider

SWPS na Wielkiej Paradzie Studentów

Page 3: SWPS Insider

SPIS TREŚCI

SWPS Insider NR 2 CZERWIEC 2013

Redaktor Naczelna:Sylwia Winiecka

Zespół redakcyjny:Patrycja Głębocka, Łukasz Potaś, Filip Sarnowski, Sylwia Winiecka,Krzysztof Zajkowski

Wpółpracownicy:Paulina Górczyńska, Małgorzata Hanć, Olga Jakubiec, Martyna Lendzioszek, lilybelle,Tymoteusz Raffinetti, Anna Ślusarska, Ula Zaborowska

Korekta:Patrycja Głębocka, Sylwia Winiecka

Projekt, skład i ilustracje:Patrycja Głębocka

Projekt okładki:Piotr Dajlido

Kontakt:[email protected]

4 Aktualności

Ze świata5 Autostopem przez świat9 Wywiad ze studentką zagraniczną

Felietony10 Wygrana11 Jestem Y12 Profesor nie taki straszny jak go malują

100% kultury13 Podaruj jeśli możesz, weź jeśli chcesz14 Nowe media: media elektroniczne v2.0?16 W kinach17 Cudze promujecie, swojego nie słuchacie17 Zupa na puentach- rarytas dla miłośników kultury

Zdrowie18 Wiosenne porządki w... brzuchu19 Judo

Nauka20 Oblicza neuronauki21 Leczenie wymuszone?23 A to ciekawe24 Crimen imperfecta24 Koło diagnozy

Pasja26 Czy haiku może zaistnieć we współczesnej kulturze?

27 Telegram od samorządu

Od redakcjiStudenci SWPS wykazują rosnące zainteresowanie angażowaniem się w inicjaty-wy studenckie. Ta tendencja wzrostowa, wspierana przez niewyczerpane zaanga-żowanie członków Samorządu Studenckiego, ma szansę utrzymać się przy waszej pomocy. Tyle nieodkrytych obszarów, tyle możliwości, tyle niewykorzystanych szans, tyle pomysłów jeszcze nie wcielonych w życie, tyle wiedzy, tylko czekającej na to, by ją zebrać i wykorzystać!

A wśród tych zasobów wiedzy, nowo otwarta SWPS SUMMER SCHOOL. Co myślicie? Według mnie jeden z genialniejszych pomysłów ostatnimi czasy.

Wraz z semestrem zbliżającym się do nieuchronnego zakończenia, zanim rzu-cimy się w nurt wakacyjnych wyjazdów, staży, pracy, czy też wyczekiwanego od-poczynku, warto pomyśleć o tym, jak rozpocznie się następny rok akademicki. Na pewno przed nami będą wybory do nowego samorządu, ale i możliwości do-łączania się do kół naukowych, grup badawczych. Wszystko, co trzeba zrobić, to się rozejrzeć, rozewrzeć zastałe szczęki i – naprawdę! – odezwać się do najbliżej siedzącej osoby.

Mało nas... Mało nas...Niczym z cytowanej przyśpiewki przyznajemy się do rosnącego zapotrzebowa-

nia na zasoby. Konkretnie, zasoby ludzkie. Autorów chętnych coraz więcej, może teraz czas na jakieś dziwaczne oblicza zaangażowania we współpracę studencką?

Sylwia WinieckaRedaktor Naczelna

13 Podaruj jeśli możesz, weź jeśli chcesz

18 Wiosenne porządki w... brzuchu

Leczenie wymuszone?21

Page 4: SWPS Insider

7.06 | 14:00DZIEWCZYNKA Z KSIĄŻKĄ„Dziewczynka z książką” – akcja wspie-rająca edukację. Katedra Polityki Mię-dzynarodowej SWPS zaprasza do przy-łączenia się do międzynarodowej akcji „Dziewczynka z książką”, której celem jest wsparcie inicjatyw na rzecz eduka-cji w Pakistanie. Dnia 7 czerwca o godz. 14.00 w warszawskiej siedzibie SWPS panie będą mogły wyrazić swoje popar-cie dla edukacji kobiet, fotografując się z książką w SWPS.

8.06 | 9:00-17:00 9.06 | 9:00-17:00WARSZTAT KOMUNIKACJI INTERPER-SONALNEJZapraszamy n na warsztat komunikacji interpersonalnej. W wyniku warsztatu uczestnik pozna :• czym jest komunikacja oraz 4 płaszczy-zny wypowiedzi• czym jest konstruktywna informacja zwrot-na: komunikaty typu „ty” oraz typu „ja”oraz nabędzie umiejętności:• asertywnego wyrażania krytyki• asertywnego reagowania na krytykę• zadawania oraz odpowiedniego używa-nia pytań otwartych i zamkniętych• wyrażania własnych opinii używając komunikatów typu „Ja”Zapisy: www.kariera.swps.pl, zakładka wydarzenia

11.06 | Galeria Wysokich Napięć SWPSWYSTAWA „KRÓLOWE NOCY” Bartosz Dziamski dotarł do środowiska drag queens i w efekcie powstała jedna z najmocniejszych opowieści fotogra-ficznych ostatnich lat o marginalnych społecznościach w Polsce. Wernisaż wy-stawy odbędzie się 11 czerwca 2013 r. w Galerii Wysokich Napięć SWPS i zosta-nie połączony ze spotkaniem z artystą.Twórca opowie o kulisach powstawa-nia kolekcji „Królowe nocy” oraz za-prezentuje film nagrany podczas prób i przygotowań do występów drag queens. Przedstawi także inne fotodokumenty, nad którymi pracował, poświęcone m.in. berlińskiemu Christopher’s Day czy Po-marańczowej Rewolucji.

12.06 | 17:00 | PSYCHE Books & Cafe JAK ZOSTAĆ PSYCHOTERAPEUTĄ? Studenci dziennikarstwa SWPS zapra-szają wszystkich zainteresowanych te-matyką mediów do wzięcia udziału w spotkaniu z Kubą Wojewódzkim. Warsz-tat odbędzie się w czwartek 6 czerwca o godz. 19.00Spotkanie jest organizowane przez stu-dentów dziennikarstwa SWPS i odbywa się w ramach warsztatu dziennikarskie-go. Kuba Wojewódzki opowie o pracy w mediach, życiowych szansach na rozwój oraz zagrożeniach w pracy dziennikarza.

12.06KONKURS WIEDZY O CHINACHWszystkich zainteresowanych historią i kulturą Chin zachęcamy do udziału w Konkursie Wiedzy o Chinach organizo-wanym przez Fundację Odkryj Chiny we współpracy z SWPS. Eliminacje ruszają 12 czerwca w ośmiu miastach w Polsce. Nagrodą jest Roczny kurs języka chiń-skiego w Chinach. Aby wziąć udział na-leży wypełnić formularz zgłoszeniowy na stronie www.odkryjchiny.org

14.06KONKURS NA NAJLEPSZY BIZNESPLANMasz ciekawy i oryginalny pomysł na swój własny biznes w dziedzinie spin off/out lub innej i chcesz go zaprezen-tować?Jesteś kreatywny i przedsiębior-czy?Podziel się swoimi pomysłami!!! NAGRODY: LAPTOP ORAZ POZY-CJA KSIĄŻKOWA ZWIĄZANA Z TE-MATYKĄ PRZEDSIĘBIORCZOŚCITermin składania prac upływa dnia 14.06.2013 r.. Dokładne informacje znajdziecie w Biurze Karier, pokój N114. 14 – 16.06SUMMER WORKSHOPS IN PROFESSIONAL INTERPRETINGBiegła znajomość języka obcego nie wystarczy, żeby zostać tłumaczem. Wy-kładowcy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej nauczą techniki i dostarczą narzędzi niezbędnych w tym zawodzie,

w ramach warsztatów językowych dla tłumaczy i osób wykonujących w co-dziennej pracy zadania związane z tłumaczeniem ustnym z języka angiel-skiego. Warsztaty odbędą się w dniach 14-16 czerwca w warszawskiej siedzibie SWPS. Zapisy trwają.

22 – 23.06BIG BOOK FESTIVALPierwsza w Warszawie i jedna z nie-licznych w Europie impreza promują-ca czytelnictwo poprzez angażowanie publiczności w aktywności kulturalne i artystyczne. Ponad 50 wydarzeń dostępnych bezpłat-nie dla publiczności: czytanie w ciem-nościach, malowanie ciał fragmentami literackimi, menu jak z powieści, sceno-grafie i aranżacje przestrzeni inspirowa-ne książkami, spotkania z autorami, po-kazy filmów, wymiany książek na: inne książki, kawy i bilety do kina i wiele in-nych czytelniczych przyjemności.Big Book Festival to dwa dni czytania. Kilkanaście miejsc Warszawy. Zaskaku-jące lokale i przestrzeń miejska. Więcej info na: www.bigbookfestival.pl

CYTAT LITERACKI NUMERU:

Mój dobry Lysandrze! PrzysięgamNa łuk Kupida, najmocniej napięty,Na jego strzały najlepszej grot złoty,Na ptaki Venus, pełne niewinności,Na jednoczący dusze szał miłości,Na stos, gdzie padła Kartaginy pani,Gdy znikł Trojańczyk fałszywy z przystani,Na wiarołomne słowa mężczyzn wreszcie,Stokroć liczniejsze niż zdrady niewieście, -W miejscu, gdzie pragniesz, miły, na mnie czekać,Stawię się jutro i nie będę zwlekać.

KONKURS! Z jakiego utworu literackiego pochodzi powyszy cytat i kto wypowiedział te sło-wa? Zwycięzca otrzyma podwójne zapro-szenie na przedstawienie w Teatrze Colle-gium Nobilium.Odpowiedzi prosimy kierować na: [email protected]

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 4

Aktualnosci`

Page 5: SWPS Insider

SWPS Insider: Kontynuujmy Twoją historię. Mówiłeś, że następne wakacje, po pobycie w Irlandii, spędziłeś w Sta-nach?Krzysztof Zajkowski: Tak, Stany to było moje wielkie marzenie, chciałem poznać ten kraj, ludzi, zobaczyć Indian, jechać autostopem ze wschodu na zachód, prze-konać się, jak wygląda prawdziwy kapi-talizm i wolny rynek, o którym wcześniej tylko czytałem. Po kupnie biletu lotnicze-go miałem tylko 200 dolarów w kieszeni, ale za to wielką energię i marzenie, aby na przekór trudnościom tam pojechać. Nie było jeszcze wtedy programów Work and Travel, więc wiedziałem, że na miej-scu będę sam musiał sobie wszystko orga-nizować. Wpadłem więc na pomysł, aby najpierw pojechać na obóz wolontariuszy do Ohio, dzięki czemu dostałem wizę i miałem pierwszy punkt zaczepienia. Na miejscu byłem częścią grupy archeolo-gów, pracujących w starej wiosce indiań-skiej. Głównie pomaganie w wykopali-skach, przesiewanie ziemi i poszukiwanie części grotów do strzał.

Skąd w ogóle dorwałeś taką pracę?W Poznaniu ma swoją siedzibę organi-zacja „Jeden Świat”, która organizuje i koordynuje w Polsce dużo wyjazdów na dwu- i trzytygodniowy wolontariat pod-czas wakacji w różne miejsca na świecie. Właśnie z nią udało mi się wyjechać.

Potem ruszyłeś w ten przejazd wszerz Ameryki?Niestety, nie udało mi się. Dotarłem do Cleveland i tam musiałem zderzyć się z realiami, czyli pustym portfelem. Znala-złem pracę w supermarkecie, jeżdżąc no-cami maszynami do zmywania podłóg. Pamiętam, że rano przychodził menadżer, wyszukiwał jakiś kąt z kurzem, do które-go nie dotarłem, pokazywał mi kurz na palcu i pytał „co to ma znaczyć?”.

Rozumiem, że nie porzuciłeś planu na podróż przez Amerykę zupełnie?Aby być bardziej zdeterminowanym, wykupiłem bilet powrotny z Los Angeles (śmiech), wylądowałem w Nowym Jor-ku, no i się zaczęło. Całe autostopowa-nie zajęło mi 14 dni i było ciekawą, ale męczącą przygodą, gdyż w USA autosto-pem najczęściej jeżdżą tylko bezdomni. Każdy się mnie pytał, co taki normalnie wyglądający chłopak tu robi. Zatrzy-mywałem się na dużych parkingach dla tirów, nocowałem nieopodal i jechałem dalej. Kierowcy bali się zabierać obcych, ale Ci, którzy się zdecydowali, byli bar-dzo rozmowni i cały czas opowiadali swoje historie. Jeden o swojej wierze i Kościele, drugi puszczał cały czas jed-ną melodię „Unbreak my heart”. Jeden z nich zatrzymał się w Reno w Nevadzie, gdzie hazard i prostytucja są zalegalizo-wane, odczepił swoją naczepę i pojecha-liśmy do domu publicznego. Nie, nie, ja tam tylko z nimi rozmawiałem, nic więcej (śmiech). To było niesamowite, mijać te wszystkie stany, rozmawiać z

kierowcami, opowiadać o Polsce i o tym, że mamy najładniejsze dziewczyny. :)

Miewałeś chwile zwątpienia?Na jednym z dużych parkingów, do dzi-siaj pamiętam nazwę – Truck Stop To-mahawk– musiałem spędzić ponad 3 dni, gdyż nikt nie chciał mnie zabrać. W końcu, zatrzymał się jakiś lokalny mieszkaniec, który kursował tam parę razy dziennie ze swoim beczkowozem i pojechałem dalej. Czasami czułem się trochę jak człowiek, który biegnie po raz pierwszy maraton i musi go ukończyć. Z drugiej strony, wiedziałem, że spełniam swoje marzenie, byłem szczęśliwy.

I co było dalej?Gdy w końcu dojechałem do San Franci-sco, miałem mało pieniędzy, więc szuka-łem tam pracy. Zatrudnił mnie Chińczyk, który miał swój bar i nauczył mnie robić duże pizze i pomagać w kuchni. Był wo-bec mnie bardzo cierpliwy i wyrozumia-ły. Na koniec pojechałem na wolontariat na dwa tygodnie do Eugene w stanie Ore-

PODRÓŻE

Autostopem przez SWIATKoczowanie na parkingach, noclegi pod chmurką i morze wódki... Czyli ciąg dalszy wywiadu z Krzysztofem Zajkowskim.ROZMAWIAŁA Sylwia Winiecka OPRACOWANIE Łukasz Potaś

SWPS INSIDER | CZERWIEC 20135

`

Page 6: SWPS Insider

gon. Było bardzo fajnie, bo nasza grupa była zbieraniną młodych ludzi z Europy i Azji. Pomagaliśmy na farmie organicz-nej, w sklepie z dziwnymi rowerami. To były niesamowite wakacje. American dream i amerykański wolny rynek, w którym to ludzie decydują o sobie i bio-rą za siebie odpowiedzialność. Podobało mi się to. Jeszcze silniej uświadomiło mi to, że państwo opiekuńcze, które regulu-je wszystko i wchodzi z butami w nasze życie oraz pobiera wysokie podatki, nie sprawdza się, a bezpłatna edukacja, czy służba zdrowia, którą łudzą nas kolejne rządy, to fikcja.

I to koniec Twoich podróży?No wiesz, jak to się mówi, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Uznałem, że kolejna podróż musi być jeszcze lepsza, niż po-przednie. Stwierdziłem, że przejadę Ko-leją Transsyberyjską, dotrę na Magadan, przelecę samolotem do Anchorage i po-tem na zachodnie wybrzeże Stanów. To chyba była najbardziej rock and rollowa podróż z moich podróży i żadna potem już jej nie przebiła.

Znów miałeś mało pieniędzy?Nie wziąłem ze sobą praktycznie wcale gotówki, bo bałem się, że ktoś mnie obra-buje, a w Magadanie musiałem kupić bilet na samolot za jakieś 700 dolarów. Wziąłem ze sobą czeki podróżne American Express, gdyż w Polsce uzyskałem informację, że w każdym większym rosyjskim mieście mogę je wymienić na gotówkę. No i miałem je pochowane w spodniach, w rurkach od ste-laża plecaku, ale gotówki miałem mało.

W końcu wyruszyłem pociągiem z Mo-skwy do Irkucka. Podróż takim pociągiem

to na początku ciekawa przygoda, potem we znaki daje się już monotonia, gdyż każdy postój wygląda tak samo. Pamię-tam, że do Rosji przyjechałem będąc nie-chętnie nastawionym do Rosjan, przez te wszystkie nasze naleciałości historyczne i politykę, ale to się całkowicie zmieni-ło. W pociągu zacząłem poznawać ludzi, którzy częstowali mnie swoimi specjała-mi: wódką, kiełbasą, ogórkami. Byli pod wrażeniem, że tak sobie podróżuję przez Syberię, a ja nadrabiałem miną, bo tak naprawdę wiedziałem, że to dopiero po-czątek podróży i bałem się, co będzie za parę dni, za tydzień, gdzie będę spał, kogo poznam, czy dojadę do Jakucka i Magada-nu. Z drugiej strony, miałem taką wielką wiarę, że wszystko dobrze się potoczy. W sumie cała podróż przez Rosję zajęła mi ponad miesiąc.

Całą trasę przejechałeś pociągami?Było takie miasteczko, Nierjugri, gdzie kończy się linia kolejowa i do Jakucka trzeba było jechać kamazem. Teraz już jest tam chyba kolej, ale wtedy dopie-ro ją budowali. Po trzech dniach, gdy pociągiem dojechałem do Irkucka i za-cząłem iść wzdłuż Bajkału, naszły mnie pierwsze chwile zwątpienia. To wszyst-ko było takie surrealistyczne.

Czyli jednak nie było cały czas tak pięknie?Czułem się tak szczególnie na początku. Jesteś daleko od domu, masz ciężki ple-cak, mało pieniędzy, idziesz wzdłuż je-ziora Bajkał, które jest piękne... Z drugiej strony wiesz, że nie jesteś fizycznie i w sumie psychicznie na to wszystko przy-gotowany, a droga jeszcze daleka. Nie ma nikogo, z kim można porozmawiać, poszukać wsparcia. Wtedy pytasz siebie “co ja tu w ogóle robię?”. Wiedziałem, że po dotarciu do Magadanu muszę zła-pać lot do Anchorage, potem dojechać do San Francisco, znaleźć pracę, żeby kupić bilet powrotny do Polski. Jak tak zacząłem wszystko analizować, to się lekko załamałem i zacząłem wątpić w sens tego podróżowania. A jednak chęć doświadczenia przygody była silniejsza. Motywowałem się tak, że podjadę kawa-łek i jeszcze kawałek. Jestem chyba po prostu zbyt uparty, aby rezygnować.

Po tygodniu podróżowania wczułem się w te wszystkie trudy. Zacząłem sam zagadywać Rosjan, otwierać się na to, co się działo wokół mnie. Spodobało mi się to wszystko. Pod koniec podróży po-ciągiem, niedaleko Nierjugri, poznałem

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 6

Page 7: SWPS Insider

Ukrainkę Lubę, która na początku miała mi tylko pokazać drogę do Jakucka, a na końcu stwierdziła, że tak mnie nie może zostawić i zaprosiła do swojego domu, w którym mieszkała z bratem.O, będą jakieś pikantne historie?Nie, nie (śmiech). Powiedziała, że jej koleżanka, pracująca w awtobazie- ta-kiej bazie z TIRami- mi pomoże oraz, że mogę u nich zostać parę dni. To było niesamowite; dwie godziny wcześniej byłem w pociągu, a teraz siedzę nad je-ziorem, kąpiemy się i jem parówki, po-pijając z jakimś gościem wódkę. Wtedy stwierdziłem, że trzeba po prostu pod-dać się biegowi wypadków, a kamaz do Jakucka sam się znajdzie. Potem byli-śmy na bazarku, gdzie brat tej Ukrain-ki sprzedawał ciuchy, które ona kupiła na granicy z Chinami, ale szybko mu się znudziło i poszliśmy do jego kolegi oglądać mecz Mistrzostw Świata w piłce nożnej, pijąc wódkę.

Strasznie dużo tej wódki wszędzie (śmiech).Ja się starałem nie pić za dużo, ale w Ro-sji jest to trudne.

A co działo się dalej?Następnego dnia przyjechał kierowca z awtobazy i mówi, że jedzie do Jakucka z „gruzem”. Pamiętam, że pomyślałem: z jakim gruzem on jedzie? A potem zro-zumiałem, że gruz to po rosyjsku towary, żywność, materiały budowlane. (śmiech) Dowiedziałem się wtedy, że nie ma pro-stej drogi z Jakucka do Magadanu, bo latem, gdy wieczna zmarzlina odmarza i drogi są rozmyte, na jednym odcinku podróżować można tylko statkiem. Gdy chciałem się popisać i wyjąłem nową mapę Syberii, pokazując mu, że na niej zaznaczona jest droga, tylko się śmiał.

Okazało się, że drogi rzeczywiście nie ma, a ja miałem okazję przekonać się o tym osobiście w następnym tygodniu.

Jechałem z dwoma Rosjanami, z któ-rych jeden Andrzej był kierowcą, a drugi Maxim pasażerem. Andrzej wiózł peł-ny tir szynek i kiełbas francuskich. Je-chaliśmy beznadziejną drogą. Masakra. Żwirówka, ale często też ubita ziemia z wielkimi kałużami po odmarzającej zmarzlinie. Raz na sto kilometrów, nie wiadomo czemu, trafiał się kilkukilome-trowy kawałek asfaltu i wtedy Andrzej powtarzał „kusok sobaczoj radosci” (kawałek psiego szczęścia). Gdy noco-waliśmy w kamazie, dostałem najlep-sze miejsce do spania na przedzie, a oni spali ściśnięci z tyłu. Rano usiedliśmy do śniadania, ja wyjąłem chleby i warzy-wa, a oni odpieczętowali kamaz i wycią-gnęli te szynki, salami i kiełbasy, które wieźliśmy jako towar. Nigdy wcześniej i później cebula z szynką tak mi nie sma-kowała, jak tam. W połowie drogi, gdy kończyła się benzyna, znaleźli jakiegoś Rosjanina, który sprzedał im benzynę za te szynki. W sumie droga do Jakucka za-jęła półtora dnia.

Co się działo tam w Jakucku?Spędziłem w porcie jedną noc, bo na-stępnego dnia wcześnie rano przed wy-płynięciem, kapitan wodolotu robił ja-kieś przekręty, wpuszczał ludzi, którzy nie mieli biletu, ale mogli zapłacić wię-cej... W końcu poznałem chłopaka, któ-ry rano okazał się być członkiem bandy wyrostków. Gdy Rakieta odpłynęła, przyszli i mnie obsiedli dookoła, a ol-brzymi Jakut zaczął mnie poklepywać i powtarzać „Nu brat, nu brat”. Zrobiło mi się gorąco. Zacząłem ich przekonywać, że nie mam pieniędzy, dlatego nie popły-nąłem wodolotem, jestem z daleka i nic

nie mam. Zresztą naprawdę nic nie mia-łem, oprócz tych czeków podróżnych. W końcu mi uwierzył i nagle stwierdził, że mogę tu siedzieć i jak ktoś mnie zaczepi to mam im dać znać, to mnie obronią! (śmiech) Niesamowity zwrot akcji! Oni po chwili poszli, a ja szybko się ulotni-łem, gdy przyszła kasjerka i poradziła mi, abym brał plecak i uciekał, bo jesz-cze się rozmyślą.

Gdzie poszedłeś dalej? Kierowca tego kamaza był gdzieś w Jakucku?Tak, całe szczęście dał mi dzień wcze-śniej swój adres. Cały dzień rozwoziłem z nim właśnie te szynki i kiełbasy, któ-re przywiózł. Pamiętam, że pod koniec dnia pojechaliśmy do jego awtobazy, a tam inni kierowcy stali zebrani w kółku i pili wódkę z jednego kubka, zagryza-jąc starymi gruszkami. Chyba zobaczyli mój zdziwiony wzrok, bo jeden z nich powiedział, że tak nie powinno być, ale u nich jest takie życie. To było takie smutne, bo z jednej strony pili tą wódkę z gruszkami, a z drugiej wiedzieli, że nie tak powinno wyglądać normalne życie. Tam na każdym kroku coś się działo. Wieczorem poszliśmy znów do portu, bo Maxim obiecywał, że zna kapitana Wita-lija, ale po drodze okazało się, że musi-my zajść do Miszy, bo są jego imieniny.

Na imieniny?Tak, no i się zaczęło. Na początku sta-rałem się nie pić wódki, bo jeszcze wie-rzyłem, że pójdziemy do tego Witalija, ale potem, gdy okazało się, że Maxim jest coraz bardziej pijany, pomyślałem, że muszę się przyłączyć, aby on się kompletnie nie upił (śmiech). W końcu późno w nocy poszliśmy do tego portu, ale tam oczywiście nikogo nie spotkali-śmy.

SWPS INSIDER | CZERWIEC 20137

Page 8: SWPS Insider

Pojechałeś w końcu dalej do Maga-danu?Zadecydowałem, że będę jechał tak długo jak się da do Chandygi i spraw-dzę, czy rzeczywiście tej drogi tam nie ma. Nad ranem, gdy spałem, przyszedł Maxim. Zaczął mówić, że jest Rakieta, kapitan wodolotu Witalij się odnalazł i jutro lub pojutrze płynę. Potrzeba było tylko trochę pieniędzy, więc mu dałem połowę tego, co jeszcze miałem.

Witalij się odnalazł?Oczywiście nie było żadnego Witalija, a Maxim chciał po prostu na wódkę. Na szczęście Andrzej zwrócił mi ze swoich pieniędzy, załatwił przeprawę przez Lenę i pojechałem dalej.

Pojechałeś drogą, która nie istniała?Ona tak na prawdę latem jest rozmyta i zabagniona tylko na odcinku około 100 km, więc pomyślałem, że przejdę je pieszo. Na szczęście do tego nie do-szło. Trzy dni autostopowałem drogą z Rosjanami i Jakutami, nocowałem w tajdze, paliłem ognisko, broniłem się przed komarami. Czułem się jak po-dróżnik z książek, które czytałem, gdy byłem mały. Tak, jakbym czytał książ-kę i jednocześnie w niej był. W końcu dotarłem do miejsca, gdzie droga była coraz węższa i spotkałem tam Rosjan, zbierających jagody. Poradzili mi, abym skierował się na północ do rzeki Audan, która była niedaleko, gdyż tam czasami cumowały barki w drodze do Chandygi.

Nie wodolotem to barką?Właśnie, te wszystkie zwroty akcji były niesamowite. Gdy dojechałem

tam następnego dnia, okazało się, że jest barka do Chandygi, skąd była już droga do Magadanu. Miałem szczęście! Zagadnąłem jakichś Rosjan. Powiedzie-li, że porozmawiają z kapitanem, aby nie brał ode mnie pieniędzy, bo jadę z nimi. Starsza Rosjanka od razu zaczęła mi matkować, wypytywać, skąd jestem i gdzie jadę, dlaczego sam, czy jestem głodny. Na koniec zrobiła mi kanapki ze słoniną i przyrządziła herbatę z lokal-nych ziół. Pamiętam, że jadłem te ka-napki i cieszyłem się, że chyba jednak naprawdę zobaczę ten Magadan, a po-tem i ponownie San Francisco. Byłem szczęśliwy.

Jak wyglądała podróż barką?Płynęliśmy ponad dwa dni, podczas których dwa razy zepsuł się statek pcha-jący barkę, poznałem Wiktora, Pawła i innych Rosjan, a także zwiedziliśmy po drodze górę Mamutów. Znalazłem tam całą skamieniałą kość, której kawałek zabrałem ze sobą do Polski. Ałdan to duża rzeka, ale podróż przeszła szybko. Gdy dopłynęliśmy na miejsce, Rosja-nie zaprosili mnie do domu, bo trwał właśnie pożar tajgi i nie można było wyjechać. Z drugiej strony, w górach wezbrały rzeki i droga była nieprze-jezdna. Po dwóch dniach nie chciałem już dłużej czekać, złapałem stopa i po-jechałem. Gdy jechaliśmy, kierowca puszczał smętne piosenki Wysockiego i tak dobrze mi się jechało, że chciałem tą czarną wołgą dojechać do samego Ma-gadanu. Niestety kierowca mieszkał w ostatniej wiosce przed początkiem gór-skiej drogi i musiałem wysiąść. I znów nocowałem samotnie w tajdze, paliłem ognisko i bałem się niedźwiedzi.

Niedźwiedzi?Tam już zaczęły się Góry Czerskiego, droga tylko z nazwy była podobna do drogi w naszym rozumieniu. Droga kołymska, którą jechałem była zbudo-wana na kościach zesłańców syberyj-skich, a pozostałości gułagów i stare cmentarze wciąż tam są. Niedźwiedzie też. Pamiętam, gdy w nocy leżałem w namiocie, nagle usłyszałem, jakby ktoś dookoła stąpał. Po chwili, gdy już wy-obrażałem sobie chodzącego niedźwie-dzia, zdałem sobie sprawę, że to tylko wskazówka mojego budzika wydaje taki dźwięk. Co za ulga! Można się z tego śmiać, ale takie samotne podró-żowanie nie jest łatwe. Pomagała mi wtedy świadomość, że robię coś niesa-mowitego, coś, co długo będę pamię-tał i ten ciągły natłok wrażeń i ludzie, których spotykałem. Następnego dnia zatrzymał się w końcu pierwszy kamaz, który jechał do Magadanu i pojechali-śmy. Nie mogłem uwierzyć, że poszło tak szybko. Podróż była ciekawa, a wi-doki gór piękne. Po 4 dniach dojechali-śmy nad morze Ochockie.

I to był już koniec podróży przez Rosję?Tak myślałem, szczególnie, że na lot-nisku dowiedziałem się, że następne-go dnia leci samolot do Anchorage na Alasce. Ale znów okazało się, że w Rosji nie ma tak łatwo, gdyż moich czeków podróżnych American Express żaden bank nie chce wymienić. Zacho-dziłem do każdego banku, rozmawia-łem, pytałem. Gdy w końcu już zaczą-łem tracić nadzieję, znalazłem odział Sbierbanku, który- jak się okazało- był największym rosyjskim bankiem i wymieniłem czeki na gotówkę. Gdy w końcu kupiłem bilet i wieczorem po-jechałem na lotnisko, przy odprawie granicznej dowiedziałem się, że nie mam prawidłowej wizy i muszę się wrócić tam skąd przyjechałem- czyli do Brześcia. Prawie usiadłem z wra-żenia. Po tej całej podróży i z kupio-nym biletem mam się wracać do gra-nicy polsko-białoruskiej? 11000 km? Po parunastu minutach oczekiwania na wyjaśnienie sytuacji, okazało się, że to pomyłka i mogę lecieć. A więc jednak! Po miesiącu i czterech dniach miałem zobaczyć Alaskę, a potem po-nownie San Francisco. Wyruszyłem, podśpiewując sobie: ”If you’re go-ing to San Francisco, Be sure to wear some flowers in your hair”.

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 8

Page 9: SWPS Insider

SWPS Insider: Jak długo mieszkasz w Warszawie?Diana Sakhnovska: Życie w Polsce oraz w Warszawie w ogóle, to mój pierwszy wy-jazd za granicę. Jako studentka pierwszego roku, jestem tutaj od sierpnia 2012 roku.

Skąd decyzja o studiowaniu w Polsce? W czym nasze szkoły były dla Ciebie bardziej atrakcyjne, niż uczelnie na Ukrainie?Nigdy nie planowałam studiowania w Pol-sce, a nawet w innym kraju. Mój przyjaciel stwierdził kiedyś, że będzie studiował w Warszawie, ponieważ studia tutaj są tań-sze, akademicko lepsze i dają studentom więcej perspektyw. Wraz z rodzicami zde-cydowaliśmy wtedy, że jestem na tyle do-rosła, abym sama mogła podjąć decyzję o mojej przyszłości, która jest dla mnie naj-ważniejsza. I dlatego właśnie wybrałam Warszawę.

Dlaczego akurat SWPS?Moim marzeniem jest zostać dziennikarką lub prezenterką telewizyjną. Jest to moje marzenie od dzieciństwa i chciałabym je zrealizować właśnie tutaj, na SWPSie.

Jak inni studenci traktują Cię jako zagranicznego studenta? Czy czujesz pełen komfort w naszym środowisku?Na początku było ciężko, ale z czasem

było coraz łatwiej. Dzisiaj czuję się już o wiele lepiej, niż na początku semestru. Na szczęście znalazłam paru dobrych znajo-mych- nie tylko z Polski, ale także z in-nych krajów słowiańskich.

A bariera językowa? Jak radzisz sobie z opanowaniem języka polskiego?Nie planowałam wcześniej studiowania w Polsce, także w ogóle nie uczyłam sie języ-ka przed wyjazdem za granicę. Jednak mu-siałam się z nim zapoznać, przynajmniej na poziomie podstawowym. Dwa miesią-ce przed rozpoczęciem studiów uczyłam

się za pośrednictwem Internetu i książek. Kiedy już znalazłam się na miejscu, pró-bowałam jak najwięcej pytać i rozmawiać z ludźmi. Początkowo było to straszne- wzajemne porozumienie stanowiło swego rodzaju wyzwanie, a czasami było wręcz niemożliwe! Ciągle zastanawiałam się, czy powiedziałam coś nie tak i przez to zraziłam do siebie innych. Jednak pod ko-niec pierwszego semestru zauważyłam, że moja znajomość języka polskiego znacz-nie się poprawiła. Byłam bardzo szczę-śliwa! Jestem pewna, że na tym poziomie nie poprzestanę i opanuję wasz język do perfekcji dla własnej satysfakcji.

Jako aktualna mieszkanka Warszawy, czym najbardziej zaciekawiło Cię to miasto?Architekturą, historią, kompaktowością. To miasto łączy ze sobą stare i nowe. Warszawa przyciąga pięknymi kawiarnia-mi i zielonymi ogrodami. Jest to, moim skromnym zdaniem, miasto dobre i spo-kojne.

Czego najbardziej brakuje Ci w Pol-sce? Za czym tęsknisz?Po raz pierwszy w życiu jestem tak daleko od rodziny i przyjaciół. To jest to, czego brakuje mi najbardziej! No i jeszcze tę-sknie za domowymi ciastkami z kremem - tutaj takich nie znajdziesz...

SWPS INSIDER | CZERWIEC 20139

INNA PERSPEKTYWA

Wywiad ze studentka zagranicznaDiana Sakhnovska, studentka dziennikarstwa dziennego, przyjechała do nas z Ukrainy. Jako dla obcokrajowca, nasze środowisko było dla niej nie lada wyzwan-iem, z którym musiała się zmierzyć. Na szczęście zamierza tutaj zostać, ponieważ miasto i szkoła przypadły jej do gustu.

ROZMAWIAŁ Filip Sarnowski

``

Page 10: SWPS Insider

Wyobraźmy sobie taką sytuację: jesteśmy w Sztokholmie, trwa rozdanie nagród Nobla. Na scenę wychodzi kilkudziesięcioletni mężczy-zna po odbiór nagrody.

Wysoki, przystojny i elegancko ubrany. Nieistotne jest, jaka to dziedzina oraz bez znaczenia jest to, czy pracował na to kilka, czy kilkanaście lat. Ważna jest przemowa, którą zaprezentował po odebraniu tej najbardziej prestiżowej nagrody naukowej na świe-cie. Opowiada w niej o swoim życiu, o tym, jak bardzo wspierała go w dążeniu do sukcesu jego żona oraz jak wielką motywacją była dla niego jego maleńka córeczka. Jak bardzo cieszył się, wiedząc, że ma tak wspaniałą rodzinę, która jest dla niego opar-ciem. Jak wiele siły i odwagi, potrzebnych do przebrnięcia przez skomplikowane zadania, dostarczało mu jedno spojrzenie na jego małą dziewczynkę, bawiącą się lalkami. Jak każdego dnia budził się, czując zapach ciepłego pieczywa pieczonego przez jego żonę, który to przywodził mu na myśl jego rodzinny dom. I wtedy prze-szedł do głównej części swojego przemówienia. Podziękowania dla rodziców.

Nie ma chyba nic cenniejszego dla rodzica, niż dziecko, które mówi, że bez nich nigdy nie zaszłoby tak daleko i jak bardzo jest im za wszystko wdzięczne. Wyobraźmy sobie, że dziękował im za te wszystkie lata poświęceń przy jego wychowaniu, inwestowa-niu w naukę i edukację. Za walkę z przeciwnościami losu oraz za pomoc w przezwyciężaniu jego własnych słabości w okresie do-rastania. Wspominał, jak wielką siłę dały mu te zwykłe codzienne chwile, gdy szli w trójkę do parku, gdy jeździli razem na wyciecz-

ki, na grzyby. Dziękował za wpojenie mu podstawowych warto-ści, pokazanie, na czym polega przyjaźń, lojalność. Za wszystkie chwile, gdy załamany myślał, że już niczego nie osiągnie, że za-przepaścił wszystko przez swoje lenistwo i młodzieńczy bunt, a oni nigdy nie stracili wiary w jego możliwości. Wyciągali go z róż-nych tarapatów i tłumaczyli, że jeden upadek nie może stanowić o całej przyszłości. Pomogli spełniać mu swoje marzenia, popycha-jąc go do przodu oraz stanowiąc wsparcie w chwilach zwątpienia. Gdy raz uciekł z lekcji na koncert rockowy swojego ulubionego zespołu, bo namówili go do tego koledzy, nie spotkała go za to surowa kara, a szczera rozmowa. Przez nią poczuł znacznie więk-sze wyrzuty sumienia, niż gdyby miał dostać za swoje przewinie-nie lanie lub karę i usłyszeć krzyki. Dzięki temu nauczył się, że wszystko można rozwiązać poprzez rozmowę. Dziękował im też za to, że pokochali i zaakceptowali jak córkę jego miłość, przyszłą żonę. Wspierali ich, gdy brali ślub, oraz cieszyli się razem z nimi narodzinami ich córeczki. Wnieśli niepodważalny wkład w wy-chowanie jego córki, podkreślał, że stara się być z żoną tak samo dobrymi i wyrozumiałymi rodzicami, jakimi oni byli dla niego.

To na ich przykładzie nauczył się, że można pogodzić rozwój kariery naukowej z życiem rodzinnym, choć wymaga to wielu po-święceń i wyrzeczeń. A przede wszystkim, dziękował rodzicom za to, że nauczyli go kochać tak, jak oni kochali siebie, że nauczyli go tej miłości i szacunku dla drugiej osoby.

Piękne i prawdziwe słowa płynące prosto z serca dorosłego mężczyzny. Coś zwykłego, powszedniego, jak miłość do rodzi-ców, a jednocześnie tak wielkiego i znaczącego dla każdego czło-wieka. A teraz wyobraźmy sobie ostatnią rzecz: że jego rodzice to homoseksualna para.

FELIETON

W Y G R A N ATEKST Anna Ślusarska

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 10

Page 11: SWPS Insider

11

GENERACJA Y

Jestem ”Y”TEKST Olga Jakubiec

Po drodze kawa i rogalik, któ-ry ma służyć za śniadanie. Szybki bieg do tramwaju lub „uciski i uściski” podczas tra-sy metrem. Chwila na uczel-ni, potem praca lub praktyka, może szkolenie, czy spotkanie przy jakimś projekcie. W mię-dzyczasie odpisywanie na ma-ile, sprawdzanie facebooka i telefony. Po powrocie czę-sto jeszcze godziny spędzone przed laptopem. Czy jest coś w lodówce? Można je wyrzu-cić, my jemy na mieście.

Jeśli czegoś nam brakuje to prędko po to sięgamy. Kiedy nadarza się okazja, nie marnujemy jej. Szybko nas coś nudzi, ale nie jesteśmy bierni, więc szukamy emocji. Jesteśmy na bieżąco, jesteśmy w biegu, bo jesteśmy pokoleniem Y. Student dzisiaj to „człowiek-orkiestra”. Ma być młody, ale z doświadczeniem, znajomością języków i niewyczerpaną kreatywnością. Nasi ro-dzice w czasach studenckich po prostu studiowali, my natomiast pracujemy… Jak podaje Instytut Pracy i Spraw Socjal-nych, aż 41% młodych ludzi równocze-śnie studiuje i pracuje. Zajęcia na uczelni są raczej dodatkiem, niż centrum aktyw-ności studenta. Trudno się temu dziwić, skoro sam rynek wymaga raczej kompetencji miękkich, niż wiedzy akademickiej. Nie-małe znaczenie ma też to, że na naszych półkach sklepowych możemy znaleźć dziś o wiele więcej niż ocet. Mo-żemy wcisnąć „en-ter” i zaraz dostać to, czego szuka-my. Być może tak szybki dostęp do in-

formacji narzucił też szybkie tempo życia. Dziś szczyt piramidy Maslowa dla mło-dego człowieka jest szczególnie ważny, a wielu z nas jest wyposażonych w świado-mość, że możliwości, aby ten szczyt osią-gnąć, jest wiele. Taka wolność wyboru i pęd za atrakcyjniejszym jutrem niesie jednak też za sobą pewną niestałość. Sam prof. Czapiński, który w swoich niedaw-nych badaniach przyglądał się pokoleniu Y zauważa, że jest to pokolenie, które ma łatwość w zmienianiu swojej drogi, bo nie podejmuje się też stałych zobowią-zań. Trudno nie zgodzić się z opinią, że nasze pokolenie nie szuka miejsca na za-puszczenie korzeni. Aktywność studenta w zdobywaniu doświadczenia nie jest też wcale oznaką materializmu, ale potrzebą

zdobycia niezależności. Bowiem wielu młodych ludzi przez uzyskaną praktykę chce mieć szansę na pracę, która będzie zmuszała ich do rezygnacji ze swoich pasji. Choć trzeba przyznać, że zdarza się i tak, że pasją staje się sama praca.

Ze względu na fakt, iż aktywność jest dziś w cenie, wydawać by się mogło, że reprezentant pokolenia Y jest bez wad. Czy istnieją jakieś zagrożenia dla poko-lenia Y? Ktoś ironiczny mógłby powie-dzieć, że zapewne będzie to pokolenie Z. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii, które stawiają to pokolenie w nie tak idealnym świetle. Niepodważalnie komputer jest dziś narzędziem ogromnie przydatnym, stanowiącym skarbonkę dla czasu. Jednak także za nim mogą kryć się pewne minusy. Nie chodzi tu wcale o to, że zapominamy o kartce i ołówku, a nasz podpis na dokumencie przypomina zwy-czajny bohomaz. Szybkie rozwiązania, które osiągamy przez Internet po prostu mogą odrzeć nas z refleksyjności. Wszyst-ko może sprowadzić się do tego, że nie będziemy tworzyć poglądów, ale googlo-wać poglądy… Nasza pewność siebie, choć konieczna w dzisiejszych czasach, eliminuje też chęć posiadania autorytetu. Pozostają nam zatem własne błędy, aby się na nich uczyć, ale i tego pokolenie Y nie bierze często pod uwagę. Bowiem wspomniana już aktywność tej generacji nierzadko przybiera postać niecierpliwo-ści. Wyciąganie wniosków z własnych po-rażek to proces, który może nie przebiec, gdy ciągle zmieniamy kierunek, bo chce-

my mieć wszystko od razu. Okazuje się zatem, że

nasze pokolenie ma trochę cieni, ale sporo też w nas blasku. Zatem reprezen-tantom pokolenia Y,

którzy zaczytują się w Insiderze życzę

refleksyjnego po-dążania za swoją generacją.

SWPS INSIDER | CZERWIEC 201311

Page 12: SWPS Insider

Większość z was zapewne sobie pomy-śli, co też pierwszak może wiedzieć o profesorach? Co on też może o nich sły-szeć? Toć on dopiero co od piersi matki się odessał i już chce nam tutaj się rozpi-sywać o naszych prowadzących?!

Otóż tak. Nie będę oszukiwał że nie znam każdego profesora. Nie będę mą-cił wzroku słowami o tym iż jestem w Samorządzie i znam po prostu wszystkich, bo to by było perfidne kłamstwo. Jestem w Radzie Wy-działu, czasami zjawię się na Se-nacie i widzę jak też zachowują się profesorowie i wykładowcy.

A jak się zachowują? Ludz-ko. Tak, ludzko. Większość kadry wydaje nam się twar-da, ostra, nieprzystępna i może w przypadku niektó-rych, których jeszcze nie mia-łem (nie)szczęścia poznać tak jest. Ale dotychczasowi, których mi było dane, chociaż podczas wykładów wydawali się czasami lekko odcięci od nas, inni, nieprzy-stępni do końca, z tego co zaobser-wowałem – są naprawdę ludzcy. Po-trafią się śmiać. Z siebie, z kolegów ze studentów.

NIE! PROFESORSTWO?!Tak, Ci sami których uważacie, brzyd-ko mówiąc, za sztywniaków, nudziarzy, wapniaków i dinozaurów potrafią mówić z prawdziwą pasją. Potrafią żartować, potrafią się uśmiechnąć, zainteresować sobą. Nie jest to bezczelne wazeli-niarstwo z mojej strony, co to to nie! Ja także należałem do tych osób. Tym bardziej z faktu że jestem na pierwszym roku i osoba w stopniu profesora, ba! Doktora!, jest już dla mnie czymś odległym, kosmicznym i nienamacalnym. No i nudnym. A tutaj proszę, nagle można mieć wielki tytuł i nie popaść w samozachwyt, zakochać się w swoim głosie i prowadzić wykład

nie zważając na przysypiających studen-tów. Nie chcę tutaj wymieniać z imienia ale oni sami widzą na których ich wy-kładach jest wielka frekwencja i studenci siedzą słuchając z zainteresowaniem czy raczej sala jest prawie pusta. Tak mówiąc off topic, to musi być smutne dla wykła-dowcy prowadzić wykład dla ćwiartki sali. Pomyśleliście o tym?

Jednakże, żeby nie było zbyt dużo słodyczy to pokażę drugą stronę me-dalu. Co jednak jeżeli wykładowca stara się jak może ale sama treść jest nudna? Toć to nie jego wina że tak a nie inaczej potoczyła się historia i on powinien nam to przekazać. Oczywiście, moż-na się czepiać że „Ciekawy wykładowca poprowadzi na-

wet temat o łapaniu komarów pałeczkami” ale kto z was by w

ogóle przyszedł na coś tak dzi-wacznego? Nawet jeżeli wykła-

dowca byłby ciekawy to i tak nie wierzę by było wielu którzy by na to

przyszło. Tak samo tutaj, gdy temat jest straszny to i ciężko wykładowcy

to ciekawie poprowadzić.Jest jeszcze trzeci, najstraszliwszy

przypadek. Wykładowca, który popro-wadził już parę takich samych wykła-dów pod rząd i nudny temat. Na bogów, gorszego połączenia chyba nie ma. Chy-ba, bo jeszcze nie miałem pecha by trafić na coś takiego.

A wam się przydarzył taki ewenement? Czy dla macie ja-

kieś ciekawe przypadki z wy-kładowcami? Jakieś może tzw.

Rodzynki? Chcecie się podzielić jakąś opinią czy może napsioczyć na wykładowcę? Zapraszam do na-pisania na: [email protected] a wasz tekst czy coś zabawnego o wykładowcy może się pojawić w kolejnym numerze! (anonimowo lub też nie).

OKIEM PIERWSZOROCZNIAKA

Profesor nie taki straszny jak go malujaCzyli słów kilka od pierwszoroczniaka.

TEKST Łukasz Potaś

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 12

`

Page 13: SWPS Insider

Historia zawieszonej kawy rozpoczyna się 100 lat temu w słonecznym Neapo-lu. Podobno Włosi, kiedy spotkało ich wyjątkowe szczęście, chcąc podzielić się swoją radością, „zawieszali” kawę dla nieznajomego. Zanim café sospeso z Włoch trafiło do Polski, przebyło dłu-gą drogę przez różne europejskie kraje. Do nas dotarło z Ukrainy, gdzie zwyczaj „zawieszania” opanował już nie tylko ka-wiarnie, ale też piekarnie, księgarnie, a nawet apteki.

„Zawieszanie” kawy polega na tym, że kupując kawę dla siebie, możesz za-płacić za dwie – jedną wypijasz, a dru-ga zostaje dla nieznajomego. Zawieszo-na kawa zostaje zaznaczona na tablicy. Każdy, kto zechce, może poprosić o taką kawę i wziąć ją za darmo. Nieważne, czy to będzie student, wykładowca, czy przy-padkowy gość. W ten sposób tworzy się

łańcuszek życzliwych miłośników kawy.Chociaż pomysł zagościł u nas sto-

sunkowo niedawno, rozprzestrzenia się błyskawicznie. Lista lokali objętych ak-cją zawieszonej kawy rośnie praktycznie z dnia na dzień. Oczywiście, jak każdy tego typu trend, wzbudza wiele emocji- zarówno tych pozytywnych, jak i nega-tywnych. Zwolennicy mówią o pięknej idei, bezinteresownej pomocy potrzebu-jącym, czy po prostu o radości, jaką spra-wia dzielenie się czymś z innymi ludźmi. Przeciwnicy natomiast skrzętnie wyli-czają każdą złotówkę przeznaczoną na drogą kawę, a którą można by wydać na inną, lepszą formę pomocy ubogim. Cały Internet i media ogarnęła wielka burzliwa dyskusja nad zasadnością, sensem zawie-szonej kawy.

Warto zastanowić się jednak, czy dyskusja ta nie została wywołana przez

złą interpretację przekazu, który niesie ze sobą zawieszona kawa. Bo chyba nie chodzi tu o taką pomoc, która ma rato-wać życie innych. Wiadomo, że kawa to nie jest produkt pierwszej potrzeby. Jeśli ktoś ma dobre serce i chce pomagać, to może robić to na wiele innych sposobów, które z pewnością bardziej przysłużą się potrzebującym. Ideą zawieszonej kawy jest raczej przekazanie nieznajomemu bezinteresownego, ciepłego, ludzkiego gestu. To dzielenie się z kimś, sprawie-nie, że ktoś pijąc taką kawę uśmiechnie się. To trochę taka idea „podaj dalej”. Zawsze można mieć nadzieję, że dobro powraca– dzisiaj ja zawieszam kawę To-bie, jutro Ty (albo ktoś) zawiesisz kawę dla mnie.

Jeśli chciałbyś sam spróbować zawiesić taką kawę, zapraszamy do Psyche- u nas właśnie wprowadzamy ten miły zwyczaj.

ŚWIATOWE TRENDY

Podaruj jeśli możesz, weź jeśli chcesz

TEKST Paulina Górczyńska

SWPS INSIDER | CZERWIEC 201313

Page 14: SWPS Insider

Nie muszę sam szukać informacji, użyt-kownicy tego portalu robią to za mnie. Przesuwam tylko palcem w dół po mojej liście i cieszę się najświeższymi newsa-mi, ciekawostkami, plotkami ze świata polityki, sportu i kina. A wszystko za-warte w wypowiedziach po 140 znaków. Zabawne, ile treści można zmieścić w tak krótkiej wiadomości.

W drodze do pracy przełączam się na Google Currents, żeby sprawdzić, czy Twitterowcy niczego nie pominęli. Krótki rzut oka na tytuły i leady. W koń-cu docieram do biura i włączam Facebo-oka. Po to, żeby pozostać połączony do końca dnia. Na komputerze, na tablecie, na telefonie.

Ilość treści publikowanych w sieci robi wrażenie. Co minutę na Facebooku pojawia się 700 tys. nowych wpisów i

pół miliona komentarzy, a na YouTube 25 godzin nowych filmów. Internauci na całym świecie zarażeni zostali chorobą publikowania, komentowania, opowia-dania o wszystkim i o niczym, obraża-nia, wyśmiewania, oceniania… Tylko w 2011 roku na świecie wygenerowano więcej danych indywidualnych, niż w całej historii ludzkości aż do 2010 roku!

Jeśli dobrze się zastanowić, to w pierwszej kolejności nigdy nie wchodzę na portale internetowe. Moja obecność na nich wynika jedynie z kliknięcia w link, który pojawi się na Facebooku. Można więc śmiało powiedzieć, że je-stem niewolnikiem edge ranku – mecha-nizmu, według którego dany wpis poja-wi się wyżej w moich aktualnościach. A od czego zależy ten cały edge rank? Od ilości polubień, komentarzy, udostęp-

nień – poziomu zaangażowania użyt-kowników Facebooka. Oznacza to, że treści, które mogą potencjalnie zbudzać moje zainteresowanie selekcjonowane są przez… samych Facebookowiczów.

I to jest piękne w mediach społecz-nościowych. Facebook i Twitter po od-powiednim skonfigurowaniu zamienia-ją się w najlepszą prasówkę– tutaj na kolejność wyświetlania informacji ma wpływ faktyczny zasięg, potencjał wiru-sowy danego newsa oraz osobiste prefe-rencje: nasze i naszych znajomych, a nie

polityka redakcyjna i „widzimisię” redaktora. Social media – Kuźniar 1:0.

Media społecznościowe jednak to nie tylko powielanie treści opublikowanych na innych portalach. Twitter umożliwia nam śledzenie na bieżąco ćwierków ulubionych, czy też znienawidzonych

PRZEGLĄD SOCIAL MEDIA

Nowe Media: media elektroniczne v2.0?

Mój poranny przegląd prasy zaczyna się od Twittera. Wystarczy 5 minut przy roga-liku i filiżance espresso, żebym wiedział co się dzieje na świecie.TEKST Tymoteusz Raffinetti

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 14

Page 15: SWPS Insider

polityków, artystów, dziennikarzy. Face-book oferuje nam natomiast Fan Page’e – zintegrowane z serwisem mikroblogi, oferujące treści tekstowe, zdjęciowe i filmowe. Strony na Facebooku można podzielić na pięć głównych kategorii:

- strony społeczności – nakierowane na bezmarketing, tzn. tworzenie przez firmy bądź indywidualnych użytkowni-ków więzi z Facebookowiczami na pod-stawie wspólnych zainteresowań,

- strony celebrytów – nic innego, jak społecznościowe wizytówki artystów, dziennikarzy czy polityków, nastawione na budowanie PR wokół danej postaci,

- strony z „lolcontentem” – prze-śmiewcze, ironizujące lub po prostu zarzucające fanów toną śmiesznych ob-razków,

- strony marek – teoretycznie po-winny być to strony społeczności, w praktyce wiele firm decyduje się jednak na styl, w którym przeważa komunika-cja produktowa, nakierowana na przy-ciąganie fanów konkursami i zarzucanie lawiną reklam produktów,

- strony informacyjne – te nas będą interesować najbardziej. Często posia-dają wyraźne cechy stron społeczności, odróżniają się jednak większym naci-skiem na przekazywanie treści, związa-nych z daną dziedziną.

Podczas gdy jedyną funkcją pierw-szych czterech jest najczęściej pożera-nie naszego cennego czasu, te ostatnie wydają się robić to w sposób najbardziej konstruktywny. W zależności od zainte-resowań, znajdziemy na Facebooku nie-zliczoną ilość tematycznych Fan Page’y, na bieżąco informujących nas o newsach

związanych z interesującym nas zagad-nieniem, często opatrzonych krótkimi komentarzami twórców.

Czy kupuję gazety? Tak, ale tylko ty-godniki: w celu skonfrontowania moich opinii z poglądami innych. Chociaż cza-sem zdarzają mi się okresy bez prasy pa-pierowej. Wchodzę wtedy na moją listę RSS i sprawdzam, czy któryś z moich ulubionych blogerów nie napisał czegoś ciekawego. Radia nie słucham praktycz-nie wcale, telewizję włączam jedynie w celu obejrzenia wyścigu Formuły 1, czy meczu tenisowego. Wszystkich infor-macji, których potrzebuję dostarcza mi Facebook i Twitter.

Na czym polega fenomen mediów społecznościowych? Myślę, że odpo-

wiedź na to pytanie będzie podobna jak w przypadku całych mediów elektro-nicznych, z tym, że social media są po prostu jeszcze szybsze, bardziej zwięzłe, zróżnicowane i interaktywne. To kolej-ny etap w rozwoju mediów, kolejny krok w kierunku lepszego, bardziej innowa-cyjnego dotarcia do odbiorcy.

Być może dożyję czasów, w których gazety przestaną istnieć. Nie ma w nich przecież przycisku „lubię to”, pola do pozostawienia komentarza, opcji „retwe-etowania”. Chciałbym napisać, że prasa drukowana powinna przeżyć, lubię w końcu potrzymać czasem w ręku papier. Zdaję sobie jednak sprawę, że byłoby to bez sensu– czasy się zmieniają, a wraz z nimi oczekiwania odbiorców. W natłoku informacji, w czasach, w których liczy się „attention marketing”, tylko krótkie i zwięzłe treści są w stanie przykuć naszą uwagę. Tylko interaktywne newsy zdo-bywają nasze zaangażowanie i sprawia-ją, że polecimy je innej osobie. Dlatego nie ma co się oszukiwać, dziennikarstwo musi się zmienić i zaakceptować te tren-dy, niezależnie od tego, czy wydają się one słuszne, czy nie.

Czy rację miał więc ś.p. Ryszard Kapuściński mówiąc, że „procesowi przyspieszenia informacji towarzyszy zjawisko jej spłycenia”? Cóż, to zależy teraz tylko i wyłącznie od nas. Posiada-jąc moc selekcjonowania materiałów, to my zadecydujemy czy media społeczno-ściowe zamienią się w rzetelne i poważ-ne źródło informacji, czy też interneto-wy rynsztok.

SWPS INSIDER | CZERWIEC 201315

Page 16: SWPS Insider

PANACEUMgatunek: Dramat, Kryminał, Thrillerreżyseria: Steven Soderberghscenariusz: Scott Z. Burns

Ciekawa intryga kryminalno-psychologiczna. Ona (Emily) cierpi na depresję, spowodowaną utratą wystawnego i beztroskiego stylu życia, w wyniku areszto-wania jej męża za przestępstwa giełdowe. On (dr Banks), lekarz psychoterapeuta, stara się ją z tego wyciągnąć. Ciągle zapracowany, dzieli czas pomiędzy swoją prywatną praktykę, dyżury w szpitalu i rodzinę. Kierując się sugestią byłej lekarz Emily, zaleca jej nowy lek antydepresyjny, w następstwie którego dochodzi do niespodziewanego wydarzenia. Gdy lekarz traci pozycję, pieniądze i rodzinę, a nam wydaje się już, że wszystko wiemy, jesteśmy zaskakiwani coraz to bardziej niespodziewanymi zwrotami akcji, po których ostatecznie wygrywa sprawiedli-wość, dobrzy są wynagradzani, a źli idą do więzienia. Reżyser Steven Soder-bergh– autor takich filmów jak Traffic czy Solaris, niestety daje się wpuścić w maliny politycznej-poprawności, wykorzystując okazję do kolejnej krytyki firm farmaceutycznych oraz giełdy i rynków finansowych, które od dłuższego już czasu są łatwym chłopcem do bicia w USA i celem do popisywania się swoją wrażliwością społeczną przez celebrytów i reżyserów filmowych. Ten stereotyp jest już nie tylko nieprawdziwy, ale staje się coraz bardziej nudny. Panaceum to jeden z tych filmów, które dobrze się ogląda i równie szybko zapomina.

UKŁAD ZAMKNIĘTYgatunek: Thrillerreżyseria: Ryszard Bugajskiscenariusz: Mirosław Piepka, Michał S. Pruski

Film ten rodził się w bólach polskiej transformacji gospodarczej lat dzie-więćdziesiątych, ale też walcząc o finansowanie, którego odmówił Polski Instytut Sztuki Filmowej. Reżyser (Ryszard Bugajski) w opartej na faktach historii wprowadza nas za kulisy rozgrywki prokuratorsko-urzędniczej, w wyniku której trójka polskich biznesmenów została niesłusznie oskarżona o przestępstwa gospodarcze, a firma przejęta przez podstawione osoby. Poja-wiający się wątek wydarzeń z roku 68 (zmuszenie do emigracji Polaków ży-dowskiego pochodzenia), pokazuje nam całą sprawę w szerokim kontekście. Film ma silne przesłanie polityczne- dla jednych będący krytyką zbyt słabej i miękkiej transformacji gospodarczej, w której członkowie starego systemu do dziś utrzymali swe wpływy, dla drugich zaś przykładem prawicowej agi-tacji wyborczej. Fakt, że takich firm jak ta z filmu Bugajskiego było dużo, każe przyznać rację tym pierwszym. Szkoda, że oprócz dobrej roli Gajosa, inni aktorzy grają trochę bezbarwnie, a sam koniec- zbyt hollywoodzki i wycukrowany- skłania widza do zdania, że co było złe, minęło z wiatrem, a sytuacja rodem z Układu Zamkniętego nie ma prawa bytu w naszej rzeczy-wistości. W nastrój dobrze wprowadza wideoklip Kultu pod takim samym tytułem, promujący film.

W KINACH

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013 16

Jaki to film?Odważny i nieustępliwy szeryf, z poślubioną piękną i kochającą żoną, ma udać się na długo oczekiwany odpoczynek i zacząć na nowo życie. Niestety- pechowo dla naszego szeryfa, do miasteczka przybywa złapany wcześniej notoryczny przestępca. Mieszkańcy i wszyscy przyjaciele odwracają się od niego, tak jak i poślubiona właśnie żona. To jednak dobro tryumfuje, szeryf do końca walczy ze złem, żona wraca do niego w najważniejszym momencie, słowem Happy End. Motyw z tego filmu pojawił się na jednym z plakatów wyborczych w Polsce w 1989 roku. :)

Osoba, która jako pierwsza udzieli odpowiedzi na facebookowym fanpage’u SWPS Insider (facebook.com/InsiderSWPS), otrzyma zestaw: kawa lub herbata plus ciastko w Cafe Azyl!K

ON

KU

RSOPRACOWANIE Krzysztof Zajkowski

Page 17: SWPS Insider

Catz N’ Dogz - zespół dwóch DJów pochodzących ze Szczecina, grają-cych muzykę House i Techno. Od kiedy poznali się w 2003 roku i dwa lata później wspólnie wydali swój pierwszy singiel, ich kariera muzyczna nieustannie pięła się w górę. Remiksowali największe gwiazdy muzycz-ne (Claude von Stroke, Kings of Leon), wypuszczali swoje produkcje w najbardziej znanych wytwórniach (Get Physical, Dirtybird, Crosstown Rebels), podróżowali po całej Europie i grali w najpopularniejszych klu-bach (fabric, Panorama Bar, Boiler Room). Ich sława, jak na dość świe-żych DJów, jest imponująca. Jednak ich entuzjazm i zaskakujące tempo pracy zapowiadają dalszy rozwój i nową muzykę, zagłębiającą się w nie-odkryte dotąd brzmienia muzyki elektronicznej.

Grzegorz Demiańczuk (Greg) i Wojciech Tarańczuk (Voitek) to dwóch pasjonatów muzyki, maści wszelakiej. Swoją pierwszą styczność z muzyką elektroniczną mieli słuchając niemieckich radiostacji, nada-jących fale wystarczająco długie, aby mogły dosięgnąć ich rodzimego miasta, Szczecina. To tutaj właśnie Voitek i Greg rozpoczynali swoją

przygodę z muzyką. Na łamach radiostacji ABC, po raz pierwszy uzy-skali rezydencję jako lokalni DJe, po czym zostali zaproszeni do syste-matycznego grania w lokalnych klubach.

Dzięki zremiksowaniu kultowego utworu „Who’s Afraid of Detro-it”, zdobyli rozgłos i uznanie wśród producentów muzycznych na całym świecie. Od tamtej pory, wiele rzeczy zmieniło się w ich życiu, jednak miłość do polskiej sceny muzycznej nie zmalała. Oprócz systematycz-nego grania w rodzimych klubach, grupa Catz N’ Dogz otworzyła swoją własną wytwórnię „PETS Recordings”, w której promują polskie ta-lenty z całego kraju. Na oficjalnej stronie wytwórni możemy posłuchać najświeższych artystów z Polski, odkrytych wcześniej przez panów ze Szczecina.

Dzięki takiej grupie muzycznej jak Catz N’ Dogz możemy być dum-ni z polskiej sceny muzyki elektronicznej, która jak na razie jest jeszcze młoda i mało doświadczona, jednak pewnie wkracza na arenę między-narodową.

RECENZJE

SWPS INSIDER | CZERWIEC 201317

TEKST Małgorzata HanćTancerz, choreograf, dyrektor baletu, reżyser. 45 lat działalności sce-nicznej, owocne wypracowanie osobistego stylu choreografii baleto-wej i liczne odznaczenia: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Srebrny Krzyż Zasługi, Medal Zasłużonego dla Kultury Polskiej, Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis” oraz Medal Ko-misji Edukacji Narodowej za szczególne zasługi dla oświaty i wycho-wania; laureat Nagrody ZAiKS-u za całokształt pracy artystycznej oraz Honorowy Obywatel miasta Poznania. A przy tym wspaniały, chary-zmatyczny człowiek, o czym można się przekonać z powstałego wła-śnie na zlecenie TVP Kultura dokumentu, który gorąco Wam polecam.

25 marca odbyła się premiera kinowa zrealizowanego przez Marię Nockowską i Tomasza Drozdowicza filmu dokumentalnego „Zupa na puentach”. Portret Emila Wesołowskiego „malowany” wypowiedziami osób, z którymi współpracował i współpracuje – tancerzy, reżyserów, aktorów, a także najbliższych – żony i przyjaciół. Jest to dokument o nie-zwykle ważnej części historii współczesnego, polskiego baletu i teatru tańca, którego główny bohater jest jednym z najciekawszych i najbar-dziej różnorodnych twórców.

Skąd tytuł? Widz ma możliwość poznania codzienności pracy tan-cerza i choreografa, niuansów pracy z Conradem Drzewieckim, proble-mów z oderwaniem się od wpływów „Mistrza” w tworzeniu własnego stylu, najciekawszych anegdot zza kulis. Jednak zapewne wszyscy będą zgodni w tym, że znaczenie tytułu najpełniej rozumie żona choreografa – Anna Staszak.

Wraz z artystą odwiedzamy bliskie mu miejsca- m.in. poznańską Szkołę Baletową, Polski Teatr Tańca, Teatr Wielki-Operę Narodową w Warszawie. Poznajemy styl pracy choreografa. Na potrzeby filmu do-konana została rekonstrukcja spektaklu „Powracające Fale”, z udziałem Marty Fiedler i Maksima Wojtiula, która stanowi kanwę filmu. Mamy dzięki temu okazję poznać to, czego w teatrze, widząc jedynie efekt koń-cowy, nie dane jest nam zobaczyć. W jaki sposób artysta tworzy i przeka-

zuje tancerzom swoje pomysły. Jak kreuje ruch sceniczny i zabudowuje tańcem przestrzeń.

Gratką dla miłośników tańca jest ogrom materiałów archiwalnych użytych w filmie. Nagrania choreografii, które zeszły z afisza, są dla przeciętnych widzów niedostępne- zamknięte w teatralnych archiwach. Dzięki dokumentowi widzimy Emila Wesołowskiego na scenie, jako młodego tancerza, mamy okazję zobaczyć fragmenty pierwszych, jak i najbardziej znanych choreografii baletowych i operowych, poznajemy również kulisy pracy z młodymi aktorami w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.

Poznajemy osobowość wielkiego twórcy, bo nie sposób mówić o współczesnej sztuce tańca i baletu w Polsce bez wymienienia nazwiska Emila Wesołowskiego. Mamy przy tym okazję zobaczyć w filmie osobę skromną, sympatyczną, charyzmatyczną, ciepłą, pogodną, niezwykle... zwyczajną. A jakże dzięki temu niezwykłą. Emila Wesołowskiego nie tylko nie sposób nie cenić, ale- jak pokazuje nam film- również nie spo-sób nie lubić, co przecież nie zawsze idzie w parze.

Film będzie można obejrzeć na TVP Kultura. Moim zdaniem, dla miłośników tańca i teatru będzie to „lektura obowiązkowa”. Polecam go każdemu, dlatego, że to porządny kawałek dobrze zmontowanego kina dokumentalnego z ciekawym pomysłem. Film jest pełen treści, humoru i wartościowej kultury z najwyższej półki. Dokument o tym, czego u nas mało i jakich mało.

„Zupa na puentach” - r a r y tas d la m i ł ośn i ków ku l t u r y

Cudze promujecie, swojego nie słuchacie O polskiej grupie muzycznej Catz N’ Dogz i ich międzynarodowym sukcesie

TEKST Filip Sarnowski

Page 18: SWPS Insider

Jeśli rano ciężko wam się dobudzić, przyszłość jawi się w czarnych bar-wach, włosy rzedną, a cera przypomina szary papier pakowy - nie panikuj-cie. To tylko wiosenne zmęczenie. Kilka zmian w diecie i będziecie jak nowi!TEKST Ula Zaborowska

18SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Wiosenne porządki w... brzuchu

1)

2) 3)

4)

MAŁE CONIECO

Wszędzie piszą, wszędzie trąbią, żeby na wiosnę przeprowadzić detox, czyli odtru-wanie organizmu. Zalecane są przeróżne głodówki, picie samych soków i takie tam. Brzmi to wszystko bardzo efek-townie, ale jest jedno małe „ale”. Gdy-by można było wziąć miesiąc wolnego, wyjechać nad ciepłe morze, to i głodów-ka nie byłaby straszna. Jednak w czasie pracy i nauki dodatkowe obciążanie orga-nizmu brakiem pokarmu nie jest najlep-szym pomysłem. Tym bardziej, że jedną z przyczyn naszego złego samopoczucia na wiosnę jest właśnie brak witamin i mine-rałów. Lepiej zrobić wiosenne porządki w brzuchu. Oto moja na nie strategia:

Po pierwsze wyrzucić, co niepo-trzebne, czyli tak zwane toksy-ny. Najbardziej przyda nam się

do tego nasza własna wątroba. Możemy wspomóc jej pracę, jedząc lekkie, zawie-rające mało tłuszczu i białka zwierzęce-go posiłki, pijąc ziołowe herbatki (np. skrzyp, mniszek, pokrzywa) i oczywiście unikając alkoholu.

- Dobrze też jest jeść nieduże porcje, ale częściej, co 3-4 godziny.

- Poza tym, trzeba toksyny wypłuki-wać, a więc dużo pić. Nie, nie alkoholu! A tak, już mówiłam. Trzeba pić wodę i soki, ale te wyciskane ze świeżych owoców i warzyw, nie z kartonów. Woda powinna być mineralna, najlepiej ze sporą zawar-tością magnezu i wapnia. Jeśli herbata, to ziołowa właśnie, lub zielona. Przed śnia-daniem można wypić szklankę wody z so-kiem z połówki cytryny, co paradoksalnie nas odkwasza, czyli robi dobrze.

Po drugie, nie dostarczać już wię-cej śmieci, czyli jedzenia o dużej zawartości chemikaliów. I to jest

duże wyzwanie, bo trzeba zacząć czytać. Czytać etykiety. Jeśli w składzie znajdują się barwniki, konserwanty, tłuszcze trans, syrop fruktozowo-glukozowy, stabiliza-tory, wypełniacze i takie tam, o nazwach trudnych do wymówienia - nie wkładajcie

tego do ust! Przynajmniej przez kilka ty-godni. Proszę. Nawet, jeśli konkretna sub-stancja nie jest bardzo trująca, jest dla nas balastem, czymś obcym, obciążającym pracę różnych narządów, nasilającym alergie. Powszechne dodawanie tych sub-stancji do żywności powoduje ogromną ich kumulację. Szkodliwymi substancja-mi są też cukier i sól, stosowane w nad-miarze. Jeśli ktoś musi słodzić, polecam inulinę. Sól można zastąpić przyprawami ziołowymi.

Po trzecie, trzeba wyszczotkować przewód pokarmowy błonnikiem. Aby tego dokonać, wystarczy jeść

codziennie na śniadanie pyszną owsiankę z dodatkiem garści suszonych owoców. Albo przynajmniej dosypywać do jogur-tów otręby. Najlepiej taki posiłek jeść rano i nie przesadzać z ilością błonnika w ciągu dnia, bo wymiecie z układu pokar-mowego także to, co potrzebne.

Po czwarte, zacznijmy wreszcie dostarczać naszej fabryce po-trzebnych surowców. Znakomite

są kasze, bo zawierają cały wór minera-łów, w tym sporo żelaza. Szczególnie gry-czana, jaglana, jęczmienna i dość nowe na naszym rynku, ale bardzo cenne – z ama-rantusa i komosy ryżowej.

- Poza tym, oczywiście warzywa, ro-śliny strączkowe (soczewica!), owoce, orzechy i nasionka wszelakie. Nasiona dyni, słonecznika, lnu, a także kiełki.

- I koniecznie kiszonki. Kiszone ogór-ki, kapusta czy buraki, zawierają bardzo dużo witaminy C i znakomicie wpływają na jelitową florę bakteryjną. A to cudow-nie zwiększa odporność.

Na koniec wystawcie buzie na sło-neczko, by uzupełnić witaminę D i do-świetlić się po długiej zimie, a wróci do-bry humor, dobry wygląd, energia i chęć do życia. Obiecuję!

Ula ZaborowskaPsychodietetyk, od ponad roku prowadzi blog, gdzie zamieszcza przepisy na pyszne i zdrowe dania wegetariańskie.u-l-la.blogspot.com

Page 19: SWPS Insider

JUDOJudo, które jest tłumaczone jako „szlachetna dro-ga”, uczy zasady elastyczności w stosowaniu tech-niki. To elastyczne i efektywne korzystanie z rów-nowagi, dźwigni i ruchu w wykonywaniu rzutów; umiejętności, techniki i zaskoczenia, zamiast użycia brutalnej siły. Judo dla różnych ludzi ma różne zna-czenie. Dla niektórych judo oznacza sport, zabawę, sztukę, dyscyplinę, rekreację, kontakty społeczne, dla innych środek do samoobrony, walki, czy stylu życia.

Kodokan Judo przychodzi do nas z Japonii. Za-łożona w 1882 roku przez Jigoro Kano, Judo jest udoskonaleniem starożytnej sztuki walki Jujitsu. Dr Kano, rektor Uniwersytetu Edukacji w Tokio, studiował Jujitsu wybierając techniki, które uwa-żał za najlepsze, tworząc z czasem to, co jest teraz nowoczesnym sportem judo. Judo zostało wprowa-dzone do Igrzysk Olimpijskich w 1964 roku. Ludzie trenują z dbałości o formę, chęci rozwoju wiary w siebie. Jak we wszystkich dyscyplinach sportu, judo ma ściśle określone reguły które zapewniają bezpie-czeństwo. Jest najbardziej znane ze spektakularnych rzutów, ale także ze znacznych zmagań, by dojść do celu z wykorzystaniem dźwigni i duszeń. Judo rozwija samodyscyplinę oraz szacunek dla siebie i innych, zapewnia koncentrację, koordynację rucho-wą, pewność, moc i elastyczność. Jako sport, który ewoluował od sztuki walki, rozwija pełną kontrolę ciała, umożliwia precyzyjnie wyważone i szybkie zwroty akcji.

JUDO NA SWPSPierwszy zawodnik w klubie uczelnianym AZS SWPS pojawił się 5 lat temu (2008r.). Tego samego roku udało się zdobyć mistrzostwo woj. Lubelskie-go oraz akademickie mistrzostwa Mazowsza. W na-stępnym roku akademickim dołączył drugi zawodnik. Obaj zawod-nicy zdobywali medale na wszystkich turniejach organizowanych przez AZS oraz turnieje organizowane przez polski związek judo, z największym sukcesem na mistrzostwach Polski AZS zajmując 2 i 3 miejsca. W przeciągu tych 5 lat sekcja liczyła sobie łącznie 3 za-wodników. W aktualnym roku akademickim ponownie sekcja jest prowadzona i reprezentowana przez jednego zawodnika- Macieja Pudłowskiego. Do jego największych osiągnięć należy zdobycie Mistrza Polski Nage no kata oraz zdobycie akademickiego wicemi-strzostwa Polski AZS.

„Mówi się, że dana osoba może mieć dziesięć lat doświadczenia, lub jeden rok doświadczenia powtórzyć dziesięć razy.”

- Yukiso Yamamoto

Jeżeli podzielasz pasję Maćka oraz chcesz rozwijać swoje umiejętności w judo odwiedź fanpage KU AZS SWPS Warszawa oraz do-łącz do zespołu Judo!facebook.com/AZS.SWPS

TEKST Maciej Pudłowski

19 SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Nie jest ważne by być lepszym niż ktoś inny,ale by być lepszym niż wczoraj.

- Professor Jigoro Kano 1860-1938

SZTUKI WALKI

Page 20: SWPS Insider

9 marca w Warszawie, w zacnym budyn-ku Wydziału Biologii UW, odbyło się już drugie z serii sympozjów pod hasłem: „Oblicza Neuronauki”. Tym razem, tema-tem wiodącym było dziecko i jego miej-sce w świecie. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam do lektury najnowszych do-niesień ze świata neuronauki.

RASISTOWSKIE NIEMOWLĘTASympozjum otworzył dr Przemysław To-malski, profesor UW, wykładem, poru-szającym ciekawe zagadnienia z zakresu wiedzy niemowląt o świecie i sposobach jej badania. Dr Tomalski koncentrował się na aspekcie wzrokowym, czyli, co niemowlaki widzą i co preferują. To, że już wtedy dzieci wykazują preferencje twarzy, było wiadomo od dawna, na-tomiast ciekawostką okazało się pre-ferowanie symbolu twarzy białej z czarnymi kropkami (w miejscu oczu), od negatywu (twarz czarna z białymi kropkami). Co więcej, badanie było prowadzone nie tylko na białoskórych dzieciach! Naukowcy tą „rasistow-ską” zależność tłumaczą kontrastem oczu, ludzie mają ciemną tęczówkę na białym białku– niezależnie od kolo-ru skóry– stąd ten wybór maluchów.

DYSLEKTYCZNY GEN?Kolejne prezentacje były przygotowa-ne przez studentów. Wszystkie abs-trakty można spokojnie przeczytać na http://www.neuronauka.org, i tam od-syłam najbardziej zainteresowanych. W niniejszej recenzji opiszę dwa, moim zdaniem najciekawsze, referaty. Pierw-szy przedstawił Mateusz Kostecki z MI-SM-P UW na temat genu FOXP2 i jego związku z rozwojowymi zaburzeniami mowy. Przedstawiał on wyniki badań powyższego genu, wykonywanych na zwierzętach, ale co ciekawe tym razem nie były to szczury, myszy czy świnki morskie, a ptaki. Miały one za zadanie nauczyć się nowego śpiewu, a naukowcy

sprawdzali jak wyciszenie genu FOXP2 na to wpływa. Wyniki były bardzo intry-gujące, a mianowicie – ptaki z wyciszo-nym genem albo nie odtwarzały całego śpiewu, albo przestawiały dźwięki; mia-ły problem z rytmicznością i dodawały nowe elementy. Czy takie objawy brzmią dla was znajomo– przestawianie literek w czytanym słowie, czy dodawanie li-terek w trakcie pisania? Tak, ten gen na pewno ma związek z rozwojowymi za-burzeniami językowymi, niestety na dzień dzisiejszy jeszcze nie poznany jest jego system działania. W tak skompliko-wanych czynnościach jak pisanie i czy-tanie, trudno określić, co jest pierwotną przyczyną, a co skutkiem. Na pewno, potrzebne są dalsze badania, jednak ak-tualne doniesienia są bardzo obiecujące!

NIEMOWLĘCA DYSLEKSJAKolejnym interesującym wystąpieniem, była prezentacja, naszej koleżanki z uczelni – Natalii Szram nt. wczesnej diagnozy dysleksji. Przedstawiła ona wyniki ostatnich badań kilku świato-wych zespołów, próbujących określić ryzyko dysleksji u dzieci 8-letnich, badając 36-godzinne niemowlęta! Za-skakujące? Ale prawdziwe. Co więcej, wariancja wyjaśnionych wyników sięga blisko 80%, a dzieci prawidłowo dopa-sowane do swoich grup były w 70%. Jak to możliwe? Otóż, opierając się na metodzie słuchowych potencjałów wy-konanych, określany był czas reakcji w

„postrzeganiu” przez niemowlę dźwię-ków mowy (sylaby o typowej długości) i dźwięków ze sztucznie wydłużoną spółgłoską. Odpowiedź mózgu dziecka miała pokazać, kiedy mózg uznaje dany dźwięk za normalny, a kiedy za długi. Badacze mają nadzieję, że metoda ta w przyszłości przyczyni się do wczesne-go rozpoznania ryzyka dysleksji i da możliwość wyrównania szans uczniów, jeszcze przed okresem szkolnym. Trzy-mamy kciuki.

PŁÓD BEZ ZNIECZULENIASympozjum zamykał wykład dr n. med. Łukasza Przysło, który przedstawił naj-nowsze badania nt. bólu płodu. Jeszcze 50 lat temu uważano, że płód nic nie czuje, ze względu nierozwinięty układ nerwowy, dlatego w tym okresie nie sto-sowano środków przeciwbólowych przy operacjach! Na szczęście, dzisiejsza wiedza z tego zakresu jest coraz szer-sza i skutkuje coraz lepszym zabezpie-czeniem płodu, ale także wcześniaków i niemowląt, przed bólem. Poznając le-piej jego naturę, powstaje coraz skutecz-niejsza farmakoterapia, która umożliwia np. znieczulenie płodu w łonie matki i wykonanie operacji serca. Współcześnie wiemy, że wczesne narażenie na ból jest przyczyną wytworzenia pamięci bólu z neuropatycznym wzorcem percepcji bó-lowej w postaci hiperalgezji i allodynii, dlatego popieramy dalsze badania, aby dzieci mogły być coraz bardziej chronione.

REPORTAŻ

OBLICZA NEURONAUKI„Rasistowskie” preferencje niemowlaków, ptaki w słuchawkach, dyslektyczne niemowlaki i dziecięce operacje bez znieczulenia czyli w skrócie… działo się, a co? TEKST lilybelle

20SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Page 21: SWPS Insider

21

Mowa oczywiście o fluorze. Na prze-strzeni lat, naukowcy zmieniali swo-je podejście do problemu fluoryzacji wody, jednak z początkiem lat trzy-dziestych szala zaczęła przechylać się na rzecz tej praktyki. Badacz Gerald J. Cox z Instytutu Mellona, jako pierw-szy zasugerował dodawanie fluoru do zbiorników wodnych, co poprawiłoby stan uzębienia obywateli. Badania dra H. Trendleya Deana potwierdziły teo-rię, że małe ilości fluoru w publicz-nych zbiornikach wodnych, należy postrzegać jako dobroczynne. Fluory-zowanie wody spotkało się też z po-parciem jednego z najbardziej powa-żanych naukowców swoich czasów, dra Harolda Hodge’a. Usilnie przeko-

nywał on opinię publiczną o potrze-bie fluoryzacji wody. Jego autorytet został radykalnie nadszarpnięty, gdy na światło dzienne wyszły jego eks-perymenty z napromieniowywaniem żywych pacjentów, co polegało na wstrzykiwaniu im plutonu. Z począt-kiem lat pięćdziesiątych, fluoryzacja stała się oficjalną praktyką amerykań-skiej publicznej służby zdrowia.

SZKODLIWA POLITYKASpójrzmy jednak na własne podwór-ko. W Polsce, jak i innych krajach by-łego bloku wschodniego, fluoryzacja wody jest pozostałością po polityce Związku Radzieckiego. Z czasem jed-nak, szczątki owe przerodziły się w

politykę nowej Rzeczypospolitej Pol-skiej, pod wpływem trendów zza oce-anu. Wiele demokratycznych krajów Europy, i nie tylko, nie wprowadziło takiej polityki. Dlaczego?

Jedną z pierwszych osób, które ru-szyły przeciwko polityce fluoryzacji, już w latach pięćdziesiątych, był dr George Waldbott. Był on tak silnie przekonany swojej racji, że założył Towarzystwo Badań nad Fluorem. Według jego badań, fluor przyczyniał się do wzmożonych reakcji alergicz-nych wśród ludzi podatnych.

Szkodliwy w większych ilościach, czy nie, jak do tej pory, wydaje się, że fluor ma cechy korzystne dla naszych zębów i kości. Wielce zadziwiającym jest zatem fakt, że zarówno z badań przeprowadzonych przez nowoze-landzkie Ministerstwo Zdrowia, jak i tych Amerykańskiego Związku Sto-matologicznego wynika coś zupełnie sprzecznego. Paradoksalnie – dzieci, które przebywały w miejscach, gdzie fluor był nieobecny, miały mniej ubyt-ków niż te, zamieszkujące tereny ob-jęte fluoryzacją. Okazuje się, iż flu-or faktycznie utwardza szkliwo zęba, jednak, ze względu na swoją wysoką aktywność, przenika głębiej i uszka-dza zębinę (jest to zwłaszcza nie-bezpieczne u dzieci, których kościec dopiero się kształtuje), wypłukując z niej wapń. Schorzenie to nosi nazwę Fluorosis.

ZABURZENIA, DEFICYTYDalsze badania, zagłębiające się w problem użyteczności tego pierwiast-ka nie przynoszą dobrych wieści.

Uczyliśmy się o nim w szkołach. Dziećmi będąc słyszeliśmy o nim od rodziców, gania-jących nas ze szczoteczką do zębów po domu. Słyszymy o nim od dentystów i orto-dontów. Jednocześnie, bania wykazały, że dzieci narażone na kontakt z nieco większą ilością tej substancji niż zalecana, mają niższe IQ, gorszą pamięć oraz niższe zdolności poznawcze. Niemniej jednak, czy na pewno jest to dobra metoda walki z próchnicą?

TEKST Sylwia Winiecka

Leczenie WYMUSZONE?

WOKÓŁ NAS

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Page 22: SWPS Insider

Między innymi dr Phylis Mullenix z ramienia Centrum Stomatologicznego Badawczego Forsytha miała wątpli-wą przyjemność odkryć, że, minimal-nie nawet, dawki fluoru powodują u zwierząt laboratoryjnych zaburzenia pamięci, deficyt uwagi, a nawet obni-żenie IQ, zbliżone do efektów, jakie zostawiają po sobie inne neurotoksy-ny. Wiele innych badań jednogłośnie potwierdza tę konkluzję, wysuwając naprzód dowody na negatywny wpływ fluoru na umiejętności poznawcze u dzieci. W najnowszym doświadczeniu sprawdzającym te umiejętności, oka-zało się, że 28% dzieci żyjących w okolicy, gdzie poziom fluoru był niski osiągnęły najwyższe wyniki w testach. Co za tym idzie, dzieci mniej narażo-ne na działanie pierwiastka, osiągnę-ły przeciętne i zaawansowane wyniki, podczas gdy tylko 8% dzieci z terenów poddawanych fluoryzacji osiągnęły ta-kie wyniki.

Badanie ze stycznia 2012 roku (Nuclear Medicine Communications) nad przyczynami chorób układu krą-żenia, jednego z najgroźniejszych za-bójców, pokazują, że fluorek sodu jest jedną z przyczyn twardnienia tętnic, a w efekcie, miażdżycy.

PRAWO DO PRÓCHNICYWprawdzie każda substancja w nad-miarze jest szkodliwa i wielu znajdzie się takich, którzy stwierdzą, że jest to kolejna opowieści o masowej paranoi i teorii spiskowej, jednak warto spojrzeć na ten problem choćby z perspektywy

zwykłego, demokratycznego prawa do zniszczonych zębów. Czy Państwo rze-czywiście ma prawo decydować o sta-nie uzębienia swoich obywateli? Czyż nie jest to prawo i przywilej każdego z osobna, by mógł zdecydować o zadba-niu, lub nie o swoje zdrowie? Można by powiedzieć, że tak samo Państwo nie ma prawa czyścić wody z zanie-czyszczeń, jednak jak pięknie by było, gdyby nie było jej najpierw z czego czyścić... Uszczęśliwianie na siłę, zde-cydowanie, grozi scenariuszem 1984 Orwella lub z Kongresu Futurologicz-nego Lema, w którym to w powietrzu rozpryskiwane były substancje halucy-nogenne, mające za zadanie „zasłonić” przykrą rzeczywistość przed „znarko-tyzowaną cywilizacją”.

Może nie w aż tak drastycznie barwny sposób, ale fluor został kary-godnie nadużyty. W okresie II wojny światowej, jednym z wielu stało się badanie substancji, które umożliwi-łyby podporządkowanie ludność bez większych przeszkód. Jedną z sub-stancji, która okazała się posiadać pożądane właściwości był właśnie fluor. Jak wiele innych rzeczy, testo-wany był na jeńcach obozów zagłady. W większych ilościach, dodawany do wody pitnej, okazał się mieć wpływ nie tylko na możliwości poznawcze więźniów, ale działał też jako śro-dek uspakajający i otumaniający.

Ta drastyczna wizja, może wyda-wać się naciągana, jednak fakty nie-ubłaganie zachodzą nam drogę. Raport Florydzkiego Uniwersytetu Między-

FLUOR - FAKTYOdkryty przez: Henri MoissanMiejsce odkrycia: FrancjaRok odkrycia: 1886Pochodzenia nazwy: Od łacińskiego „fluere” oznaczającego „płynąć”

Fluor jest gazem o charakterystycz-nej barwie i zapachu. Jest bardzo ak-tywny chemicznie, tworzy związki z prawie wszystkimi substancjami. Wy-stępuje w cząsteczkach dwuatomo-wych.

W średniowieczu stosowano przy wytopie metali topnik obniżający ich temperaturę topnienia. Był to fluoryt zawierający fluorek wapnia CaF2. Przez długi okres podejmowano nie-udane próby wydzielenia wolnego fluoru. Dokonał tego dopiero w 1886 roku francuski chemik H. Moissan wydzielając ten pierwiastek w stanie wolnym przez elektrolizę ciekłego flu-orowodoru z dodatkiem fluorku pota-sowego.

Obecnie, fluor wykorzystuje się przede wszystkim do otrzymywania fluorowanych związków organicz-nych. Duże zastosowanie ma teflon (polimer tetrafluoroetylenu) i freony. Fluor używa się także do produkcji fluorku uranu, wykorzystywanego w technice jądrowej.

narodowego pokazuje, że roztwór flu-orku potasu o stężeniu 0,45ppm jest wystarczającym, by upośledzić nasze reakcje, zarówno sensoryczne, jak i umysłowe. Fluor jest składnikiem wielu leków psychotropowych. Gdy do Valium dodano fluoru, środkiem docelowym okazał się Rohypnol – lek uspakajający o silniejszym działaniu.

22SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Page 23: SWPS Insider

DLACZEGO LUDZIE SIĘ CAŁUJĄ? ZASKAKUJĄCE FAKTYPocałunki doczekały się własnej dziedziny nauki, nazwaną filematologią, czyli nauką o całowaniu. Chociaż wydaje się nam, że całujemy się bo lubimy, to w rzeczywistości całowanie jest wzajemną oceną biologicznej „przydatności” potencjalnego partnera. Kobieta dzięki pocałunkom ma możliwość przyjrzenia się z bliska, czy partner wy-starczająco o siebie dba oraz zbadać, w jakim stanie znajduje się jego układ odporno-ściowy. Natomiast mężczyzna całując się, bada poziom estrogenów kobiety, a więc jej zdolność do rozrodu. Zarówno kobiety jak i mężczyźni całują się, by ocenić partnera zarówno od strony jego pozycji społecznej jak i biologicznej. Kiedy mężczyzna całuje się z kobietą, określa jej płodność na podstawie zawartości hormonów w jej ślinie prze-kazując jej równocześnie z własną śliną testosteron, który ma wpłynąć na zwiększenie

jej ochoty na zbliżenie. Dla kobiety podczas pocałunku ważniejszy jest zapach mężczyzny, na podstawie którego jest w stanie ocenić czy partner będzie odpowiednim kandydatem na ojca. To pierwszy pocałunek decyduje o tym, czy para uzna, czy warto się angażować, czy nie.

NIENARODZONE DZIECI POTRAFIĄ UCZYĆ SIĘ JĘZYKANajnowsze badania sugerują, że dzieci posiadają zdolność uczenia się języka ojczystego jeszcze przed narodzeniem. Zdolność słyszenia rozwija się u dziecka około trzydziestego tygodnia. Dziecko może więc słyszeć głos matki przez dwa ostatnie miesiące ciąży. Naukowcy prze-badali 50 amerykańskich oraz 40 szwedzkich noworodków dając dzieciom smoczki, które wyposażone były w urządzenie liczące częstotli-wość ssania. Podczas ssania dzieci słyszały szwedzkie i angielskie głoski. Naukowcy zauważyli, że dzieci ssą intensywniej, gdy jakiś dźwięk je zainteresuje. Amerykańskie dzieci konsekwentnie zwiększały częstotliwość ssania smoczka, gdy słyszały nieznane im dotąd szwedzkie głoski, dzieci szwedzkie ssały smoczek mocniej, gdy docierające do nich głoski pochodziły z nieznanego im języka angielskiego. Według naukowców umiejętność dostrzegania przez dzieci różnic między dźwiękami języka angielskiego i szwedzkiego mogła zostać nabyta tylko w okresie prenatalnym.- Od zawsze ludzie nabywali wiedzę o języku w okresie niemowlęctwa oraz dzieciństwa – podsumowuje Christiane Moon, profesor psychologii z Pacific Lutheran University.

ZBYT WIELE KANAŁÓW KOMUNIKACJI SZKODZI MAŁŻEŃSTWUZbyt dużo rozmów za pośrednictwem różnych kanałów komunikacji (m.in. Twittera czy Facebooka) może zaszkodzić trwałym związkom - przekonują badacze z Uniwersy-tetu Oksfordzkiego. Naukowcy testowali teorię mówiącą o tym, że istnieje powiązanie między liczbą sposobów kontaktowania się i częstotliwością ich wykorzystywania a siłą relacji. W badaniu wzięło udział 24 tys. osób w związkach małżeńskich, posługujących się 10 kanałami komunikacji. - Odkryliśmy, że osoby, które posługiwały się wieloma z nich, nie raportowały większej satysfakcji ze związku, a część nawet deklarowała jej spadek - poinformował Hogan. Wykorzystywanie większej liczby sposobów komuni-kacji może być oznaką silnej relacji w małżeństwie, ale do pewnego momentu, powyżej którego różne środki przekazu stają się uciążliwe i mogą podkopać związek - ogłosili badacze podczas dorocznej konferencji British Psychological Society.

ATRAKCYJNOŚĆ OCENIAMY NA PODSTAWIE GŁOSULudzie instynktownie wnioskują o cechach drugiego człowieka na podstawie jego głosu i wykazują określone preferencje w tym zakresie. Według naukowców z University College London mężczyźni wolą wysokie i miękkie głosy kobiet, natomiast przedstawicielki płci pięknej przychylniej odnoszą się do głosów męskich o niższym natężeniu, lecz także o miękkiej barwie. Owe preferencje można wyjaśnić po przyjrze-niu się wynikom wcześniejszych badań przeprowadzonych z udziałem zwierząt, w których zauważono, że ludzie na podstawie zasłyszanych dźwięków, przypisują zwierzętom określone cechy i intencje. Niskie pomruki kojarzą się zazwyczaj badanym z dużym rozmiarem ciała, dominacją i groźbą ataku. Z kolei wysokie i czyste tony oznaczają dla wielu mniejsze gabaryty fizyczne, uległość i strach. Podobne skojarze-nia przenoszone są na ludzi. Właśnie dlatego mężczyźni wolą kobiety, które kojarzą im się z drobniejszą budową ciała i uległością, a kobiety wybierają mężczyzn o głosach sugerujących potęgę i dominację, a jednocześnie będących posiadaczami miękkiej barwy, która sugeruje mniejszą skłonność do agresji.

23

A TO CIEKAWE!BADANIA

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

OPRACOWANIE Krzysztof Zajkowski

Page 24: SWPS Insider

Koło naukowe Crimen Imperfecta działa pod numerem 13/2012 w rejestrze Studenckich Kół Naukowych Szkoły Wyższej Psycholo-gii Społecznej. Zostało zarejestrowane przez dwie młode, piękne i ambitne studentki jednocześnie prawa i bezpieczeństwa wewnętrz-nego Marlenę i Martynę. Od samego początku opiekunem koła jest dr Dariusz Jagiełło. Głównym zakresem działania koła Crimen Imperfecta (łac. zbrodnia niedoskonała) jest prawo karne, krymina-listyka i kryminologia.

Ostatnio na spotkaniach zajmowaliśmy się seryjnymi morder-cami, systemem więziennictwa i osadzonymi, terroryzmem : orga-nizacją i zamachach terrorystycznych, śladami na miejscu zbrod-ni: teorią i praktyką oraz odbyła się projekcja filmu “12 Angry Man” obok, której toczyła się burzliwa dyskusja. Koło naukowe na bieżąco informuje swoich członków poprzez portal facebooka o możliwości uczestnictwa w bardzo ciekawych i praktycznych konferencjach, debatach oraz wycieczkach do miejsc i instytucji, w których studenci mogą zaspakajać swój głód wiedzy.

13ego maja na SWPSie będzie miał miejsce wyjątkowo krwa-wy event. Koło Naukowe Crimen Imperfecta wraz z Samorządem szykują dla Was moc atrakcji. Będziecie mogli wziąć udział w grze terenowej na naszej uczelni i poczuć się jak Sherlock Holmes. Wieczorem, planowany jest pokaz wyjątkowo krwawych filmów. Ponadto, przez cały dzień będzie można podarować komuś życie, oddając to, co mamy najcenniejszego, czyli krew. Nie bądź obojęt-ny. Dodatkowo, dzięki uprzejmości SGSP (Szkoła Główna Służby

Pożarniczej), nasi studenci będą mogli przejść podstawowe kursy udzielania pierwszej pomocy poszkodowanemu.

Jeżeli jesteście zainteresowani działalnością koła, zaprasza-my Was na spotkania. Przyjdźcie i zobaczcie jak pracujemy a na pewno zostaniecie z nami na dłużej. :)

KONTAKTŚledźcie nas na facebooku:

facebook.com/CrimenImperfecta

Mowa o Kole Naukowym Metod Dia-gnozy Psychologicznej. Jego pierwsze spotkanie odbyło się w marcu 2010, z inicjatywy samego opiekuna, dra Barto-sza Zalewskiego. Dr Zalewski w SWPS prowadzi zajęcia z diagnozy psycho-logicznej, wywiadu psychologicznego oraz innych metod poznawania czło-wieka. Jest także pracownikiem ośrodka Terapeutyczno – Szkoleniowego „Kon-trakt”, gdzie prowadzi terapię par, mał-żeństw i rodzin. Opiekun to nietypowy, ponieważ jest z nami na każdym spo-tkaniu Koła i jednocześnie pełni funkcję naszego superwizora, kiedy zachodzi taka potrzeba. Dzieli się z nami swoją

24SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Koło Naukowe Metod Diagnozy Psychologicznej

KOŁA NAUKOWE

Jesteśmy Kołem Naukowym. Kołem nietypowym, innym niż wszystkie. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy Kołem zamkniętym, bardzo zintegrowanym, którego opiekunem jest najwspanialszy ze wszystkich profesorów pod dachem całego SWPS. Ciężko jest się do niego dostać, a ci, którym się to udaje łatwo z niego nie rezygnują.

Crimen Imperfecta

Page 25: SWPS Insider

25 SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

OPINIE CZŁONKÓW KOŁA

Dzięki uczęszczaniu na to koło mogę w bezpiecznej atmosferze i pod facho-wym nadzorem prowadzącego oraz resz-ty grupy doskonalić swoje praktyczne umiejętności potrzebne w pracy każdego psychologa- takie jak przeprowadzanie wywiadu psychologicznego, rozumienie innych czy po prostu rozmowy z drugim człowiekiem.

– Maciek

Aby należeć do koła wcale nie musisz być przyszłym diagnostą czy terapeutą Koło zrzesza studentów z różnych specja-lizacji. Każdy może znaleźć coś dla siebie, bo to od nas zależy czym będziemy się zajmować w każdym nadchodzącym se-mestrze.

Niewątpliwie cenna jest możliwość ćwiczenia wywiadu, odgrywanie ról, uzy-skiwanie i udzielanie informacji zwrot-nych. To, czego się nauczymy stosujemy w praktyce i to niezwykle cenne doświad-czenie.

Na spotkaniach uczymy się w pewnym sensie sztuki rozmowy w ogóle, nie tylko rozmowy z pacjentem. Tego typu ćwicze-nia zdecydowanie pomogły mi w robieniu lepszych wywiadów z ludźmi, które prze-prowadzam dla pisma, z którym współ-pracuję.

Myślę, że rzadko zastanawiamy się nad jakością rozmów, które przeprowa-dzamy z innymi, udział w Kole pozwala zwrócić uwagę na te aspekty, które na co dzień pomijamy, a które, jeśli je zauważyć i trochę nad nimi popracować, znacznie mogą poprawić jakość naszych dotych-czasowych rozmów i to jest fajne. :)

- Monika

przeogromną wiedzą oraz doświadcze-niem. Stanowi dla nas wsparcie i jest wielkim autorytetem.

CZYM SIĘ ZAJMUJEMY?Przede wszystkim poszerzamy

wiedzę i doskonalimy umiejętności z zakresu swobodnych metod diagnozy psychologicznej, w tym szczególnie z wywiadu psychologicznego. Dużo ćwiczymy. Uczymy się prowadzenia wywiadu, pracując w parach między sobą, w parch na tle grupy, a także z osobami badanymi spoza uczelni. Wy-mieniamy między sobą doświadczenia i zainteresowania, poznajemy nowe podejścia w zakresie diagnozowania metodami swobodnymi, propagujemy etyczne postępowanie w kontakcie z osobami podlegającymi badaniom i diagnozie psychologicznej. Zdecydo-wanie bardziej jesteśmy nastawieni na samodoskonalenie i nieczęsto wycho-dzimy na zewnątrz. Chociaż i tak się zdarza. W ubiegłym roku, wraz z te-rapeutami ośrodka „Kontrakt”, zorga-nizowaliśmy na uczelni pokaz terapii pary, na którym to, poza samym poka-zem, można było też posłuchać anali-zy zastosowanych w niej interwencji psychologicznych. Ostatnimi czasy bierzemy także czynny udział w bar-dzo ciekawym projekcie, polegającym na tworzeniu Metody Symulowanego Klienta, na potrzeby nauczania dia-gnostyki klinicznej w psychologii. W tym roku także, nawiązaliśmy współ-pracę z kołem naukowym Uniwersy-tetu Warszawskiego „Dialog”, dzięki któremu mamy szansę na udział w warsztatach, wykładach i szkoleniach organizowanych na wydziale psycho-logii UW.

KOGO SZUKAMY?Z racji tego, iż często mamy stycz-

ność z problemami realnych osób ba-danych i obowiązuje nas tajemnica za-wodowa, każda osoba chcąca dołączyć do Koła, musi zostać odpowiednio do niego wprowadzona. Toteż nie można przystąpić do niego w każdej chwili. W czasie roku akademickiego, ze względu na udział w projektach, które pochłania-ją nasz czas, nabór do Koła odbywa się jedynie na początku semestru. Warun-kiem jest oczywiście bycie studentem psychologii i odbycie zajęć z wywia-du psychologicznego, które na naszej uczelni są realizowane na III roku.

Spotkania, w których udział biorą wszyscy członkowie Koła, odbywają się zazwyczaj raz w tygodniu w usta-lonym przez nas terminie. Poza tym, w zależności od tego, kto w jakim zadaniu uczestniczy, każdy albo pracuje z jakąś własną osobą badaną, z którą umawia się niezależnie, albo też w ramach pro-jektu „Symulowany Klient” uczestniczy w spotkaniach w Centrum Psychotera-pii SWPS.

Od naszych członków (nowych tak-że) wymagamy sporej wiedzy dotyczą-cej sposobów prowadzenia wywiadu psychologicznego, metod diagnozy, a także wiedzy z zakresu zaburzeń osobo-wości, podejść terapeutycznych, jednak przede wszystkim chłonnych umysłów ;).

Mimo, że możemy sprawiać wraże-nie Koła bardzo zamkniętego to jednak bardzo chętnie nawiązujemy różnego rodzaju współprace. W tym celu zachę-camy do kontaktu z nami:

KONTAKTfacebook.com/knsad

[email protected]

Page 26: SWPS Insider

Zacznijmy od kapki historii i wytłuma-czenia, co to w ogóle jest haiku. Jest to japońska forma poetycka. Nie żaden wiersz czy fraszka. Forma poetycka. Może się rymować, ale nie musi. To już zależy od prywatnych upodobań autora. Najważniejsza jednak jest budowa: 5-7-5 czyli w pierwszej części pięć sylab, w drugiej 7 a w trzeciej znowu 5.

HISTORIA HAIKUCo jednak znaczy słowo haiku i skąd

to się wzięło? Zgodnie z największym przyjacielem ucznia i studenta – wiki-pedii, „haiku powstało z wyodrębnienia pierwszego wersu haikai jako samo-dzielnego utworu”. Haikai to dłuższy utwór... Ale nie na tym trzeba nam się skupiać!

Samo słowo „haiku” oznacza żar-tobliwy wers. Pierwsze haiku właśnie takie były, miały być humorystyczne. Wśród ogółu XVII wiecznej Japonii był on źródłem wulgarnych, sprośny i zabawnych tekstów jednakże wybitni poeci tworzyli inteligentny humor.

Oczywiście, jak to w Japonii, po-wstały utwory kontemplacyjne, filozo-ficzne i religijne.

Na samym wstępie wspomniałem o budowie, ona jest niezmienna niezależ-nie od tego czy tworzymy klasyczne czy współczesne haiku.

Przy klasycznym musimy pamiętać o odniesieniu się do pory roku lub dnia oraz pamiętać o podzieleniu wiersza na, w pewnym stopniu, dwie niezależne części.

HAIKU WSPÓŁCZEŚNIECo się tyczy współczesnego, tutaj już

nie ma takich obostrzeń. Można oczy-wiście tworzyć filozoficzne, opierając się na filozofii Zen, jednakże można też, wzorem dawnych twórców, robić krót-kie, zabawne lub podsumowujące w pro-sty sposób teksty.

Najlepsze haiku ze wszystkich nie pozwalają na jedną, konkretną interpre-tację. Każdy będzie rozumiał je inaczej lub totalnie go nie ogarniał. Najważniej-sze to by poczuć je. Zatrzymać się na chwilę odczytując, pomyśleć, zastanowić się. Dokładnie tak jak żyją Japończycy zgodni z filozofią Zen. Mniej pośpiechu, więcej myślenia.

W związku z tym, że pragniemy od-rodzić cudowną formę poetycką jaką jest haiku, pragniemy was zaprosić do kon-kursu!

KONKURS„Nudzisz się strasznieNa wykładach nudziarstwo?Napisz haiku.”

Dokładnie tak! Nie musi ono być ambit-ne, nie musi być filozoficzne. Musi się SPODOBAĆ, bo to nie my ocenimy tyl-ko LUD. Nie krępuj się więc i wrzuć na fanpage’a Samorządu Studentów SWPS Warszawa!

Zrób to podczas wykładu, zrób to w domu, zrób to pod prysznicem czy sie-dząc na toalecie!

TEKST Łukasz Potaś

26SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

Czy haiku możze zaistniećc we wspolółczesnej kulturze?

PASJA

“Je suis PolonaiseSo all i need is vodka

I może miłość”

~Autor nieznany

„Była zła zimaPogoda była słaba...Teraz jest pięknie!”

~Łukasz Potaś

„Jesienny listek Taflą jeziora płynie Srebrzysty łabędź”

~Gabriel Sawicki

„Puszyste płatki Zbite w gromadę stado

Śnieżna lawina”

~Krzysztof Pelowski vel Pelman

„Pod szarym niebem; Raz po raz plują deszczem

Usta gargulców”

~Jacek Margolak

DAJ SIĘ ZAINSPIROWAĆ!

-‘‘‘‘‘.

-‘‘‘‘‘

-‘‘‘‘‘

HAIGA

Artystyczna forma, zawierającą japoń-ską sztukę malarstwa, poezji haiku i kaligrafii. Powyższe haiga zawiera

haiku autorstwa Issy Kobayashi:

„Rzadkie piękno:latawiec uciekający

z kapelusza żebraka”

Page 27: SWPS Insider

27

SAMORZĄDOWY TELEGRAM

SWPS INSIDER | CZERWIEC 2013

JĘZYKIADAJęzykiada 2013 to konkurs językowy or-ganizowany przez Samorząd Studencki SWPS, WKiF oraz Panią Prorektor. Kon-kurs będzie składał się z dwóch etapów. I etap będzie mieć formę pisemną, nato-miast drugi etap (ustny) wyłoni zwycięz-cę. Można wygrać indeks na rok darmo-wych studiów na Filologii angielskiej!PRZEKAZUJCIE ZNAJOMYM!Więcej informacji na www.swps.pl/war-szawa/rekrutacja/jezykiada-swps

GRUPA TRZYMAJĄCA WŁADZĘKto? Po co? Jak dołączyć?

Media to obecnie czwarta władza Rze-czypospolitej Polskiej. Na naszej uczel-ni również możemy pochwalić się grupą kreatywnych ludzi, którzy bawią się fo-tografią i filmem. Poprzez obraz i dźwięk rejestrują wydarzenia studenckie na na-szej uczelni. Ściśle współpracują z Samo-rządem Studentów, który regularnie udo-stępnia prace tych młodych artystów. Na ten moment grupa liczy sobie 12 aktyw-nych członków, jednak liczba ta wciąż się powiększa! Jeżeli chcesz dołączyć, zgłoś się do Martyny Lendzioszek, bądź pisz: samorzą[email protected].

COUCH SURFING SWPSChcesz poznać studentów z wydziałów zamiejscowych SWPSU, integrować się i razem wziąść udział w pierwszym Festi-walu SWPS, który odbędzie się w klubie La Playa oraz na dziedzińcu uczelni 23-25 maja?

Samorząd Studentów SWPS urucha-mia akcję SWPS couch-surfing. Chętni studenci z Warszawy mogą udostępnić miejsce do nocowania na okres Festiwa-lu dla kolegów i koleżanek z Katowic, Poznania, Sopotu i Wrocławia. Wypełnij formularz a my skontaktujemy się z Tobą. Więcej info na: [email protected]: 792-747418

Nasza akcja jest wzorowa-na na serwisie www.couch-surfing.com, który cieszy się dużą popularnością na całym świecie wsród po-

dróżników, studentów i ludzi jeżdżących po świecie. Idea couchsurfingu polega na goszczeniu ludzi z całego świata, udo-stępniając im łóżko lub przysłowiowy co-uch (czyli sofę) na dzień lub dwa. Wpro-wadzając naszą lokalną swpesową wersję liczymy, że będziemy mogli zintegrować się z naszymi kolegami i koleżankami z wydziałów zamiejscowych oraz poznać się wzajemnie i razem imprezować na Festiwalu SWPS!

SZKOŁY LETNIE SWPS 2013Zapraszamy wszystkich studentów SWPS do uczestnictwa w szkołach letnich orga-nizowanych w warszawskiej siedzibie uczelni. Szkoły letnie to programy skie-rowane do studentów uczelni zagranicz-nych jak również do studentów polskich umożliwiające poza uczestnictwem w za-jęciach dydaktycznych, poznanie miasta, kultury, zawarcie nowych znajomości z uczestnikami z różnych stron świata.

Zdobyte na kursach punkty ECTS mogą zostać wliczone w tok studiów stu-denta zarówno w SWPS (zamiast obowiązkowych fakultetów) jak i na uczelniach za-granicznych.

PRAKTYKI W SWPS INSIDER

Już drugie wydanie SWPS Insider za nami!

Chcesz się podzielić z nami wrażeniami, zaproponować, co zmienić?

Marzy Ci się kariera dziennikarska, ale nie wiesz, jak postawić pierwsze

kroki?

Masz głowę kipiącą pomysłami i chcesz dołączyć do redakcji gazety?

Jeśli masz koncepcje na fajną kolumnę, artykuł, element graficzny, przepis na

dobrą kawę redakcyjną ZAPRASZAMY!

Napisz do nas na:[email protected]

...lub skontaktuj się z nami za pośrednictwem naszego fanpage’a!

facebook.com/InsiderSWPS

Page 28: SWPS Insider